Rozdział 71: Bez sekretów

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ile razy wybaczasz komuś, bo nie chcesz go stracić?

***

Przymknęłam oczy i czekałam na najgorsze. Teraz właśnie moje życie w Polsce się skończyło. Jeszcze chciałam przez chwilę pozostać anonimowa, ale jak widać, niedane mi to było. Po cichu liczyłam, że nikt się nie dowiedział, ale co ja chciałam siebie oszukiwać. Nagranie zostało wrzucone na polskim YouTube, a media zaczną się teraz bić. Już sobie to wyobrażałam. Nawet jeszcze nie powiedziałam Jorge o tym. Boję się jego reakcji.

– Na pewno chcesz dzisiaj iść do szkoły? – zapytał się przyjaciel.

– Tak, Daniel – odpowiedziałam. – Muszę się z tym zmierzyć.

– Wiesz, że tam zacznie się koszmar?

– Zdaję sobie z tego sprawę.

Chłopak wiele razy przekonywał mnie, że powinnam sobie dzisiaj odpuścić, ale wiedziałam, że uciekanie nie ma szans. Kiedyś musiałabym się z tym zmierzyć, a lepiej wcześniej, niż później. Chcę mieć to już za sobą. Niech dzieje się co chce. Nie będę opuszczać zajęć, tylko dlatego, że wszyscy się dowiedzieli.

– Jesteśmy na miejscu – odparł blondyn, a ja ujrzałam masę reporterów. Nawet wiedzą już, do jakiej szkoły chodzę. Nie mam pomięcia, skąd oni biorą te informacje, ale są w tym naprawdę dobrzy. Zawsze wiedzą, gdzie znajduje się jakaś gwiazda, pewnie nawet i te na niebie. – Na pewno jesteś gotowa?

– Tak – szepnęłam, a następnie wyszłam z samochodu. Wszyscy rzucili się na mnie jak na mięso. Chciałam wejść do szkoły, ale nie mogłam. Byłam nimi otoczona, jakbym była zwierzęciem w zoo. Każdy zadawał pytania, które nie dochodziły do mnie. Przekrzykiwali siebie nawzajem, a ja miałam ochotę stąd odejść, jednak nie miałam jak. W tej chwili byłam zagubiona. Przerażała mnie ta sytuacja, a to był dopiero początek.

– Kurwa, rozejść się – krzyknął Daniel, który zaczynał się denerwować, bo jego media też zaatakowały. Jednak on nie był tak wystraszony, jak ja, a bardziej był wkurwiony. – Czy ja mówię do ściany? Tylko żerujecie na bezbronnych ludziach! Wypad mi stąd! Już was nie ma!

Mimo że Daniel coś tam wykrzykiwał, to oni się go nie słuchali. Media byli bestiami, karmiącymi się życiem gwiazd, a teraz się na mnie uwzięli.

Po chwili jeden z nauczycieli pomógł nam wydostać się z tego tłumu. Nawet nie miałam czasu, żeby się mu przyjrzeć, ale w szkole już dokładnie wiedziałam, kim była osoba. Jorge Blanco zmierzył się z potworami, żeby mnie ocalić oraz Daniela, ale jestem pewna, że sam dałby radę, jednak trwał tam tylko dla mnie. Próbował ich odstraszyć, jednak byli zbyt głodni nowych faktów z naszego życia.

– Dlaczego mi nie powiedziałaś? – zapytał się Jorge, kiedy szliśmy pustym korytarzem. Zapewne do gabinetu dyrektora.

– Naprawdę chciałam – powiedziałam. – Bałam się, że mi nie uwierzyć. Miałam zamiar to zrobić późniejszym czasie.

– Myślałem, że mi ufasz.

– Bo ufam, Jorge – odparłam.

– Gdybyś mi ufała, to powiedziałabyś mi.

– Jorge – szepnęłam, jednak on nic nie odpowiedział. Chciało mi się płakać, że szatyn był dla mnie taki zimny. Czy moja sława ma coś do naszej miłości? Czy to coś zmieniło, gdybym mu powiedziała? Może traktowałby mnie inaczej? Nie mam pojęcia i chyba nie chcę wiedzieć. Zwolniłam trochę i teraz szłam za Jorge. Na moim ramieniu poczułam dłoń mojego przyjaciela. Właśnie mogłam stracić, to co kochałam najbardziej, czyli moją miłość.

– Nie przejmuj się, Tini – szepnął Daniel. – Jeśli cię kocha, to zrozumie i przeprosi. On potrzebuje teraz czasu.

– Ile tego czasu potrzebuje?

– Nie wiem.

Wszyscy weszliśmy do gabinetu dyrektora, który ciągle wyglądał przez okno. Widać było, że się denerwował reporterami, których ja wywołałam.

– Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego ci reporterzy stoją przed szkołą? – zapytał się dyrektor z surową miną, że aż przełknęłam ślinę.

– To przeze mnie – szepnęłam.

– To nie twoja wina, że ci debile stoją przed szkołą i utrudniają ci życie – odparł Daniel. – Z czego ma się tłumaczyć, dyrektorze? Że coś w życiu osiągnęła? Że zawalczyła o swoją przyszłość? Że robi to, co kocha? A ci debile to dodatek do jej życia – dodał, wskazując na okna, za którym byli reporterzy. – Nie sądzę, że trzeba to tłumaczyć.

– Może grzeczniej, Daniel! – krzyknął pan Stanowski.

– To niech pan nie naskakuje tak na Martinę. Ona nie miała wpływu na to, co się teraz dzieje. – Daniel próbował nadal walczyć ze Stanem, który już się denerwował. – Gdyby pan byłby mądry, to już dawno zadzwoniłby na policję.

– Grzeczniej albo cię zawieszę!

– Daniel, uspokój się – powiedziałam, dotykając jego ramienia. – Uspokój się.

– Dobrze.

– Dyrektorze, to nie jest moja wina – oznajmiłam. – Nie mam na to wpływu. Ja tylko się staram normalnie uczyć. Czy to moja wina, że chciałam trochę pożyć jak zwykła nastolatka? Dlatego przyleciałam z Argentyny do Polski, żeby odpocząć do kariery.

Nagle usłyszałam, że komuś zdzwoni telefon, jak później się okazało, to był Daniela. Spojrzał na wyświetlacz, a następnie podał mi.

– Do ciebie.

– Mama? – zapytałam się samej siebie, ale później odebrałam.

– Kochanie, gdzie jesteś?

– W szkole, w gabinecie dyrektora.

– Zaraz tam będę.

– Ale mamo...

Pięknie, rozłączyła się. Daniel spojrzał na mnie pytająco, więc mu odpowiedziałam:

– Moja mama zaraz tutaj będzie.

Długo nie czekaliśmy, bo zaraz do gabinetu weszła moja rodzicielka, która od razu podeszła do mnie.

– Wszystko w porządku?

– Tak, mamo – rzekłam. – Nic mi nie jest.

Blondynka przez chwilę rozmawiała z dyrektorem, wyjaśniając sytuację. Kłócili się, jednak kiedy moja mama zaczęła grozić adwokatem, to pan Andrzej Stanowski się uspokoił i zaczął nawet przymilać się kobiecie. Jednak wyszło na tym, że zostanę w szkole do końca roku szkolna, a teraz miałam wrócić na lekcje, więc razem z Danielem udałam się do naszej klasy.

***

Wszyscy w szkole się patrzyli i szeptali na mój temat. Wcześniej mówili o tym, jak niby Adam mnie przeleciał, a teraz rozmawiają o mojej sławie. Wiele osób do mnie podchodziła, żeby się umówić na kawę czy coś. Czy tak właśnie stałam się popularną w tej szkole?

Nagle przed sobą ujrzałam Adama, który się uśmiechnął do mnie. A ten, czego tutaj szuka?

– Coś się stało, Adam? – zapytałam.

– Przemyślałem sobie ostatnie wydarzenia i doszedłem do wniosku, że cię kocham naprawdę. Zrozumiałem to, kiedy cię straciłem – wyznał i złapał mnie za rękę. – Tini, chcę do ciebie wrócić.

– Długo ćwiczyłeś tę przemowę? – spytałam. – Jesteś słabym aktorem – dodałam.

– Odczepisz się od Martiny? – zapytał się Daniel, obejmując mnie ramieniem. – Zostaw ją w spokoju albo ci znów przypierdzielę.

– Myślałem, że nasza miłość jest silniejsza – stwierdził Adam, a ja się zaśmiałam.

– Człowieku, założyłeś się o mnie o dwie stówy, potem wygadałeś bzdur na mój temat, a teraz, gdy dowiedziałeś się, że jestem sławna, to przyleciałeś do mnie jak zbity chłopczyk – stwierdziłam. – Lepiej, żebyś się do mnie nie zbliżał – dopowiedziałam, a po chwili zadzwonił dzwonek na lekcje. Ominęłam Adama, a następnie poszłam pod salę od matematyki. Usiadłam z Danielem w ostatniej ławce i czekałam na nie wiadomo na co. Po prostu się obawiałam, że jak go zobaczę, to się rozpłaczę. Nie chciałam go widzieć w tej chwili, mimo że zaczęłam za nim tęsknić. Chciałabym, żebyśmy się pogodzili. Po kilku minutach wszedł nauczyciel i zaczął prowadzić zajęcia. Nawet nie spojrzał w moim kierunku. Udawał, że nic się nie stało, a to mnie zasmucało. Kiedy zadzwonił dzwonek na lekcję, to specjalnie pakowałam się na wolniej, żebym mogła porozmawiać z Jorge. Teraz byliśmy sam na sam.

– Jorge... – szepnęłam, podchodząc do jego biurka, przy którym siedział.

– Dla ciebie pan Blanco.

To aż tak źle jest? – zapytałam się siebie w myślach.

– Panie Blanco – powtórzyłam. – Widzę, że już mnie przekreśliłeś.

– Nie przekreśliłem, tylko jestem zły i pogubiony.

– Myślisz, że ja nie jestem pogubiona? Dotychczas żyłam spokojnie, kiedy w jeden dzień straciłam prywatność! Co miałam ci powiedzieć? Że jestem sławna? Kiedyś nawet zaczynałam ten temat, ale ty pomyślałeś, że żartuję, więc sobie odpuściłam. Bałam się, że nagle zaczniesz mnie traktować inaczej!

– Myślałaś, że moje uczucia się zmienią, gdy dowiem się, że jesteś piosenkarką? Nadal cię kocham, tylko jestem smutny, że mi nie zaufałaś.

Naprawdę się uszczęśliwiłam, kiedy mi powiedział, że mnie kocha, ale między nami nadal było źle.

– Przecież ci ufam – odparłam. – Naprawdę chciałam ci to powiedzieć w odpowiednim czasie, jednak mnie wyprzedzili. Jorge, proszę, wybacz mi.

– Masz jeszcze jakieś tajemnice?

– Już niczego przed tobą nie ukrywam – odpowiedziałam. – Przysięgam – dodałam, przykładając ręce do serca. – Albo jest jeszcze coś, ale nie wiem, czy powinnam to mówić.

– To ciebie dotyczy?

– Tak – szepnęłam, przypominając wcześniej wydarzenia. – To z mojej przeszłości – dopowiedziałam. – Mam swoich fanów i anty fanów. I jeden mężczyzna próbował mnie zabić, bo się we mnie zakochał. Nawet udało mu się mnie porwać, ale na szczęście policja wtargnęła w odpowiednim momencie, bo gdyby nie oni to pewnie nie żyłabym. Potem miałam spokój, ale on znów się pojawił w moim życiu. Pamiętasz, jak miałam przerwę w szkole? – zapytałam, a Jorge kiwną twierdząco głową. – Okazało się, że wyszedł z więzienia i dlatego musiałam uciekać do Argentyny.

Opowiedziałam wszystko o Bernardzie, który teraz siedzi w więzieniu i mam nadzieję, że tam pozostanie. Na koniec historii, Jorge mnie mocno przytulił, a ja się wtuliłam w niego.

– To straszne – szepnął. – Moja malutka – dodał, głaszcząc mnie po głowie. – Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.

– To już między nami wszystko dobrze?

– Teraz już tak – powiedział. – Tylko od teraz bez sekretów.

– Bez sekretów – wyszeptałam, zgadzając się z nim. – Kocham cię.

– Ja ciebie też.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro