Rozdział 72: Jesteś aniołem

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Sprawa ze mną rozniosła się szybko. Nawet nie mrugnęłam palcem, a cały świat wiedział, gdzie się znajduję. Miałam mnóstwo telefonów, zapraszających na wywiady i właśnie dzisiaj miałam mieć takie spotkanie w Warszawie. Był dzisiaj poniedziałek i dlatego zrobiłam sobie wolne w szkole. Akurat miałam mieć wywiad w ''Dzień dobry TVN''. Ze mną wybrał się tylko mój brat, któremu byłam wdzięczna.

– Stresujesz się? – zapytał Francisco.

– Nie – odpowiedziałam. – Akurat z wywiadami sobie radzę.

Brunet kiwnął jedynie głową, parkując na prywatnym parkingu. Wysiadłam z samochodu, a Fran za mną. Na parkingu przywitali się ze mną prowadzący, a następnie windą pojechaliśmy do studia. Usiadłam na białej kanapie, a w tym momencie zaczął się program.

– W naszym programie Martina Stoessel, argentyńska piosenkarka i aktorka – powiedziała prowadząca, a ja pomachałam do kamery. – Miło cię gościć w ''Dzień dobry TVN''.

– Jestem zaszczycona, mogąc tutaj być – odpowiedziałam.

– Świetnie mówisz po polsku – powiedziała kobieta. – Trudno było się nauczyć języka polskiego?

– W sumie to za specjalnie się nie uczyłam tego języka. Moja mama jest polką, dzięki niej zawdzięczam, że mówię tak dobrze po polsku. To ona wpajała mi i mojemu braku język przodków.

– To ciekawe – stwierdziła. – Dlaczego wybrałaś Polskę?

– Kariera zaczęła mnie przerastać. Musiałam odpocząć, a moja mama zaproponowała, żebym przeniosła się do Polski. Po prostu musiałam znaleźć siebie, a we Wrocławiu mi się to udało.

– Co ci się podoba w Polsce?

– Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Podobało mi się to, że mogłam doświadczyć życia zwykłej nastolatki. To było świetne doświadczenie. Od zawsze żyłam na walizkach, a teraz mogłam odpocząć od ciągłej rutyny.

– Chodziłaś do szkoły, czy nie miałaś czasem dość?

– Czasem zdarzały się takie dni, że nie miałam ochoty chodzić do szkoły, ale każdy tak ma. Jednak bardzo lubię moją szkołę.

– Czy planujesz wrócić do kariery?

– Tak, po ukończeniu szkoły, mam zamiar nagrać swoją pierwszą płytę.

– Wiedziałaś, że w Polsce trwa dubbingowanie do Violetty?

– Jestem zaskoczona, ale też podekscytowana. Na pewno będę chciała zobaczyć wersję Polską.

– Dziękuję za wywiad. Miło było cię poznać.

– Mi tak samo – powiedziałam.

– Teraz dla państwa wystąpi Martina Stoessel – dodała kobieta do kamery.

W programie postanowiłam, że zaśpiewam ''Great Escape''. Bardzo lubiłam tę piosenkę. Jest świetna, dlatego postanowiłam ją dzisiaj przedstawić. Dałam z siebie wszystko.

Łatwo przychodzi, łatwo odchodzi na chwilę

I nie mogę trzymać rąk z dala od Ciebie

Jesteś jak milion dolarów, nie zapominaj o tym

Chcę spędzić mój czas z Tobą

I zastanawiam się

Od rana do wieczora

Utknęłam w szale radości

Straciłam rozsądek

Czujesz to?

Czujesz to?

Czuję się prawdziwa, prawdziwa, prawdziwa

Jesteś moją doskonałą ucieczką

Wydaję się czuć zbyt dobrze

I z każdym oddechem, który biorę

Nie mogę poradzić sobie, nie mogę poradzić sobie

Jesteś doskonałą ucieczką

Nie pozwolę Ci odejść

I z każdym oddechem, który biorę

Nie mogę poradzić sobie, nie mogę poradzić sobie

Ooh, ooh

Zupełnie rozbudzona chcę zostać w tunelu wzroku

Spadam na najsłodszy grzech

Chcę spróbować wszystkiego kiedy całujemy się

Kocham to kiedy jesteśmy skóra przy skórze

I zastanawiam się

Od rana do wieczora

Utknęłam w szale radości

Straciłam rozsądek

Czujesz to?

Czujesz to?

Czuję się prawdziwa, prawdziwa, prawdziwa

Jesteś moją doskonałą ucieczką

Wydaję się czuć zbyt dobrze

I z każdym oddechem, który biorę

Nie mogę poradzić sobie, nie mogę poradzić sobie

Jesteś doskonałą ucieczką

Nie pozwolę Ci odejść

I z każdym oddechem, który biorę

Nie mogę poradzić sobie, nie mogę poradzić sobie

Ooh, ooh

Będę biec, będę biec, będę biec

Będę biec, będę biec, będę biec

Jesteś moją doskonałą ucieczką

Wydaję się czuć zbyt dobrze

I z każdym oddechem, który biorę

Nie mogę poradzić sobie, nie mogę poradzić sobie

Jesteś doskonałą ucieczką

Nie pozwolę Ci odejść

I z każdym oddechem, który biorę

Nie mogę poradzić sobie, nie mogę poradzić sobie

Ooh, ooh

Będę biec, będę biec, będę biec

Będę biec, będę biec, będę biec

Jorge od zawsze był dla mnie doskonałą ucieczką od świata, w którym żyłam wcześniej. On mnie pokochał mnie, a nie sławną Martinę Stoessel. Dla niego nie było znaczenia, kim byłam. Dla niego jestem zwykłą Tini, którą pokochał. Właśnie ta piosenka jest o moich uczuciach do niego.

Jorge od zawsze był idealny.

Kiedy skończyłam śpiewać, to mogłam już wrócić do domu. W samochodzie przespałam całą drogę, bo w końcu musieliśmy wcześnie wstać, a pod wieczór byliśmy we Wrocławiu. Położyłam się do łóżka, a następnie znowu zasnęłam. Dzisiejsza podróż była męcząca.

***

Następnego dnia byłam pełna energii, że aż dziwne po takiej długiej podróży. Prawdopodobnie sen był mi bardzo potrzebny. Wstałam ze swojego łóżka, wykonałam poranne czynności i udałam się do garderoby. Za oknami było słonecznie, więc postanowiłam ubrać czarne spodenki i białą bluzkę, a na to zarzuciłam w ciemnym kolorze katanę, która idealnie pasowała do dolnej garderoby. Na koniec założyłam białe trampki, a kiedy byłam już gotowa, mogłam zejść na śniadanie. Przywitałam się z każdym przy stole, a następnie usiadłam obok przyjaciółki.

– Tini, świetny wywiad – zaczęła moja mama. – Zaśpiewałaś fantastycznie niczym jak anioł. Jestem z ciebie dumna.

– Dziękuję.

– Martina, na pewno nie chcesz uczyć się w domu? – zapytał się ojciec. Mój tata, po tym, jak prawda wyszła na jaw, to zadzwonił po Sama i Toma, którzy teraz będą chodzić za mną w krok i w krok, nawet w szkole. Chciałam, żeby chociaż w szkole nie musieli być, ale nie ubłagałam ojca. Niechętnie się zgodził, żebym nadal uczęszczała do szkoły, a zostało tylko dwa miesiące. Jeszcze tylko dwa miesiące, a wtedy oficjalnie będę mogła być z Jorge. Nikt mi tego nie zepsuje. Chcę być szczęśliwa przy nim. Kocham go, a nasza miłość jest silna. Wierzę, że teraz wszystko będzie łatwiejsze.

– Nie chcę, tato – odparłam. – Jeszcze zostały dwa miesiące.

– Jak chcesz, córeczko.

Kiedy zjadłam śniadanie, mogłam jechać do szkoły z Samem i Tomem. Nie mam pojęcia, który z bliźniaków prowadzi, bo ciężko jest ich odróżnić. Jednak uwielbiam ich. Zawsze byli przy mnie jako ochrona i nie chcę, żeby ktoś inny zastępował ich miejsce. Swoją pracę wykonywali wspaniale. Można nawet powiedzieć, że Sam i Tom są dla mnie jak wujkowie. Kiedyś tak ich nazwałam, gdy tłumaczyłam się nauczycielom, co oni robią w szkole podczas lekcji. To było podczas ataku Bernardo.

W samochodzie siedziałam obok Daniela tak jak zawsze.

– Zostały jeszcze dwa miesiące – powiedział Daniel. – Co zamierzasz zrobić dalej po ukończeniu szkoły? Wrócisz do Argentyny?

– Chyba tak – szepnęłam. – Jednak jest tutaj Jorge – dodałam.

– Jesteś zagubiona – zauważył przyjaciel. – Powinnaś porozmawiać o tym z Jerzym – dopowiedział.

– Masz rację. Jeszcze dzisiaj z nim o tym porozmawiam.

– Tylko tego nie zwlekaj – zaradził.

– Nie, mam już nauczkę po ostatnim – odparłam, a następnie spojrzałam przed siebie. Akurat już zauważyłam budynek, który dobrze znałam od kilku miesięcy. Samochód zaparkował na parkingu, a ja mogłam wejść do szkoły przy boku Daniela. Czułam na sobie każde spojrzenie ucznia. To aż dziwne, jak szybko w tej szkole stałam się popularna. Każdy pewnie zna moje imię i nazwisko. Odrobinę to przeraża, gdy ludzie tylko zwracają na ciebie uwagę, bo jesteś sławny.

– Czuję się, jakbym był zwierzęciem w zoo.

– Ja też się tak czuję, Daniel – odpowiedziałam, udając się pod salę matematyczną. Cieszyłam się, że znów zobaczę Jorge. Mogłabym patrzeć na niego godzinami, a nie miałabym nigdy dość. Jorge jest moją pierwszą miłością i mam nadzieję, że ostatnią. Jednak czy jestem pewna, że mnie i Jorge czeka happy end? Pewności nigdy nie ma, ale warto się przekonać. Mam nadzieję, że nasza historia po tylu dramatach, skończy się dobrze.

Pod salą zauważyłam Wiktorię, ale wyglądała na jakąś smutną, co mnie zmartwiło. Miałam do niej podejść, ale drogę zagrodził Sam albo Tom. Trudno jest ich rozpoznać.

– To moja przyjaciółka, Sam – oznajmiłam

– Ja jestem Sam – odpowiedział drugi z bliźniaków. Teraz na spokojnie mogłam podejść do czarnowłosej i się zapytać co się stało.

– Wiki, co się stało? – spytałam.

– Nic szczególnego – stwierdziła.

Odkąd poznałam Wiktorię, to wiem, że ona nie lubi obarczać nikogo swoimi problemami. Woli je trzymać w sobie, niż komuś się wygadać, a powinna.

– Przecież widzę, że coś się stało – odparłam.

– Powiem ci, ale nie tutaj.

– Toaleta?

Ona jedynie kiwnęła głową, więc przeniosłyśmy się do szkolnej toalety. Na szczęście w środku nikogo nie było. Ledwo udało mi się przekonać, żeby Sam nie wchodził z nami do środka. Czekał przy drzwiach i jestem pewna, że nikogo nie będzie wpuszczał, bo jak to bliźniacy uważają. Każdy stanowi niebezpieczeństwo.

– Co się stało?

– Tini, ja nawet nie wiem, kiedy to się stało. Nagle to się wydarzyła. Bum i jest. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różki. Nie chciałam nawet tego.

Dziewczyna cały czas chodziła po łazience i wymachiwała rękami. Nie rozumiałam, o czym ona do mnie mówi.

– Nic nie rozumiem.

– Zakochałam się w Adamie – wyznała, a potem zatkała usta ręką. Teraz stałam w szoku. Wiktoria zakochała się w Adamie? Jednak w tej szkole jest dużo Adamów.

– Adam Skalski?

– Tak, ten sam – odpowiedziała. – Nawet nie wiem, kiedy to się stało – dopowiedziała. – Nie chciałam się zakochać w takim dupku. Zawsze podobają mi się nieodpowiedni faceci, którzy tylko potrafią ranić. Zakochałam się w Michale, okazało się, że jest gejem, a teraz do tego zakochałam się w Skalskim. Co jest ze mną nie tak?

– Z tobą nic nie jest nie tak – odparłam. – Jesteś wspaniałą dziewczyną z talentem tanecznym i jestem pewna, że dużo osiągniesz w tańcu – stwierdziłam, przytulając ją. – Więcej wiary w siebie, dziewczyno.

– Dziękuję, Tini – szepnęła.

– Nie ma za co – rzekłam.

Opuściłyśmy łazienkę, a następnie wróciłyśmy do naszych przyjaciół. Objęłam przyjaciółkę ramieniem, a ona też to uczyniła. I tak udałyśmy się do Michała i Daniela.

– Co tam gołąbeczki? – zapytałam się.

– Jesteście jakieś szczęśliwe – zauważył Daniel. – Zastanawiam się, czy jest jakiś powód do waszego szczęścia.

– Nie warto marnować dnia smutkami – oznajmiła Wiktoria. – Cieszę się, że mam tak cudownych przyjaciół – dodała.

– Oo. – Daniel zrobił wzruszone ''Oo'', a następnie się zaśmiał z samego siebie. Zadzwonił dzwonek, a my we czwórkę weszliśmy do klasy. Tym razem usiadłam z Wiktorią, niech Daniel ma coś od życia. Cieszę się, że mój przyjaciel jest w szczęśliwym związku. Widać, że on się nie przejmuje tym, jak inni patrzą na jego orientację seksualną.

Czułam spojrzenia innych na sobie, a to już zaczynało mi się przejmować. Wcześniej nawet nie zwracali na mnie uwagi, a teraz ciągle jestem obserwowana. Wstałam ze swojego miejsca i weszłam na ławkę. Nauczyciela jeszcze nie było w klasie, więc uczniowie robili, co chcieli.

– Możecie na chwilę się zamknąć i wysłuchać co mam do powiedzenia? – zapytałam się, zwracając uwagę mojej klasy. – Dziękuję – odparłam, a następnie zaczęłam mówić moją przemowę, która była na spontanie. – Chciałabym, żebyście nie patrzyli na mnie jak na kogoś sławnego. Jestem tak samo człowiekiem, jak wy. Jestem zwykłą Tini, a praca, którą wykonywałam w Argentynie, to zwykła praca, tak samo, jak zawód nauczyciela czy mechanika. Wcześniej nie zwracaliście na mnie nawet uwagi, a teraz stałam się sławną dziewczyną. Jestem waszą koleżanką z klasy, a nie gwiazdą. Czy możecie mnie traktować tak jak wcześniej?

Widziałam ich zamyślone twarze, a następnie wszyscy kiwnęli głową. Zauważyłam, że do klasy wszedł Jorge i również słuchał mojej przemowy. Może da mi jakąś karę po lekcjach? Fajnie byłoby.

– Panno Stoessel – odparł szatyn. – Może zeszłaby pani z ławki?

– Tak, oczywiście, panie Blanco – powiedziałam, a następnie wróciłam na swoje miejsce. – Przepraszam, że zakłócam w lekcji.

– Nic nie szkodzi, ale zostaniesz po lekcjach.

Czy jestem dziwna, że cieszę się, że trafiłam do kozy?

– Zastanawiam się, czy to nie jest nagroda, a nie kara – szepnęła do mnie Wiktoria, a ja cicho się zaśmiałam. Faktycznie, to bardziej będzie nagroda, niż kara.

– Jak widzę, wujkowie zawitali znowu do szkoły, Martino – odparł Jorge, widząc moich ochroniarzy.

– To nie są moi wujkowie – powiedziałam. – To są Sam i Tom, są moimi ochroniarzami. Tata za bardzo dba o moje bezpieczeństwo.

– Bezpieczeństwo przede wszystkim – oznajmił szatyn, a następnie zaczął prowadzić lekcje.

***

Kiedy skończyły się lekcje, to mogłam udać się do sali matematycznej. Poprosiłam Sama i Toma, żeby czekali na mnie na parkingu. Pewnie będą grali w karty, czujnie obserwując okolicę. Cieszyłam się, że mogłam zostać sam na sam z moim ukochanym. Jednak zatrzymałam się przy toalecie damskiej, słysząc czyiś płacz. Postanowiłam wejść do środka, a tam ujrzałam zapłakaną Laurę z zakrwawionymi rękami. Płakała, a raczej wyła. Ten widok był straszny, ale nie mogłam wyjść. Chciałam jej pomóc, nieważne było to, co mi zrobiła. Nie można zostawiać drugiego człowieka bez pomocy.

– Boże, Laura, co się stało?

– Moje życie jest zjebane – wyjaśniła, patrząc mi w oczy. Widziałam w nich smutek. Ona była dziewczyną poszkodowaną przez życie. Była nic nie winna. – Ty masz idealne życie, a moje jest straszne. Brzydzę się siebie. Matka nigdy się mną nie interesowała, dobrze, że siedzi w więzieniu, a ojciec jest alkoholikiem. Zaczęłam się gubić w życiu. Moje zjebane życie spowodowało, że musiałam zacząć zarabiać własnym ciałem.

Boże, teraz jest mi żal Laury. Ona nigdy nie była zła, tylko zagubiona. Życie spowodowało, że stała się taka. Nigdy nie urodziła się wredna, to życie do tego doprowadziło.

– Laura, pomogę ci – oznajmiłam.

– Dlaczego chcesz mi pomóc? – zapytała się zdziwiona. – Chcesz mi pomóc, po tym, co ci zrobiłam?

– Nie gniewam się. Życie jest za krótkie, żeby się gniewać. Ja ci już wybaczyłam, teraz ty musisz sobie wybaczyć.

– Masz wielkie serce – odparła. – Przepraszam za wszystko.

– Przeszłość zostawmy za sobą – odparłam z delikatnym uśmiechem. – Możemy zacząć od nowa – dopowiedziałam. – Jestem Martina Stoessel dla przyjaciół Tini. – Dziewczyna na początku nie wiedziała co odpowiedzieć, ale po chwili odpowiedziała i podała mi dłoń.

– Laura Linde.

Fajnie jest zacząć od nowa, bo w życiu nie warto się gniewać i złościć.

– Laura, pomogę ci. Na razie możesz u mnie zamieszkać – oznajmiłam.

– Dziękuję – oznajmiła i mnie przytuliła. Odwzajemniłam uścisk.

Zaprowadziłam ją do samochodu, gdzie siedzieli Sam i Tom. Kazałam im zawieść blondynkę do mojego domu i powiedzieć mojej mamie, że później jej wyjaśnię, co się stało. Kiedy samochód odjechał, to mogłam iść do Jorge. Zdaję sobie sprawę, że byłam bardzo spóźniona, ale musiałam pomóc dziewczynie. Weszłam do klasy, a tam zostałam Jorge, sprawdzającego jakieś prace uczniów. Uśmiechnęłam się, widząc, że w środku nikogo nie ma. Jesteśmy sami i nikt nie będzie nam przerywać. Zamknęłam drzwi na klucz, a następnie objęłam szatyna za szyję.

– Tęskniłeś? – szepnęłam do jego ucha.

– Bardzo – odparł, a w jednej sekundzie znalazłam się na jego kolanach. Zauważyłam, że nagle jego twarz stała się przestraszona. – Czy to krew?

– Co? – wyjąkałam zdezorientowana, ale po chwili na mojej białej koszulce dostrzegłam kilka czerwonych plam. Laura musiała mnie ubrudzić. – To nie moja krew, tylko Laury.

– Laury?

– Laury Linde – rzekłam. – Znalazłam ją zakrwawioną w łazience.

I zaczęłam opowiadać o wydarzeniach, które miały miejsce niedawno.

– Jesteś taka dobra – wyszeptał Jorge, dotykając mojego policzka. – Jesteś aniołem. Moim aniołem.

– Twoim – powiedziałam, dotykając swoim nosem jego.

– Moja.

– Tylko twoja – oznajmiłam, a następnie złączyłam nasze usta razem. – Kocham cię, tygrysku.

– Kocham cię, malutka – wyznał, a ja się uśmiechnęłam. – Moja rodzina chce cię poznać. Moja mama cały czas mnie męczy, żebyś przyszła na kolację w piątek. Znajdziesz czas w piątek?

– Znajdę – powiedziałam. – Z chęcią poznam twoją rodzinę.

– To cudownie – odparł, a następnie mnie pocałował.

Czy życie nie jest cudowne? Moje właśnie takie jest. Wszystko idzie w dobrym kierunku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro