Rozdział 8: Czyżby anioł spadł z nieba?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


- Co za chata. - Powiedziała Wiktoria wchodząc do mojego domu.

- Nie przesadzaj. To jest zwykły dom rodzinny. - Oznajmiłam. - Choć poznasz Mechi. Jest w moim pokoju. - Dodałam ciągnąć czarnowłose do mojej sypialni.

- Czesc. - Oznajmiła blondynka kalecząc język Polski. - MER-CE-DES. - Dodała podając dziewczynie rękę.

- Mówię po angielsku. - Oznajmiła Wiki po angielsku. - Jestem Wiktoria.

- Przebiorę się i już możemy iść. - Odparłam.

Wzięłam swojego pilota do garderoby i nacisnęłam guzik, który po chwili pozwolił mi wejść do środka.

- Wow. - Usłyszałam głos koleżanki z klasy. - To już wiem od kogo mam pożyczać ubrania. - Dodała.

Uśmiechnęłam się do dziewczyn, po czym udałam się przebrać odpowiedni strój na imprezę.
Ubrałam na siebie czarne rurki, niebieską koszulkę z dekoltem ,,V'' oraz brązowe koturny i czarną skórzaną kurtkę. Włosy miałam zakręcone, a usta były czerwone, a na powiekach zrobiłam kreski.

- Już jestem gotowa. - Rzekłam wracając do swojego pokoju gdzie był już Daniel, który rozmawiał z moimi przyjaciółkami.

- Więc chodźmy. - Odparła Mercedes ubrana w bluzkę w panterkę i w miętowy.

- Zamawiamy taksówkę czy jedziemy samochodem? - Zapytałam się, a kiedy wypowiadałam końcówkę spojrzałam na mojego przyjaciela sugerując, że to on będzie prowadził.

- Zamawiamy taksówkę. - Powiedział odczytując mój wzrok. - Mam zamiar się napić. - Dodał.

- Będę już szła. - Oznajmiłam do mamy, która siedziała w salonie.

- Na pewno nie chcesz ochroniarza? - Zapytała się. - Mogłam wcześniej zadzwonić do Sama i Toma. - Dodała blondynka. Sam i Tom to moi ochroniarze, którzy byli ze mną w czasie mojej sławy.

- Nie, mamo. Będzie wszystko okey. - Zapewniłam ją. - Będzie z nami Daniel. - Dodałam, a potem pocałowałam ją w policzek i wyszłam z domu po drodze słysząc, żebym się dobrze bawiła.

Daniel, Mercedes i Wiktoria czekali na mnie przed willą gdzie już była taksówka, którą pojechaliśmy na miejsce ogniska.

- Wyjawmy między sobą swoje sekrety, - Powiedziała Wiktoria pijąc piwo, które też każdy miał w ręce. - Ja zacznę. Podoba mi się Michał. - Dodała zerkając na czarnowłosego chłopaka z mojej klasy.

- Gdy się denerwuję to się wymawiam imiona moich byłych. - Rzekła czarnowłosa.

- Kiedyś udawałem chłopaka Tini. - Przyznał blondyn.

- Teraz ty, Tini. - Wypowiedziała brunetka.

- Zakochałam się w nauczycielu. - Wydusiłam z siebie. - Kocham się w panie Blanco. - Dodałam.

- O rany. - Szepnęła dziewczyna.
- To jeszcze nie koniec. - Oznajmiłam. - Jestem sławna w Ameryce. - Dodałam.

- Co? Jak? - Zapytała się szokowana.
- W Argentynie brałam udział z castingu do serialu ,,Violetta''. Dostałam główną rolę. - Wyznałam. - Mercedes też w nim grała. - Dodałam.

- Nie wierzę. Moja przyjaciółka jest sławna. - Pisnęła podekscytowana. - Jak to jest? - Zadała pytanie. Wraz z Mechi opowiadałyśmy jej o serialu i jak się poznałyśmy.

- W serialu byłyśmy wrogami, a rzeczywistości przyjaciółkami. - Rzekłam kładąc głowę na ramieniu blondynki.

- Pod koniec trzeciego sezonu Ludmiła i Violetta zostały siostrami. - Oznajmiła serialowa Lu. - Czyli w serialu i na żywo też się przyjaźnimy, a nawet jesteśmy jak siostry. - Dodała.

Ma rację, Mechita jest dla mnie jak starsza siostra. Bez niej pewnie bym sobie nie poradziła kiedy nagrywaliśmy odcinki.

- Za co się przebierzesz na szkolny Halloween? - Zapytała się Wiktoria.

- Halloween?

- W poniedziałek będzie o 16;00 i dlatego mamy lekcje skrócone o pięć minut. - Wyjaśniła. - Każdy musi się przebrać i to nawet nauczyciele. - Dodała.

- Chyba się przebiorę za diabełka. - Oznajmiłam.

Zabawa była świetna. Zjedliśmy kiełbaski przy ognisku, wypiliśmy parę puszek piw. Jeszcze nigdy nie byłam aż taka rozluźniona. Potem jednak musieliśmy wrócić do swoich domów. Wraz z Mechi i Danielem byłam w domu po 2 w nocy. Wykonałam wieczorne czynności i się położyłam do łóżka.

Nastał poniedziałek, czyli dzień w którym zobaczę Jorge. On sprawiał, że miałam ochotę chodzić do szkoły, a to rzadkość u nastolatków. Chciałabym być wszędzie gdzie on, ale tylko pozostaje mi na to szkoła. Podśpiewując zaczęłam wybierać sobie ubrania. Zastanawiałam się czy mam ubrać miętową bluzkę czy czerwoną, ale potem sięgnęłam po czarno-białą w paski. Do tego jeszcze ubrałam białe rurki i koturny. Uczesałam się, zrobiłam makijaż i zeszłam na dół do kuchni gdzie byli już wszyscy.

- Dzień dobry wszystkim. - Zaćwierkałam radośnie.

- Co córciu jesteś taka radosna w poniedziałkowy ranek? - Zapytała się rodzicielka pijąc kawę.

- A co nie mogę? Wszyscy zdrowi, nikt nie umiera to nie ma po co się smucić. - Oznajmiłam.

- Czy to nie może przez jakiegoś chłopca się tak uśmiechasz? - Zapytała się moja mama. Chłopca? Chyba mężczyznę. Mój ojciec od razu oderwał wzrok od gazety słysząc słowa mamy.

- Niech tylko jakiś spróbuje się zbliżyć. - Rzekł ciemnowłosy mężczyzna. - To mnie popamięta. - Dodał.

- Och Willam, Willam. - Powiedziała moja mama kręcąc głową na zachowanie swojego męża. - Musisz zaakceptować, że twoja mała księżniczka już nie jest taka mała. - Dodała.

- Będę już lecieć. - Powiedziałam i ruszyłam do drzwi wyjściowych wraz z Danielem.

- Martina. - Usłyszałam swoje imię z ust taty więc się odwróciłam do niego, a on wskazał na swój policzek, więc cmoknęłam go tam i zostawiłam rodziców uśmiechniętych.
Dzisiejszy dzień wydaje się najlepszy, pomyślałam.

Weszłam do szkoły z bananem na twarzy. Jeszcze nigdy nie było, żebym tak zaczynała swój dzień.

- Witaj Tini. - Przywitała się czarnowłosa przytulając mnie.

- Hej Wiki. - Powiedziałam.

- Co ty taka uśmiechnięta? - Zapytała się. - Czy to może tak działa na Ciebie pierwsza lekcja z panem Blanco? - Dodała.

- On tak na mnie działa. - Stwierdziłam. - Tak chyba działa miłość. - Dodałam.

Jeszcze nigdy nie byłam aż tak zakochana. Umiałam tylko grać zakochaną, ale nigdy jej nie przeżyłam. Nie miałam pojęcia, że to jest tak wspaniałe, ale miłość to też nie tylko szczęście, a również smutek.
Wiedziałam, że z Jorge nie będę mogła być i to mnie smuciło. Przecież on nigdy nie zwróci uwagi na małolatę. Przecież to jest śmieszne. Dojrzały mężczyzna i gówniara? To raczej by nigdy nie wyszło. Pozostaje mi tylko marzyć, marzyć o szczęściu. Pierwszą lekcją była matematyka gdzie ciągle patrzyłam się na szatyna, a ostatnia to była edukacja seksualna.

Potem mogłam już iść do domu przebrać się na Halloween. Gdy moja mama się o tym dowiedziała w sobotę to zleciła szycie mi kostiumu na dzisiaj, oraz mają przyjść makijażystki i fryzjer. Pewnie już będą w domu jak przyjdę. Moja mama bardziej jest podekscytowana tym balem niż ja, ale nie będę psuła jej szczęścia. Fryzjerka zakręciła mi włosy lokówką, a makijażystka zrobiła mi powieki srebrnym brokatem oraz czarne kreski. Usta pomalowała na odcień maliny. Dowiedziałam się, że będę aniołkiem, a skrzydła są zrobione z brokatem, więc będę się błyszczeć. Szczerze mówiąc to trochę przesadziła z moim wyglądem, ale nie będę swojej mamy smucić. Właściwie mi się podoba, ale będę się tam wyróżniać.

- Czyżby anioł spadł z nieba? - Zapytał się Daniel patrząc się na mnie. - A nie, to tylko Tini. - Dodał.

- Możemy już iść? - Zapytałam się.

- Jeszcze zdjęcie. - Powiedziała moja rodzicielka. - Anioł i demon. - Zaśmiała się widząc mnie i Daniela w strojach na Halloween. Potem udaliśmy się na salę gimnastyczną gdzie jest organizowany bal.

- Co? - Powiedziałam widząc, że Daniel się zatrzymał przed drzwiami.

- Zostań tu i wejdź za 5 minut. - Poprosił.

- Dobra. - Zgodziłam. - 2 minuty. - Dodałam, a on posłał mi uśmiech i wszedł do środka.

Ciekawiło mnie co on planuje. Po dwóch minutach weszłam do środka, a światła zostały oświetlone na mnie. Więc to mój debil planował. Kiedyś go zabiję. Czułam każdy wzrok na sobie, a sztuczne skrzydła błyszczały. Muzyka ucichła z moim wejściem. Czy wy też czujecie się dziwnie? Bo ja bardzo. Ale jedno mnie cieszyło. Jorge patrzył się prosto na mnie. I to był kolejny krok Daniela ,,Jak uwieźć nauczyciela''. Miejmy nadzieję, że ten jego plan chodź coś wypali.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro