Rozdział 9: Zakop? Że ciało?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wszystkie oczy były zwrócone na mnie. Powinnam być do tego przyzwyczajona, bo przecież jestem sławna i mam milion fanów na świecie, ale teraz nie czułam się jak gwiazda tylko zwykła dziewczyna. Ale jedno mnie cieszyło - Jorge patrzył się na mnie. W tej chwili chciałam skakać ze szczęścia.

- Zatańczysz, aniele? - Zapytał się mnie jakiś nie znany przeze mnie chłopak. Miał jasne, kręcone włosy, niebieskie oczy i bladą skórę. Był przebrany za wampira z czerwoną peleryną.

- Chętnie - odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem. W tle leciała piosenka Little Mix - Salute. Chłopak kilka razy deptał mi po stopach, więc za przyjemny ten taniec nie był. W tłumie spostrzegłam w tłumie Wiktorię, więc do niej podeszłam.

- Jak się bawisz? - Zapytała się mnie przyjaciółka, która przebrała się za nie wiadomo kogo. Na głowie miała dwa koki po obu stronach głowy. Po obu kącikach ust zrobiła sobie kreski coś przypominającego szycie. W oczach miała dwie różne soczewki kontaktowe - Czarne i czerwone. Miała na sobie poszarpane ubrania.

- W miarę dobrze. - Spojrzałam na jej strój. - Za kogo się przebrałaś?

- Za dziewczynkę wyciągniętą z horroru, aniołku. - Uśmiechnęła się Wiki. - Miałaś być diabełkiem. Już wyobrażałam Ciebie w seksi obcisłym stroju i rogach. - Zaśmiała się czarnowłosa.

- Tak jakoś wyszło - powiedziałam.

- Tini! - Usłyszałam krzyk Daniela, więc się odwróciłam w jego stronę. - Co to miało znaczyć? No ja się pytam! Jak mogłaś tańczyć z innym! Ja się staram, że nauczyciel zwrócił na Ciebie uwagę, a ty tańczysz jakimś tlenionym blondynem? - Dodał.

- Yy sorry - wymamrotałam.

- Daniel popatrz na to z innej strony - zaczęła mówić Wiktoria. - Tini mogła spowodować zazdrość w naszym nauczycielu, o ile coś do niej czuje.

- Dobrze, myślisz - stwierdził ciemny blondyn. - Twoje grzechy zostają wybaczone, Tini.

- Chodźmy na parkiet - oznajmiłam ciągnąc przyjaciół na parkiet. Zaczęłam razem z nimi się wygłupiać do piosenki Charli XCX - Boom Clap.

- Nie uwierzysz - powiedziała Wiki. - Pan Blanco cały czas patrzy się na Ciebie. - Krzyknęła szeptem. Każdy uczeń jak i nauczyciel musieli się przebierać na zabawę Halloweenową. Aż chciało się śmiać jak najwredniejsza babka w szkole, która jest nazywana wiedźmą, przebrała się właśnie za to. Natomiast Jorge miał na sobie strój rycerza. Nauczyciele wyglądali przezabawnie w takich strojach.

- Teraz ktoś do niego zadzwonił, a po chwili wyszedł z sali - Odparł czarnowłosa. - Wychodzimy - dodała ciągnąć mnie za rękę do wyjścia, a za nami poszedł Daniel.

- Co my robimy? - Zadałam pytanie przyjaciółce kiedy ona zerkała na coś przed sobą. Wychyliłam się, żeby zobaczyć co jest za ścianą przy której stoimy. Zobaczyłam tam nauczyciela rozmawiającego przez telefon.

- Jeszcze się tego nie pozbyłeś?... Nie wiem co masz zrobić... Zakop w ogródku - powiedział pan Blanco. Zakop? Że ciało? O kurwa!

- Czy wam to samo się wydaje? - Zapytałam się przerażona.

- Zakochałaś się w mordercy - oznajmił współczująco Dan. - Przykro mi, Tini.

- Idzie tu - spanikowała Wiktoria, więc szybko oddaliliśmy się trochę i udawaliśmy, że rozmawiamy.

- Dzień dobry wam. Jak się bawicie? - Usłyszeliśmy głos Leona. - Jesteście jacyś bladzi - zauważył.

- Wszystko u nas dobrze. Martina trochę się źle poczuła i pójdziemy zakopać... ZAPROWADZIĆ ją do domu. - Rzekła podenerwowana Wiktoria.

- Niech pan na nią spojrzy. Wygląda jak siedem nieszczęść - rzekł Daniel pokazując na mnie. - Lepiej będzie jeśli pójdziemy z nią do domu - Dodał.

- Nie wygląda za najlepiej - oznajmił nauczyciel. Dziękuję za komplement - pomyślałam z sarkazmem.

- To my już idziemy - odparła Wiki, a po chwili wyszliśmy ze szkoły.

- Dobrze, że jutro wolne - oznajmiła Wiki. - Bo inaczej nie wiem jakbym się zachowywała na lekcji pana Blanco.

- Nie mogę to uwierzyć. Nie chcę wierzyć, że on może być mordercą, ale fakty inaczej mówią. - Oznajmiłam.

- Twój blok - powiedziałam widząc budynek, w którym mieszka Wiktoria. Pożegnaliśmy się z czarnowłosą i poszliśmy do siebie.

- Co tak wcześnie? - Zapytała się Mechi odkładając czasopismo na stół. - Wyglądacie jakoś marnie - dodała widząc nasze twarzy.

- Chodźmy do mnie - poprosiłam, bo nie chciałam, żeby rodzice usłyszeli naszą rozmowę. Nie potrzebnie by się martwili. Ale nie wiadomo czy nas nauczyciel jest mordercą? Ale jak wyjaśnić tą dziwną rozmowę jego przez telefon?

- Dowiedzieliśmy się, że Jorge jest mordercą - wykrztusiłam z siebie. - Mężczyzna, którego kocham jest mordercą - dodałam płacząc. Blondynka przytuliła mnie do siebie.

- Czy to jest pewne? Może źle coś zrozumieliście? - Zapytała się Mercedes.

- Słyszeliśmy jak mówił do kogoś czy się kogoś czy się czegoś pozbył, a potem dodał, żeby ktoś zakopał to w ogródku - wyjaśnił Daniel. - Więc nie trudna zgadnąć, że chodzi o ciało.

- Lepiej będzie jeśli pójdę już spać - stwierdziłam do przyjaciół. Sen powinien mi pomóc zapomnieć o wszystkim. Mam taką nadzieję, że tak się stanie. Mercedes i Dan wyszli z mojej sypialni zostawiając mnie samą. Udałam się do łazienki gdzie przygotowałam się do spania. Potem udałam się do łóżka. W nocy śnił mi się Jorge, ale to nie był z tych snów gdzie cieszyłam się jego obecnością. Na początku było jak w bajce, a potem tak nagle wbił mi nóż w plecy kiedy się całowaliśmy. I w tym momencie obudziłam się z ciężkim oddechem. Na prawdę nie wiedziałam co ma być teraz. Czy to prawda, że nauczyciel może być mordercą? Nie wiedziałam co mam wierzyć. I tak myśląc to nie znałam za dobrze Jorge, żeby móc stwierdzić czy byłby w stanie kogoś zabić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro