XXIV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzwonek do drzwi rozległ się w momencie, kiedy Rafał był w połowie drogi z piętra na parter. Przyspieszył kroku, uśmiechając się pod nosem. Wiedział, że był dziesięć minut spóźniony, ale najwyraźniej Alicja uznała tę krótką zwłokę za rezygnację z zaoferowanej przez niego pomocy i postanowiła ustawić go do porządku. Nic jednak z tych rzeczy – po prostu chciał dokończyć obróbkę zdjęć, które musiał oddać w poniedziałek. Obiecał Ali, że pomoże w budowaniu altany i miał zamiar tej obietnicy dotrzymać.

Tak jak Alicja wcześniej zapowiedziała, skrzyknęła większą ekipę, która miała zająć się postawieniem w jej ogrodzie drewnianej konstrukcji. Zapewne rąk do pracy będzie wystarczająco dużo i w zasadzie obecność Rafała nie będzie konieczna, ale naprawdę polubił bliskich Ali, więc uznał, że chętnie spędzi z nimi trochę czasu. Zwłaszcza że i tak nie miał lepszych planów na to popołudnie. A tak można było połączyć przyjemne z pożytecznym.

Kiedy wpadł do przedpokoju, dzwonek zadzwonił po raz drugi. Zanim otworzył drzwi, założył buty i sięgnął po leżące na komodzie klucze. Tak, żeby być od razu gotowym do wyjścia.

Oczywiście nie kłopotał się spoglądaniem przez wizjer, tylko chwycił za klamkę i ją pociągnął. Uśmiechnął się też szeroko, mając nadzieję, że to chociaż odrobinę złagodzi ewentualnie niezadowolenie Alicji. Tyle że po drugiej stronie drzwi stała nie ta blondynka, której się spodziewał.

– Cześć, skarbie! – zawołała Oliwia, uśmiechając się słodko.

Zanim Rafał zdążył się zorientować, co się dzieje, dziewczyna zrobiła krok w jego stronę, zarzuciła mu ręce na szyję i mocno przylgnęła ustami do jego warg.

Przez moment Kalczyński stał jak słup soli, nie oddając pocałunku, ale w końcu się ocknął i starał się wyswobodzić z tego niechcianego uścisku. Nie było to łatwe, bo mimo drobnej postawy Oliwia miała wyjątkowo dużo siły, ale ostatecznie udało mu się odepchnąć ją na długość ramienia. Zrobiła urażoną minę, ale to zignorował.

– Co ty tutaj robisz? – spytał, patrząc na nią złowrogo.

– Wróciłam wczoraj z Hiszpanii, więc wpadłam się przywitać – wyjaśniła, jakby to było oczywiste. – Stęskniłam się – dodała, przygryzając zmysłowo dolną wargę i kładąc mu rękę na piersi. – A ty?

Rafał przyjrzał się jej uważnie. Rzeczywiście wyglądała, jakby wróciła z zagranicznych wakacji, bo jej zwykle jasna skóra nabrała lekko brązowego odcienia. Poza tym prezentowała się jak zwykle bardzo dziewczęco i pociągająco w opiętych dżinsowych szortach i dopasowanej bluzce na ramiączkach z dość sporym dekoltem. Wiedział, że powinien pozostać na to obojętnym. Nie mógł jednak zaprzeczyć temu, że fizyczna bliskość atrakcyjnej kobiety, która kiedyś była mu bliska, wywoływała uczucia, które mogły okazać się jego zgubą. Być może właśnie o to chodziło Oliwii – aby wzbudzić w nim wspomnienia, przypomnieć, że przecież kiedyś jej pragnął. I podświadomie wciąż pragnie. Mogła to być dość skuteczna zagrywka, ale Rafał nie miał zamiaru dać się na nią nabrać. Pożądanie nie było równe miłości. A on tak naprawdę nie czuł wobec blondynki ani jednego, ani drugiego.

– A ja nie – odparł stanowczo, strącając jej dłoń. – Niepotrzebnie się fatygowałaś. Myślałem, że wszystko ostatnio sobie wyjaśniliśmy. Nie jesteśmy już razem.

Pamiętał doskonale, że Oliwia nie przyjęła do wiadomości jego decyzji o rozstaniu, ale zamierzał iść w zaparte. Nie miał pojęcia, jak jeszcze mógłby ją przekonać, że ich związek nie ma dalszego prawa bytu. A może tak naprawdę nigdy go nie miał. Im dłużej Kalczyński się na tym zastanawiał, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że ta znajomość od początku była skazana na porażkę, bo została zbudowana na niewłaściwych i marnych fundamentach, z których obecnie już nic nie zostało.

– Skarbie, chyba coś ci się pomieszało – skarciła go jak małe dziecko. – Ustaliliśmy przecież, że zrobimy sobie miesiąc przerwy, ja pojadę do kuzynki, a ty w tym czasie jeszcze raz sobie wszystko przemyślisz, pamiętasz?

Nie mógł dać się zmanipulować. A trzeba było przyznać, że pod tym względem Oliwia była niemal mistrzynią. Jeżeli tylko chciała, potrafiła wmówić ludziom wszystko. I jeśli ktoś jej nie znał, łatwo mógł się nabrać na jej słodki uśmiech i niewinne spojrzenie. On jednak znał ją już na tyle, aby wiedzieć, kiedy jej sugestie zaczynały mijać się z rzeczywistością i stanowiły jedynie jej osobiste wymysły.

– Nie, to ty tak ustaliłaś – sprostował, patrząc na nią surowo. – Ja wyraziłem się jasno. Nie kocham cię. Nie chcę z tobą być. Nasz związek to dla mnie zamknięty rozdział – powtórzył wszystko to, co padło już podczas ostatniej rozmowy. – Musisz się w końcu z tym pogodzić. I im szybciej to zrobisz, tym lepiej dla ciebie.

Nie czuł się dobrze z tym, że musiał tak brutalnie postawić sprawę, ale wiedział, że nic innego nie podziała. Zresztą, sądząc po minie Oliwii, ta próba przemówienia jej do rozsądku też się nie powiodła.

– Chyba dla ciebie – syknęła, zaciskając dłonie w pięści. – I nie mów, że mnie nie kochasz, bo nigdy w to nie uwierzę! Przecież tak dobrze było nam razem!

– Wcale nie było! – Kalczyński też podniósł głos. – Łudziliśmy się, że do siebie pasujemy, ale to nieprawda. I jeśli tylko się nad tym zastanowisz, sama to zrozumiesz. Potrzebowałaś wsparcia i ja ci je dałem, ale to nie znaczy, że połączyła nas miłość. Przywiązanie, potrzeba bliskości i zrozumienia, owszem. Ale to wszystko. A to za mało, aby by spędzić z kimś resztę życia.

Wyrzucił z siebie frustrację, która zbierała się z nim już od dłuższego czasu, ale wcale nie poczuł się z tym lepiej. Oliwia patrzyła na niego bez chociażby cienia zrozumienia, więc nie łudził się, że cokolwiek do niej dotarło. Wciąż ślepo wierzyła w swoje racje i nie dopuszczała do siebie myśli, że coś mogłoby wyglądać inaczej, niż sobie to zaplanowała.

– Nie zrozum mnie źle – kontynuował Rafał łagodniejszym tonem, kiedy dziewczyna nie odezwała się przez dłuższą chwilę – zasługujesz na miłość. Tak jak każdy. Ale to nie ja jestem tym facetem, który ci ją da. Nie potrafiłbym cię kochać tak, jak sobie tego życzysz. Mimo to wierzę, że kiedyś spotkasz kogoś, kto odda ci całe swoje serce. Jednak, aby do tego doszło, musisz dać sobie na to szansę. A nie zdobędziesz jej, jeśli wciąż będziesz się upierać przy tym, aby zatrzymać mnie przy sobie. Czasami zakochujemy się bez wzajemności i trzeba po prostu się z tym pogodzić. Poza tym nie wydaje mi się, abyś tak naprawdę mnie kochała.

Kiedy wspomniał o nieodwzajemnionym uczuciu, jego myśli automatycznie powędrowały ku Alicji. Historia przytoczona przez pana Leszka oraz rozmowa z Przemkiem, który faktycznie zwariował na punkcie niejakiej Eweliny, uświadomiły mu, że naprawdę był w Ali zakochany. Może nie była to taka wielka, szalona miłość, ale zdecydowanie coś więcej niż tylko zauroczenie. I w porównaniu z tym uczuciem, jego relacja z Oliwią wypadała bardzo blado. Oczywiście w jakimś stopniu mu na niej zależało, ale to tylko ułamek tej troski, jaką był gotów otoczyć Alicję.

– Skąd możesz wiedzieć, co ja czuję? – oburzyła się blondynka. – Nie jesteś jakimś pieprzonym jasnowidzem!

– Racja – przytaknął spokojnie. – Za to wiem doskonale, co czuję ja. I nie mam wątpliwości, że nie jesteś kobietą, którą kocham.

Mimo iż już kilka razy dał jej to do zrozumienia, coś w postawie Oliwii nagle się zmieniło. Jakby wreszcie dotarła do niej ta niełatwa, ale w pełni szczera prawda. Nie zmieniało to jednak faktu, że na jej twarzy wciąż malowała się wściekłość.

– Ja nie jestem tą kobietą? – powtórzyła, akcentując pierwsze słowo. – A więc jest jakaś inna, tak? Może ta siksa zza płotu? – warknęła, wskazując w stronę domu Alicji.

Rafał przełknął ciężko ślinę, zdając sobie sprawę, że popełnił poważny błąd. Nie powinien sugerować, że w jego życiu pojawił się ktoś inny. Teraz Oliwia uczepi się przeświadczenia, że rzucił ją, bo zakochał się w innej. A to przecież nie była prawda. Zdecydował się zakończyć ten związek, zanim poznał Alę. A to, że poczuł do niej coś więcej niż nić sympatii, nie miało nic wspólnego z rozstaniem z Oliwią.

Zapewne powinien zaprzeczyć, że cokolwiek łączyło go z Alicją, ale nie chciał kłamać. Nawet jeśli nie byli parą, to byli ze sobą na tyle blisko, że Oliwia mogła traktować Banaszkiewicz jak swoją konkurencję. Zresztą zrobiłaby to zapewne tak czy siak. Tak więc wmawianie jej, że byli tylko sąsiadami, nie miało najmniejszego sensu.

– Alicji do tego nie mieszaj – zarządził, patrząc jej w oczy. – To sprawa między nami.

– Nie, skoro ta suka ukradła mi faceta! – wrzasnęła tak głośno Oliwia, że usłyszało ją chyba pół ulicy.

– Nikt niczego ci nie ukradł – syknął już naprawdę podminowany Kalczyński. – Poza tym nie jestem twoją własnością. I nie życzę sobie, abyś obrażała Alę albo, nie daj Bóg, ją nachodziła. Jeśli chcesz wyładować na kimś swoją złość, to proszę bardzo, możesz potraktować mnie jak worek treningowy, ale ją zostaw w spokoju. Dziewczyna ma wystarczająco dużo swoich problemów, nie potrzebuje jeszcze zazdrosnej wariatki, która coś sobie ubzdurała.

Dopiero kiedy wybrzmiały ostatnie słowa, zdał sobie sprawę, że chyba odrobinę przesadził. Do tej pory starał się nie używać zbyt dosadnych określeń w stosunku do Oliwii, ale kiedy w grę wchodził święty spokój Alicji, nie mógł się powstrzymać. Naprawdę nie chciał, aby Banaszkiewicz miała jakiekolwiek nieprzyjemności ze strony jego byłej dziewczyny. A zanosiło się na to, że blondynka nie miała zamiaru odpuścić, póki nie odzyska tego, na czym jej zależało.

– Zazdrosnej wariatki?! – wybuchnęła Oliwia, ciskając w niego piorunami.

– Nie to chciałem... – próbował bronić się Rafał, widząc, jak w dziewczynie buzuje wściekłość, ale nie pozwoliła mu dokończyć. 

– Nie jestem żadną pieprzoną wariatką! Chcę tylko tego, co moje! Tego, co mi się należy! A ta zdzira mi to zabrała! Nie daruję jej tego!

Nie czekając na reakcję Kalczyńskiego, obróciła się na pięcie i zaczęła zbiegać ze schodów. Rafał nie miał wątpliwości, że zmierzała udać się do domu obok, aby zrobić Ali awanturę, więc czym prędzej ruszył za nią. Na szczęście dogonił ją, zanim zdążyła opuścić jego posesję. Chwycił ją mocno w pasie i przyciągnął plecami do swojego torsu, aby ograniczyć jej ruchy. Próbowała się wyrwać, ale jej na to nie pozwolił, więc szamotali się przez dłuższą chwilę.

– Puszczaj mnie! – wrzeszczała. – Ona musi mi za to zapłacić!

– Uspokój się – Kalczyński próbował przemówić jej do rozumu. – Takie sceny już mnie nie ruszają.

Oliwia nie miała jednak zamiaru odpuścić. Wciąż starała się uwolnić z jego uścisku, nie zważając na to, czy zrobi komuś krzywdę. Jej długie paznokcie zostawiły dość głębokie ślady zadrapań na rękach szatyna.

– Rafał, wszystko w porządku?

Kalczyński spojrzał w stronę, skąd dobiegał zaniepokojony kobiecy głos. Po drugiej stronie płotu stała przyglądająca się całemu zajściu Alicja.

Nie miał pojęcia, co jej odpowiedzieć. Zdecydowanie nic nie było w porządku, a pojawienie się Ali w zasięgu wzroku wszystko jeszcze pogorszyło. Teraz Oliwia miała już pełne pole do popisu.

– To ty! – wrzasnęła, celując w Banaszkiewicz palcem. – To przez ciebie chce mnie zostawić! Odpierdol się od niego, słyszysz?!

Alicja, mimo że zaskoczona tym oskarżeniem, nie dała tego po sobie poznać. Nie wiedziała, czemu blondynka uważała, że to ona była powodem, przez który Rafał postanowił zakończyć ich związek, ale nie miała zamiaru tego dociekać. Widziała, w jakim szale była Oliwia, i nie spodziewała się, że w tej sytuacji dostałaby jakąkolwiek logiczną odpowiedź.

– Przestań krzyczeć – skarcił dziewczynę Kalczyński. – Cała ulica cię słyszy.

– I dobrze! – odpyskował. – Niech wiedzą, że mają za sąsiadkę złodziejkę cudzych facetów!

Rafał rzucił w stronę Alicji szybkie, przepraszające spojrzenie. Nie był pewien, czy je zauważyła, ale miał nadzieję, że Banaszkiewicz nie da się wciągnąć w tę awanturę. Oliwia zapewne właśnie na to liczyła. Dramatyczne sceny pełne wrzasków były jej specjalnością.

Ala na szczęście miała na tyle oleju w głowie, aby nie wdawać się w dyskusję z osobą, do której nic nie docierało i która zawsze upierała się przy swoim. Wiedziała, kiedy lepiej odpuścić i to właśnie była jedna z takich sytuacji.

– Co to za krzyki? – Nagle koło Alicji pojawiła się Honorata. – Słychać was po drugiej stronie domu.

Rafał przeklął w duchu, bo skoro Suchocka tu była, to oznaczało, że pozostali bliscy Alicji zapewne też. I, chcąc nie chcąc, stali się świadkami tej nieprzyjemnej sceny. Wiedział, że w głównej mierze to nie była jego wina, ale i tak źle czuł się ze świadomością, że ludzie, których naprawdę polubił, od teraz będą patrzeć na niego przez pryzmat dziewczyny wariatki.

– Przepraszam za zamieszanie – oznajmił, zanim Oliwia zdążyłaby rzucić kolejną obelgą. – Zawiozę cię do domu, dobrze? – zwrócił się do blondynki, uznając, że to jedyny sposób na załagodzenie sytuacji. – Po drodze jeszcze raz na spokojnie porozmawiamy.

Oliwia chyba nie do końca była usatysfakcjonowana takim obrotem sprawy, ale ostatecznie uznała, że kilkanaście minut sam na sam z Kalczyńskim dawało jej realne szanse na przekonanie go, aby jednak zmienił zdanie. Oczywiście Alicja wciąż mogła stanowić dla niej zagrożenie, ale nią mogła zająć się później. Najbardziej zależało jej na tym, aby udowodnić Rafałowi, że tylko z nią będzie naprawdę szczęśliwy.

– Dobrze – odparła wyniośle, jakby zgadzała się na to z łaską, po czym w końcu uwolniła się z jego uścisku.

Posłała Ali ostatnie złowrogie spojrzenie, po czym z wysoko uniesioną głową ruszyła w stronę stojącego na podjeździe samochodu Kalczyńskiego. Rafał szybko wrócił do domu po kluczyki, a kiedy otworzył auto, Oliwia bez słowa do niego wsiadła. Zanim on zrobił to samo, również spojrzał w stronę Alicji, ale z przeprosinami wymalowanymi na twarzy.

Chwilę później samochód ruszył z piskiem, opuścił posesję i pojechał w dół ulicy. Alicja i Honorata przyglądały się mu, dopóki nie zniknął im z pola widzenia.

– Trochę boję się zapytać, ale jednak to zrobię – pierwsza odezwała się Suchocka. – Co tu się właściwie wydarzyło?

Alicja też nie do końca wiedziała, ale na podstawie tego, co zobaczyła i usłyszała, mogła wciągnąć pewne wnioski. A prawdopodobieństwo, że byłyby one błędne, było raczej niewielkie.

– Oliwia się wydarzyła – odparła z westchnieniem. – To była dziewczyna Rafała. A przynajmniej dla niego była, bo ona chyba wciąż uważa się za obecną.

– No to dziewczyna zdecydowanie ma problem – stwierdziła Honorata, kręcąc głową z rezygnacją.

– I to chyba nie tylko w tej kwestii – potwierdziła Ala. – Nie znam szczegółów, ale obsesyjna zazdrość i nieprzyjmowanie odmowy to podobno wierzchołek góry lodowej.

Alicja już wcześniej mogła stwierdzić, że Oliwia nie była do końca zrównoważona, ale to, czego przed chwilą była świadkiem, poważnie ją zaniepokoiło. Najwyraźniej dziewczyna faktycznie była zdolna do wielkich scen zazdrości, a może i nawet rękoczynów. Ala miała obawy, że gdyby Kalczyński nie przytrzymał wzburzonej blondynki, ta rzuciłaby się na nią jak na swojego największego wroga. A przecież nie miała ku temu powodów.

– Jakim cudem Rafał w ogóle wpakował się w coś takiego? – spytała Suchocka. – Przecież to jakaś wariatka. Myślałam, że facet ma lepszy gust.

– Bo ma – stwierdziła z pełną pewnością w głosie Alicja. – Kiedy ją poznał, była w kiepskim stanie psychicznym. Po prostu chciał jej pomóc. Tak jak pomógł mnie wydostać się z dołka.

Honorata spojrzała uważnie na przyjaciółkę. Do tej pory Ala nie mówiła otwarcie ani o swoim załamaniu, ani o relacji z Rafałem. Suchocka była więc nieco zaskoczona, że postanowiła wspomnieć o tym akurat teraz. Cieszyło ją jednak, że Banaszkiewicz coraz swobodniej rozmawiała o swoich ostatnich przeżyciach.

– Nawet jeśli chciał jej pomóc, nie musiał się przecież z nią wiązać – zauważyła Honorata, masując się po wydatnym już brzuchu. – Pewnie obłapiła go, flądra jedna – dodała z oburzeniem.

Alicja zaśmiała się pod nosem, słysząc tę uwagę. Suchocka uwielbiała oceniać ludzi, nawet jeśli ich dobrze nie znała. Nie było to właściwe podejście, ale Ala musiała przyznać, że jej przyjaciółka rzadko się myliła. I tym razem mogło być podobnie.

– Cóż, pewnie nie od razu wyszła z niej chorobliwa zazdrośnica – stwierdziła Ala, bo tak wynikało z opowieści Kalczyńskiego. – Poza tym Rafał ma zbyt dobre serce, co dość łatwo wykorzystać.

Do tej pory nie postrzegała dobroci Kalczyńskiego jako jego wady. Uważała, że to naprawdę godne podziwu, iż potrafił tak bezinteresownie zwrócić uwagę na kogoś, kto wyraźnie potrzebował wsparcia, chociaż nawet o nie nie prosił. I nie być przy tym nachalnym. Teraz jednak, patrząc na całą tę sytuację z Oliwią, zaczęła dostrzegać, że ta empatia, która przez niego przemawiała, wcale nie była takim błogosławieństwem. A przynajmniej nie dla niego, bo rzeczywiście ktoś mógł to obrócić na jego niekorzyść.

– A ty to wykorzystujesz? – spytała Honorata, posyłając Ali znaczące spojrzenie. – W końcu ostatnio chyba dość mocno się do siebie zbliżyliście.

To ostatnie zdecydowanie nie ulegało wątpliwości. Spotykali się kilka razy w tygodniu na wycieczkach rowerowych, spacerach z Luną czy obiadach, jeśli Alicja akurat ugotowała czegoś więcej. A ostatnimi czasy zdarzało się jej to niemal za każdym razem. Wmawiała sobie, że tak po prostu wychodziło, ale podświadomie wiedziała, że robiła to z premedytacją. Bo chciała spędzać z Rafałem więcej czasu i przy okazji odwdzięczyć się za wszystko, co dla niej zrobił. A wspólne posiłki były idealną okazją ku jednemu i drugiemu.

– Owszem, widujemy się dość często – przyznała, bo nie było sensu temu zaprzeczać. – A to nie ma nic wspólnego z wykorzystywaniem. Po prostu dobrze nam w swoim towarzystwie. Czy to coś złego?

Pytanie skierowała bardziej do siebie niż do przyjaciółki. Zwykle w pełni cieszyła się z czasu spędzonego z Rafałem, ale czasami dopadało ją uczucie, jakby tą znajomością w jakiś sposób zdradzała Mateusza. Minęło zaledwie kilka miesięcy. Czy miała już prawo szukać oparcia w kimś innym? Czy mogła pozwolić już komuś się rozśmieszać, wspierać, troszczyć się o nią? Wiedziała, że narzeczony chciałby dla niej wszystkiego, co najlepsze, ale mimo wszystko były takie momenty, w których nie mogła wyzbyć się przeświadczenia, że postępowała niewłaściwie, niemoralnie.

– Kochana, oczywiście, że nie ma w tym nic złego – zapewniła ją Honorata, kładąc jej dłonie na ramionach. – Potrzebowałaś kogoś, kto da ci chociaż tę namiastkę poczucia bezpieczeństwa, którego nagle zostałaś pozbawiona. I tym kimś okazał się właśnie Rafał. Żadnemu z nas nie udało się zachęcić cię do powrotu do życia, a on to zrobił. Wszyscy powinniśmy mu być za to wdzięczni.

Ala nie mogła zaprzeczyć, że było w tym trochę prawdy. Kalczyński miał duży wkład w jej zebranie się w garść, ale nie mniejsze znaczenie miały przecież listy z przyszłości. Nie zamierzała jednak o nich wspominać. Wolała, aby to pozostało jej słodką tajemnicą. Nie dlatego, że się ich wstydziła, ale uznała, że to na tyle osobista korespondencja, że nie chciała się z nikim nią dzielić. A najnowszy list, który znalazła w skrzynce, zanim przyjechali jej bliscy, czekał na przeczytanie w kieszeni jej dżinsów. Nie mogła się już doczekać, aby sprawdzić, co zawierał.

– I naprawdę nie uważasz, że to za wcześnie? – chciała upewnić się Alicja. – Co prawda my tylko się przyjaźnimy, ale...

– Ale czujesz, że kiedyś to mogłoby być coś więcej, tak? – dokończyła bez ogródek Honorata, na co Ala skinęła lekko głową. – Myślę, że nie ma żadnej reguły na to, jak długo opłakiwać ukochanego. Jednym kobietom zajmuje to kilka tygodni, innym kilka lat. Dużo chyba zależy od tego, kiedy spotkasz osobę, z którą mogłabyś ułożyć sobie życie na nowo. Ty być może już na nią trafiłaś. Ale najważniejsze, abyś czuła się gotowa na to, żeby znów otworzyć przed kimś serce. No i oczywiście wcześniej musiałabyś się pozbyć tamtej wariatki – dodała na koniec, aby rozluźnić atmosferę, bo widziała, że w oczach Alicji zaczęły zbierać się łzy.

Ala zaśmiała się cicho. Suchocka jak zwykle powiedziała jej coś ważnego i pokrzepiającego, ale przy tym nie opuszczał jej humor. I właśnie to uwielbiała w swojej przyjaciółce, że nawet do poważnych spraw potrafiła podejść z odrobiną dystansu. Alicja zwykle brała wszystko na serio, przez co czasami za bardzo przejmowała się niektórymi rzeczami.

– Poza tym widać, że Rafałowi naprawdę na tobie zależy – zauważyła także Honorata. – I to w ten szczególny sposób.

Nie chciała przytłaczać Alicji wiadomością o tym, że Kalczyński najprawdopodobniej jest w niej zakochany, ale uznała za zasadne, aby dać jej lekko do zrozumienia, iż szatyn może ją darzyć nieco głębszym uczuciem niż przyjaźń. Ala jednak doskonale o tym wiedziała. Co prawda Rafał nie poczynał żadnych sugestii w tym kierunku, ale i tak dostrzegała to, jak na nią patrzył. Starał się nie dawać tego po sobie poznać, ale nie zawsze mu się to udawało. Czasami spoglądał na nią z czułością, która zdecydowanie wyrażała coś więcej niż zwykłą sympatię.

Póki co postanowiła to zignorować. Być może nie było to najlepsze rozwiązanie, ale uznała, że skoro Kalczyński nie próbował się do niej zbliżyć w sposób, który przekraczałby granice przyjaźni, nie było potrzeby poruszać tego tematu. Tym bardziej, że sama nie do końca potrafiła zdefiniować swoje uczucia wobec niego. Oczywiście lubiła go, i to bardzo, ale to nie to samo co zauroczenie czy miłość. Mimo to nie wykluczała, że kiedyś obdarzy go tym ostatnim. Teraz było na to jednak jeszcze zbyt wcześnie.

Honorata wyraźnie czekała na jej reakcję, ale zanim Ala zdążyła się odezwać, zza domu wyłonił się Jacek.

– No, dziewczyny, gdzie wy się podziewacie? – zawołał. – Robota czeka, a nie pogaduszki tu sobie urządzacie!

– Już idziemy, idziemy – odkrzyknęła Honorata. – Jakbyś chciała jeszcze pogadać, to później wymkniemy się na chwilkę – zwróciła się do Alicji, puszczając jej oczko, po czym chwyciła ją za rękę i ruszyła na drugą stronę ogrodu, gdzie powstał plac budowy.

Ala właściwie cieszyła się, że im przerwano, bo nie chciała rozmawiać o swoich uczuciach względem Rafała, skoro nie była ich do końca pewna. To było coś, co musiała przepracować sama. Honorata na pewno by jej wysłuchała i może nawet coś doradziła, ale Alicja póki co tego nie potrzebowała.

Kiedy dotarły na drugą stronę ogrodu, okazało się, że prace już ruszyły pełną parą. Jackowi i Maćkowi udało się postawić jedną ścianę i właśnie zabierali się za drugą. Stojąca nieopodal Anita instruowała ich, jak odpowiednio ułożyć poszczególne elementy, a kawałek dalej Dominik i Tosia bawili się z Luną. Ala nagle poczuła się źle z tym, że zostawiła gości samych, mimo że ci nie wydawali się tym przejmować. Postanowiła jednak, że od teraz weźmie się do roboty. Koniec z zamartwianiem się Rafałem, Oliwią i swoimi pogmatwanymi uczuciami. Miała zadanie do wykonania i należało w nim czynnie zająć, a nie tylko przyglądać się, jak inni pracują.

Jakąś godzinę później znaczna część altany była już gotowa. Okazało się, że współpraca szła naprawdę pomyślnie, a amatorska ekipa budowlana była niezwykle zgrana. Rozmowa również toczyła się bardzo miło – Anita i Maciek opowiadali o wakacjach nad morzem, a Honorata o urokach i trudach związanych z ciążą. Kiedy już trochę się zmachali, zrobili sobie chwilę przerwy, aby się czegoś napić, bo sierpniowy skwar dawał się we znaki.

Alicja właśnie wracała z domu na taras, niosąc dzbanek z zimną lemoniadą, kiedy zauważyła, że przez jej ogród szedł Rafał. Nie wyglądał na tak radosnego jak zazwyczaj, co zapewne było spowodowane konfrontacją z Oliwią. Mimo to, kiedy zbliżał się do tarasu, przywołał na usta lekki uśmiech.

– Cześć, wszystkim – przywitał się. – Przepraszam za spóźnienie, ale musiałem coś pilnie załatwić.

Nie był pewien, czy Alicja w ogóle wspomniała pozostałym o przyczynie jego nieobecności, ale miał nadzieję, że takie lakoniczne wytłumaczenie wystarczy. Naprawdę nie miał ochoty opowiadać o agresywnej byłej dziewczynie, a kłamać też nie lubił.

– Cóż, stary, i tak nie ominie cię robota – odparł Jacek. – Został jeszcze cały dach – dodał, wskazując na część już zbudowanej altany.

Ku uldze Kalczyńskiego rozmowa samoistnie skierowała się na ogrodową konstrukcję. Jacek i Maciek zaczęli mu tłumaczyć, jak zamierzają przymocować dach, chcąc również poznać jego opinię na ten temat. Oczywiście Rafał nie miał w tym względzie zielonego pojęcia, więc zadeklarował, że służy pomocą fizyczną, ale niestety nie koncepcyjną.

Po kilku minutach przerwy wrócili do pracy. Tak jak obiecał, Kalczyński nie obijał się i wykonywał wszystkie polecenia, które podsuwali mu pozostali. Miał nadzieję, że dzięki temu zajmie czymś myśli i chociaż przez chwilę nie będzie się zadręczał sytuacją z Oliwią, która wciąż pozostawała nierozwiązana. I faktycznie udało mu się na moment o tym zapomnieć. Kiedy jednak podeszła do niego Alicja, z troską wymalowaną na twarzy, wiedział, że będzie musiał do tego wrócić, bo przecież należały się jej wyjaśnienia.

– Hej, wszystko w porządku? – zagadnęła Ala.

– Tak – odparł w pierwszym odruchu, ale sekundę później westchnął ciężko. – To znaczy nie do końca – przyznał. – Wróciła z tej całej Hiszpanii i uznała, że przez ten czas wszystko sobie przemyślałem i do niej wrócę. Powiedziałem kilka słów za dużo, a ona ubzdurała sobie, że coś jest między nami i wpadła w szał. Naprawdę mi przykro, że musiałaś słuchać tych wszystkich obelg pod swoim adresem.

Zdziwił się nieco, kiedy Alicja położyła mu rękę na ramieniu. Do tej pory raczej unikali takiego kontaktu fizycznego, więc kiedy poczuł jej dotyk, przeszedł go lekki dreszcz. Ale taki z gatunku tych zdecydowanie przyjemnych.

– Nic się nie stało – zapewniła. – Wiem, że Oliwia nie zachowuje się do końca racjonalnie. Bardziej martwi mnie to, że wciąż nie przyjmuje do wiadomości, że wasz związek dobiegł końca. Zrobiłeś dla niej, co mogłeś. Powinna pozwolić ci odejść.

– O to będzie raczej trudno – stwierdził z rezygnacją w głosie. – W samochodzie nieco się uspokoiła, ale tylko dlatego, że skierowałem rozmowę na jej pobyt w Hiszpanii. Nie chciałem kłócić się podczas jazdy, a ona oczywiście uznała, że w takim razie między nami znów jest po staremu. Próbowałem jeszcze raz poruszyć temat rozstania, kiedy zatrzymaliśmy się pod jej blokiem, ale, jak to ona, odwróciła kota ogonem. Nie miałem siły z nią walczyć, więc odpuściłem. Tyle że to nijak nie rozwiązało całego problemu.

Rafał był boleśnie świadomy tego, że po raz kolejny poniósł porażkę. I że poddał się zbyt łatwo. Nie miał jednak pomysłu, jak jeszcze dobitniej uzmysłowić Oliwii, że tak naprawdę nigdy nie powinni być razem. Mógł tylko w kółko powtarzać, że jej nie kocha, ale to, jak widać, nie dawało żadnych rezultatów. Wciąż był w punkcie wyjścia, chociaż robił wszystko, aby doprowadzić tę sprawę do definitywnego końca.

– Mam przynajmniej nadzieję, że nie będzie cię nachodzić – dodał, po chwili. – Próbowałem wytłumaczyć jej, że moja decyzja nie ma nic wspólnego z tobą, ale chyba to jej nie przekonało. Wmówiła sobie, że zostawiam ją dla ciebie, a przecież nie ma ku temu żadnych powodów.

Alicja chciała zapytać, czy aby na pewno, ale w porę ugryzła się w język. Oczywiście wiedziała, że nie była bezpośrednią przyczyną, dla której Kalczyński chciał rozstać się z Oliwią, ale widocznie dziewczyna dostrzegła to, co widziała Honorata czy sama Ala. Być może Rafał też zdawał sobie sprawę ze słabości, jaką miał wobec swojej sąsiadki i którą jego była dziewczyna mogła uznać za powód do uzasadnionej zazdrości.

– Rafał, chodź tutaj! – Chwilę ciszy między nimi przerwał Maciek. – Musisz potrzymać nam tę belkę.

Kalczyński posłał Ali ciepły uśmiech, po czym ruszył w stronę Maćka i Jacka, którzy mocowali się z konstrukcją dachu. Kiedy do nich dotarł, panowie w pełni skupili się na aktualnym zadaniu.

Alicja rozejrzała się dookoła, chcąc zobaczyć, gdzie podziewali się pozostali goście. Anita właśnie zabierała Tosię do domu, aby zmienić jej pampersa, a Honorata przysiadła się do Dominika, który zmęczony zabawą z Luną postanowił się napić i zjeść kawałek ciasta. Korzystając więc z okazji, że nikt nie zwracał na nią uwagi, Ala sięgnęła do tylnej kieszeni spodni i wyciągnęła z niej złożoną na pół kopertę.

12 IV 2025 r.

Kochana!

To Twój kolejny wielki dzień! Dzisiaj oficjalne otwarcie Twojego hotelu! Nie wiesz nawet, jaka jestem z Ciebie dumna! I podekscytowana! Tak wspaniale jest patrzeć, jak bliskie osoby podejmują się spełniania marzeń i osiągają sukces. W dodatku tak spektakularny!

Nikt z nas nie ma wątpliwości – poradzisz sobie z prowadzeniem tego interesu śpiewająco! Wiem, że się trochę tego obawiasz, bo w gruncie rzeczy to dla Ciebie coś nowego, ale pamiętaj, że zawsze możesz na nas liczyć. Trzymamy mocno za Ciebie kciuki i będziemy Cię wspierać z całych sił.

Cóż więc mogę Ci życzyć na tej nowej, zawodowej drodze życia? Wytrwałości, pozytywnego nastawienia, sumiennych pracowników i zawsze zadowolonych gości hotelowych. Sama twierdzisz, że początki mogą być trudne, ale mam nadzieję, że się nie zniechęcisz. Włożyłaś w ten hotel ogrom pracy i serca. Wierzę więc w to, że satysfakcja z jego prowadzenia będzie równomierna do trudu, jaki wymagało jego stworzenie.

Ściskam mocno i czekam na pierwsze optymistyczne raporty (inne absolutnie nie wchodzą w grę :P).

P.

Ktokolwiek napisał ten list, miał doskonałe wyczucie czasu, gdyż z każdym dniem Alicja coraz poważniej zastanawiała się na otworzeniem hotelu. Wciąż były to dość abstrakcyjne plany, ale ta wiadomość sprawiła, że miały szansę stać się dużo bardziej realne. W tej chwili Ala najchętniej wbiegłaby do domu, otworzyła laptop i zaczęła szukać nieruchomości, którą mogłaby przeznaczyć pod stworzenie własnego interesu. Rozmowa z Rafałem na ten temat zasiała w niej ziarnko zainteresowania, natomiast list, który właśnie przeczytała, zdecydowanie dodał jej skrzydeł.

Szybko jednak otrząsnęła się z tej fantazji, przypominając sobie, że póki co musiała zakończyć inną budowę – znacznie skromniejszą, ale nie mniej dla niej ważną.

– Ala, zobacz, czy to przypadkiem nie jest krzywo! – zawołał Jacek, wskazując na konkretną część altany, która miała podlegać konsultacji.

Alicja schowała kartkę do koperty, a tę z powrotem do kieszeni, po czym ruszyła we wskazanym kierunku. Z uśmiechem przyglądała się na wpół skończonej altanie, żałując, że Mateusz nie mógł tego zobaczyć. Miała jednak nadzieję, że spoglądał na nią gdzieś tam z góry, że wciąż był obok i się nią opiekował. I że też będzie z niej dumny, kiedy pierwszy gość zamelduje się w jej hotelu. 

************************************************ 

Hej :) Nie wiem, czy takiego zamieszania się spodziewaliście, ale w końcu musiało ono nastąpić. Poza tym to jeszcze nie ostatni występ Oliwii w tej historii :D

Komentarz @LePapillonNoir pod poprzednim rozdziałem zainspirował mnie do stworzenia jednoczęściowego spin-offu dotyczącego historii poznania się Przemka i Eweliny. Tak więc zamiast uczyć się do sesji, kończyć pisać "Listy" (został mi jeden rozdział i epilog) czy też ewentualnie ruszyć dalej z Pestką (wciąż tkwię w rozdziale szóstym), postanowiłam wziąć się właśnie za tworzenie tego shota xD No, ale jak wena przybywa, to trzeba się do niej dostosować ;P Jeszcze nie wiem, kiedy ten dodatek się ukaże, bo chcę go naprawdę dobrze dopracować. W każdym razie możecie go wyczekiwać w najbliższym czasie ;) 

Dziękuję za komentarze i gwiazdki. 

Do napisania za tydzień :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro