Savage love

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dwa lata później

Derekowi chyba kompletnie padło na głowę. Jest z nim gorzej i umawia się z łowcą. Oczywiście mnie nie słucha, bo po co. Żałuję, że jestem wilkołakiem i mam dobry słuch. Mam tego dość. Nawet prysznic nie daje rady tego zagłuszyć. Ludzie, litości. Wyszłam spod prysznica i wyciągnęłam z szafy pierwsze lepsze ubrania. Okay, mój dzisiejszy strój jest niezły. Jeansy, granatowy top na ramiączkach i koszula w kratę, ale to na później. Rozczesałam włosy i włożyłam czarne buty na obcasie sięgające mi do połowy łydki. Wyciągnęłam z szafy wzmacniacz, kabel i zdjęłam ze ściany gitarę elektryczną. Gdy wszystko było gotowe, ustawiłam odpowiednią głośność, otworzyłam okno i uśmiechnęłam się. Włączyłam sobie podkład i włączyłam się w odpowiednim momencie. To jest to, coś pięknego a nie odgłosy Dereka pieprzącego Kate.

- Przycisz to!-

Przez dźwięki gitary przebił się głos Dolores, ale ją zignorowałam i podkręciłam głośność. Nagle zrobiło się cicho.

- Pojebało Cię do reszty?-

No proszę, ktoś tu się zdenerwował.

- Mnie?-

Odstawiłam gitarę i odłożyłam ją na łóżko.

- Tak Ciebie-

Warknął zły a ja się do niego odwróciłam.

- Ale to nie ja pieprze się tak, że wszyscy słyszą-

- Zazdrościsz?-

- Nie mam czego zazdrościć. Jesteście żałośni i tyle-

- Jesteś zazdrosna, tak jak o Paige-

No i przegiąłeś.

- Nigdy nie byłam o nią zazdrosna to po pierwsze a po drugie za wysoko się cenisz. Tylko takie wywłoki jak Kate chciałby być z tobą po tym jak się zmieniłeś-

- A co to tylko ty się masz prawo zmieniać?-

- Ja przynajmniej nie pieprze się z wywłokami-

- Przestań ją obrażać!-

- Bo co? Uderzysz mnie?-

Zamilkł. Włożyłam koszulę i zabrałam swoją torbę.

- Gdzie idziesz?-

- Nie twój biznes. Wracaj do swojej panny-

Zgarnęłam jeszcze kurtkę i wyszłam oknem.

- Rav, zaczekaj-

- Odwal się albo to się źle skończy-

Warknęłam zła i poszłam w swoją stronę.

Derek

Ktoś robi imprezę w środku dnia? A nie, to tylko Raven.

- Coś się stało?-

- Zaraz wrócę-

Sięgnąłem po swoje ubrania i ubrałem się.

- Dokąd idziesz Derek?-

- Po prostu tu zaczekaj-

- Co? Ale...-

Nie dałem jej dokończyć zdania tylko wyszedłem oknem z mojego pokoju. Na szczęście mieszkamy niedaleko siebie więc daleko nie mam. Nie widzę jej w oknie, czyli pewnie kręci się gdzieś po pokoju. Teraz słychać jeszcze głośniej i słychać, jak śpiewa. Od kiedy śpiewa? Nie ważne. Wspiąłem się po drzewie i przeskoczyłem na parapet jej okna. Wszedłem do środka i odpiąłem gitarę od wzmacniacza.

- Pojebało Cię do reszty?-

Zapytałem zły na nią.

- Mnie?-

Odstawiła gitarę i odłożyła ją na łóżko.

- Tak Ciebie-

Warknąłem zły a ona się do mnie odwróciła.

- Ale to nie ja pieprze się tak, że wszyscy słyszą-

- Zazdrościsz?-

- Nie mam czego zazdrościć. Jesteście żałośni i tyle-

- Jesteś zazdrosna, tak jak o Paige-

Pytanie, przyłoży mi teraz czy w momencie, kiedy nie będę się spodziewał?

- Nigdy nie byłam o nią zazdrosna to po pierwsze a po drugie za wysoko się cenisz. Tylko takie wywłoki jak Kate chciałby być z tobą po tym jak się zmieniłeś-

- A co to tylko ty się masz prawo zmieniać?-

- Ja przynajmniej nie pieprze się z wywłokami-

- Przestań ją obrażać!-

- Bo co? Uderzysz mnie?-

Umilkłem. Nie uderzę jej, nie mógłbym. Nie ją. Zabrała swoją torbę.

- Gdzie idziesz?-

- Nie twój biznes. Wracaj do swojej panny-

Zgarnęła jeszcze kurtkę i wyszła oknem. Wyskoczyłem za nią

- Rav, zaczekaj-

- Odwal się albo to się źle skończy-

Warknęła zła i poszła w swoją stronę. Przez chwilę patrzyłam na jej oddalającą się sylwetkę i wróciłem do siebie.

- Gdzie byłeś?-

- Nie twój interes-

Podniosłem rzeczy Kate z podłogi i rzuciłem jej a ta spojrzała na mnie pytająco.

- Chce zostać sam-

- Teraz?-

- Tak teraz. Idź już-

Zaczekałem aż się ubierze i wyjdzie. Raven coś ukrywa, nie wiem co, ale mam wrażenie, że to ma coś wspólnego z jej zachowaniem, gdy byłem z Paige. Wiem, nie była o nią zazdrosna i głupio zrobiłem oskarżając ją o to. Rav nigdy nie należała do spokojnych, ale po śmierci Alex'a i Paige coś się całkowicie zmieniło, tak jak u mnie.

- Dzięki Bogu, że Raven potrafi grać na gitarze-

Spojrzałem na Laurę.

- W całym domu was słychać i jak widać poza też-

- Też mi będziesz robić wyrzuty?-

- Nie muszę, Raven zrobiła to bardzo skutecznie-

Nie da się zaprzeczyć.

- Ale to nie to Cię meczy prawda?-

- Nie wiem co z nią jest. Mówi, że nie jest zazdrosna, ale dziwnie się zachowuje-

- Czyli jeszcze nie zrozumiałeś-

- Czego?-

- To już musisz sam odkryć-

- Nie możesz mi powiedzieć?-

- Nie. Skoro ty nie rozumiesz, to nikt za Ciebie tego nie zrozumie Derek-

I wyszła z mojego pokoju a ja położyłem się na łóżku. Co miała na myśli? Co mam odkryć? Przecież znamy się od dziecka, wiemy o sobie wszystko. Dziewczyny są skomplikowane.

Raven

Obudziłam się dość wcześnie jak na mnie, ale to dobrze. Powinnam zdążyć wyjść nim się obudzi. Wyciągnęłam z torby rzeczy i poszłam się umyć. Dzięki Bogom, że ma twardy sen i nie obudzi go hałas. Po prysznicu ubrałam się w szarą koszulkę na ramiączkach, czarne spodnie z dziurą na jednej nogawce i czarne botki na obcasie. Spakowałam rzeczy, włożyłam kurtkę i wyszłam. Do domu raczej nie zdążę, ale trudno, było warto. Ostatnia klasa i mogę się stąd wynosić. Może wreszcie sobie jakoś ułożę życie i zapomnę o tym co czuję do Dereka. Oczywiście cała szkoła żyje balem. Żałosne. Akurat odezwał się telefon w mojej kiszeni, więc wyjęłam go, żeby sprawdzić o co chodzi.

RAYAN🤞🏻

Czy kiedyś obudzę się obok Ciebie czy zawsze będę widział puste miejsce?

Jak będziesz grzeczny to może zostanę😉

- Już odpuściłaś?-

Usłyszałam za sobą znajomy irytujący głos.

- Nie twoja sprawa-

Usiadł naprzeciwko mnie i wziął sobie jedno z moich Reese's.

- Hej, to moje!-

Peter tylko się złośliwie uśmiechnął.

- Obyś spłoną w piekle-

- I kto cię będzie dręczył wtedy?-

- Twój siostrzeniec się spisuje-

- Ale przyznaj, że ja jestem lepszy-

- Zastanowię się-

Nie da się zaprzeczyć, że są rodziną.

- To, kiedy oświecisz mojego siostrzeńca?-

- Nigdy-

- Dlaczego?-

- Tak jak jest, jest dobrze-

- I co, masz zamiar do końca życia tłumić swoje uczucia do niego?-

- Nie twój interes Peter-

- Raven, jesteśmy praktycznie rodziną-

- Odpuść-

- Jeśli twój brat i moja siostrzenica się pobiorą będzie za późno-

- Nie pobiorą się-

- Co? Jak to?-

- Słyszałeś a teraz daj mi spokój-

- Hej Raven, może się umówimy?-

Zagadnął do mnie jakiś chłopak, którego nie kojarzyłam w ogólę.

- A my się znamy?-

- Chodzimy razem na angielski-

- Nie, sorry nic mi to nie mówi-

- Owen, siedzę ławkę obok-

- Nie, sorry, nie kojarzę-

- Ale z Rayan'em to się przespałaś-

- Coś ci powiem na ucho-

Pokazałam by się przybliżył i tak zrobił. Złożyłam dłoń w pięść i wystarczyło tylko wyprostować rękę by po chwili zaczęła lecieć mu krew z nosa.

- Jeszcze raz będziesz wciskał swój nos w nie swoje sprawy a nie tylko nos będziesz miał złamany. Jasne Owen?-

Trzymając się za nos pokiwał głową i odszedł ze swoimi kolegami.

- A on za co dostał?-

- Nie twój interes, no chyba, że też chcesz oberwać-

- Wyluzuj, przychodzę w pokoju-

Podniósł ręce do góry i usiadł obok mnie.

- Zostawisz nas samych?-

Zapytał swojego wuja.

- Przez samych ma na myśli żebyś również nie podsłuchiwał-

- Psujesz zabawę Raven-

- Ja Ciebie też Pete-

Niechętnie wstał i się oddalił. Odczekaliśmy aż się oddali wystarczająco daleko.

- No to co jest takie ważne, że aż wygoniłeś wuja?-

- No wiesz, zbliża się bal-

- I co z tego?-

- Idziesz?-

- Miałam iść, ale zmieniałam zdanie-

- Z Rayan'em?-

- Skoro słyszałeś to po co pytałeś za co dostał?-

Nie odpowiedział mi.

- To może pójdziemy razem?-

- Idź ze swoją Kate się migdalić na balu. Ja nie idę na to żałosne widowisko-

- Czemu żałosne?-

- Bo ty tam będziesz. Wystarczy?-

- Daj już spokój ze zgrywaniem złej i obrażonej na kumpla Rav. Nie możesz na jeden dzień być bez tego wszystkiego?-

- Nie-

- A przemyślisz chociaż moją propozycję?-

-Tyle w sumie mogę-

Sprawy między mną a Rayan'em skończyły się tak szybko jak się zaczęły i nie specjalnie mnie to ruszało. Pewnie dlatego, że moje uczucia nie były prawdziwe. Derek nie wspominał już nic więcej o balu, za to inni chłopcy byli wręcz natarczywi.

DEREK

Podjęłaś może decyzję?🤔

Nie idę🙄

Na pewno?🥺

100%👌🏻

Odłożyłam telefon. Głupi bal. Przykryłam się pierzyną i zasnęłam. Rano obudził mnie hałas. Otworzyłam oczy, ale w moim pokoju nikogo nie zauważyłam. Miałam zamiar jeszcze pospać, ale moją uwagę przyciągnął niepasujący element a była nim sukienka. Wstałam i podeszłam do szafy. Nie pamiętam żebym taką miała w swojej szafie a tym bardziej nie pamiętam kupowania takiej. Dostrzegłam obok przyczepioną karteczkę.

- Wpadnę o siódmej? Do reszty go pogięło?-

- Kogo?-

Zapytał Milo zjawiając się w drzwiach mojego pokoju.

- Dereka a kogo?-

- Niby czemu?-

Zdjęłam sukienkę i pokazałam bratu.

- Zaprosił Cię na randkę?-

- A Ciebie coś boli Milo?-

- No prezent urodzinowy to nie jest, więc?-

- Randka też nie. Jest za głupi na to-

- To z jakiej okazji?-

- Bal-

- Mówiłaś, że nie idziesz-

- Jak widać dla Dereka nie ma to żadnego znaczenia. Wracam spać-

Odwiesiłam sukienkę i wróciłam pod pierzynę. Czego jeszcze? Jednak nie było mi dane zasnąć, bo odezwał się mój telefon.

Nie

Nawet nie zdążyłam powiedzieć o co chodzi

Dzwonisz w sprawie balu

Skąd wiesz?

Znalazłam sukienkę

Ładna prawda?

Ale ja nigdzie nie idę

Idziesz Rav. Będziemy za niedługo

I rozłączyła się. Co ich wszystkich napadło? Nie idę na żaden durny bal. Nawet na trening nie mogę, bo mamy wolne z powodu tego idiotyzmu. Naciągnęłam kołdrę na głowę i zamknęłam oczy.

- Raven!-

Usłyszałam radosny głos Cory i naciągnęłam bardziej kołdrę. O ile się tak jeszcze dało.

- Wstawaj Rav, musisz pięknie wyglądać-

- Nic nie muszę Cora. Daj spokój-

- Może wreszcie zrozumie co mu umyka?-

Odezwała się Laura a ja zsunęłam kołdrę tak żeby je widzieć.

- A może ja nie chcę by to zrozumiał co?-

- Ale jak to?-

- Normalnie. Dajcie mi spokój-

Laura ściągnęła ze mnie kołdrę i usiadła obok.

- Tak cię wyszukujemy, że wszystkim szczęki opadną i pożałują wszystkiego-

- Właśnie, będą żałować-

- Niech stracę-

Odpowiedziałam podnosząc się do siadu a dziewczyny się uśmiechnęły i zaczęły swoje. Żałuję, że się zgodziłam. Myślałam, że zejdzie na to godzina, góra dwie a tu dochodzi prawie siódma.

- No, jesteś gotowa-

Laura poprawiła moje włosy i spojrzała na swoje dzieło.

- Już? Skończyłyście?-

- Tak, możesz sama zobaczyć-

Podeszłam do lustra w moim pokoju i spojrzałam na swoje odbicie. Miałam na sobie ciemno zieloną sukienkę, czarne szpilki, pasujący do tego makijaż i ładnie ułożone włosy, które dla odmiany były falowane.

- Przyznaję, podobają mi się te fale-

- Jeszcze weź to-

Cora wręczyła mi czarną, poręczną torebkę, która ładnie uzupełniła całość.

- Baw się dobrze-

- Postaram się-

Objęłam je i wyszłam ze swojego pokoju. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Za chwilę tu powinien być. Ledwo dotarłam do schodów a rozległo się pukanie do drzwi. O Boże, to on. Serce za chwilę wyskoczy mi z klatki. Opanuj się! To durny bal i idziesz z durnym kumplem. To nic nie znaczy. Totalnie nic. Udało mi się opanować moje serce.

- Raven!-

Usłyszałam wołanie brata z dołu. Okay, czas iść. Zachowuj się normalnie. Przełożyłam torebkę do drugiej ręki i trzymając się barierki zeszłam na dół. Pojebało mnie do reszty.

- Teraz też protestowałaś co do ubioru?-

Zapytał brat.

- Trzymaj jęzor za zębami Milo-

Syknęłam zła.

- Dobra, już nic nie mówię-

Podniósł ręce w geście obronnym a ja przeszłam do hallu, gdzie stał mój tata i Derek.

- Ślicznie wyglądasz córeczko-

- Dzięki tato. Możemy iść?-

Zapytałam spoglądając na przyjaciela.

- Zapomniałabym, jeszcze twoja kurtka-

Odezwała się Cora zbiegając po schodach z moją kurtką.

- Dzięki-

Uśmiechnęła się a ja spojrzałam na jej brata.

- To jak? Idziemy?-

- Tak-

Odchrząknął i uśmiechnął się. Wyszliśmy z mojego domu i poszliśmy prosto do jego auta.

- Nie do wiary. Dożyłam czasu, gdy Derek Hale włożył garnitur-

Odezwałam się przełamując ciszę.

- Ślicznie wyglądasz-

Odpowiedział spoglądając na mnie a potem na drogę.

- Dziękuję-

Odpowiedziałam szeptem. Nie spodziewałam się tego po nim. Liczyłam na jakiś docinek czy coś, ale komplement? Derek Hale i komplement dla przyjaciółki? Chyba z nim gorzej.

- Rav?-

- Tak?-

Zapytałam odwracając się w jego stronę.

- Jesteśmy-

- A tak. Miejmy to za sobą-

Mruknęłam i wysiadłam nie czekając na niego. Weszliśmy do środka. Derek poszedł po coś do picia a ja się rozejrzeć i oczywiście musiał się przyplątać Owen.

- Patrzcie kto się odstawił-

- Mało Ci Owen?-

- Rav, daj spokój-

Odezwał się Derek wręczając mi poncz.

- No proszę, Ryan Ci się znudził to zastąpiłaś go kumplem frajerem?-

Szklanka, którą trzymałam w ręce, pękła a chłopakom opadły szczęki. Ścisnęłam dłoń w pięć i wyszłam przed szkołę. Wiedziałam, że to było idiotyczne, no wiedziałam. Poczułam nagle jak ktoś mnie czymś okrywa. Marynarka? No tak, zostawiłam kurtkę w aucie.

- To frajerzy-

- Wiem Derek-

- Więc czym się przejmujesz?-

- Nie chciałam tu być-

- Z ich powodu?-

- Nie bo to jest durne-

Odwróciłam się w jego stronę i zdjęłam z ramion jego marynarkę a on ją z powrotem włożył na moje ramiona.

- Jestem wilkołakiem, więc aż tak nie odczuwam chłodu-

- Ale jesteś dziewczyną, w sukience i jest chłodny zimowy wieczór. Kiepskim byłbym facetem gdybym pozwolił ci tu tak stać-

Zaraz a gdzie podziało się „i kumplem"? Zawsze mówi, że byłby kiepskim facetem i kumplem a teraz?

- Jeden taniec-

- Co?-

Zapytałam zaskoczona.

- Ty, ja, muzyka, parkiet-

- Tak wiem co to, ale nie rozumiem...-

- Chodź-

Wziął mnie za dłoń i poprowadził za sobą prosto na parkiet. Na moje nie szczęście leciał wolniejszy kawałek. Przyciągnął mnie do siebie i objął. Moje serce znowu oszalało, ale chyba nie tylko moje albo to moje i słyszę jego echo? Piosenka dobiegła końca a my jeszcze przez chwilę staliśmy wtuleni w siebie. Derek wziął mnie za rękę i wyprowadził z powrotem przed szkołę.

- Wiedziałem, że będzie Ci pasować-

- A ja liczyłam, że to nie ty zakradłeś się do mojego pokoju-

Złapał mnie za podbródek i zwrócił w swoją stronę, ale się odwróciłam.

- Możemy iść?-

- Jasne-

Nie musiałam widzieć jego twarzy by wiedzieć, że się uśmiecha. Przez cała drogę powrotną patrzyłam prze okno a Derek co jakiś czas spoglądał na mnie. Zaparkował pod swoim domem i uznał, że odprowadzi mnie pod same drzwi domu.

- I co, było aż tak źle?-

Nic nie odpowiedziałam. No bo niby co mam odpowiedzieć? Że tego właśnie chciałam? W życiu mu tak nie powiem.

- Rav?-

Zatrzymałam się i odwróciłam się do niego. Stał bardzo blisko mnie a nasze twarze dzieliły milimetry. Znowu? Niech mnie ktoś zabije nim to serce mi wyskoczy. Przybliżył się tak, że nasze nosy się stykały i uśmiechnął się.

- Twoje serce dzisiaj bardzo szaleje Rav-

A żeby cię... Nagle usłyszeliśmy jakieś krzyki. Oboje odwróciliśmy się w stronę, z której dochodziły. Rezydencja Hale stanęła w płomieniach. Derek pobiegł pierwszy a ja za nim. Nie wiedziałam, gdzie pobiegł więc zatrzymałam się kawałek od pożaru. Wyjęłam z torebki telefon, ale został mi zabrany. Milo zabrał mój telefon i wezwał odpowiednie służby. Nagle ktoś wybiegł z domu i rzucił się na ziemie, próbując się ugasić. Dobrze, że mam marynarkę Dereka to mogę coś zrobić. Udało mi się ugasić płomienie i zobaczyłam, że to mój tata.

- Milo!-

Zawołałam brata. Musi mi pomóc.

- Raven-

Wyglądał strasznie. Nawet fakt, że jest Alfą niewiele dawał. Nie wiem co się takiego stało, że się nie rozpoczął proces gojenia, ale mu pomogę.

- Nie-

Tata powstrzymał mnie przed odebraniem mu ból.

- Skończ to-

- Nie zrobię tego-

- Zrób to-

- Ale to Milo powinien być następny, nie ja-

- Nie wyjdę z tego słońce-

- Tato, wytrzymaj. Zaraz będzie lepiej-

- Nie będzie, Raven musisz to zrobić-

- Jja nie mogę-

- Możesz-

Zmusił mnie tego bym odebrała mu życie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro