Zasada 5. Rynsztok rządzi się własnymi prawami.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Prawowity książę Jotuneinu szlajał się właśnie z jakąś zieminką - czyli mną - po zawodowym... rynsztoku.

No i jak to zwykle bywa, musiał się odezwać.

Loki: dobra. Masz mi zaraz...

Ja: Powiedzieć jakie są 2 podstawowe zasady łażenia po... tym? Pewnie, nie ma sprawy.

Loki: nie. Nie o to mi chodziło.

Ja *nie słuchając go i idąc dalej*: No dobra! A więc tak - na początku, zatkaj nos.

Loki *z ręką trzymaną przy nosie*: Ja już dawno to zrobiłem. Myślisz, że wytrzgmałbym bez tego? A ten wasz ziemiański smród i tak draż...

Ja *wymachując rękami*: Dobra, Dobra! Mam to gdzieś. Słuchaj zasady numer dwa i...

Loki: Nie!

Ja *gapię się na niego z zezem*

Loki: No co? Ja tu rozkazuję! I chcę wiedzieć dlaczego niby TY nie zatykasz nochala!

I przez ten miły, niezręczny moment kiedy nasz pseudo-asgardczyk celował we mnie swoim paluchem, zleciała na nas kupa brudnej, rynsztokowej em... wody?

Loki *zmoczony i obrażony*: jesteś potworem.

Ja: A jednak mogłam zatkać ten nos.

Loki: nienawidzę ziemi!

Ja: przynajmniej już gorzej nie zaśmierdniesz!

Loki: i to niby ma być "pocieszenie"?

Ja: Eee... Nie? A kto ci to powiedział?

Loki *gapi się na mnie morderczo i jakby warczo-syczy w moją stronę*

Ja *idąc dalej*: A zresztą to była właśnie zasada druga.

Loki *z wyrzutem*: dać się zlać przy pierwszej okazji?

Ja: Nie. Ale na przykład nie stać pod wielką ściekową rurą!

W tej chwili stoimy bez ruchu i gapimy się na siebie w milczeniu.

Loki: no to...

W milczeniu...

Loki: dlaczego nie zatkałaś...

Ja: no nie no, a ty serio!?

Loki *Z uśmieszkiem*: tak. Jestem księciem, więc mogę wiedzieć wszystko. *próbuje odrzucić pelerynę do tyłu, ale jest cała mokra i nie chce się od niego odkleić*

Ja *podśmiechując się*: no dobra, to ci akurat nie wyszło.

Loki *przewraca oczami*: ale i tak mam prawo wiedzieć.

Ja: bo jestem nieczuła.

I grobowe milczenie.

Loki *idąc przed siebie*: A myślałem, że to ja.

Ja: no to się myliłeś! A teraz... *w powietrzu czuć jakieś dziwne drżenie* Ej, co to było, co?

Loki: Co?

Z tyłu słychać odgłos, jakby właśnie nadciągało na nas tsunami.

Ja *spoglądając do tyłu na wielką ściekową falę*: właśnie to! Spływamy!

Loki *ruszając za mną*: Musisz akurat w tej chwili?

Ja *niewinnie*: Ja zawsze.

Loki: eh, zamknij się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro