Zasada 9. Nie zdradzaj imienia nieznajomym bandziorom.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ja: No dobrze, ciemne zaułki mamy już za sobą.

Idę zadowolona, a Loki tuż obok, ale naburmuszony.

Loki: To jak brzmi twoją kolejna "mądrość", którą będę musiał obalić?

Ja: Nic nie będziesz obalał, bo każdy ci to powie: Nie zdradzaj imienia nieznajomym typom!

Loki: Przecież to nie tajemnica. Każdy wie, jak mam na imię.

Ja: Ale teraz wyglądasz na dwunastolatka, a takich łatwo podchodzą bandziory. Chcesz zobaczyć?

Loki: Pewnie, tylko niech cię zabierze ze sobą.

Ja: *wzdycham głośno* ja o to nie poproszę, a ty rób, co chcesz.

Skręcamy w lewo, gdzie znajduje się jakaś wązka uliczka.

Oczywiście lampy gasną jedna po drugiej.

Bandyta: Stać!

Ja: *zduszonym głosem* Widzisz? Widzisz?!

Loki: *znudzony, do bandyty* Aj aj kapitanie.

Ja: *strzelam facepalm'a* No dobra, czas na naszą dzisiejszą lekcję.

Bandyta: Ty mi tu o żadnych lekcjach nie gadaj, tylko wyskakuj z kasy! *wyciąga coś z kieszeni*

Ja: Ale ja jestem biedakiem!

Loki: To ja jestem biedny, bo muszę ją znosić!

Bandyta: A ja nie mam na rachunki, więc dawać bachory jedne!

Ja: Chłopie, jakie bachory mam ci oddawać? Ja jestem niepełnoletnia!

Bandyta: *lag mózgu* No dobra, sami się o to prosiliście...

Złoczyńca podchodzi do nas z groźną miną, która nic mu nie daje, skoro jest ciemno.

Loki: Eh, mam tego dość. Czy ty wiesz kim ja jestem?

Bandyta: A czy ja o to pytałem?

Loki: Ja jestem Loki! Najźlejszy ze złych! Wasz przywódca i...!

Bandyta: *zwija się ze śmiechu na ulicy*

Loki: *stoi skołowany z palcem uniesionym do góry* Co on...?

Ja: Czy kojarzysz ten moment, kiedy mówiłam 'Nie podawaj imienia', 'Jesteś dwunastolatkiem' i takie tam?

Loki: Ta... szczególnie "takie tam". Ale to nie znaczy, że jakaś Midgardka wypomni mi swoje racje.

Ja: *patrzę to na płaczącego ze śmiechu bandytę, to na Lokiego* Na pewno?

Loki: Hej, ty!

Bandyta: *próbuje się opanować*

Loki: Skoro ci tak wesoło wieśniaku, to zaśmiej mi się prosto w oczy!

Bandyta: *wstał i z trudem utrzymując się w pozycji pionowej, popatrzył z góry na Lokiego*

Oczy Lokiego zaświeciły na zielono, a złoczyńca uciekł z krzykiem tak głośnym, jak jego wcześniejszy śmiech.

Ja: Łał. Co takiego mu pokazałeś?

Loki: *mrocznie* Jego największe koszmary...

Ja: A zdradzisz?

Loki: Twoją twarz.

Ja: *smuteczek*

Loki: Ale widzisz już, że moje imię wzbudza postrach, nawet wśród takiej chołoty, hmm?

Ja: A myślałam, że moja twarz...

I tym nocnym zwrotem akcji, powracamy z tą książką do żywych!

Nie pamiętam ile słów miały poprzednie rozdziały, tak więc powiedzcie czy pasują wam dłuższe, krótsze czy jakiekolwiek.

A tym czasem bywajcie!

Ps.: I poszukajcie tego bandyty, żeby go uspokoić :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro