IX

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Poprzedni wieczór spędziliśmy patrząc w niebo, wróciliśmy do domu około pierwszej. Odrazu przebrałem się i położyłem spać. Przebudziłem się czując jak ktoś kładzie się obok mnie, postanowiłem jednak nadal udawać sen.

- Dobranoc skarbie.. - usłyszałem bardzo ciche słowa Tae, który pocałował mnie w policzek.

Ułożył się przytulając mnie mocno, obróciłem się w jego stronę starając się nadal wyglądając na śpiącego. Schowałem się w nim, przytulając moją twarz do jego klatki piersiowej. Poczułem przyjemny zapach jego ciała, nie pachniał niczym specjalnym. Tylko samym sobą, co było dla mnie wspaniałe. Uwielbiałem to, nadal uwielbiam..

Rano.

Obudziłem się czując zimno i delikatne słońce na mojej twarzy, nie lubiłem żadnego z tych uczuć rankiem. Popatrzyłem w prawo, widząc jak Hyung jest cały okryty kocem. Wcisnąłem się na jego ciało, przykrywając nas obojga.

- Dobranoc. - mruknąłem, zamykając ponownie oczy.

Namjoon.

Byłem już trzeci dzień bez mojego chłopaka, było to straszne uczucie.. nie móc go dotknąć..

- Cześć kotku.. - powiedziałem, witając się z nim na kamerce.

- Cześć.. - odpowiedział dość cicho.

- Wróciłeś do rodziców prawda? - potwierdził mi. - Co on Ci zrobił? - zapytałem, dobrze znając jego ojca.

- Nic takiego Nam.. - powiedział.

- Znam go, tak samo jak Ciebie.. wiem kiedy kłamiesz kochanie. - oznajmiłem, widząc rękę na której było pare czerwonych śladów. - Kiedy?

- Dziś rano.. - szepnął, odkładając szybko laptop odrazu po usłyszeniu otwierano drzwi.

- Zbieraj się, ojciec zabiera Cię na spotkanie. Tym razem się nie stawiaj, bo skończysz gorzej niż kilka siniaków. - powiedziała jego siostra. - Masz dwadzieścia minut, o dziewiątej masz być w aucie. - wyszła, a Jin do mnie wrócił.

- Nie chce tam jechać.. - mruknął. - Oni.. znowu.. - co?

- Jin, co jest? - spytałem, patrząc na jego twarz. - Jin?

- N-nie ważne.. - ważne.

- Jin, czy oni coś Ci robią? To dlatego masz tyle siniaków na nogach i nadgarstkach? - potwierdził to. - Dlaczego mi nie powiedziałeś? - zapytałem, odkładając laptop na parapet. Zacząłem pakować resztę moich rzeczy do walizki, jeśli trzeba to nawet za niecałą godzine będę w domu.

- Zabronił mi.

Później.

Wróciłem najszybszym samolotem do domu, nie musiałem nawet nic tłumaczyć mojej dotychczasowej rodzinie z Ameryki. Jedna z ich córek zrozumiała moją rozmowę i przetłumaczyła im wszystko, sami załatwili mi lot i całą resztę. Ucieszyłem się widząc samochód ojca Jina na parkingu, wyszedłem szybko z auta mojego znajomego prosząc go o zaparkowanie kawałek dalej. Zapukałem w drzwi, widząc w nich matkę mojego chłopaka.

- Nie powinieneś być w Ameryce? - zapytała.

- Byłem, ale już wróciłem i chciałbym się zobaczyć z Jinem. - powiedziałem, przechodząc obok niej. - Jest w swoim pokoju? - spytałem, widząc jak stoi obok gabinetu ojca.

Podszedłem do niego szybko, przytulając mocno. Po chwili dopiero zrozumiał co się stało, pozwoliłem mu wskoczyć na moje ręce. Złapałem go pod udami, uważając na dobrze znane mi ślady.

- C-co ty tu robisz? - zająknął się.

- Mówiłem kiedyś, że jeśli dzieje Ci się krzywda to przyjadę nawet z końca świata by Cię pocieszyć.. pamiętasz? - uśmiechnąłem się, ocierając jego poliki.

- Jin! Gotowy?! - krzyknął jego ojciec, prawie w nas wchodząc. - Co ty tu robisz?! - zapytał patrząc na mnie.

- Stoję nie widać? - zaśmiałem się chamsko.

- Jakim ty się do mnie tonem zwracasz gówniarzu?!

- Nie krzycz bo Ci żyłka pęknie, a w twoim wieku nie trudno o to. - oznajmiłem, idąc w stronę drzwi. - Załóż buty kotku.. - szepnąłem do Jina, sadzając go na małym fotelu.

- Gdzie ty się wybierasz?! Siostra nie jasno przekazała?! - ale on krzyczy.

- Mówiłem Coś. - odepchnąłem go od młodszego, który łapał za płaszcz. - Zostaw ją. - powiedziałem widząc jak podchodzi do swojej żony. - Jin wyjdź, przed domem jest Mark.. - oznajmiłem cicho, widząc jak wychodzi.

- Gdzie on kurwa poszedł? - zapytał, mocno ciągnąć kobietę za dłoń.

- Puść ją. - opanowanie..

- Gdzie?

- Jeśli ją puścisz to może Ci powiem. - mruknąłem, wołając do siebie ruchem dłoni siostrę młodszego. - Przed domem, Mark. - oznajmiłem cicho, pomagając jej wyjść.

Starsza kobieta, odrazu się za mną schowała. Robiąc to samo co reszta, także założyła buty.
Chcąc wyjść, jej jednak nie poinformowałem. Poprosiłem jedynie o telefon, by zadzwonili po policje.

- Gdzie kurwa?! - krzyknął jeszcze głośniej. - Gdzie?! - jeszcze głośniej. - Ta mała dziwka! - co kurwa?

- Nie waż się nigdy tak nazywać mojego chłopka. - uderzyłem go z pięści w twarz, to był odruch.. nie panowałem nad tym. - Jedyną dziwką tutaj jesteś ty. - powiedziałem kolejny raz go uderzając.

Poczułem po chwili jak ktoś mnie odciąga od niego, ktoś inny wychodzi i wchodzi do domu. Usłyszałem cichy płacz mojego Jina, nie wiedziałem co się stało. Straciłem nad sobą kontrole, nie wiedziałem co zrobiłem. Kiedy pojawiła się tu policja, dlaczego moje dłonie były we krwi..
Dopiero po chwili zacząłem trzeźwo myśleć, obróciłem się do Jina, zacząłem go uspokajać.. głaskać po głowie.

- Spokojnie kochanie.. - szeptałem cicho, na zmianę z ocieraniem jego policzków. - Wszystko teraz będzie dobrze.. - przytuliłem go mocno do siebie.

- Pan pójdzie z nami, musi pan złożyć zeznania. - powiedziała pewna kobieta, podchodząc do nas. - Oboje musicie.. - poprawiła się, podając mi paczkę chusteczek. - Mogę wam jakoś pomóc.. - powiedziała cicho, zabierając nas do innego pokoju. - Pan Kim, został dość mocno pobity.. póki co nie widać żadnego złamania. Z tego co mi wiadomo większość myśli, że to było pobicie bez winy pokrzywdzonego.. - zaczęła.

- To była samoobrona, zaatakował swoją żonę. - dopowiedziałem.

- Rozumiem, jeśli macie na to dowody to wszystko będzie dobrze.. gorzej będzie jeśli kobieta nie będzie chciała składać zeznań.. - mogła by tak? - Macie inne ślady?

- T-tak.. - odezwał się młodszy, pokazując swoje nadgarstki. - Moja siostra, także je ma.. ale w mniejszej ilości.. - dokończył.

- Coś więcej?

- Jin powiedział mi o tych śladach w trakcie rozmowy przez kamerkę, byłem w tym czasie w innym kraju.. tamta rodzina słyszała naszą rozmowę. W dodatku mam jej zapis na laptopie.. - oznajmiłem. - Mark, mój przyjaciel.. był w aucie, kolejno przychodzili do niego wszyscy.. może mieć nagranie jakiejkolwiek ich rozmowy. Zawsze ma włączony tryb nagrywania..

- To są dowody, teraz tylko musimy zgromadzić wszystkich i przesłuchać. Pomogę wam, wiem jak to jest.. teraz muszę zabrać twojego chłopaka. - odezwała się do Jina. - Zabierz swoją rodzine i pojedź za radiowozem.

- Nie chce.. - mruknął, przytulając mnie.

- Kochanie musisz, spotkamy się na miejscu dobrze? - pocałowałem go w czoło, odchodząc z kobietą.

Yoongi.

W czasie gdy mój przyjaciel wyjechał by odpocząć, u nas działo się piekło. Wszyscy musieliśmy pojechać na komisariat, by złożyć zeznania.. Jin mieszkał u nas przez pewien czas.

- Pan Park Jimin, oraz Kim Taehyung.. gdzie możemy ich znaleść? - zapytał mężczyzna, wychodząc z salki.

- Wiadomo nam jedynie, że Jimin pojechał do innego miasta. Niestety co do pana Kim nie wiadomo nam nic.. - powiedział starszy.

- Rozumiem, można jakkolwiek się skontaktować z panem Park?

- Nie wiadomo mi czy ma tam internet, jednak rozmowa telefoniczna powinna być dostępna. - od kiedy on tak układa swoje wypowiedzi? - Możemy iść do toalety? - zapytał, ciągnąć mnie w nieznaną mi stronę. - Zadzwoń do niego, powiedz o wszystkim.. - wcisnął mi w dłoń jego zapasowy telefon. - Wyjmij później kartę i ją połam, wyrzuć przez okno. - hm? - Telefon schowaj do swojej torby, nawet jeśli będą Cie przeszukiwać to powiedz, że to nowy..

- Okej.. - mruknąłem, całując go delikatnie. - Halo? Jimin ssi, słuchaj mnie.. - powiedziałem odrazu.

- Jimin śpi.. ale co chcesz? - kurwa Tae.

- Słuchaj, jesteśmy na policji.. Ojciec Jina, Namjoon go pobił.. zresztą długo by gadać. - zacząłem. - W razie czego to Jimin nie wie nic o sytuacji Jina w domu, nie widział żadnych siniaków.. a ty z nim nie jesteś w tym domku. A on nic o tobie nie wie.. wiesz jak powinieneś się zachowywać, nie zdradźcie się. - powiedziałem.

- Rozumiem, chciałem jutro wracać.. ale raczej tego nie rozstrzygnięcie, zostaniemy tu.. z tydzień. - mruknął. - Nikt nas tu nie znajdzie, ten domek jest umiejscowiony w środku lasu.. kawał od autostrady.. - oznajmił.

- Nie dzwońcie do nas, mogą spróbować was namierzyć.. jak już to z zastrzeżonego. Muszę już kończyć, pamiętaj nic nie wiecie.. a Ciebie nie ma obok Jimina. - rozłączyłem się, odrazu wyciągając kartę z telefonu. Złamałem ją na pół i wyrzuciłem przez okno, wróciłem na korytarz gdzie akurat wszedł Jin z resztą swojej rodziny.

- Co jest z Namjoonem? - zapytał podchodząc do mnie i Hoseoka.

- Póki co przesłuchują go, wiesz co ty powinieneś mówić? - odezwał się starszy. - Dobrze, jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli to Nam zostanie już dziś wypuszczony a twój ojciec pójdzie siedzieć..

- Dziękuje.. - przytulił się do nas.

- Pan Min proszony jest do mojego gabinetu. - podeszła do nas kobieta, a ja szybko za nią poszedłem.

Usiadłem na krześle, dość niechlujnie. Czekając aż ona zrobi to samo. Przez chwile patrzyłem na jej twarz, siedząc w ciszy.

- Co pana łączy z panem Kim? - z Jinem? Czy Namjoonem? - Panem Jinem.

- Jesteśmy znajomymi. - odpowiedziałem, tak jak nakazał mi Hoseok.

- A panem Namjoonem?

- To samo. - wcale nie powiem jej, że znam go od dłuższego czasu. I nawet się przyjaźnimy..

- Czy wiedziałeś o sytuacji w domu państwa Kim? - kurwa, raczej oczywiste, że nie skoro jedynie się z nim znam.

- Nie.

- Wiedziałeś co miał w planach Kim? - w stu kurwa procentach.

- Nie, on sam nie wiedział. Był w Ameryce, jeszcze dziś rano. Rozmawiał z Jinem, a ten mu wszystko powiedział. Ta sytuacja nie była planowana, zrobił to w emocjach i samoobronie. - opanowanie, przede wszystkim.

- Dobrze, jeszcze jedno pytanie. Co Cię łączy z Jung Hoseokiem? - po co im to wiedzieć?

- Jesteśmy w związku. - powiedziałem, zgodnie z prawdą. Co do tego to nic mi nie mówił, więc nie widzę w tym problemu.

- Twoich rodziców nie zdziwiła wasza różnica wieku? - czego dotyczy to przesłuchanie?

- Przepraszam bardzo, ale po co wam wiedzieć o takich sprawach? - zapytałem, obierając z lekka obronny ton.

- Musimy wiedzieć wszystko. - ciekawe.

- Nie zdziwiło ich to aż tak bardzo, znali się już wcześniej z Hoseokiem. Jak i z jego rodzicami, dobrze widzieli, że się do siebie zbliżyliśmy. Nie mają, ani nie mieli z tym problemu. - odpowiedziałem.

- Uprawialiście seks? - co?

- Przepraszam bardzo, ale to raczej nasza prywatna sprawa. - mruknąłem, wstając z krzesła.

- Nie. Nie jesteś pełnoletni, więc nikt nie może z tobą współżyć. - śmieszne.

- Jeśli naprawdę musisz wiedzieć, to nie. - skłamałem. - Mogę już iść? - zapytałem, wychodząc z pokoju.

Odrazu podszedłem do mojego chłopaka, powiedziałem mu o wszystkim. A on przekazał to do moich rodziców, nie powiedział nic złego. Jedynie mnie przytulił mocno, obiecując, że wszystko będzie dobrze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro