XXVII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wstałem z lekkim kacem, jak obiecałem nie piłem dużo.. za to SeungHyun już tak..

Poszedłem do sypialni młodszych, by zobaczyć czy nic im się przypadkiem nie stało. Wszyscy spali w jakiś miejscach, wszędzie były ubrania. Jakieś dodatki, dużo wacików..

- Mm.. - Jimin.

Podniósł się, co było dość trudne bo zaraz obok.. prawie na nim spał Yoongi. Popatrzył na mnie, przetarł oczy i rozejrzał się po pokoju. Podniósł ręce do góry, chcąc bym go podniósł.

- Hyung.. - burknął, gdy go nie złapałem.

Po chwili dopiero podszedłem i wziąłem go na ręce, uśmiechnął się. Zawinął jak koala, położył głowę na moim ramieniu i najprawdopodobniej zasnął. Powoli zszedłem na dół, uważając na każdy ruch by nie upaść.

- A ty co już z nim łazisz? - zapytał Seung.

- A ty to raczej powinieneś się szybko ogarnąć, bo inaczej skończysz bez chłopaka. - zaśmiałem się.

- Cicho.. - burknął Jimin.

- Nie ma spania kurwa, ja nie mogę spać to i wy nie będziecie. - Jiyong.

Wszyscy się podnieśli, szukając ich problemu. Jiyong jedynie dość beznamiętnie przeszedł obok swojego chłopaka, specjalnie jeszcze kręcąc biodrami przy Hyongu..
Napił się mleka, niby przypadkowo oblewając swoją szyję.. przez co wyglądał jakby ktoś conajmniej się tam spuścił.

- Wiecie gdzie są jakieś ręczniki papierowe? - zapytał, patrząc na mnie.

- W szafce, pod zlewem. - odpowiedziałem powoli, widząc jak specjalnie się wypina. - Jimin. - szepnąłem. - Jiyong coś odwala.

Odwrócił się, patrząc na niego. Natychmiast podbiegł do chłopaka i zakrył jego pośladki swoją bluzą.

- Idioto. - Jin. - Gdzie kurwa mać Yoongi jest mój telefon? - warknął, siadając na swoim chłopaku.

Młodszy także przyszedł i usiadł obok mnie. Zaśmiał się, patrząc na stół.

- Idiota. - burknął. - Namjoon nie piłeś prawda? - pocałował go delikatnie.

- Nic nie piłem, obiecałem Ci, że nie będę pił. - on to bynajmniej dotrzymał obietnicy.. - Właściwie to raczej ty tutaj piłeś. - zaśmiał się.

- Nie dużo, niecały drink. Gorzej z Heechulem i Markiem.. - Mark? - Gadaliśmy na laptopie i pił z nami, znaczy u siebie.. ale na jedno wychodzi.

Brunet się zdziwił, było pewne, że jego chłopak dużo nie pije.. a tym razem jednak..

Powoli zszedł na dół, widać było, że trzyma go kac. Straszliwy kac..

- C-cześć wszystkim. - odkaszlnął.

- Chcesz wody? - zapytał Yoongi, podając mu butelkę.

- Dzięki.. - zaczął pić, a jego jabłko Adama cały czas się poruszało.

Odłożył butelkę i usiadł przy kanapie, zaciągnął rękawy na dłonie. Patrząc na nie dość ponuro..

- Przepraszam. - powiedział cicho. - Miałem nie pić dużo, aż tak dużo.. - popatrzył na swojego chłopaka.

- Nic się nie stało, tylko nie mam żadnych tabletek więc będzie Cie teraz boleć głowa. - zaśmiał się cicho.

- Jimin ma gdzieś schowane, dał mi je kiedyś.. jakiś rok temu.. - mruknąłem.

🍭🍭🍭

Po południu udałem się do szkoły, tak jak mnie poproszono. Oczywiście na początku dyrektor... wicedyrektor.. była sceptycznie nastawiona. Ale główny dowódca się zgodził.

- Wrócisz do nauczania swojej klasy, chemii. - oddał mi papiery. - Tylko tym razem bez umawiania się z uczniami. - uśmiechnął sie.

- Umówiliśmy się pierwszy raz w stosunku miłosnym gdy się zwolniłem. - odpowiedziałem, widząc jak kobieta mnie zabija wzrokiem. - Ale chwila, jesteście pewni?

- No tak, przecież nie zabronimy Ci związku. Ale w czasie komisji to wy nawet się nie znacie.. jesteś najlepszym chemikiem jaki tutaj był od kiedykolwiek. Gdy odszedłeś to uczniowie znowu zaczęli olewać ten przedmiot.. - otworzył mi drzwi. - W poniedziałek, masz nieco zmieniony plan. No całkowicie bo to drugi rok.. ale mimo wszystko masz wiele lekcji ze swoją klasą. Cztery tygodniowo.. - dobrze. - W gabinecie wymieniliśmy ławki i okna. Więc powinno być lepiej.

🍭🍭🍭

- Rozumiesz to? Znowu będzie pracować w szkole, zakręcamy się w koło.. - mruknąłem.

- Rozumiem, powtarzasz to dziesiąty raz Jimin. - burknął. - Ale jakie koło? Jesteście razem.. teraz macie pozwolenie na związek. - zaśmiał się.

- Wychodzi na to samo, coś czuje.. że gdy wrócę do szkoły i on będzie uczyć to znowu będzie tak samo gdy przyszedł.. - przytuliłem go. - Nie chce tego.. Hyong się wyprowadza, ja zamierzam wrócić do Hyunga. A ty do rodziców..

- Wróciłem! - Taehyung.. - Co wam? - zapytał, siadając obok mnie.

- Wracam do Hoseoka. - powiedziałem cicho.

- Chwila Jimin, dlaczego? - popatrzył w moją stronę.

- Wracasz do pracy, przyda Ci się spokój. Zresztą Hyung znowu będzie sam, Yoongi musi wrócić do rodziców. Nie miał jeszcze osiemnastki więc musi się ich słuchać.. - stwierdziłem.

- Ja też będę sam jak wrócisz do niego..

- Masz Jeongguka i te dziwki. - warknąłem.

- Jimin o co Ci chodzi? - złapał mnie za ramie.

- Zostaw. - odepchnąłem jego dłoń, chcąc wyjść.

Przyparł mnie do sciany, układając dłonie tak bym nie mógł wyjść. Nienawidziłem tego..

- Jimin, co się stało? - podniósł jedną dłonią moją brodę. - Kochanie..

- Nie nazwaj mnie tak. - wyrwałem swoją głowę. - Nic się nie stało, musi się coś zawsze stać?! - podniosłem głos.

- Nie krzycz. - powiedział spokojnie.

- Bo co kurwa?! Ty też zaczniesz? Zabawne.

- Uspokój się.

- Nie! Puść mnie! - zacząłem się wyrywać.

- Jimin, przestań! - krzyknął.

Wystraszyłem się, nigdy na mnie nie krzyczał. Nie lubiłem tego, gdy ktokolwiek krzyczał.. dlatego nienawidziłem kłótni..

- Co Ci znowu odjebało?! Znowu miałeś jakiś jebany sen?! - odsunął się ode mnie, uderzając dłonią w ścianę.

- Nic! Zostaw mnie! Nie miałem, żadnego snu! Ale ty to chyba miałeś ciekawą noc! Zostawiłeś telefon w salonie! - rzuciłem nim o podłogę. - Kurwa zamierzałeś mi kiedykolwiek powiedzieć?! Czy wolałeś wszystko ukrywać?! Znowu może mnie okłamać, co?!

- Jimin to nie tak. - popatrzył na mnie.

- Kurwa jak?! Twoja żona nie miała żadnego wypadku! Nadal jesteście małżeństwem, masz niepełnosprawnego syna i zostawiłeś ją samą! A wszystko przez to, że ją biłeś gdy była w ciąży! - wykrzyczałem mu to w twarz, płacząc przy okazji. - Jesteś okropny! Okłamałeś wszystkich! - popatrzyłem na niego. - Nienawidze Cię, rozumiesz?! Nienawidze! Jesteś najgorszym człowiekiem jakiego poznałem! - rzuciłem w niego pierścionkiem. - Nie pokazuj mi się więcej na oczy, brzydzisz mnie. - wyszedłem.

🍭🍭🍭

Yoongi został, spakował mnie. Wraz z resztą, przywieźli moje rzeczy. A ja siedziałem w moim domu rodzinnym, z Namjoonem, który mnie przytulał i pocieszał.

- Nie płacz już.. - podał mi kolejną chusteczkę.

- C-co.. - przetarłem nos. - Byś zrobił na.. na moim miejscu? - popatrzyłem na niego.

- Nie wiem Jimin, nigdy nie byłem w takiej sytuacji.. zapewne zareagowałbym podobnie.. - przytulił mnie jeszcze bardziej.

- Wiesz.. jak tak teraz myślę to on okłamał nas wszystkich. Wykorzystał mnie, Jeongguka i te kobiety lekkichobyczajów. Jednak i tak najgorsze w tym wszystkim było.. że ja naprawdę go pokochałem. Gdy tak mnie delikatnie dotykał i dbał, albo.. g-gdy uprawialiśmy seks.. - opuściłem głowę. - Pokochałem jego osobę, jego zmyślony charakter..

- Jimin może to ta kobieta kłamała? Przecież Taehyung, nigdy w życiu nikogo nie pobił..

- A Mingi? - właśnie Mingi..

Uśmiechnął się słabo, pocałował moje czoło..

- On jest wyjątkiem, sam sobie zasłużył młody. Skręcił Ci nadgarstek. - uśmiechnął się słabo.

- Mimo wszystko, nienawidze przemocy. Brzydzę się nią, a Taehyung nie raz mnie okłamał. Więc dlaczego nie zrobiłby tego i teraz? - zapytałem go.

- Taehyung Cię kocha, każdy to widzi. Jesteś jego oczkiem w głowie, nie raz Ci chciał go ktoś zabrać. Pamiętasz? Może to Jennie?

- Wysłała mu zdjęcie dziecka, było podobne do Tae.. - zapłakałem.

Po chwili ktoś przyszedł do pokoju, Tae..

- Odejdź. - warknąłem.

- Jimin posłuchaj mnie.. - zamknął za sobą drzwi.

- To ja was zostawię, pójdę zapalić.. - wyszedł przez okno.

Starszy podszedł do mnie i położył mnie na łóżku, zawisł wyżej. Cicho nucąc tekst piosenki, naszej piosenki.. Zawsze jej słuchaliśmy we dwoje..

- Nie nuć tego. - burknąłem. - Nie chce mieć nic już wspólnego z tym, nie chce już nigdy więcej słyszeć tej piosenki. - odsunąłem go. - Taehyung, nie myśl sobie nawet tak. Nie wystarczy przeproszenie mnie, nie jestem dzieckiem takim jak rok temu. Wydoroślałem, nie będę Ci już ufać w każde słowo jak idiota. Jeśli nie przyszedłeś się tutaj do końca odkryć, wytłumaczyć. To wyjdź. Nie chce słyszeć więcej kłamstw, powiedz mi wreszcie całą prawdę. Bo w kółko kłamiesz i wszystko psujesz. - popatrzyłem na niego. - Nie rycz.. - podałem mu chusteczki, samemu płacząc.

- D-dobrze. Powiem, wszystko.. - wziął głęboki oddech. - Miałem siedemnaście lat, wtedy moja była żona zaszła w ciąże. W wieku osiemnastki byłem ojcem na cały etat. Nigdy nie chciałem taki być, jak się okazało dziecko w okazji urodziło się nieco upośledzone. Odziedziczyło to po swojej matce, ona także była z lekka upośledzona. Zaszła w ciąże przez zgwałcenie mnie, ona podała mi coś i sama się nabijała. Nie chciałem jej zostawić samej, więc pomagałem jej przez pierwsze trzy lata. Później był wypadek, prawda.. mój syn prawie umarł tak samo jak żona. Nie byłem pewny czy nie żyją, jej rodzina mi powiedziała to samo co ja tobie. Nikt z nich się nie odzywał, więc byłem pewien tego co mówiłem. Co do mojego ruchania, było to raz miesięcznie nie codziennie. Coś jeszcze chcesz wiedzieć? - popatrzył na mnie.

Zdziwiłem się nieco, nie ta kobieta była ofiarą. Ofiarą był tak naprawdę Hyung..

- Dlaczego, się nimi nie interesowałeś?

- Nie chciałem ich, na początku oczywiście dzwoniłem. Ale gdy już piędziesiątych raz usłyszałem od jej ojca, że nie żyją to przestałem wydzwaniać i ich nawiedzać. - przytuliłem go. - Co to znaczy?

- Możemy spróbować, znowu. Ale tym razem nie tak szybko, chce wszystkiego powoli. Zapomnijmy o tym co było, o seksie i całej reszcie. - uśmiechnąłem się.

- Dobrze, więc jestem Kim Taehyung..

- Idioto nie o to chodzi, chce powoli.. wszystko. Bez pośpiechu, bez znowu wręczania mi na początku pierścionka. - pocałował mnie.

- Kocham Cię Jiminnie..

- Ja Ciebie także kocham Taehyungie..

🍭🍭🍭🍭

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro