Comic Con

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rok później

Moja kariera nabrała tempa, przybyło mi fanów i dostaje więcej zleceń. Wciąż mieszkam z Lissą, która bardzo często towarzyszy mi w sesjach jako moja osobista wizażystka i czasem ogarnia też za mnie insta czy inne sprawy.

- Robimy live na insta?-

- Jasne czemu nie, ale za pół godziny, co?-

- Spoko-

Miałam dzień wolny i nigdzie się nie spieszyłam i siedziałam z ręcznikiem na głowie, ale skoro live to trzeba się lekko ogarnąć, więc poszłam wysuszyć włosy a to mimo wszystko trochę zajmowało, jednak było dość ciepło, więc tylko je podsuszyłam i przeczesałam, żeby nie wyglądać jak Szopen. Gdy włosy były ogarnięte idąc do salonu zgarnęłam wodę i usiadłam na kanapie. Wzięłam telefon i weszłam na mój profil. Na szczęście byłam już zalogowana, czyli Liss dała znać. Kliknęłam opcję Live i zaczęło się. Poczekałam aż zbierze się trochę ludzi.

- Cześć Wam! Wybaczcie ten nie ogar, ale mam dzień wolny-

Zaczęły się pojawiać pierwsze komentarze. Ludzie się witali albo pisali, że mam się nie przejmować, bo oni też są nie ogarnięci.

- To o czym byście chcieli porozmawiać albo co chcecie wiedzieć?-

Lawina komentarzy.

- Peggy czy masz chłopaka? Nie, nie mam ani chłopaka, ani dziewczyny. Mam psa i kota-

Komentarzy wciąż przybywało.

- Jak się wabią moje zwierzaki? Kot wabi się Loki a pies wabi się Kapitan Ameryka, ale wołamy Cap-

Przez pół godziny do nich mówiłam o pierdołach czego uwielbiali słuchać i Lissa też się odzywała.

- Kocham Was dziewczyny. Ooo sweet. My Ciebie też-

Wypowiedziom nie było końca.

- Czy wiem, że zbliża się Comic Con? Tak wiem-

- Ludzie pytają, czy będziesz-

- Na początku był taki plan i miałam iść zobaczyć Marvel cast, ale plany się zmieniły-

Wszystkim zrobiło się smutno.

- Ej, nie smutajcie miśki. Jeśli Damon wszystko załatwi, jak trzeba to będę miała sesję niedaleko Comic Conu i będzie okazja się zobaczyć-

Zeszliśmy z tematu Comic Conu i znowu było o głupotach.

- Powiedz coś po rumuńsku. Imi iubesc fanii co znaczy kocham moich fanów-

Ludzie zaczęli odpisywać, że oni mnie też aż ktoś nagle rzucił pomysłem, żebym była na Comic Conie a ktoś napisał, że mam wtedy sesje.

- No dokładnie mam sesję, ale jak będzie jakaś przerwa to zajrzę-

- Ktoś pisze, że miał na myśli, że widział by Cię na panelu razem z aktorami-

- Nie wiem czy to tak działa-

Zbliżała się pora zakończenia lajwa.

- Dobra miśki. Kończymy na dziś. Jeszcze się odezwę a teraz zmykam-

Pomachałyśmy im na pożegnanie. Zrobiłam zapis lajwa i zakończyłam.

- Ci to mają szalone pomysły. Ja na panelu-

Zaśmiałam się.

- To by mogła być dla Ciebie szansa. Wiesz, dało by Ci trochę rozgłosu-

- Wtedy to już w ogólę się nie odkopię od propozycji na sesję czy współpracę-

Obie się zaśmiałyśmy. Usłyszałam dźwięk SMSa.

DAMON📸

Załatwione!

Naprawdę?😯

Tak. Zrobimy sesję a potem możesz iść na Comic Con😉

Jesteś boski Damon😍

Tylko weź Liss

Bez niej się nigdzie nie ruszam człowieku😎

To do zobaczenia na sesji

😊

- Mamy to dziewczyno!-

- Załatwił?-

- Tak!-

Zaczęłyśmy krzyczeć i skakać z radości.

Tydzień później

Wstałyśmy o szóstej rano. Szybkie ogarnianie się, zaprowadzenie zwierzaków do sąsiadki i można pakować rzeczy.

- Maggie?-

- Tak?-

- Jedziemy twoim nowym autkiem?-

- No jasne. Wszystkim kopary opadną-

Puściłam jej oczko i otworzyłam bagażnik auta by załadować nasze rzeczy. Gdy wszystko było gotowe wsiadłam do auta, napisałam SMSa do Damona, że wyruszamy i odpaliłam silnik. Zaczekałam na Lissę i gdy wsiadła ruszyłam. Przez całą trasę byłyśmy podekscytowane wszystkim. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Lissa odebrała i dała na głośno mówiący.

Tak słucham?

Czy zastałem Panią Margaret Oriones?

Przy telefonie

Z tej strony asystent organizatora Comic Con

O co chodzi?

Proszę wybaczyć, że dzwonie teraz, ale dosłownie przed chwilą dostałem polecenie by z Panią się skontaktować

W sprawie?

Pani udziału w Comic Conie

Nie bardzo rozumiem

Już wyjaśniam. Otóż otrzymaliśmy mnóstwo próśb o pojawienie się tam Pani

Moi fani wiedzą, że będę

Miałem na myśli nie w śród fanów a wśród aktorów

To jakiś żart tak?

Nie, zapewniam Panią, że to nie żart

Zdaje sobie Pan sprawę, że nie jestem aktorką tylko modelką pozującą do zdjęć?

Jesteśmy tego świadomi i szczerze mówiąc to obie strony na tym skorzystają

Mianowicie?

Mianowicie my będziemy mieć reklamę oczywiście jeśli Pani się zgodzi a Pani będzie miała okazję zdobyć trochę rozgłosu

Jest tylko jeden problem

Jaki?

Mam dzisiaj sesję, na którą właśnie jadę

O której dokładnie?

Punkt dziesiąta

Proszę się nie martwić. Impreza zaczyna się popołudniu. To jak?

Spojrzałam na przyjaciółkę. Miała banana na twarzy i kiwała bym się zgodziła.

Zgoda

Wspaniale. Jeszcze tylko bym prosił by przyszła Pani przed sesją omówić szczegóły

Oczywiście

Świetnie. W takim razie widzimy się na miejscu

Do zobaczenia

Lissa się rozłączyła.

- Ty to masz fanów-

- Właśnie. Ciekawe czy wiedzą?-

- Jak im napiszesz to będą wiedzieć-

- Nie pisz. Będzie niespodzianka. Daj tylko ogłoszenie o nazwę dla moich fanów i napisz, że najlepsza otrzyma nagrodę-

- Jasne-

To było jak sen normalnie, tylko mega rzeczywisty. Wreszcie dojechałyśmy na miejsce. Oczywiście najpierw zajechałyśmy załatwić sprawę Comic Conu. Weszłyśmy do budynku a tam już czekał ktoś na Nas.

- Pani Oriones?-

- Tak to ja-

- W takim razie proszę za mną-

Mężczyzna się uśmiechnął i pokazał by iść za nim co też uczyniłyśmy. Nie zaszliśmy daleko. Otworzył nam drzwi i powiedział żebyśmy weszły do środka. Okazało się, że moi fani bardzo się domagali mojej obecności a oni nie chcieli zawieść uczestników eventu, więc postanowili spełnić tą prośbę robiąc rozgłos dla siebie i dla mnie. Pytanie tylko czy taki jak byśmy wszyscy chcieli. Otrzymałam rozkład dnia oraz adres hotelu dla mnie i Lissy, bo okazało się, że mam być przez całą imprezę. Gdy wszystko było dogadane wróciłyśmy do samochodu i pojechałyśmy na plan zdjęciowy. Od razu przywitał nas Damon.

- Wiedziałem, że pisana jest Ci kariera, ale Comic Con? Szalejesz dziewczyno-

- Haha, to zasługa tylko i wyłącznie moich fanów. Muszę im podziękować, jak będzie okazja-

- Skoro to jest Comic Con to zmieniam koncepcję naszej sesji-

- Tak?-

- Będziesz miała piekielną sesję-

- Piekielną? Będę Lucyferem? Świetnie! Tylko, którym?-

- Lucyfer Morningstar-

- Tak-

- Liss, ty będziesz Mazikeen-

Ucieszyłyśmy się i od razu zaczęłyśmy przygotowania. Tym razem malował mnie ktoś inny z racji tego, że Liss miała być ze mną. Zostałam przebrana w damską wersję Lucyfera a moją przyjaciółkę przebrali za Mazikeen. Byłyśmy bardzo podobne do postaci z serialu. Gdy wybiła równa dziesiąta zaczęła się sesja, która trwała do jedenastej trzydzieści. Gdy skończyłyśmy postanowiłam zadzwonić do Feli. Na szczęście miała wole.

Cześć Bucky!

Cześć Cap!

Ooo a co to za przebranko? Myślałam, że będziesz Buckym

Nastąpiła zmiana planów i jestem kimś innym. Chciałam Ci tylko powiedzieć żebyś oglądała relację na żywo z Comic Conu

Dobrze, będę oglądać

Świetnie! Muszę już kończyć, ale jak będzie chwila to będę pisać

Dobrze, pa

Pa

Rozłączyłam się i podałam Lissie telefon, żeby wybrała nazwę moich fanów i wsiadłyśmy do auta. Do eventu było trochę czasu więc na spokojnie poszłyśmy się zameldować w hotelu. Po przybyciu zameldowałyśmy się i udałyśmy się do pokoju. Hotel robił wrażenie a nasz pokój to już w ogóle robi wrażenie.

- Wybrałaś nazwę?-

- Honey Bunnies, Peggy's Tedy, Peggy's roses-

- To pierwsze jest Downeya a pozostałe dwa nie są strasznie dziewczęce?-

- A co facet jesteś?-

- Haha, nie to miałam na myśli-

- Jest jeszcze jedna propozycja-

- Dawaj-

- Peggy's orions. W sensie od twojego nazwiska-

- Biorę! Zapisz nazwę osoby, która to wymyśliła i ogarniemy jakiś upominek-

Podeszłam do lustra, żeby sprawdzić, czy wszystko jest ok i szczerze to wyglądałam nieźle. Na całe szczęście wzięli pod uwagę, że będzie gorąco i miałam na sobie fioletową koronkową suknię przed kolano, czarną marynarkę i czarne buty na obcasie. Z racji, że zaczynało się robić ciepło zdjęłam marynarkę, ale zabrałam ją ze sobą, bo nie miałam pojęcia o której będziemy w hotelu. Gdy Liss była gotowa wyszłyśmy z hotelu i postanowiłyśmy wstąpić coś zjeść. Znalazłyśmy fajną kawiarnie, gdzie nikt mnie nie rozpoznał na całe szczęście, więc mogłyśmy w spokoju pogadać. W końcu trzeba było się zbierać, bo zbliżała się godzina, gdy miałam się pojawić. Nim weszłyśmy zjawił się asystent, który poprowadził Nas w sobie znaną stronę. Okazało się, że panel już trwał od jakiejś chwili.

- Spóźniłyśmy się?-

- Nie, jesteście na czas-

- To dobrze, bo już się wystraszyłam-

- Tak zostało to zaplanowane-

- Stresujesz się Peggy?-

- Wypiłam już trzy herbaty...-

- Okay, nic więcej nie mów -

Zaśmiałyśmy się obie. Dostałam mikrofon i miałam czekać na swój moment. Zajrzałam na scenę. Było tam kilkoro z Avengers a właśnie w tym momencie mówił Chris Evans. Gdy skończył wszedł na scenę organizator. Coś powiedział i zgasło światło. Liss zaczęła nagrywać a ja weszłam na scenę mijając się z organizatorem. Panowała cisza i mrok. Jako że byłam Lucyferem miałam odegrać krótką scenkę. Gdy się przywitałam jako Lucyfer padło na mnie światło a po sali przebiegł szmer a ja rzuciłam jakąś kwestię Lucyfera z serialu. Tłum się ucieszył i sala znów była oświetlona a ja udałam się zająć swoje miejsce. Nikt nie wiedział kim jestem, ale gdy mijałam Evansa zauważyłam na jego twarzy zaskoczenie.

- Oh, shit*-

- Language!**-

Wszyscy się zaśmiali na to.

- Oriones to ty?-

- We własnej osobie-

Puściłam mu oczko.

- Nie do wiary! Ale jak?-

- Cóż to zasługa moich Orionków-

- Tak się nazywają twoi fani?-

- Peggy's orions a zdrobniale Orionki-

- W takim razie od dziś mówcie mi Orionek-

Wybuchłam na to śmiechem. Evans mnie przytulił co odwzajemniłam a potem odsunął mi krzesło żebym mogła usiąść. Okazało się, że siedziałam między Evansem a Stanem. Fani wciąż niedowierzali i panowała cisza, którą przerwałam.

- To może zacznę jak na swoich lajwach. Mam nadzieję, że ktoś się odezwie-

- Dajesz Oriones!-

- Cześć wszystkim! Tęskniliście za londyńską polką?-

Po sali przebiegł śmiech a następnie padło tak.

- Ja za Wami też. To co kto ma jakieś pytania, przemyślenia? Nie ugryzę. Jadłam!-

Znowu śmiech i znalazł się pierwszy śmiałek.

- Pytanie do Peggy-

- Zamieniam się w słuch-

- Kto wymyślił twoją dzisiejszą stylizację?-

- Mój przyjaciel i fotograf Damon, którego z resztą pozdrawiam-

- To wpadł na świetny pomysł, bo nikt Cię nie rozpoznał-

- Taki był zamiar. Moje wystąpienie tutaj miało być niespodzianką. Mam nadzieje, że udaną-

Padały pytania do mnie i do aktorów. W końcu panel dobiegł końca i był czas autografów i zdjęć, gdzie Lissa dołączyła do mnie. Była zachwycona wszystkim z resztą tak jak ja. Robiłam sobie zdjęcia z fanami i podpisywałam im się.

- Oriones?-

- Słucham?-

- Ze mną też zrobisz sobie zdjęcie?-

- No jasne Evans-

Uśmiechnął się i mnie podniósł tym samym zaskakując mnie, przez co wyszło śmieszne zdjęcie. Miło było wiedzieć, że był moim fanem w sekrecie a teraz już oficjalnie. Przewinęło się jeszcze kilku fanów i Lissa stwierdziła, że trzeba to uwiecznić na wspólnym zdjęciu. Po zrobionym zdjęciu ktoś mnie zaczepił.

- Buna iubito***-

Głos był bardzo znajomy. Gdy zrozumiałam czyj to głos odwróciłam się i ujrzałam znany mi już uśmiech.

- Buna „draga"****-

Puściłam mu oczko a jego zmurowało.

- Mmówisz po rumuńsku?-

- Zaskoczony?-

- Sądziłem, że znasz tylko kilka słów-

- To już wiesz, że potrafię więcej. Byłam pilną uczennicą, ale dalej się uczę-

- Nieźle Ci to idzie-

Jego twarz nadal wyrażała zaskoczenie. Nagle podszedł do nas Tom Hiddleston.

- Panno Oriones...-

- Wystarczy Margaret albo Peggy-

- Zatem Peggy, mogę zdjęcie?-

- Oczywiście. Jakieś specjalne życzenia?-

Wzruszył ramionami, więc podałam swój telefon Stanowi i ustawiłam się w mojej ulubionej pozie.

- Gotowe-

- Miło było poznać-

- Wzajemnie-

- Peggy?-

- Co tam Liss?-

- Idziemy jeść?-

- Czytasz mi w myślach, czy jak?-

- Jestem telepatką-

Zaśmiałyśmy się obie. Już miałam iść za przyjaciółką, gdy ktoś mnie zatrzymał. Odwróciłam się i zobaczyłam, że ręka, która mnie zatrzymała należała do Stana.

- Tak?-

Nachylił się do mojego ucha.

- Dwudziesta pierwsza, pokój czterysta-

Wyszeptał a mnie przeszedł dreszczyk.

- Zastanowię się-

I nie dając mu nic odpowiedzieć dogoniłam Lissę. Wsiadłyśmy do mojego BMW i pojechałyśmy na obiad. Natrafiłyśmy na pizzerię. Zamówiłyśmy po małej pizzy i coś do picia. Gdy czekałyśmy na zamówienie Lissa mnie zagadnęła.

- Co chciał Sebastian?-

- Podał godzinę i numer pokoju-

- Tyle?-

- Tak-

- A to nie ten gościu co go w barze kiedyś spotkałaś i dzięki temu były się zamknął?-

- Taa to ten sam, ale wtedy tak mną targały emocje, że nie zajarzyłam-

- Ty to masz farta dziewczyno-

- A tam-

- Nie dość, że były Ci dał spokój po rozmowie z nim to jeszcze Cię zaprosił-

Już miałam odpowiedzieć, gdy dostałam SMSa.

NIEZNANY

Weź ze sobą kumpele, bo to impreza

Jeszcze oświeć mnie kim jesteś

Sebastian

A numer to kto Ci dał?

Wyjaśnię, jak się spotkamy

Zapisałam numer i przekazałam Lissie, że czeka Nas mała impreza. Przyszły nasze zamówienia. Po obiedzie postanowiłyśmy pospacerować, bo miałyśmy jeszcze czas. Oczywiście Liss uznała, że przed imprezą już coś wypije, więc zaczęło się szukanie baru aż w końcu coś znalazłyśmy. Zamówiła piwo a ja jako kierowca sok. Gdy spojrzałam na zegarek zbliżała się pora imprezy. Zapłaciłam za nasze napoje i nie dając przyjaciółce skończyć pić wyciągnęłam ją na zewnątrz.

- Hej, ja nie skończyłam!-

- Wyluzuj. Wypijesz na imprezie-

- Jeszcze czas-

Pokazałam jej, która godzina i bez marudzenia wsiadła do auta. Weszłyśmy do hotelu i wpadłyśmy do windy, która trochę się wlokła. W końcu winda dotarła na właściwe piętro a my z niej wypadłyśmy. Biegnąc szukałyśmy odpowiedniego numeru.

- Jest!-

- To pukaj, a nie drzyj się głupolu jeden-

Lissa zapukała i obie nie umiałyśmy powstrzymać naszego śmiechu. Taki miałyśmy ubaw z tego co powiedziałam, że musiałam się aż oprzeć i trafiło na drzwi, które ledwo po tym jak się oparłam ktoś otworzył. Upadłabym, gdyby nie czyjeś ręce.

- Wy już pijane?-

Spojrzałyśmy na siebie i znów zaczęłyśmy się rechotać. Przez śmiech ledwo wydusiłam jakąś odpowiedź.

- To z czego się tak śmiejecie?-

- Powiedziała do mnie głupol-

Wreszcie udało mi się na chwilę opanować i doprowadzić do pionu. Weszłyśmy do środka. Byli tam Evans, Holland, Hiddleston i Mackie. Przywitałyśmy się z ekipą i usiadłyśmy. Sebastian przyniósł nam napoje. Gdy wręczał mi mój spojrzałam pytająco.

- Spokojnie. Dla małe dzidzi jest soczek-

- Oj uważaj, bo ta mała dzidzia upiję się bardziej tym sokiem niż my alkoholem-

Teraz to on patrzył pytająco a ja w odpowiedzi posłałam mu uśmiech. Zaczęły się rozmowy, wygłupy i tańce. Koło 24 ekipa była już trochę wstawiona, oprócz mnie i co dziwne Seby. Lissa właśnie zabawiała Panów a ja się przyglądałam temu. W pewnym momencie stanął przede mną niebieskooki i wyciągnął rękę a ja ją chwyciłam, na co pociągnął mnie do siebie.

- Idziesz ze mną?-

- Gdzie?-

- Gdzieś-

- Tylko wezmę klucz-

- Nie będzie Ci potrzebny-

Wzruszyłam ramionami i dałam mu się poprowadzić. Przeszliśmy klika pokojów dalej i stanęliśmy przed drzwiami. Wyjął z kieszeni klucz i otworzył drzwi jednocześnie przepuszczając mnie przodem.

- To może dowiem się skąd masz mój numer?-

- Zapisałem go sobie wtedy w barze-

- I miałeś go przez ten cały czas?-

- Tak-

Pacnęłam się ręką w czoło.

- Co?-

- Byłam wtedy tak roztargniona przez emocje i byłego, że nie ogarnęłam kto ze mną rozmawiał. Wtopa życia-

- Nie jest tak źle-

- Jasne. Być fanką Marvela i nie poznać...-

- Ulubionego aktora?-

Wyszczerzył się.

- Chciałbyś-

- Nie jestem twoim ulubionym aktorem?-

- Hiddleston Cię ubiegł-

- A lubisz chociaż Buckyego?-

- No czy ja wiem? Stary jakiś i mózg ma wyprany-

- Stary?-

- No tak. Ma jakieś sto trzy lata-

- A ty to niby co? Dzieciak?-

- W porównaniu do niego to tak-

- A zdradzisz mi, ile masz lat?-

- Oj dużo, staruchu-

- Ej! Nie jestem stary! Mam tylko dwadzieścia siedem lat!-

- No mówię przecież, że staruch-

Zaśmiałam się a on stanął bliżej mnie z bardzo poważną miną.

- Tylko prawdziwi fani znają mój wiek-

- Sama mi zaraz wszystko wyśpiewasz-

- Lalala...-

Zaczęłam się śmiać i podśpiewywać.

- Jesteś nie możliwa-

- Wiem. Pewnie dlatego zerwałam z byłym-

- Naprawdę?-

- Żartowałam. Powód był inny, ale nie przyszłam tu chyba gadać z Tobą o byłym-

- Masz rację-

Złapał mnie w pasie i przyjrzał mi się.

- Co tam znalazłeś ciekawego?-

Nic nie odpowiedział tylko zmniejszył odległość dzielącą nasze twarze i pocałował mnie. Odsunęłam się delikatnie.

- Wiedziałam-

- Co?-

- Moje usta wszystkich fascynują-

- Poważnie?-

- No jasne. Każdy kto robił mi makijaż zachwycał się, jakie są idealne do malowania-

- Nie tylko do tego są idealne-

I znów mnie pocałował. Tym razem odwzajemniłam. Zaczynało się robić interesująco, gdy usłyszałam hałas.

- Słyszałeś?-

- Nie-

Usłyszałam, jak ktoś przeklną.

- No to już chyba słyszałeś-

Chciałam iść sprawdzić co się dzieje, ale nie puszczał mnie.

- Nic nie słyszałem i nie uciekaj mi piękna-

Uśmiechnęłam się i tym razem usłyszałam śpiewy. Bardzo znajome z resztą.

- Muszę iść-

- Tak ze mną do łazienki-

- Innym razem. Teraz muszę ogarnąć Lissę, bo cały hotel zaraz obudzi-

- Aż tak źle?-

Jak na komendę padło kilka przekleństw i dało się słyszeć moje imię. Pocałowałam go w policzek i wyszłam na korytarz. Zastałam Lissę przytuloną do ściany, a gdy mnie zauważyła wyszczerzyła się.

- Może chociaż pomogę Ci co?-

Odwróciłam się. Seba stał w drzwiach swojego pokoju z założonymi rękoma.

- Jasne, tylko zabiorę klucz do pokoju-

Wyjęłam jej z kieszeni klucze.

- Aleeeee ty ładna jesztes-

Zaśmiałam się tylko na to i poszłam przywołać windę. Gdy czekałam aż przyjedzie Sebastian z przewieszoną przez ramię Lissą dołączył do mnie. Gdy łaskawie przyjechała wsiedliśmy do środka.

- Może i jest pijana, ale ma rację-

Przyciągnął mnie do siebie wolną ręką i pocałował a chwilę później otworzyły się drzwi windy. Wyszłam pierwsza i skierowałam kroki w stronę naszego pokoju. Weszłam do środka zostawiając otwarte drzwi. Po chwili przyszedł i odłożył Lissę na jej łóżko. Na szczęście blondynka zdążyła po drodze zasnąć.

- Może dokończymy to co nam przerwała twoja przyjaciółka?-

Ziewnęłam i przeciągnęłam się.

- Jestem zmęczona a jeszcze muszę ogarnąć siebie i Liss-

Pokazałam na swoją twarz. Uśmiechnął się tylko, pocałował mnie w policzek, życzył dobrej nocy i wrócił do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i się oparłam o nie. Dzień pełen wrażeń. Spojrzałam na zegarek. Było wpół do drugiej a jeszcze trzeba było zmyć to wszystko. Spojrzałam na śpiącą blondynkę i tylko się uśmiechnęłam. Podeszłam do jej kufra z kosmetykami i wydobyłam rzeczy do demakijażu a następnie weszłam do łazienki. Całość zajęła mi jakieś pół godziny. Teraz czas na śpiocha. Poszło trochę szybciej. Gdy makijaże były zmyte zdjęłam tylko Liss buty, przebrałam się w piżamę i położyłam się spać, ale dzisiejsze wydarzenia nie pozwalały mi zasnąć. Nagle zawibrował mój telefon. Podniosłam go i odblokowałam. Jasność ekranu biła po oczach, więc przyciemniłam ekran. Miałam jedną wiadomość.

STAN😎

Śpisz?

Nie, nie mogę zasnąć🙄

Ja też 😁

Za dużo wrażeń jak na jeden dzień

Myślałem, że u Ciebie to norma🤔

😆

Nie

A ty czemu nie śpisz?

Sam nie wiem...😏

Yhm 😉

Dobra idę spróbować zasnąć

Może przyjdziesz do mnie?😈

Muszę się wyspać

To ze mną się wyśpisz

Oj nie 😉

Noapte bună*****

Noapte buna frumoaso******😘

Odłożyłam telefon i spróbowałam zasnąć. Obudziły mnie promienie słońca. Sprawdziłam zegarek. Szósta rano? Za wcześnie! Spróbowałam jeszcze zasnąć, ale bez skutku. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Zwlekłam się z łóżka i otworzyłam.

- Mogę Cię porwać?-

- Daj mi się tylko ubrać-

- Możesz tak zostać-

- To chociaż wezmę, rzeczy i się potem przebiorę-

Nic mi nie odpowiedział tylko przerzucił przez ramię, zamknął drzwi od pokoju i skierował się do swojego pokoju i o dziwo szedł po schodach zamiast jechać windą. W końcu dotarliśmy.

- Postawisz mnie wreszcie i powiesz co kombinujesz?-

- Nie-

- A jak ładnie poproszę?-

- Ale ty niecierpliwa-

Zaśmiał się.

- Raczej niewyspana-

W końcu raczył mnie odstawić a raczej położyć na swoje łóżko. Z tego nie wyspania nawet nie odnotowałam, że był bez koszulki.

- Co tam ciekawego znalazłaś?-

Shit!

- A nic takiego. Widoki podziwiam-

- Ładne chociaż?-

- Nie wiem, bo zasłaniasz-

Uśmiechnęłam się.

- Złośliwa jesteś czy to od niewyspania?-

- Wszystko naraz. To po co tu jestem?-

- Zobaczysz-

Uśmiechnął się i przesunął mnie kawałek po to by położyć się obok. Spojrzałam zdziwiona na niego a on tylko przyciągnął mnie do siebie. Poczułam ciepło jego ciała i bicie jego serca. Od razu zachciało mi się spać. Przytuliłam się do niego i przymknęłam oczy.

- Okay, ale tylko na małą chwilkę. Obudzisz mnie za dziesięć minut?-

Nie odpowiedział nic tylko pocałował mnie w głowę na co się uśmiechnęłam. Słuchałam, jak bije jego serce i...

- Maluszku. Wstawaj-

Odmruknęłam tylko. Było tak wygodnie. Nie wstaję. Przejechał swoją ręką po moim ramieniu na co tylko mruknęłam.

- Która godzina?-

Wychrypiałam.

- Dziewiąta-

- Mhm-

Westchnęłam. Jest dziewiąta...

- Dziewiąta?! Miałeś mnie obudzić wcześniej!-

Gwałtownie się podniosłam a niebieskooki się uśmiechał.

- Wybacz. Sam zasnąłem, a jak się obudziłem to wyglądałaś tak słodko-

Uniosłam brew a on się nachylił by mnie pocałować, jednak nie zdążył, bo wstałam i skierowałam się do drzwi. Wyszłam z pokoju i udałam się na schody, gdzie zorientowałam się, że byłam boso. Trudno. Wpadłam do pokoju i na moje nieszczęście Lissa już nie spała.

- A Pani, gdzie była?-

Zajrzałam do torby i zaczęłam wybierać ciuchy.

- Zostałam porwana z pokoju-

- Przez kogo?-

Nic nie odpowiedziałam.

- Ooo rozumiem. Jak było?-

- Normalnie-

- Normalnie?-

- Jeśli liczyłaś na jakieś pikantne szczegóły to innym razem. Źle spałam w nocy, więc usnęłam-

- To musiało słodko wyglądać-

Uśmiechnęłam się tylko.

- Dobra laska idź się ogarnij a ja Ci wybiorę rzeczy-

Spojrzałam na nią z wdzięcznością i poszłam do łazienki. Zdjęłam ubrania i weszłam pod prysznic i ustawiłam ciepłą wodę. Tego było mi trzeba. Jak to miałam w zwyczaju zaczęłam rozmyślać. Jak on całuje. Ciekawe jak... Stop, stop, stop. Za daleko już wędrujesz. Wyszłam spod prysznica, wytarłam się i opatuliłam w ręcznik. Na łóżku czekały już rzeczy. Zabrałam je i wróciłam, żeby się przebrać. Liss wybrała mi bordową sukienkę, do tego czarne botki i ramoneske. Wyszłam, obróciłam się i spojrzałam na przyjaciółkę.

- Nadaje się do ludzi?-

- Jeszcze makijaż i wszyscy faceci są twoi-

Zaśmiałam się. Usiadłam a Liss zabrała się do pracy. W końcu byłam gotowa.

- To co teraz nadaję się do ludzi?-

Zaśmiałam się.

- Jak tak na Ciebie patrzę to zastanawiam się czemu nie masz faceta-

- Gryzę a w dodatku mam paskudny charakter-

- Ja jeszcze nie zostałam zagryziona-

- Jeszcze-

Obie się zaśmiałyśmy. Zabrałyśmy swoje rzeczy i wyszłyśmy z pokoju. Tym razem to ja opiekowałam się kluczem. Wsiadłyśmy do windy a ja przeglądałam się jeszcze w lusterku i zrobiłyśmy sobie kilka fotek. Winda stanęła na parterze. Pierwsza wyszła Lissa a ja za nią.

- Cześć chłopaki!-

- Cześć Lissa. Gdzie zgubiłaś Peggy?-

Stanęłam obok Lissy i się uśmiechnęłam.

- Cześć Wam-

Zmurowało ich.

- Mówiłam-

- Ale nie mówiłaś, że aż tak-

- Śniadanie?-

- O tak. Idziecie?-

- Halooo?-

Lissa zamachała im przed oczyma a oni nie zareagowali. Wzruszyła ramionami i ruszyłyśmy do wyjścia. Po chwili ktoś do Nas dołączył.

- Peggy mogę porwać twoją przyjaciółkę?-

- Jasne. Tylko zwróć w całości-

Mackie zabrał Lissę a ja skierowałam się do auta. Gdy miałam otwierać drzwi auta ktoś mi przeszkodził.

- To twoje?-

- Owszem-

- Nie wiedziałem, że lubisz takie auta-

- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz Tom-

- Widziałem wczoraj taką fajną knajpkę. Może wybierzesz się ze mną?-

- Jasne. Jedziesz ze mną?-

- Jeszcze pytasz?-

Uśmiechnął się i zajął miejsce pasażera a ja zajęłam swoje. Tom mówił, gdzie jechać i 15 minut później byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka. Ja poszłam zająć miejsce a Tom poszedł zamówić jedzenie. Znalazłam przytulne miejsce na końcu lokalu. Usiadłam a chwilę później zjawił się Tom i mnie zagadnął.

- Może opowiesz mi coś o sobie?-

- Zależy co byś chciał wiedzieć-

- Masz rodzeństwo?-

- Dwóch młodszych braci-

- To pewnie się troszczą o Ciebie co?-

- Nie specjalnie, ale ty chyba swoich uwielbiasz co?-

- Jasne, że tak. Może kiedyś Was zapoznam?-

- Jestem za-

Okazało się, że mieliśmy o czym gadać. Po pysznym śniadaniu zabraliśmy się w drogę na Comic Con. Gdy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że ekipa na Nas czekała.

- Długo czekaliście?-

- Nie. Przyszliśmy 5 minut temu-

- To co idziemy?-

Kiwnęli głowami i weszliśmy do środka w pewnym momencie ktoś odciągnął mnie od reszty.

- Uciekłaś mi rano mała-

- Nie obudziłeś mnie-

- No co ja poradzę, że tak słodko spałaś?-

- No tak, zapomniałam wspomnieć, że jestem z cukru-

Zaśmiałam się a on obiją mnie ramieniem i tak sobie szliśmy za resztą żartując. W pewnym momencie ktoś do mnie podbiegł, chwycił mocno za rękę i pociągnął w swoją stronę.

- Czego się kleisz do mojego faceta?-

- Słucham?-

- Nie udawaj głupiej!-

Byłam w lekkim szoku.

- Nie mam pojęcia o co Ci chodzi-

- Nie rób z siebie niewiniątka! On już jest zajęty!-

- Ale kto?-

W odpowiedzi dostałam z liścia. Zabolało. Już miałam jej oddać, ale się powstrzymałam. Nie będę się zniżać do jej poziomu. Odwróciłam się i ruszyłam przed siebie, ale usłyszałam za sobą stukot obcasów. Zatrzymałam się i gwałtownie obróciłam się.

- Słuchaj, nie wiem jaki masz problem, ale nie wyładowuj się na mnie-

- Ty jesteś moim problemem. Zawsze podrywasz zajętych?-

- Nie-

- A to przed chwilą? Widziałam, jak go podrywasz suko!-

Zmarszczyłam brwi i przeanalizowałam ostatnią chwilę. Gdy do mnie dotarło zaskoczyło mnie to. Mówiła cały czas o Sebastianie.

- Wyjaśnijmy sobie jedno. Nie ja podrywałam jego tylko on mnie-

- Suka!-

- Dla Ciebie to pani suka-

Uśmiechnęłam się i dołączyłam do reszty.

- Co to było?-

- Pytaj Stana, bo ja nie wiem Chris co się odwaliło-

Dotarliśmy za kulisy. Ja gadałam z Liss a chłopaki kolejno wchodzili na scenę. Nawet nie zauważyłam, gdy zostałam tylko ja i przyszedł Chris.

- Chodź Oriones-

Pożegnałam się z przyjaciółką a Chris pociągnął mnie za sobą na scenę. Gdy miałam siadać Chris nachylił się do mnie.

- Chcesz się zamienić miejscami?-

- Nie trzeba, ale dzięki za troskę-

Sebastian wstał, żeby mi odsunąć krzesło, ale go uprzedziłam. Fani zadawali pytania a my im odpowiadaliśmy. W pewnym momencie podeszła do mnie Lissa i podała mi okulary a ja spojrzałam na nią pytająco.

- Zapomniałaś o kontaktach-

Zabrałam okulary i założyłam je.

- A ja się zastanawiałam czemu wszyscy tacy nie wyraźni dzisiaj-

- Jesteś krótkowidzem?-

- Tak. Teraz to obraz jak żyleta i już nikt nie potrzebuje rutinoscorbinu-

Po sali przeszedł śmiech. Jeden z fanów miał pytanie do mnie.

- Nie wiem, czy mnie pamiętasz Peggy, ale chciałem o coś poprosić-

- Jasne, że Cię pamiętam Harry. Mówi śmiało-

- Może to trochę głupie, ale na jednym z lajwów śpiewałaś jakąś piosenkę-

- Pewnie chcesz żebym ją zaśpiewała co?-

Zapadła cisza.

- Śpiewaj Oriones!-

Zawołał Chris a ja się uśmiechnęłam.

https://youtu.be/7JJfJgyHYwU

Zaczęłam śpiewać a fani stali oczarowani. Gdy śpiewałam pewien fragment poczułam na sobie czyjś wzrok. Dokończyłam zwrotkę i fani zaczęli bić brawo razem z resztą ekipy. Panel dobiegł końca a potem ścianka. Tym razem poza zdjęciami i autografami znalazło się kilku odważnych do rozmowy. Cieszyło mnie, że mogłam tu być. Czas mijał tak szybko, że dopiero burczenie w brzuchu sprowadziło mnie na Ziemię. Wiedziałam, że jest jakiś catering, ale nie było nic w moim guście więc znowu dyskretnie chciałam wyjść, ale nie było mi to dane.

- Peggy, zaczekaj!-

Sebastian do mnie podbiegł i zagadnął, jak gdyby nigdy nic.

- Gdzie się wymykasz?-

Odezwał się mój żołądek.

- Dogadać się z żołądkiem a teraz jeśli pozwolisz, pójdę już-

I wyszłam z budynku. Odnalazłam swoje auto, wsiadłam, uruchomiłam silnik i pojechałam. Postanowiłam znowu odwiedzić pizzerię. Zamówiłam małą pizzę a do tego cole. W oczekiwaniu na zamówienie przejrzałam swoje social media. Pod wczorajszymi zdjęciami na Instagramie było z milion polubieni i tyle samo jak nie więcej komentarzy. Gdy czytałam komentarze dostałam SMSa.

CHRIS EVANS😏

Gdzie przepadłaś?🤔

Wyskoczyłam na obiad🤷🏻‍♀️

Beze mnie?🥺

Wybacz, ale mój brzuch miał inne plany🥺

Dawaj adres i zaraz będę

Wysłałam mu adres restauracji. Chwilę po tym, gdy dostałam swoje zamówienie zjawił się Chris. Zamówił to samo co ja i usiadł naprzeciwko mnie.

- Gadałaś z nimi?-

Spojrzałam pytająco.

- No wiesz...-

- O tym nie gadałam. Pytał tylko gdzie uciekam. Według niego chyba nic się nie stało, bo nawet nie zareagował-

- Chyba jednak stało, bo ty jesteś w nie humorze i gdy nie odpowiadał parzył na Ciebie-

- Chris, bądźmy szczerzy. Wszyscy poza Mackim patrzycie na mnie, gdy nie odpowiadacie-

- Ja nie-

- No tak bo ty mnie zaczepiasz pod stołem-

Poruszył dwuznacznie brwiami a mój brzuch zaburczał na co się zaśmiałam. Musiałam zabrać się za jedzenie, bo inaczej marnie by się to skończyło. Na szczęście chwilę po tym, gdy zabrałam się za swoje przyszło zamówienie blondyna. Oczywiście bez rozmów się nie obyło. Wróciliśmy do hotelu, jednak nim weszliśmy Chris zaproponował spacer na co się zgodziłam. Wzięłam blondyna pod rękę. W tym momencie napotkaliśmy Stana.

- Tu jesteś Evans a ja Cię wszędzie szukałem-

- Wybacz stary, ale zabieram śliczną Panią na spacer. Pogadamy potem?-

- Jasne-

Widząc nas razem, uśmiechnął się smutno a my poszliśmy przed siebie. Gdy tak spacerowaliśmy dotąd milczący Chris odezwał się.

- Zaskakujesz mnie Margaret-

- Tak?-

- Jeździsz BMW, jesteś wyluzowana, masz poczucie humoru i dystans do siebie, masz śliczny głos, podkreślasz swój wygląd, kochasz swoich fanów i ogólnie jesteś niesamowita-

-Miło to słyszeć, ale nie tylko Ciebie zaskakuję-

- Nie? Kogo jeszcze?-

- Samą siebie-

- No co ty!-

- Gdybyśmy się spotkali jakieś 8 lat temu to pewnie słowem bym się nie odezwała a już na pewno nie miałabym na sobie takiej sukienki czy butów-

- Żartujesz?-

- Nie, mówię poważnie-

- Z natury jestem nieśmiała, ale zdążyłam być w związku a po jego zakończeniu mocno nad sobą pracowałam co nie było takie łatwe-

- Nieśmiała?-

- Momentami nawet bardzo, ale ukrywam to po prostu i też nauczyłam się radzić sobie z tym-

- To musiałaś być strasznie słodka-

- Dalej jestem-

- Nie przeczę a twoja figura?-

- Geny plus ćwiczenia-

- Jest coś nad czym nie pracowałaś tyle?-

- Sarkazm, bycie wrednym i zdolności językowe. Śpiew tylko podciągnęłam, z resztą jak mój angielski-

- To ty nie mówisz po angielsku od urodzenia?-

- Haha nie. Jestem Polką-

Zaskoczyło go to.

- Dodam jeszcze, że poza polskim i angielskim znam rumuński i hiszpański-

Znów zaskoczenie

- Powiedz coś po hiszpańsku-

- Chris, mi amigo, eres maravilloso-

- I co to znaczy?-

- Powiedziałam, że jesteś wspaniały przyjacielu-

- Słyszałem, że jesteś fanką Marvela. Zdradzisz mi kogo lubisz?-

W tym momencie zadzwonił telefon. Wygrzebałam go z torebki. Na wyświetlaczu widniało zdjęcie Chrisa i podpis Captain America. Spojrzał na mnie zdziwiony a ja odebrałam.

Cześć Cap, mogę przełączyć Cię na wideo?

Cześć Bucky a coś się stało?

Zobaczysz

Dobrze

Przełączyłam na wideo a Feli, gdy tylko zobaczyła kto jest obok mnie zaniemówiła.

To on?

We własnej osobie

Nie wierzę!

Uwierz, uwierz, bo on był zdziwiony, gdy zobaczył na moim wyświetlaczu siebie

Obie się zaśmiałyśmy a Chris zapytał o czym mówimy, a gdy dowiedział się o co chodzi był zaskoczony.

No Feli, jak się czujesz z tym, że widzisz Kapitana?

Nie dowierzam

To jeszcze Ci powiem, że nim mnie wczoraj zobaczył był moim fanem tylko się nie przyznawał a wczoraj oficjalnie nawał się moim Orionkiem

Wow

Pogadałam jeszcze chwile z przyjaciółką a potem się rozłączyłam.

- Ile się znacie?-

- Będzie z pięć lat-

- I obie uwielbiacie Marvela?-

- Mhm-

- To może opowiesz mi kogo lubisz z Marvela?-

- Jasne, ale usiądźmy, bo nogi mi za chwilę odpadną-

Zaśmiałam się. Znaleźliśmy jakąś wolną ławeczkę i usiedliśmy.

- Zaczęło się od tego, że widziałam Thora i jego bardzo lubiłam a później pojawił się kolejny blondyn-

- To ja?-

- Dokładnie. Długi czas nikt nowy się nie zjawił a po rozstaniu z chłopakiem oglądając Thora miałam takie „o cześć Loki" i tak już zostało, że bardzo go polubiłam-

- A Thor i moja postać?

- Thora zastąpił Loki a później Spidey dołączył. Jakoś tak wyszło, że gdy gadałam z Feli to okazało się, że lubi twoją postać i mnie też się przypomniało-

- A teraz kogo lubisz?-

- Loki, Groot, Spidey, Cap i... Bucky-

- Groot jest fajny-

- I'm Groot?-

Zaśmiał się.

- To co wracamy?-

- Myślałam, że nigdy nie zapytasz-

Wstaliśmy i ruszyliśmy do hotelu po drodze rozmawiając o Avengers.

- Ooo właśnie mi się przypomniało, że pierwszy film jaki z tobą widziałam to „Fantastic four"-

- I co?-

- Zarozumiały byłeś, ale i tak uwielbiam oryginał. Ta nowa wersja do mnie nie przemawia-

- To się cieszę-

W momencie, gdy mieliśmy wejść przyszedł SMS.

LISSA🦊

Nie wiem, gdzie jesteś, ale zabieraj tu swój i Chrisa tyłek

Pokój 400

Zaśmiałam się i przekazałam blondynowi, że oczekują Nas w pokoju 400. Weszliśmy do środka i na nasze szczęście ktoś właśnie wychodził z windy. Wsiadając wybrałam odpowiednie piętro i oparłam się o ramię Chrisa, bo byłam już zmęczona. Winda w końcu się zatrzymała. Wyszłam z windy i się zatrzymałam.

- Nie idziesz?-

- Poczekaj chwilę. Może i wyglądam ślicznie w takim stroju, ale to nadal nie jest mój ulubiony rodzaj obuwia-

Evans podszedł do mnie a ja nachyliłam się by zdjąć buty.

- W takim razie zaniosę Cię-

- Nie ma dramatu. Dam radę dotrzeć do drzwi-

Zdjęłam buty i wielka ulga, ale jednak wziął mnie na ręce.

- Nie przeczę, ale już ja wiem, jak się kończy twoje chodzenie w takich butach-

- Niby jak?-

- Robisz się marudna-

- Skąd wiesz?-

- Widziałem u przyjaciółki-

- I wszystko jasne-

Objęłam go za szyję. Chwilę później byliśmy przed pokojem 400. Otworzył drzwi i odstawił mnie na ziemię.

- No na reszcie! Gdzie się szwendałaś małpo beze mnie?-

- No nie uwierzysz, ale tu sami porywacze grasują-

- Tak?-

- Tak, jeden za mną stoi-

- Ciacho z tego porywacza. Nie wiesz czy mnie też porwie?-

- Sorki, ale Ciebie dzisiaj porwała zajebista czekoladka-

- Ja nic nie wiem!-

- Oczywiście Mackie-

Puściłam mu oczko i dosiadłam się do Lissy. W pewnym momencie nasze gołąbeczki się ulotniły a ja zostałam sama z czwórką facetów, którzy się na mnie gapili.

- Już się tak nie przyglądajcie. Ładniejsza nie będę-

Zażartowałam.

- Masz kogoś Margaret?-

Wypalił ni z tego ni z owego Holland.

- Nie. Jestem wolna i mogę bez wyrzutów sumienia umawiać się z wolnymi przystojniakami-

Spojrzałam na Stana a potem na Hollanda i się uśmiechnęłam.

- A między Tobą i Chrisem coś jest?-

- Czy wy chcecie się ze mną umówić i badacie teren?-

Zażartowałam, ale odpowiedziała mi cisza.

- Jak spacer?-

- Szczerze to pierwszy raz tak dobrze mi się gadało na spacerze. Nie to co, gdy byłam w związku-

Zaskoczyłam ich tym.

- No dobra Panowie. Miło było, ale padam już więc znikam do siebie-

Cisza. Wstałam, zabrałam buty i na odchodne pomachałam do nich. Nie chciało mi się czekać na windę więc zeszłam schodami. Dotarłam do pokoju 390, otworzyłam drzwi i ledwo weszłam do środka.

- Puk, puk-

- Zapomniałam czegoś?-

- Mnie-

Przesunęłam się, żeby mógł wejść.

- Już się stęskniłeś Evans?-

- Za Tobą zawsze Oriones-

Uśmiechnął się a ja zamknęłam drzwi i opadłam na łóżko a blondyn usiadł obok.

- I co Cię tu sprowadza?-

- Ty-

- Nie wszystko na raz! Za dużo tych informacji!-

Roześmiał się. Przymknęłam na chwilę oczy. Poczułam jego dłoń na swoim udzie.

- Tak?-

Zapytałam nie otwierając oczu. Cisza. Jego ręka powędrowała odrobinę wyżej i nachylił się tak, że czułam jego oddech na twarzy.

- Evans co ty...-

Nie dokończyłam, bo mnie pocałował, ale to zostało przerwane przez pukanie do drzwi. Podniosłam się, żeby widzieć co się dzieje, ale jedyne co widziałam to jego tyłek, niezły tyłek.

- Sebastian?-

- Chris?-

Jeszcze tego tu brakowało. Podeszłam do drzwi.

- Może nie w progu co?-

Wszedł do środka a Chris zamknął za nim drzwi a ja z powrotem usiadłam na łóżku i spojrzałam na chłopaków.

- No słucham-

Szatyn ewidentnie nie wiedział co chce powiedzieć. Za to blondyn rozbierał mnie wzrokiem. Czekałam aż któryś coś zrobi, ale nadal nic więc poszłam do łazienki zmyć makijaż.

-Peggy! Oo mamy gości-

Dzięki Bogu Liss przyszła.

- Jestem w łazience Dawson!-

Po chwili zjawiła się w łazience.

- Szalejesz laska-

- Obaj przyszli w jakiejś sprawie, ale żaden nie potrafi wydusić z siebie słowa-

- Pewnie byś sama to ogarnęła, ale jesteś wykończona-

- Mhm-

- W takim razie ty śmigaj pod prysznic a ja ogarnę sytuację z chłopakami-

- Jesteś cudowna-

Przytuliłam przyjaciółkę i zaczekałam aż wyjdzie. Zamknęłam się na klucz, zdjęłam ciuchy i wskoczyłam pod ciepły strumień wody. Byłam tak wykończona, że jedyne o czym mogłam myśleć to sen i łóżko. W końcu zdecydowałam się wyjść, ale zorientowałam się, że nie wzięłam ciuchów. Westchnęłam, zawinęłam się w ręcznik i już miałam otworzyć drzwi, ale nie miałam pojęcia czy w pokoju jest tylko Lissa czy też są chłopaki, więc zawołałam przyjaciółkę, która przyniosła mi piżamę. Zabrałam ciuchy, przebrałam się i wyszłam. Idąc do łóżka zauważyłam, że nadal są, ale już się tym nie przejmowałam, bo w głowie miałam tylko sen.

- Dobranoc dziewczynki-

- Dobranoc śpiochu-

Uśmiechnęłam się pod nosem, zapakowałam pod kołderkę i odpłynęłam ze zmęczenia.












__________________________________________________________________________

*o cholera

**język

***cześć kochanie

****cześć "kochanie"

*****dobranoc

******dobranoc piękna

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro