Poznaj moją mamę

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mamy grudzień a za tydzień święta. Jej... Z rodziną dalej nie mam kontaktu, poza młodszym bratem. Właśnie rozmawiałam z przyjaciółmi.

To, gdzie na święta wybiera się nasz słodziak?

Do cieplutkiego łóżeczka

No nie mów, że będziesz sama na święta

A bo to pierwsze takie święta. Nawet w jedne zdarzyło mi się pracować

Poważnie?

No tak. Nie lubię świąt. Nie czuję tego. Można by rzec, że jestem takim Grinchem

Żartujesz?

Nie. Zawsze była jakaś kłótnia na święta i sobie odpuściłam a teraz mają żal, że wyprowadziłam się do Londynu

Trochę to przykre

Może tak. Czekajcie, moja kopia do mnie napisała

LITTLE ME🐻

Peggy?

Co tam ziomuś?

Przyjeżdżasz na święta?

Nie

Wybacz, że zostawiam Cię znowu z nimi samego 🥺

A mogę ja do Ciebie wpaść na święta?

Żyjesz tam?

Tak, brat chyba ma dość rodziny

Aż tak?

No wiecie zawsze ja byłam to miał z kim pogadać, gdy bliźniak go denerwował

A teraz jesteś w innym kraju

Dokładnie. Odpisze mu tylko i jeszcze pogadamy

Co z Johnem?

On zostaje

Okay. Jak wszystko załatwię to napisze

Pogadałam jeszcze z przyjaciółmi a później poszłam do siebie załatwić bilet dla brata i dałam mu znać, że załatwione.

LITTLE ME🐻

A gdzie będę spać?

W pokoju mojej współlokatorki, bo akurat wyjechała na święta

Odbierzesz mnie?

Jasne a co z twoją szkołą?

Jest zdalnie

No tak. To widzimy się niedługo

Poszłam ogarnąć pokój Liss. Na szczęście nie musiałam wiele robić poza zmianą pościeli. Gdy skończyłam wybrałam się na jakieś większe zakupy, pomijając, że jeszcze czeka mnie kupienie rzeczy na święta. Na szczęście kwestię prezentów miałam załatwioną. Kupiłam co trzeba i wróciłam do domu. Jeszcze trochę ogarnęłam dom i wybrałam się spać, bo brat miał dość wczesny samolot. Ze snu wybudził mnie telefon. Odszukałam urządzenie na szafce i odebrałam.

Halo?

Cześć laleczko. Obudziłem Cię?

Mhm, która tak właściwie godzina?

7:50 a co?

Zerwałam się na równe nogi

Zaraz się spóźnię

Dokąd?

Na lotnisko. Muszę po brata jechać

To daj mi chwilę. Przyjadę po Ciebie

Rozłączyłam się i w pośpiechu ubierałam się. Wpadłam jeszcze do łazienki założyć soczewki i zbiegłam po schodach. Po drodze zgarnęłam kurtkę, włożyłam moje Nike i wyszłam zamykając drzwi domu. Na zewnątrz czekał już Sebastian. Pocałował mnie na przywitanie, wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy na lotnisko a ja po drodze jeszcze trochę spałam.

- Laleczko, jesteśmy-

- Zaczekasz?-

- Nie ma mowy. Idę z Tobą-

Wysiadł i otworzył mi drzwi. Poszliśmy razem na lotnisko.

- Kogo szukamy?-

- Wysoki, jasno brązowe krótkie włosy, okulary, szczupły i dość podobny do mnie-

- To w końcu twój brat czy siostra?-

- Śmiej się śmiej. Zrozumiesz, jak się zjawi-

Po dłuższej chwili wypatrywania mojego brata w tłumie znaleźliśmy go. Przywitał się z nami.

- Teraz rozumiesz?-

- No faktycznie jesteście podobni-

- Kto to?-

- To Sebastian-

Spojrzał na niego i wzruszył ramionami.

- To znaczyło cześć. Idziemy?-

Kiwnęli głowami. Młody zostawił torbę w bagażniku i wróciliśmy do mnie. Gdy dotarliśmy moje zwierzaki przyszły zobaczyć co się dzieje.

- To twoje?-

- Jasne. Cap i Loki. Mam nadzieję, że się polubicie-

- Będę mógł wyjść na spacer z Capem?-

- Jasne a teraz chodź oprowadzę Cię-

Poszłam oprowadzić brata a Sebastian poszedł do kuchni. Gdy wróciliśmy w kuchni czekało śniadanie.

- Jesteś kochany-

Przytuliłam go i zabrałam się za swoje a mój brat zabrał jedzenie ze sobą do pokoju.

- Nie zje z nami?-

- Nie, to normalne u niego-

- Ale ty mi nie znikniesz?-

- Nie, mam ładne widoki tutaj-

- To komplement?-

- Tak. To w jakiej sprawie dzwoniłeś rano?-

- Zaproponować, że może spędzimy razem święta i przy okazji poznasz moją mamę-

- Czyli jednak to coś poważnego?-

- Nawet bardzo-

- Dobrze, ale porozmawiamy o tym jak wrócę-

- Gdzie mi to uciekasz?-

- Do pracy kochanie-

Dokończyłam jeść, napisałam bratu co i jak i wyszłam.

Sebastian

MAMA

Gdzie tym razem na święta?

Londyn

Świetnie, tak się składa, że akurat tutaj jestem

Ja też

Może się spotkamy?

Teraz nie specjalnie mogę, ale chciałem coś zaproponować

Co takiego synu?

Może Wigilia u mojej dziewczyny? Poznacie się

To ta o której tyle mi opowiadasz?

Tak

A wie?

Tak, ale nie rozmawialiśmy jeszcze o tym

No to na co czekasz?

Teraz jest w pracy, ale jak wróci obiecuję z nią porozmawiać

Dobrze

Dobrze zareagowała. Mam nadzieję, że tak samo będzie, gdy się poznają. Wróciłem się do auta po swoje rzeczy i zostawiłem w pokoju mojej księżniczki. Mam nadzieję, że mnie nie zabije za to.

DOLL😍

O której kończysz?

Za dwie godziny a co?

Chciałem pogadać o tej propozycji

Dobrze, wracam do pracy. Bądź grzeczny 😉

Miałem dwie godziny, żeby coś przygotować, zaskoczyć ją i zadbać, żeby nie próbowała mnie udusić za mój pomysł. Wziąłem telefon i zacząłem poszukiwania od przejrzenia jej Stories z nadzieją, że coś znajdę. Gdy tak przesłuchiwałem jedno ze Stories wreszcie znalazłem odpowiedź. Naleśniki to moje zbawienie, ale może żeby nie spaprać zamówię? Albo poczekam aż wróci i razem zrobimy? Nie, będzie pewnie wykończona. Gdy tak rozmyślałem przyszedł jej brat.

- Coś nie tak?-

- Umiesz robić naleśniki?-

- Moja siostra robi najlepsze-

- Wiem, ale chciałem ją zaskoczyć-

I tyle go widziałem. Świetnie. To chyba muszę zapytać Liss czy ma na to jakieś rozwiązanie. Już miałem pisać do blondynki, kiedy dostrzegłem jakiś przedmiot na blacie.

- Co to?-

- Jej zeszyt z przepisami. Tam powinien być przepis-

- Nigdy nie robiłem naleśników-

- Jak nie wyjdzie doceni sam fakt, że zrobiłeś. Jej były nawet nie potrafił wpaść na taki pomysł-

Zabrał to po co przyszedł i wrócił do pokoju a ja zostałem sam z przepisami. Otworzyłem zeszyt i... no tak po polsku. Przewertowałem kartki i na całe moje szczęście znalazłem też po angielsku. Dobrze, że nie tylko mówi po angielsku, ale i myśli. Wyjąłem wszystkie potrzebne rzeczy i zabrałem się za przygotowywanie naleśników. Najważniejsze to trzymać się przepisu i powinno się udać a czy tak będzie to już oceni największy krytyk. Chwilę po tym, gdy skończyłem usłyszałem, jak otwierają się drzwi wejściowe.

Margaret

Gdy weszłam poczułam, że ktoś coś gotował. Zdjęłam buty, odwiesiłam kurtkę i udałam się do kuchni by sprawdzić co się dzieje. Weszłam do kuchni i ujrzałam mojego ukochanego w kuchni.

- Mam się bać?-

- Wiem, że nie jestem mistrzem patelni, ale chciałem Cię zaskoczyć-

Spojrzałam na blat i ujrzałam stos pyszności.

- Zrobiłeś naleśniki? Jesteś kochany-

- Z małą pomocą-

- A z czym zrobiłeś?-

- Nie wiedziałem z czym zjesz-

Pocałowałam go w policzek i poszłam umyć ręce. Gdy wróciłam wyjęłam to z czym chciałam zjeść naleśniki i zawołałam brata, żeby wziął sobie trochę. Zabrał tyle ile chciał i poszedł a my zostaliśmy sami.

- To o czym chciałeś porozmawiać?-

- Najpierw sprawdź jaki mi poszło z naleśnikami-

- Dobrze-

Wzięłam jednego i posmarowałam dżemem truskawkowym. Sprawdźmy czy to jadalne. Ugryzłam i...

- Nie najgorzej, ale jednak ja robię najlepsze i doceniam, że się podjąłeś wyzwania-

- Czyli nie jestem marnym kucharzem?-

- Trening czyni mistrza-

Zrobiłam kolejnego.

- To co ty na to, żeby spędzić ze mną święta i poznać moją mamę?-

- No cóż, skoro zależy Ci na mnie i traktujesz to poważnie to bardzo chętnie-

- Naprawdę?-

- Tak. Tylko pamiętaj mój brat też będzie-

- Wiem laleczko-

- Pyszne było-

- Jak było w pracy?-

- Dobrze, ale wyprowadzili mnie z równowagi-

- Nie wyglądasz na złą-

- Umiem ukrywać takie rzeczy a poza tym na twój widok od razu jest mi lepiej-

- To może coś razem obejrzymy?-

- Czemu nie?-

- Masz popcorn?-

- Nie-

- To daj mi chwilę-

Pocałował mnie w policzek i wyszedł a ja poszłam się przebrać w wygodniejsze ciuchy a po drodze zajrzałam do brata.

- Jak tam?-

- Dobrze-

- Nie tęsknisz za resztą?-

- Nie a ty?-

- Już od dawna nie, ale Ciebie mi brakowało wredziolu-

- Mnie Ciebie też-

- Sebastian i jego mama będą z nami na święta-

- Ok-

- Idziesz z nami oglądać?-

- Mam swoje-

- Dobrze, ale błagam nie siedź za długo ok?-

- No ok-

Wróciłam na dół i w tym samym czasie wrócił Sebastian.

- Twój brat nie ogląda z nami?-

- Ma swoje do oglądania-

Kiwnął głową i zaczął robić popcorn a ja mu się przyglądałam. Mogłabym tak godzinami na niego patrzeć. Wygląda jak marzenie. Takie ciacho do schrupania.

- Ej maluchu-

- Tak?-

- Gdzie odpłynęłaś?-

Oj...

- Nie ważne-

Puściłam mu oczko i poszłam usiąść na kanapie.

- Nie powiesz mi?-

- Nie-

- Mam jakieś szanse, żeby Cię przekonać?-

- Hm... nie-

Usiadł obok mnie, objął ramieniem i pocałował w głowę.

- Co oglądamy?-

- Wybierz coś-

Wybrał film i go włączył. Nie miałam pojęcia co to za film, ale liczyłam, że będzie ciekawy.

- Biorę Capa na spacer!-

- Dobrze, ale pamiętaj, po angielsku!-

- Ok!-

- I nie wracaj za późno!-

- Dobrze!-

I wyszedł a ja wróciłam do oglądania filmu. Był taki sobie jednak obejrzałam do końca. Włączyliśmy kolejny. W między czasie brat wrócił ze spaceru. Cap był szczęśliwy jak to zwykle po spacerze a Loki postanowił wreszcie przywitać nowego przybysza, polubił go, ale i tak wrócił do swoich kocich zajęć. No cóż to jakby normalne. Znów skupiłam się na filmie, jednak tym razem był to taki, którego nie lubię.

- Co to za film?-

- Annabell-

- Ten horror?-

- Tak, coś nie tak kochanie?-

Spojrzałam na film a potem na niego.

- Nie oglądam horrorów, bo się ich boję-

- Jestem obok Ciebie-

Sebastian

Oglądaliśmy film, gdy nagle podskoczyła i pisnęła z przerażenia. Wtuliła się we mnie i już nie oglądała. Nie żartowała mówiąc, że się boi oglądać horrory.

- Kochanie, spójrz na mnie-

Pokręciła tylko głową i przytuliła mnie mocniej. Pogładziłem ją po plecach, ale dalej mocno mnie trzymała. Zatrzymałem film.

- Skarbie, popatrz na mnie. Tylko na chwilkę-

Podniosła niepewnie głowę i spojrzała na mnie tymi swoimi ślicznymi zielonymi oczami. Uśmiechnąłem się do niej a ona usiadła mi na kolanach i przytuliła mnie. Wyłączyłem telewizor i trzymając ją wstałem a ona objęła mnie rękoma.

Dzień wigilii

MAMA

Ustaliliście o której mam przyjść?

Tak, na 16:00

Dobrze

Mam nadzieję, że się polubią.

- Kochanie, ubierzecie choinkę?-

- A tym nam nie pomożesz śliczna?-

- Ktoś musi zająć się jedzeniem a wiemy dobrze, że gotuję trochę lepiej niż ty-

- To nie smakowały Ci moje naleśniki?-

- Oczywiście, że smakowały-

- Ale?-

- Ale ja robię lepsze. To co ubierzesz choinkę z moim bratem?-

- No nie wiem, może ty lepiej ją ubierzesz?-

Zmrużyła oczy a potem się uśmiechnęła.

- Jeśli ja ją ubiorę to nie zdążę ze słodkościami-

- No dobra. Kupiłaś mnie-

Podeszła do mnie, pocałowała a potem poszła po swojego brata. Chwilę później zjawiła się z bratem. Młody przeszedł do salonu a moja mała księżniczka udała się do kuchni. Zabraliśmy się do ubierania choinki, którą wczoraj przyniosłem. Z kuchni dobiegały przekleństwa Peggy, czasem nawet w języku polskim a nawet dźwięki ustawiania przedmiotów na blacie a chwilę później rozległa się świąteczna muzyka i śpiew Peggy. Może i mówi na siebie Grinch, ale dzisiaj była w dobrym humorze i pewnie zestresowana spotkaniem z moją mamą.

- Młody?-

Odwrócił się do mnie.

- Mogę Cię o coś zapytać?-

Kiwną tylko głową.

- Jesteś wstydliwy czy to normalne, że nie odzywasz się?-

- Nie lubię gadać z ludźmi. Jeśli już to czasem gadam z siostrą albo resztą-

- Czyli małomówny-

- Tak. Nie zrań mojej siostry-

Zaskoczyło mnie to.

- Nie mam takiego zamiaru-

- Poprzedni też tak mówił a Peggy ciągle się złościła przez niego, zamartwiała się albo płakała. Wiem, że rozstanie wiele ją kosztowało jak i zaufanie-

- Zaufanie?-

- Zaufanie Tobie-

Młody skończył swoją części i już miał znikać do pokoju, gdy zawołała go siostra. Chyba muszę porozmawiać z moją księżniczką o tym co było przede mną. Gdy skończyłem poszedłem do kuchni, gdzie unosił się piękny zapach.

- Co tak ładnie pachnie?-

- Zobaczysz-

Uśmiechnęła się do mnie i przytuliła się.

- Słyszałam, że rozmawialiście-

- Też jestem w szoku-

- Możesz czuć się zaszczycony-

- Jestem. Słyszałaś o czym mówiliśmy?-

- Nie. Miałam inne rzeczy do zrobienia-

- A możemy porozmawiać?-

- O czym skarbie?-

- Wiem, że to pewnie nie jest najprzyjemniejszy temat do rozmów, ale...-

- To może go przełożymy na jutro? Już i tak jestem dzisiaj zestresowana-

- Dobrze. Którą mamy?-

- Zielonego pojęcia nie mam-

Spojrzałem na zegar.

- Zdążysz?-

- To zależy-

- Od?-

-Od tego, ile będziesz okupować łazienkę-

- Zawsze możesz iść ze mną-

- Mam jeszcze trochę roboty a ty już idź i powiedz bratu, żeby się też już szykował-

- To może Ci pomogę?-

- Idź. Dam radę. Później najwyżej poprawisz-

Pocałowałem ją , poszedłem na górę a po drodze przekazałem jej bratu, żeby się szykował do wigilii i sam też poszedłem się szykować. Gdy wszedłem do pokoju wisiał tam przyszykowany dla mnie garnitur. Kiedy ona zdążyła go wyprasować? Nie zastanawiając się dłużej poszedłem do łazienki. Szybki prysznic a potem można się ubierać. Zaraz, zaraz. Przyjrzałem się swojemu odbiciu. Dawno się nie goliłem. Żal się golić, ale wiem, jak uwielbia, kiedy jestem ogolony. Czego się nie robi dla takiej piękności? Zabrałem się do działania a chwilę później mogłem się ubrać. Jeszcze tylko jej ulubione perfumy i mogę iść na dół. Poszedłem sprawdzić czy moja księżniczka już skończyła, ale jej nie było. Cóż pewnie jest u brata i mu pomaga z czymś zatem mnie zostaje sprawdzić czy wszystko gotowe i czy nie zostawiła mi czegoś do zrobienia. Wszystko było gotowe poza sztućcami, czyli czymś czego nie lubiła robić. Gdy skończyłem usłyszałem dzwonek do drzwi, więc poszedłem otworzyć.

- Nie spóźniłam się?-

- Nie, jesteś na czas-

Mama weszła do środka, pomogłem jej z płaszczem a potem się z nią przywitałem.

- Pięknie wyglądasz mamo-

- Dziękuję synu a ty, gdzie masz jakiś krawat albo muszkę?-

Już miałem odpowiedzieć, gdy usłyszałem za sobą stukot obcasów. Odwróciłem się i ujrzałem moją dziewczynę ubraną w czarną kurtkę, spod której wystawała czerwona sukienka. Szkoda, że nie jesteśmy sami. Akurat stała tyłem, bo poprawiała strój brata.

- Będziemy tak tu stać?-

- Wybacz, zamyśliłem się-

Wziąłem matkę pod rękę i zaprowadziłem do reszty. Akurat zielonooka odwróciła się w moją stronę.

- Mamo poznaj Margaret moją dziewczynę. Kochanie poznaj moją mamę-

Mimo stresu uśmiechnęła się.

- Bardzo miło mi Panią poznać-

- Mnie również a ten młodzieniec obok to twój syn?-

Zaskoczyła Nas oboje tym pytaniem.

- To mój młodszy brat-

- Bardzo podobny do Ciebie-

Uśmiechnęła się tylko.

- Może przejdziemy do jadalni?-

- Oczywiście-

Moja matka poszła pierwsza za nią Adam a my na końcu.

- Jednak mam dobry gust-

- Do czego?-

- Do facetów i ich ubrań-

Pocałowała mnie i pociągnęła do kuchni skąd przynieśliśmy jedzenie. Zasiedliśmy do kolacji. W tle leciała świąteczna muzyka a my rozmawialiśmy.

- Powiedz Margaret, dlaczego nie ma z nami reszty twojej rodziny?-

- Mamo-

- No co? To jakaś wielka tajemnica?-

- Nie, ale...-

- Kochanie, daj spokój. To nie jest żadna tajemnica, tylko normalne pytanie zważywszy na to jaki mamy dzień-

- Jesteś pewna?-

Kiwnęła głową.

- Cóż nie mam najlepszych relacji z rodziną. Jedynie mam dobry kontakt z bratem i powiedzmy, że z kuzynkami a czasem chrzestna się odezwie-

- Nie akceptują tego co robisz?-

- Żeby tylko. Mają za złe, że wyprowadziłam się do innego kraju, że nigdy nie robiłam tego co chcieli, że nie wracam do Polski i wiele innych-

- Na przykład?-

- Na przykład mają jeszcze mi za złe zmianę religii-

- Doprawdy?-

- Tak. Chcieli żebym była wierząca więc jestem, ale nie pasuje im, że przeszłam na anglikanizm-

- To przykre-

- Ja już się z tym pogodziłam dobre 10 lat temu, że nic co robię nie odpowiada im -

- Ja jestem dumna z tego co robi Sebastian i go wspieram-

- Doceniam to mamo-

- Ah właśnie. Moja rodzina postanowiła, że z okazji świąt zadzwonią na rozpakowywanie prezentów-

- Naprawdę?-

- Tak-

- Czym się zajmujesz Margaret?-

- Jestem modelką-

- Modelką?-

- Tak, ale fotomodelką. Krasnoludków nie wpuszczają na wybieg-

Uwielbiam te jej żarciki dotyczące jej wzrostu.

- Tylko tym się zajmujesz?-

- Tak. Może nie zarabiam tyle co piosenkarki czy aktorki, ale mnie spokojnie wystarcza na wszystko czego potrzebuję-

- I podoba Ci się to?-

- Uwielbiam swoją pracę. Nawet słyszałam, że jestem do tego stworzona-

- Bo to prawda, skarbie. Najlepiej poza Tobą na zdjęciach wychodzą twoje oczy-

- Tak, one się najbardziej wybijają-

- Mogę zobaczyć jakieś zdjęcia?-

- Oczywiście-

Zalogowałem się na instagram, odnalazłem profil Peggy i podałem telefon mamie. Przeglądała je z uwagą a następnie zwróciła mi urządzenie, jednak nic nie powiedziała na temat zdjęć.

- Ostatnio spotkałam Camille. Wiesz, że dostała główną rolę w filmie?-

Poważnie? Będziemy rozmawiać o mojej byłej? Teraz? Wolne żarty.

- Cóż zdolna jest. Za to Peggy w styczniu ma zdjęcia do Vouge, Bazaar i Elle-

- To nic takiego-

- Jak to nie? Wiele dziewczyn w tym aktorek dałoby się pokroić za bycie na tych okładkach-

- W porównaniu do głównej roli czy zdobycia Oscara to jest nic-

- Słońce ukazanie się na okładkach to też jest sukces-

- Mały-

O co chodzi? Jeszcze kilka dni temu skakała z radości i jakby mogła to by całemu światu dała znać, że będzie na takich okładkach a teraz mówi, że to nic. Nie rozumiem.

- Może spotkałbyś się z Camille, skoro jesteście oboje w Londynie?-

- W jakim celu?-

- Moglibyście porozmawiać, udzieliłbyś jej kilku dobrych rad-

- Nie będę miał, kiedy się z nią spotkać-

- Nie?-

- Teraz są święta, które spędzam z Margaret i jej bratem a dzisiaj także z tobą-

- No to po świętach-

- Po świętach też jestem zajęty-

- Na pewno znajdziesz chwilę dla Camille. Mówiła mi, że tęskni za Tobą-

- Ja za nią nie-

- Zawsze tak mówiłeś, gdy się pokłóciliście a potem do siebie wracaliście-

Zadzwonił dzwonek do drzwi.

- Pójdę sprawdzić kto to-

Odprowadziłem małą wzrokiem do drzwi a chwilę później wróciła w towarzystwie.

- Chłopcy postanowili wpaść z niezapowiedzianą wizytą-

- No proszę-

Zadzwonił telefon Peggy co oznaczało, że czas na prezenty i dobrze, bo moja mama pozwoliła sobie na zbyt wiele. Oczywiście Margaret tłumaczyła nam co mówi jej rodzina. Ja miałem porozdawać prezenty. Jak się okazało dla naszych niespodziewanych gości też były. Najpierw otwierała rodzina Peggy i jej brata. Okazało się, że dużo wcześniej moja księżniczka wysłała im paczkę z prezentami czym ich zaskoczyła. Gdy tamci skończyli przyszła pora na Nas.

- Zaczniemy od najmłodszego. Młody?-

Jej brat zabrał się za otwieranie prezentów. Gdy skończył przytulił swoją siostrę, która zaczęła odpakowywać swoje prezenty, później była kolej Hollanda, dalej ja, Evans, Hiddleston a na końcu moja mam którą zaskoczył prezent od mojej dziewczyny. Peggy na chwilę zniknęła do kuchni, a gdy wróciła wziąłem ją na kolana.

- Co jesz dobrego?-

- Pierniczka. Chcesz?-

- Twojej roboty?-

- Zgadza się-

- To chętnie-

Wsadziła mi ciastko do buzi z wielkim uśmiechem i czekała na moją opinię.

- Mogę jeszcze?-

- Jak powiesz czy dobre-

- Najlepsze na świecie-

- To się cieszę-

Skończyła ciastko.

- Gołąbeczki?-

- Tak?-

- Spójrzcie do góry-

Spojrzeliśmy do góry. Chris trzymał nad nami jemiołę.

- No jemioła-

- Zaproszenie Wam wysłać?-

- Możesz, zaczekam-

- A ja nie zaczekam-

Pocałowałem ją namiętnie a ona odwzajemniła.

Margaret?

Oderwała się ode mnie i spojrzała na swoją rodzinę.

Tak?

Czy my o czymś nie wiemy?

Wydawało mi się, że Wam mówiłam a nie chwila, my nie rozmawiamy ze sobą

Chyba się zdenerwowała. Na szczęście nikt nic nie powiedział. Peggy zakończyła połączenie. Odezwała się tylko moja mama, informując, że wychodzi, bo jeszcze ma odwiedzić przyjaciół, więc ją odprowadziłem do drzwi. Gdy tylko wyszła od razu wróciłem do reszty. Reszta wieczoru przebiegła bez zakłóceń. Nasi przyjaciele wyszli o północy a nam zostało jeszcze posprzątać.

- Daj ja to zrobię-

- No nie wygłupiaj się, pomogę Ci-

- Skarbie, ty wszystko przygotowywałaś więc ja mogę posprzątać-

- No dobrze-

Usiadła na krześle i przyglądała mi się, a gdy skończyłem wziąłem ją za rękę i poszliśmy na górę.

- Przepraszam Cię za moją mamę-

- Nie masz za co-

- Ale sprawiła Ci przykrość-

- Może trochę, ale nie przejmuję się cudzym zdaniem na temat tego co kocham robić, tak jak nie dbam o to co myślą rodzice na temat tego, że Cię pocałowałam-

- Naprawdę?-

- Mhm. Ostatni raz, gdy się przejmowałam ich zdaniem na temat mojego związku skończył się tym, że był to tylko mój wymysł-

- Ja bardzo chętnie będę twoim wymysłem kotku-

- Nie jesteś moim wymysłem tylko lubirea mea (moja miłość)-

- Uwielbiam, jak mówisz do mnie po rumuńsku-

- W takim razie będę tak mówić częściej-

Pocałowała mnie, zabrała swoją piżamę, poszła się przebrać, a gdy wróciła od razu się położyła. Moje małe zmęczone maleństwo. Poszedłem się przebrać i dołączyłem do niej. Przytuliłem się do niej i spojrzałem na nią. Nawet tak wygląda słodko. Reszta świąt przebiegła już bez problemów. Dalej byłem zły na moją mamę za to jak się zachowała, mimo że moja ukochana kompletnie się tym nie przejmowała.

Brat wsadzony do samolotu a ja jadę jeszcze do sklepu. Coś kupić?

Możesz kupić jakieś dobre lody na deser

To w takim razie widzimy się niedługo

Czekam

Rozłączyłem się i wróciłem do przygotowywania naszej małej randki. W końcu jesteśmy razem od kilku miesięcy a jeszcze nie było okazji gdzieś się wybrać. Samemu. Usłyszałem otwieranie drzwi a później kroki.

- Kupiłam lody!-

- Chyba nie tylko-

Spojrzałem na torbę.

- Tak-

Uśmiechnęła się, postawiła lody na blacie i poszła do swojego pokoju by za chwilę wrócić.

- To co robimy staruszku?-

- Co powiesz na spędzenie czasu razem? Taka mała randka?-

- Randka powiadasz? No nie wiem, jestem zajęta-

- Ah tak?-

- Mhm-

- Znam go?-

- Czy ja wiem? Wysoki brunet, niebieskie oczy, średniej długości włosy, delikatny zarost, bioniczna ręka i stopień sierżanta. Znajome?-

- Jak zaczęłaś opisywać to wydawał się znajomy, ale teraz nic mi to nie mówi-

- A widzisz a to mój chłopak-

- No cóż warto było próbować. Ciekawe kto zje te pyszności-

- Ktoś na pewno-

I poszła do salonu, więc mnie zostało przynieść jedzenie do salonu, co też uczyniłem.

- Co oglądamy?-

- Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz. Tam będzie mój książę-

- A nie wolisz Tytanica?-

- Czego nie wolę?-

- No wiesz statek-

- Skarbie, proponujesz mi romansidło?-

- Noo tak-

Uśmiechnąłem się do niej. Spojrzała na mnie z wielką powagą na twarzy.

- Są tylko dwa filmy romantyczne które jestem wstanie obejrzeć-

- Jakie?-

- „The Best of me" oraz polski film jakim jest „Nigdy w życiu"-

- To może obejrzymy, któryś z tych?-

Spojrzała na mnie z podniesioną brwią.

- Dobrze się czujesz?-

- Mhm-

- To czemu proponujesz takie filmy?-

- No przecież...-

- Dziewczyny oglądają romanse i je uwielbiają?-

Nic nie odpowiedziałem.

- Masz racje. Tapetują się, kochają shopping, sukienki, spódniczki, szpilki, bikini, mało jedzą i mają włosy co najmniej jak Roszpunka-

- No...-

- Czy ja spełniam, któreś kategoria?-

- Malujesz się, nosisz sukienki, spódniczki czy szpilki albo bikini-

- A w czym mnie częściej widujesz?-

- W sukienkach?-

- A jakie buty lubię?-

- No dobra. Masz więcej sportowego obuwia i uwielbiasz patrzeć na moje buty-

- No właśnie. Zatem oglądamy Zimowego Żołnierza-

- A nie chcesz pogadać przy stole?-

- Wolę posiedzieć na kanapie i oglądać-

Włączyła film, wzięła ciastko i oparła się o kanapę. Tym razem nawet słowem się nie odezwała tylko sięgała po jedzenie i picie. W pewnym momencie nawet oparła się o moje ramię i zabrała się za lody.

- Oo patrz moja dzidzia-

Wsadziła mi łyżeczkę do buzi.

- Patrz jakie groźne stworzonko z niego-

- Jestem groźniejszy-

- Od kiedy to słodkie szczeniaczki są groźne?-

Zaśmiała się i spojrzała na mnie.

- Jestem groźny-

- Tak bardzo groźny jak ja, czyli wcale-

- Ale wiesz, że to ja gram Buckyego?-

- A wiesz, że się droczę?-

- Słodka jesteś-

- Jedz lody a nie marudź-

- A jak nie?-

- Zjem sama-

Zabrałem jej łyżeczkę i pocałowałem a potem na nią popatrzyłem.

- Mogę jeszcze?-

- Lodów?-

- Nie, tego drugiego-

Leżała tak na moich kolanach, spoglądała na mnie tymi swoimi zielonymi oczami i uśmiechnęła się. Niby ja jestem słodki jak szczeniaczek? Spojrzałem na nią. Nie dość, że słodka to jeszcze śliczna i...

- Ja otworzę-

I poszła otworzyć nim zareagowałem. Na szczęście wróciła po chwili.

- Kto to był?-

- Listonosz-

Usiadła mi na kolanach i zabrała się za otwieranie koperty. Objąłem ją i oparłem brodę o jej ramię.

- Nie to ramie skarbie-

Wyjęła coś z koperty.

- Co tam masz ciekawego?-

- Zaproszenie-

Obejrzała z dwóch stron, sprawdziła kopertę, wzruszyła ramionami i zaczęła czytać, ale nie dowierzała w to co widzi.

- Co jest maluchu?-

- Masz, przeczytaj. Na głos-

- Książe i Księżna Cambridge serdecznie zapraszają Pannę Margaret Oriones wraz z osobą towarzyszącą na sylwestrowy bal w posiadłości Kensington. Bal odbędzie się 31.12 o godzinie 22:00. Książe William i Księżna Kate-

Teraz już rozumiałem co było powodem jej niedowierzania.

- Co teraz?-

- Chyba nie odmówisz?-

- Nie to by było bardzo nietaktowne i miałabym sobie za złe, że odrzuciłam takie zaproszenie-

- Z kim pójdziesz?-

- Właśnie w tym jest problem-

- Dlaczego?-

- Chcę iść z Tobą a z drugiej strony nie chcę jeszcze oznajmiać twoim fankom, że ukradłam im ich ukochanego aktora-

- Przejmujesz się tym?-

- Wiesz, ile dziewczyn do Ciebie wzdycha?-

- Interesuje mnie tylko jedna-

- Wiem, ale ja też kiedyś byłam w tej grupie-

- Wiem kochanie. Przecież nie musimy się z tym śpieszyć. Z resztą często jesteś widywana z Hollandem i Hiddelstonem-

- No tak-

- Więc niczym się nie martw. Poradzimy sobie-

Pocałowałem ją w czoło.

- Kocham Cię-

- Co?-

- Nic-

- Powiedziałaś, że mnie kochasz?-

- Wydawało Ci się-

- Ja Ciebie też kocham Peggy-

Przytuliłem ją. Nie spodziewałem się, że po kilku miesiącach wreszcie się na to odważy. Myślałem, że znacznie dłużej jej to zajmie, żeby uwierzyć, że nasze uczucie jest prawdziwe.

- Kocham Cię księżniczko. Kocham-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro