2. All I Ever Wanted

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zayn patrzył przez okno w swoim apartamencie. Obserwował zatłoczone ulice Londynu, popijając szklankę wody. Patrzył na ludzi, szybko jadące samochody. Usłyszał jak ktoś wchodzi do salonu i odwrócił się, żeby ujrzeć Liama ubranego w koszulę i obcisłe rurki. Byli ze sobą już tyle lat, a on działał na niego tak samo, jak wtedy gdy dopiero zaczynali swój związek.

Gdyby ktoś osiem lat temu powiedział Zaynowi, że będzie zaręczony z Liamem, do którego wzdycha od dnia, kiedy go zobaczył, wyśmiałby go.

– Na którą mamy tam być? – spytał Payne, zakładając zegarek.

– Po pierwsze, to ja tam powinienem być, ty się po prostu wprosiłeś – mruknął Zayn, a szatyn złączył ich usta razem. Przez chwilę leniwie go całował, trzymając jego biodra. Oderwali się w końcu od siebie i ubrali płaszcze.– Napisałeś do niego?

– Nie – szybko uśmiechnął się do mężczyzny.– Daj spokój ma wakacje, pewnie leży na plaży, popijając kolorowe drinki. Ta wiadomość tylko by mu je zepsuła, prawda?

– Powinien wiedzieć – odparł, gdy weszli do samochodu.

– Po prostu wolę, żebyśmy najpierw sami zbadali sprawę – powiedział Liam, odpalając samochód.– Wiesz, o co mi chodzi? Póki nie będę pewny, że wszystko...

– ... jest dobrze, nie pozwolę znowu go zranić – dokończył za niego. Znał to na pamięć, Payne bardzo dbał o najbliższych. I brunet to uwielbiał, ale teraz chciał go udusić. – Wiem, ale mówię ci, że będzie miał nam to za złe.

– Dowie się zaraz po przyjeździe – zapewnił go.

Resztę drogę milczeli. Zayn był trochę na niego obrażony. Ostatnio coraz częściej się sprzeczali. Oboje mieli dużo spraw na głowie i zbyt często wyżywali się na sobie nawzajem.

– Kocham cię – powiedział Liam, gdy dojechali na miejsce.

– Czy ty myślisz, że to pomoże?– prychnął, udając wciąż obrażonego. Zayn poczuł jak ukochany go całuje i nie mógł się nie uśmiechnąć.– Dobra, może trochę.

Był sam na siebie zły, że wystarczy zwykły pocałunek albo wyznanie miłości i on mu ulega. Nie mógł nic poradzić na to, że każdego dnia coraz bardziej się w nim zakochiwał.

Weszli do budynku biurowego, gdzie pracował Zayn. Podszedł do znajomej sekretarki, podczas gdy Liam odłożył ich płaszcze.

– Twój klient już czeka – powiedziała tylko, zapisując coś w komputerze. Malik spojrzał na zegarek.

– Wow, przed czasem – zdziwił się.

– Jest nieziemsko przystojny, chociaż wyglądał na lekko skacowanego – ściszyła głos.

– Nie nastawiaj się, Perrie – puścił jej oczko, obserwując jak Liam robi się wkurzony.

– Ona cię jawnie podrywa – szepnął, gdy jechali windą na ostatnie piętro.

– Czy mój przyszły mąż jest zazdrosny? – zaśmiał się. Często z nim się tak droczył, bo Payne dobrze wiedział, że Zayn kocha go najbardziej na świecie.

– Pokażę ci, jak wrócimy – powiedział cicho, delikatnie całując jego szyję.

– Nie mogę się doczekać – wyszli z windy i znaleźli się przed miejscem spotkania. – Gotowy?

– Od kilku lat.

Otworzył drzwi z lustra weneckiego i weszli do środka. Gabinet był ogromny, ale wyglądał tak dobrze, że Zayn pochwalił sam siebie. W końcu to on go zaprojektował. Może nie było to nowatorskie, ale najbardziej podobało mu się ułożenie biurka względem okna. Klientowi najwyraźniej też, bo gdy weszli, siedział odwrócony tyłem do drzwi, wpatrując się w panoramę Londynu.

– Dzień dobry, panie Tomlinson – powiedział Zayn, starając się powstrzymać drżenie swojego głosy.

– Dzień dobry, ten gabinet jest perfekcyjny – powiedział mężczyzna, odwracając się na krześle.– Nie wiem...

Zamilkł, gdy zobaczył kto przed nim stoi.

Ω

Louis wstał ze swojego fotela i podszedł bliżej dwójki mężczyzn. Jeszcze nigdy nie był tak przerażony, jak w tej chwili. Nie mógł uwierzyć własnym oczom.

– Tak Louis, to my – powiedział Zayn. – Zapomniałeś już angielskiego? Może powinienem zacząć mówić po francusku?

– Cholera – szepnął cicho, nie wiedząc co powiedzieć.

– Raczej merde  – wtrącił się Liam.– Nie przywitasz się ze starymi kumplami?

– Wy...– wyjąkał. Nie wiedział jak zareagować. Dosłownie wczoraj zastanawiał się, jak może dotrzeć do dawnych przyjaciół, tym czasem oni przychodzą do niego.– Jak?

– Och, Louis, musisz w końcu zrozumieć, że od nas nie uciekniesz – uśmiechnął się Zayn i pewnie chciał jeszcze dodać jakiś uszczypliwy komentarz, ale Louis rzucił im się na szyję i objął mocno. Poczuł jak do jego oczu napływają łzy. Tęsknił za nimi, nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo.

– Przepraszam – szepnął tylko i odsunął się od nich. Dokładnie się im przyjrzał, niewątpliwie się zmienili. Teraz obaj byli dużo wyżsi i wyglądali bardzo dojrzale w swoich koszulach i marynarkach. Obaj mieli kilkudniowy zarost i włosy ułożone w quiffa. Musiał przyznać, że byli przystojni.

– Chyba należą się nam jakieś wyjaśnienia – powiedział Liam, a Louis starał się ukradkiem otrzeć łzy.

– Pewnie – odszedł kawałek od nich.– Przepraszam was, za to wszystko.

– Jeszcze raz nas przeprosisz, a wyrzucę cię przez to okno.– Liam przewrócił oczami.

– Nie można go otworzyć, kochanie – zaśmiał się Zayn.– Zapobiegamy przyszłym samobójstwom!

– W sumie, gdy nas zobaczył, wyglądał jakbym sam chciał przez nie wyskoczyć – pokręcił głową. – Wszystko przemyślałeś.

– Czekajcie... Któryś z was jest architektem?– spytał zdziwiony, a Malik podniósł rękę.– Nie zacząłeś studiować sztuki?

– Zrezygnowałem krótko przed rozpoczęciem roku – wzruszył ramionami. – Och, zastanawiam się, skąd o tym wiesz! Może tak... ktoś ci o tym napisał?

Louis chciał odpowiedzieć, ale Liam szybko zabrał głos:

– Dobra, stary. Damy ci szanse i pozwolimy się wytłumaczyć – odchrząknął. – Oczywiście, jeśli chcesz. Jeśli nie, znikniemy z twojego życia, tak jak ty to zrobiłeś.

Louisa trochę zabolało, to jak jego przyjaciel albo raczej były przyjaciel wypomniał mu wyjazd. Czuł, że mimo uśmiechów, obaj mają do niego ogromny żal.

– Chciałbym wszystko naprawić – odpowiedział po chwili.

– Może pójdziemy gdzieś indziej?– zaproponował brunet.– Spędziłem w tym miejscu zbyt dużo czasu i kojarzy mi się z nieprzespanymi nocami.

– Ja też byłem przyczyną twojej bezsenności, a jakoś cały czas lubisz ze mną być – Louis z uśmiechem przyglądał się, jak Liam objął Zayna.– Możemy pójść do Cold coffee, dobrze?

Tomlinson kiwnął głową, wziął swoją marynarkę i weszli w trójkę do windy. W jego głowie było mnóstwo pytań, chciał się dowiedzieć wszystkiego o ich życiu. Wiedział, że trudno będzie nadrobić te kilka lat, ale przecież nie było to niemożliwe. Po tym, jak przyszli do niego, był pewien, że nie przekreślili tej przyjaźni. W końcu z Liamem znał się od urodzenia i spędził z nim prawie trzy razy więcej czasu niż we Francji.

– Czyli wciąż jesteście razem?– zagaił, gdy odbierali swoje płaszcze.– Ile to już lat?

– Niedawno mieliśmy siódmą rocznicę – odpowiedział Zayn.– Wiesz, odkąd pocałowaliśmy się po meczu.

Louis przygryzł wargę, przypominając sobie o tym, jak jego przyjaciele ujawnili się na meczu na zakończenie sezonu. Uświadomił sobie, że powinien zrobić to samo, na rozgrywkach otwierających sezon. Zamiast tego upił się i Harry został pobity. Tomlinson był okropnym człowiekiem i dziwił się, że ktokolwiek chce z nim jeszcze rozmawiać.

Liam wskazał na samochód na parkingu i wszyscy do niego weszli. Louis zauważył, że był bardzo luksusowy, dlatego zaczął się zastanawiać, gdzie mężczyzna pracuje.

– A ty?– spytał Liam, zanim szatyn zdążył zadać mu jakiekolwiek pytanie.

– Co ja?– zdziwił się, nie wiedząc o co mu chodziło.

– Czy masz kogoś?– rozwinął swoje pytanie.

– Nie, teraz nie – odpowiedział lekko zmieszany.

– Teraz?– dopytywał się Zayn.– Czyli był ktoś?

– No tak – wzruszył ramionami.– Miałem kilka przelotnych związków, bez zobowiązań.

– Nic się nie zmieniłeś – na twarzy Zayn pojawił się nostalgiczny uśmiech, a Louis nie wiedział jak to interpretować. Wydawał się być lekko smutny. Czy to dobrze, że się nie zmienił i pozostał taki, jak przyjaciel go pamiętał? – Nawet nie urosłeś.

– W naszym wieku się już nie rośnie!– bronił się.– Wy też nie jesteście aż tak wysocy.

– No cóż, my może nie – Liam powstrzymywał śmiech, starając skupić się na drodze.

– Co masz na myśli?– zaciekawił się Louis. Jego przyjaciele byli tylko trochę od niego wyżsi i nie wiedział, o co im chodzi.

– O, już dojechaliśmy – Zayn zmienił temat i wjechali w mniejszą uliczkę przy centrum.– Jak dobrze, że dzisiaj nie było korków!

Wyszli i znaleźli się przy rzędzie małych budynków z czerwonej cegły. Przypominało to raczej małe miasteczko, z tą różnicą, że znajdowało się niedaleko dużej, ruchliwej ulicy, przez co było tu trochę głośno. Znajdowały się tutaj same restauracje i kawiarnie, nad którymi były mieszkania. Louis pomyślał, że wygląda to, jakby londyńczycy chcieli zrobić sobie imitacje jakiegoś miasteczka.

– Cold Coffee – mruknął, gdy Liam otworzył jedne z drzwiczek. Uśmiechnął się, gdy zobaczył jak to miejsce wygląda środku. W jednej połowie było kilka stolików, na których ułożone były wazoniki z kwiatami. Było bardzo przytulnie, ludzie spokojnie siedzieli, pijąc kawę i rozmawiając. Po drugiej stronie było trochę ciemniej i mimo że znajdowały się tam takie same stoliki, uwagę Louisa przykuł duży bar, za którym znajdowało się mnóstwo rodzajów alkoholi. Obok niego mała scena i projektor. Naprzeciwko, znajdowało się ogromne lustro, w którym dokładnie można było przyglądać się sobie, siedząc na jednym z barowych krzeseł. Cold Coffee wyglądało jak połączenie przytulnej kawiarni z wielkomiejskim barem. I Tomlinson musiał przyznać, że to najlepszy pomysł, jaki widział.

Liam bez pytania usiadł w części, wyglądającej na bardziej dzienną. Louis przeglądał menu, podczas gdy przyjaciele po prostu czekali na przyjście kelnera.

– Często tu jesteście, hm?– spytał. Domyślił się, że są stałymi klientami i znają menu na pamięć.

– Prawie codziennie – odpowiedział Zayn.– Jemy tutaj obiady, bo nikomu nie chcę się gotować.

– Poza tym, tutaj jest tak przytulnie – westchnął Liam, rozglądając się po lokalu.

– Okej, jestem gotowy – powiedział, gdy wybrał już zamówienie. Payne tylko kiwnął głową i wyciągnął swój telefon.

Po chwili Louis usłyszał znajomy głos i jego serce stanęło:

– Nie mogłeś podejść, musisz do mnie pisać?– blondyn podszedł do nich i zdziwiony spojrzał w stronę Louisa. Zmarszczył brwi, jakby zastanawiając się, czy to na pewno on.– Louis kurwa Tomlinson.

– We własnej osobie – odpowiedział, uśmiechając się. Po chwili poczuł, jak mężczyzna przytula się do niego. Wstał i odwzajemnił uścisk.

– Tęskniłem, idioto – przyznał.

– Ja też, Niall – powiedział, nie kryjąc swojego uśmiechu. Horan uwiesił się na jego szyi, a Louis ze zgrozą stwierdził, że ten urósł i teraz był jakieś kilka centymetrów od niego wyższy. Zrozumiał już, o kim mówił Liam, jednak ucieszył się, ze różnica nie była aż tak duża. Chyba niewytrzymałby, jakby okazało się, że któryś z jego dawnych przyjaciół przewyższa go o więcej niż głowę. – Pracujesz tutaj?

– Jestem właścicielem tego cuda!– zadowolony usiadł przy stoliku, a Louis jedynie szepnął „wow".– Wiem, też się nie spodziewałem tego po sobie. Ale Ed postanowił stworzyć drugie Tenerife Sea, ale w Londynie i jako że mieszkałem już tutaj, postanowiłem mu pomóc.

– Czyli prowadzisz to z Edem?– dopytywał się Louis, który był coraz bardziej ciekawy wszystkiego, co go ominęło podczas tych kilku lat.

– Nie do końca. To znaczy, Ed nigdy nie opuścił swojego „drugiego domu", wiesz, Tenerife Sea to jego dziecko – zaśmiali się.– To zostawił pod opieką moją i Kate. Trochę zmieniliśmy, jego założenia, ale...

– Kate?– zdziwił się.– Kate Hood?

– Miejmy nadzieję, że kiedyś Kate Horan – mruknął Zayn, a Niall przewrócił zrezygnowany oczami.

– Powiedział pan Payne – prychnął Niall.

– Wzięliście ślub?– mnogość informacji, które do niego dotarły, zaczynała go przerastać.

– Dopiero weźmiemy – Zayn pokazał pierścionek, który Louis obejrzał zaciekawiony. Poczuł się jak bohaterka jakiegoś serialu, która z zainteresowaniem i lekką zazdrością przygląda się pierścionkowi swojej przyjaciółki.

– Gratulacje!– ucieszył się. Nigdy nie spodziewał się, że ci mężczyźni będą małżeństwem, ale był z tego powodu szczęśliwy.

– Pogratulujesz nam, jak wygłosisz mowę na ślubie – Liam uśmiechnął się do niego, a Louis otworzył szerzej oczy.– Chyba nie myślałeś, że pozwolimy ci nie pojawić się na nim, prawda?

– Minęło tyle lat... – przygryzł wargę. Nie spodziewał się, że przyjaciele będą chcieli go widzieć.

– No i mamy nadzieję, że wynagrodzisz nam to cudowną mową, która sprawi, że wszystkim będzie się chciało płakać – dodał zadowolony Zayn.

– Ja...– wyjąkał.– Dziękuję.

– Nie masz za co – poklepał go po ramieniu.– Jesteśmy w końcu najlepszymi kumplami, prawda?

– Zignoruję to, co właśnie powiedziałeś, Malik i pójdę do kuchni – zaśmiał się Niall.– Dla was to co zawsze, a ty Louis, co zamawiasz?

– W sumie to odechciało mi się jeść – wcześniej planował zamówić szarlotkę.– Kawę.

– Już się robi!– wykrzyknął i odszedł od stolika.

– Kiedy były oświadczyny?– dopytywał się Louis.– Gdzie, jak, chcę wiedzieć wszystko!

– Dla mnie było to wielkie zaskoczenie – zaczął Zayn.– Oświadczył mi się w naszą siódmą rocznicę.

– Szczegóły opowiemy ci później – wtrącił się Liam.– Co robiłeś po wyjedzie?

– Charles załatwił mi nauczanie w wakacje. – odpowiedział. Wiedział, że prędzej czy później będzie musiał im to wyjaśnić, dlatego ułożył wcześniej wszystko w głowie.

– Przecież napisałeś egzaminy na zakończenie liceum – zdziwił się Malik.

– Wiecie, musiałem jak najszybciej nauczyć się francuskiego, żeby cokolwiek móc tam zrobić. Francuzi nienawidzą mówić po angielsku, a w szkole uczyłem się hiszpańskiego – milczeli, czekając aż Louis kontynuuje.– Miałem mnóstwo nauczycieli, przyspieszonych kursów i już na jesień znałem go dość płynnie.

Przerwał, gdy zobaczył znajomą postać w drzwiach. Kobieta zdjęła płaszcz i już z daleka zauważyła go.

– Kate!– wykrzyknął i wstał, żeby do niej podejść.

– Pieprzony Louis Tomlinson! Ty chuju jednak wróciłeś! – podbiegła do niego, po czym przytuliła się. Czuł się dobrze, że chociaż ona go nie przewyższała. Poklepał ja po plecach, tuż przed tym jak odsunęli się od siebie. Uśmiechnęła się przyjaźnie, po czym Louis poczuł silne uderzenie w twarz z liścia.– Za to, że wyjechałeś!

– Ała!– złapał się za piekący policzek, ale w tym samym czasie, dziewczyna drugą ręką uderzyła go w drugi.

– A to za to, że się nie odzywałeś – dodała, po czym poprawiła włosy i znowu promiennie się uśmiechnęła.– Co stęskniłeś się za mną? Bo nie wmówisz mi ze za tymi tam... – szepnęła wskazując Liama i Zayna którzy nie potrafili powstrzymać uśmiechu

– Przed chwilą uderzyłaś mnie w twarz!– upomniał ją. Wiedział, że Kate jest mocno niestabilna emocjonalnie, ale tego się nie spodziewał.

– Och, nie mów, że ci się nie należało – westchnęła, siadając przy stoliku. Louis wiedział, że miała rację. Zachował się źle i tylko czekał, aż zacznie go wyzywać od chujów. Jednak stęsknił się również za nią, jej sarkastycznymi komentarzami i przekleństwami. – Zmieniłeś się strasznie, boże, jestem pewna ze mogę kroić chleb tymi kośćmi policzkowymi

– Dobrze sie czujesz? – klepnął jej dłoń, gdy dotykała jego twarzy.

– Gdybyś nie był chujem i gejem i nie wrócił tu dla Harry'ego, to chciałabym cię przelecieć – puściła do niego oczko

– Za to ty nic się nie zmieniłaś wiesz? – W wyglądzie Kate nie zmieniło się zbyt wiele, oprócz tego, że jej włosy, które wcześniej sięgały do ramion, teraz były trochę dłuższe. Wciąż była szczupła i ślicznie się uśmiechała. – Poza tym, jestem bi.

– Och, bo robisz mi nadzieje! Jestem zajęta, cukiereczku – poklepała go po plecach.

– A ja nie jestem zainteresowany związkiem z taką wiedźmą – pokazał jej język, a ona roześmiała się jeszcze głośniej.

– Louis właśnie opowiadał nam co robił po wyjeździe – wytłumaczył Zayn, gdy wszyscy już się uspokoili. – Uczył się francuskiego.

– Wsadzał ludziom języki do gardeł? – uśmiechnęła się złośliwie. – Ja znam bardzo dobrze francuski.

– Chodziło o język – wyjaśnił Louis.

– Jak wolisz – wzruszyła ramionami.– To co robiłeś, jak już ogarnąłeś ten cudowny język miłości?

– Poszedłem na studia, poznałem dziewczynę – powiedział, a w tym samym czasie Niall wrócił z ich zamówieniami. Postawił kawy na stole, po czym dosiadł się do przyjaciół. Nawet nie przywitał się z Kate, co trochę zdziwiło Louisa.

– Wow, Louis, stop. Dziewczynę? – zaśmiał się blondyn.

– Przyjaciółka, ma na imię Danielle – wzruszył ramionami. – Wracając do studiów, wybrałem...

– Ekonomię?– spytał Zayn, a Louis kiwnął głową.– No cóż, patrząc ile ten twój bank mi zapłacił, nieźle się ustawiłeś.

– Właścicielem jest przyjaciel Charlesa, dlatego mam tak wysokie stanowisko – usprawiedliwił się.– Mój ojczym właśnie zaproponował, albo raczej kazał, iść mi na ekonomie, bo bla bla bla, deficyt, bla bla bla, mam znajomego – zaczął naśladować niski głos mężczyzny i jego specyficzny akcent.– Teraz otwierają filię w Londynie i postanowiłem wrócić w rodzinne strony. To chyba tyle, teraz powiedzcie mi co z wami; Niall, Kate, nigdy nie mówiliście, że chcecie prowadzić coś takiego.

– Nigdy nie mówiłeś, że chcesz jechać do Paryża – uśmiechnęła się złośliwie dziewczyna, a wszyscy spojrzeli na nią oburzeni.– No co?

– Nie, masz racje – czuł się trochę speszony.– Nigdy nie chciałem, tak jakoś wyszło. Myślałem, że będę szczęśliwy.

Liam już chciał coś powiedzieć, ale Kate go ubiegła:

– Nie chcę wyjść na czepialską, ale czemu wróciłeś? Znaczy, cieszę się i w ogóle, ale tak jakby nie miałeś do czego wracać.– Zayn posłał jej karcące spojrzenie. – Nie to miałam na myśli! Nie wiem, jak to wyjaśnić...

– Chodzi ci, że nie miałem pewności, że będziecie na mnie czekać i równie dobrze mogłem zostać całkiem sam? – pomógł jej, a dziewczyna kiwnęła głową.– To może dziwnie zabrzmieć, ale w Anglii zostawiłem cząstkę siebie i po prostu nie mogłem jej zastąpić niczym, co było w Paryżu.

– I uznałeś, że w Londynie to odzyskasz?– spytała z powątpiewaniem Kate, a szatyn pomyślał, że dziewczyna nic się nie zmieniła.

– Z wami jestem już na dobrej drodze – napił się kawy.– Okej, czyli Niall i Kate mają ten lokal, Zayn jest zaręczonym architektem, a co z tobą Liam?

– Ja jestem zaręczonym pisarzem – uśmiechnął się, a Louis zmarszczył brwi.– Jestem w trakcie wydawania swojej pierwszej książki, a oprócz tego pisze artykuły.

– Do jakiej gazety?– miał ochotę wykupić wszystkie numery, żeby przeczytać to co napisał Liam.

– Jestem niezależnym dziennikarzem. Piszę coś, a potem sprzedaje gazecie, która to zechce.

– Albo raczej gazecie, która wygra wielką walkę o artykuł tego Liama Payne'a – dodał Zayn.– Od zawsze zbyt skromny. Mój przyszły mąż jest jednym z najlepszych dziennikarzy w Londynie.

Wszyscy zaśmiali się, gdy Liam się zaczerwienił.

– A o czym będzie ta książka?– spytał Louis, stukając placami o filiżankę.

– Trudno powiedzieć, bo jeszcze jej nie skończyłem. Ale ogólnie o ludziach, życiu, miłości – wzruszył ramionami.– Dam ci potem egzemplarz.

– Z chęcią – ucieszył się. Był szczęśliwy, że jego przyjaciel spełnia swoje marzenie. – A kiedy ją dokładnie wydajesz?

– Pochwal się, Liam – Zayn przewrócił oczami.

– W sierpniu – przygryzł wargę.

– Co jest nie tak z sierpniem?– zaciekawił się.

– Och, to, że jest to trzy tygodnie przed naszym ślubem!– Malik podniósł głos.– A Liam będzie miał spotkania autorskie i nie wiem, jak sam ogarnę to wszystko.

– Przecież nie będziesz sam – Payne złapał go czule za rękę.

– My ci pomagamy z jedzeniem, więc to możesz wykreślić – powiedział ucieszony Niall.

– Ja też z chęcią coś zrobię – Louis spojrzał na przyjaciół z uśmiechem. – W razie czego zastąpię pana młodego, jeśli się spóźni.

– Przykro mi, Harry już mi to obiecał – Zayn zauważył, że na dźwięk tego imienia Tomlinson się wzdrygnął i zastygnął z filiżanką w ustach.– Jest świadkiem i tak naprawdę to on ogarnia cały ten bajzel.

– Planował wasz ślub jakieś pięć lat, na tym żeby było perfekcyjnie, zależy mu bardziej od was. Założę się, że ma jakiś różowy notesik, w którym zapisuje te wszystkie słodkie pomysły – mówiła Kate, ale Louis słyszał jej słowa jakby w oddali. Chciał spotkać Harry'ego, ale jednocześnie bardzo się tego bał. Przecież on mógł go nienawidzić i szczerze mówiąc, miał do tego całkowite prawo. Szatyn dobrze wiedział, że go zranił i nie liczył na to, że ten mu wybaczy. – Co o tym sądzisz, Louis?

– Hm?– zorientował się, że nie słuchał jej, tylko cały czas patrzył się na swoją filiżankę.

– O tym, żeby zatrudnić kogoś, kto napisze piosenkę, do której chłopcy zatańczą swój pierwszy taniec – przewróciła oczami.– To lepsze niż jakaś popularna piosenka.

– Kate, znajdź kogoś kto rzuci wszystko, napisze ci piosenkę o miłości dwóch mężczyzn i jeszcze ją zaśpiewa – powiedział zrezygnowany Liam.– To piękny pomysł, ale trochę niemożliwy. Poprosiliśmy Eda, ale on uznał, że nie ma ostatnio weny.

– Właściwie, ja piszę piosenki – wtrącił nieśmiało Louis, a wszyscy spojrzeli na niego zszokowani.– Znaczy pisałem zaraz po wyjeździe.

– Przepraszam, ale zacięłam się – Kate brzmiała naprawdę zdziwioną.– Ja ogarniam, że Paryż mógł w tobie obudzić jakieś ludzkie uczucia, ale chyba nie na tyle, żeby pisać piosenki!

– Czułem się samotny i przelewałem swoje uczucia – westchnął. Nigdy nikomu o tym nie mówił, to była jego forma pisania pamiętnika. – Mógłbym wam potem pokazać kilka, może nie są wybitne, ale zawsze można coś poprawić, żeby było bardziej wasze. Wystarczy, że przekażemy to komuś kto to zaśpiewa i...

– Ty to zaśpiewasz – powiedział pewnie Zayn.

– Ja nie śpiewam – zaprzeczył nerwowo.

– To zaczniesz – zaśmiał się.– Wiele razy cię słyszałem, masz bardzo ładny głos.

– Tak, ja też pamiętam twoje śpiewy, jak byłeś mały – dodał Liam.– To naprawdę świetny pomysł!

– W sumie to te piosenki są trochę dołujące – zaczął się wycofywać. Nie wyobrażał sobie, że mógłby wystąpić przed wszystkimi gośćmi. – I ja naprawdę nie potrafię śpiewać.

– Louis, zaśpiewanie piosenki, przy której oni będą tańczyć pierwszy taniec, pokaże jak bardzo zależy ci na ich przyjaźni – powiedział Niall, a Kate mu przytaknęła.

– To szantaż – jęknął i poczuł jak wszyscy są w niego wpatrzeni.– Dobrze, zaśpiewam. Ale tylko jeden raz!

– Dwa – podpowiedział Zayn.– Jeszcze ostatnia piosenka, musimy jakoś zakończyć to wesele!

– Niech ci będzie – przewrócił oczami.

– Trzy?– wtrącił nieśmiało Liam, a Louis posłał mu mordercze spojrzenie.– Jednak dwie piosenki wystarczą.

Rozmawiali w spokoju, pijąc swoje kawy. Tomlinson był zadowolony z przebiegu tego spotkania, oprócz tego, że dostał w twarz, wszystko było dobrze. Dowiedział się wielu rzeczy, został zaproszony na ślub. Tylko jedna sprawa wciąż nie dawała mu spokoju.

– Zrób to wreszcie – z zamyśleń wyrwał go głos Kate.

– Co? – zdziwił się Louis. Dziewczyna westchnęła i podparła głowę łokciem.

– Spytaj o Harry'ego – spojrzał na nią zdziwiony, zastanawiając się, skąd wiedziała, że on cały czas o nim myśli.– Nie udawaj, gdy Zayn powiedział jego imię zrobiłeś się blady jak ściana i przestałeś nas słuchać. Zapytaj się.

– Nie możesz mi po prostu powiedzieć? – poprosił.

– Nie – założyła ręce na piersi.– Spytaj się.

– Co tam u Harry'ego?– po raz pierwszy od dłuższego czasy wypowiedział jego imię na głos. Było to dziwne, bo Harry był dla niego tematem tabu. Starał się zapomnieć, ale nie potrafił. Wszystkich ludzi porównywał do niego i pewnie dlatego nie związał się z nikim na stałe. Nie mógł znaleźć kogoś, kto byłby tak wspaniały jak brunet.

– Świetnie!– uśmiechnęła się złośliwie.– Aktualnie jest na długich wakacjach na Karaibach. O co jeszcze chcesz się spytać?

– Mieszka w Londynie?– wolał się upewnić.

– Nie to chcesz wiedzieć – powiedziała pewnie, a Louis domyślił się o co jej chodzi.

– Kate...– upomniał ją Zayn.

– Chcę to usłyszeć. No dalej!– pogoniła go. Szatyn czuł się tym wszystkim zażenowany, ale w duchu dziękował przyjaciółce, że go do tego zmusza.

– Czy Harry kogoś ma?– odezwał się po chwili, mówiąc bardzo szybko.

– Och, naprawdę cię to interesuje?– spytała sarkastycznie.– Nie odpowiem ci na to pytanie.

– To czemu kazałaś mi to powiedzieć?– oburzył się. Ta kobieta była nie do odgadnięcia.

– Dzięki temu przekonałam się o czymś – zrobiła krótką przerwę, w czasie której strzeliła palcami. – Ten statek jest niezatapialny!

– O czym ty mówisz?– był zdziwiony. Kompletnie nie rozumiał, do czego zmierzała dziewczyna.

– Za niedługo się dowiesz – uśmiechnęła się i wstała.– A teraz przepraszam, ale powinnam iść obsłużyć resztę klientów.

– Pomóc ci? – powiedział chłodno Niall.

– Dziękuję wam za rozmowę. Miło cię znowu zobaczyć, Tomlinson – cmoknęła go w policzek.

– Ciebie też, Hood – puścił jej oczko, a gdy odeszła zwrócił się do reszty:– Może wy mi powiecie, czy Harry ma kogoś.

– Louis, nie obraź się, ale nie chcę rozmawiać z tobą o życiu Harry'ego – odpowiedział Liam.

– Zayn?– spojrzał na niego błagalnie.

– Przykro mi stary – pokręcił głową.– My ci nic nie powiemy, musisz dowiedzieć się u źródła.

– Okej, to kiedy to źródło wraca? – musiał porozmawiać z Harrym, chociażby po to, żeby go przeprosić. Nie liczył, że będzie jak dawniej, chciał tylko, żeby ten wiedział, że jest mu przykro.

– Który dzisiaj jest?– spytał Payne.

– Czwarty stycznia – odpowiedział Louis.

– Czyli będzie za niecały tydzień – uśmiechnął się.

– Żartujesz sobie? – zmarszczył brwi. – Czy on wyjechał zaraz przed moim przyjazdem?

– Nie, jakieś dwa tygodnie wcześniej – spojrzał na niego zszokowany. – Harry spędził święta z mamą i siostrą w Kalifornii, a potem pojechał na Karaiby

– Czemu...

– Ale to tyle co możemy ci powiedzieć, bo dotyczy to nas – dokończył Zayn. – Przez miesiąc z Liamem zajmujemy się Dorianem.

– To pies czy coś?– Louis miał nadzieję, że Dorian nie okaże się być partnerem albo dzieckiem Harry'ego. Nigdy nie pomyślał o tym, że brunet może być ojcem. Minęło tyle lat i było to prawdopodobne.

– Blisko– Zayn wybuchł śmiechem.– To kot.

– Tylko Harry mógł nazwać kota imieniem bohatera książki – zaśmiał się Louis. Uświadomił sobie, jak bardzo uwielbia te wszystkie jego dziwactwa. Zamarzył, żeby to razem nazwali swojego kota Dorian i razem się nim zajmowali. I to było dziwne, bo nie spodziewał się, że kiedyś na liście jego pragnień będzie posiadanie zwierzęcia.

Louis był zadowolony z tego spotkania, nikt nie wydawał się być na niego zły i nawet nie spytali się, dlaczego nie utrzymywał z nimi kontaktu przez tyle lat. Miał nadzieję, że pod tym nie kryje się jakiś haczyk. Od dzisiaj miał ochotę spędzać z nimi całe dni, tak jak robił to w liceum.

– Dlaczego Cold Coffee?– wypalił, gdy do stolika znowu dosiedli się Niall i Kate. Doszedł do wniosku, że nie ma pojęcia, czemu ten lokal tak się nazywa.– Nie żeby coś, zimna kawa nie brzmi zbyt zachęcająco.

– To dzięki Edowi– odpowiedziała Kate.– Pamiętasz jak kiedyś uznał, że jeśli ja i Niall prowadzilibyśmy razem restaurację, to kawa u nas zawsze byłaby zimna?

– Bo zanim ją doniosą do klienta, będą się obściskiwać, dlatego zdąży ostygnąć – wytłumaczył Zayn, a Louis tylko z uśmiechem pokiwał głową.

– Jednak to trochę nieaktualne – powiedział Niall, bez cienia entuzjazmu.

– Nareszcie dojrzeliście i nie jesteście tak napaleni – zaśmiał się, jednak wszyscy zachowali powagę. – Chyba nie rozumiem, co wam chodzi.

Milczeli, dopóki nie odezwała się Kate:

– Ja i Niall nie jesteśmy już razem.

– Przepraszam? – zdziwił się, mając nadzieję, że wszyscy żartują. – Ale dlaczego?

– A ja myślisz? – spytała retorycznie dziewczyna. – Po prostu nie rozmawiajmy o tym. Jesteśmy przyjaciółmi i wspólnikami.

– A Kate ma chłopaka – dodał Niall, siląc się na uśmiech. – Pamiętasz Jamesa, tego ginekologa od żartu o dziecku?

– Albo raczej lekarza, dzięki któremu weszliśmy na ostry dyżur, gdy Harry na nim przebywał – poprawiła go Kate. – Albo człowieka, dzięki któremu Harry się obudził, albo...

– Louis już chyba wie, o kogo chodzi – przerwał jej Niall. – W każdym razie, James i Kate są razem.

– Nie musiałeś mnie wyręczać, sama potrafię przedstawić swojego chłopaka – uśmiechnęła się do niego złośliwie, a Liam i Zayn w milczeniu przysłuchiwali się tej wymianie zdań. – Musisz się z nim spotkać, Lou!

Louis był zszokowany. Wydawało mu się, że Kate i Niall naprawdę są razem, pamiętał jak zakochani byli, w momencie kiedy wyjeżdżał. Z drugiej strony, bardzo ich podziwiał. Potrafili pracować razem i spotykać się, mimo rozstania. Widać było, że ich relacje nie są idealne i mają do siebie pewien żal. Zdziwił się też, że Kate i James są parą. Nie żeby do siebie nie pasowali, ale jednak zawsze wydawało mu się, że jego przyjaciele byli ze sobą szczęśliwi.

Ω

Następne kilka dni Louis spędził pracując, poznając Londyn i wieczorami spotykając się z przyjaciółmi. Każdego dnia dowiadywał się nowych faktów z ich życia, na przykład tego, jak doszło do oświadczyn Liama i Zayna, o tym, jak Kate i Niall prowadzą restauracje, on w zamian opowiadał im o Paryżu. Wszyscy rozmawiali cały czas, jakby starając się nadrobić ten stracony czas.

Louis, po raz pierwszy od kilku lat, czuł się naprawdę szczęśliwy. To było nowe uczucie, mógł robić co chciał, w Paryżu był kontrolowany przez Charlesa, który sprawdzał , gdzie i z kim wychodzi. Tutaj imprezował, poznał wielu ludzi w pracy. Co najważniejsze, był w swoim rodzinnym kraju i tutaj czuł się najlepiej.

***
Więc, znacie już odpowiedź na kilka pytań xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro