20. Go Solo

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Liam i Zayn przestali się kłócić. Obaj uznali, że to nie ma większego sensu, bo zbyt się kochają, żeby być o siebie zazdrośni. Właściwie pogodzili się po tym, jak tak bardzo się posprzeczali, że obaj popłakali się na koniec.

Było to dzień po wyjeździe Kate, kiedy Louis i Harry postanowili zakończyć tę całą kłótnie. Styles rzadko wtrącał się w życie innych, jeśli sami go o to nie prosili. Tym razem jednak cała ta sprawa wpływała na wszystkich. Zayn i Liam od zawsze byli pewnego rodzaju ostoją. Nie kłócili się, nie mieli większych problemów. Louis pamiętał, że tak było jeszcze za czasów liceum, a Harry utwierdził go w tym, że przez wiele lat nic się nie zmieniło. Jednak ten ślub i książka tak na nich wpływało. Oczywiście tak sądził młodszy mężczyzna, bo Tomlinson najwyraźniej wiedział nieco więcej. Nie mógł jednak powiedzieć o tym nikomu, nawet Harry'emu, bo nie chciał stracić zaufania Zayna.

Wiedział, że przyjaciel wciąż spotyka się z Gigi i oczywiście był temu trochę przeciwny. Jednak podczas, gdy on swoje niezadowolenie z tego powodu pokazywał, mówiąc coś w rodzaju „znowu się z nią widziałeś", Kate zaczynała na niego krzyczeć. Mimo że nawet nie wiedziała dokładnie kim jest, wiele razy ją wyzywała.

Louis i Harry wymyślili mały podstęp, żeby dwójka przyjaciół została zamknięta sam na sam w małym pomieszczeniu. Mieli nadzieję, że gdy nie będą mieli wyjścia, wreszcie porozmawiają o swoich uczuciach. Obaj mieli ten problem, że nie lubili się sobie zwierzać, jeśli nie zostali do tego zmuszeni. Jakby bali się zawracać sobie nawzajem głowy. Styles nie uważał tej metody za jakoś szczególnie naukowej, ale zgodził się przyprowadzić Liama na zaplecze, gdzie czekał już Louis z Zaynem.

Gdy tylko mężczyźni zauważyli swoją obecność i starali się to ignorować, Harry i  Louis wyszli z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Styles chciał odejść, ale Tomlinson nie byłby sobą, gdyby nie został tam, żeby trochę ich podsłuchać. Grube ściany wygłuszyły większość dźwięków, początkowo słychać było jakieś podniesione głosy, a potem wszystko umilkło na pewien czas. Mieli nadzieję, że przyjaciele się nie pozabijali, ale gdy uchylili drzwi, zobaczyli, jak Zayn jest wtulony w Liama i obaj płaczą. Widok był rozczulający i piękny do tego stopnia, że Louisowi też chciało się płakać. Być może nie tylko dlatego, że jego przyjaciele nareszcie się pogodzili, ale też dlatego, że scena przypominała mu swoje pożegnanie z Harrym. Właściwie ostatnio wiele rzeczy mu go przypominało.

Zaczęli spędzać ze sobą więcej czasu sam na sam. Byli w bardzo przyjacielskich kontaktach i Tomlinson był z tego powodu zadowolony. Nawet ominęli jedną z sesji terapeutycznych i wybrali się razem na niezobowiązującą kolację. Naprawdę zachowywali się wtedy jak zwykli przyjaciele, rozmawiali, Harry opowiadał mu o swojej pracy, Louis podzielił się kilkoma anegdotami ze swoje życia, których nie miał okazji mi nigdy powiedzieć. Było to całkowicie zwyczajne i nie powinien być tak podekscytowany zwykłym spotkaniem. Dziwne było to, że cos tak normalnego jak spędzenie wieczoru sprawiało, że Louis miał dobry humor przez kilka dni. Wystarczyło wspomnienie tego, jak ich dłonie przypadkowo się zetknęły, czy jak Harry cudownie odchylał głowę do tyłu, kiedy się śmiał.

Louis czuł, że ta noc w areszcie mocno ich do siebie zbliżyła. Wprawdzie specjalnie tam nie rozmawiali, ale wszystkie te małe gesty i słowa spowodowały, że ich relacje się polepszyły. Śmiało mogli się nazwać przyjaciółmi, mimo że Tomlinson czuł coś dużo więcej. Bał się, że już nigdy Harry się w nim nie zakocha, ale Louis umarłby szczęśliwie, gdyby resztę życia spędził u boku mężczyzny, nawet jako jego przyjaciel.

Większy problem był z Niallem i Scarlett; dziewczyna tak bardzo zauroczyła się chłopakiem, że on nie potrafił tego wszystkiego przerwać. Lata w związku sprawiły, że Horan zapomniał już jak to jest dawać komuś kosza jako singiel. Najczęściej spławiał dziewczyny, mówiąc, że jest w związku. Ewentualnie wcale nie musiał tego robić, bo Kate była dostatecznie zaborcza. Louis dziwił się trochę temu, bo minęło kilka miesięcy od ich rozstania, więc Niall powinien zacząć jakoś funkcjonować. On jednak za bardzo kochał Katy, żeby kiedykolwiek sobie odpuścić.

– Możesz jej po prostu powiedzieć „sorry mała, ale wciąż kocham moją byłą, zostańmy przyjaciółmi" – uznał Zayn, kiedy Niall im się żalił, że nie wie, jak to zakończyć.

– Sprawy zaszły za daleko i nie wiem co teraz – jęknął. – Ona przyniosła do mnie szczoteczkę do zębów.

– Nie zrobiła tego – powiedział przerażony Louis.

– Jest we mnie zakochana – wytłumaczył. – Nie dziwię jej się, w końcu...

– Stop – przerwał mu Liam. – Nie rozumiem dlaczego w ogóle pozwoliłeś jej myśleć, że ci zależy.

– Bo zależy – bronił się. – Po prostu nie aż tak, żeby być w związku. Lubię ją, jest wspaniała, piękna... Nie wiem, czego jej brakuje, ale jakoś nie potrafię odwzajemnić tego, co Lettie czuje.

– Ja wiem, czego jej brakuje – podjął wątek Zayn. – Nie wygląda jak Kate, nie mówi jak Kate, nie zachowuje się jak Kate i, co najważniejsze, nie jest Kate.

– Tylko Kate jest Kate – wymamrotał Niall, jakby do siebie.

– Błyskotliwe spostrzeżenie – odezwał się Louis. – Co nie zmienia faktu, że musisz wybrać. Tym bardziej teraz, kiedy nie ma Jamesa.

– Poczekam jeszcze trochę, może samo się ułoży. 

– Mhm, życzę powodzenia – prychnął Zayn.

Zayn i Liam po tym jak się pogodzili, zdecydowali się spędzić kilka dni za miastem. Wynajęli jakiś mały domek i postanowili zaszyć się w nim na kilka dni. Wszyscy uważali, że to dobry pomysł, bo zasługiwali na chwilę tylko dla nich dwóch. Ostatnio cały czas musieli się sobą z kimś dzielić, dlatego teraz w ciągu tych kilku dni chcieli nadrobić ten czas. Może i byli ciągle obok siebie, ale nie czuli, jakby byli ze sobą.

Ω

Kate wróciła z pogrzebu w dość dobrym humorze. Początkowo była trochę zła, że Zayn i Liam wyjechali bez jej wiedzy, ale radowała się, że się pogodzili. Weszła do Cold Coffee i z zadowoleniem spostrzegła, że kelnerki wróciły z urlopu, więc Niall nie musiał sam obsługiwać gości. Nie wiedział, że dziewczyna wróci tego dnia, dlatego umówił się ze Scarlett. Przyjaciele woleli jej oszczędzić szczegółów, ale Kate zdawała się tym nie przejmować. Bez skrępowania już od progu zaczęła im opowiadać o różnych rzeczach.

– Może to i nieodpowiednie pytanie, ale jak było na pogrzebie? – zagadał Louis, gdy dziewczyna skończyła mówić o tym, jakie tam jest wspaniałe piwo.

– I jak się czujesz, Kitty? – spytał łagodnie Harry, wcześniej upominając Tomlinsona wzrokiem. – Chcesz o tym porozmawiać?

– To był pogrzeb mojej ciotki, chyba oczywiste, że nie skaczę po łące, zrywając kwiatki – przewróciła oczami, przechodząc za ladę i włączając ekspres do kawy. – Chociaż właściwie, nigdy nie byłam z nią specjalnie blisko. Dobra, nie lubiłam jej, ale to wciąż rodzina.

– Kate, rozumiem, że to trudny okres, śmierć bliskiej osoby...

– Zamknij się, Styles – uciszyła go, biorąc swoją kawę.  – Jest okej, po prostu spotkałam się z ojcem i to mnie trochę poruszyło.

– Jak było? – dopytał się Harry.

– Pogodziłam się z nim  – oznajmiła od niechcenia, sącząc mrożoną kawę przez kolorową słomkę.

– Przecież byłaś na niego zła za to wszystko, jakim cudem tak nagle mu wybaczyłaś? – oburzył się Styles. – Namawiałem cię na pogodzenie się z nim od kilku lat, a jeden wyjazd wszystko zmienił?

Louis zaśmiał się, zauważając, że to trafiło w czuły punkt doktora Stylesa. Jednak chwilę później twarz Harry'ego złagodniała i czekał na dalszy rozwój opowieści.

– Czekaj, pogodziłaś się z tym ojcem, który zostawił cię po wyjeździe do Niemiec i go nienawidzisz? – powątpiewał Louis, ale Kate tylko kiwnęła głową. – Chyba czegoś nie rozumiem. On nie zajmował się tobą pół życia.

– Wyjaśnił mi wszystko – westchnęła, opierając głowę na dłoniach. – Już wiem, czemu się rozwiedli.

– Ja też wiem czemu – wtrącił Louis. – Twoja mama jest spokojna i zdystansowana, a twój tata ma podobno taki charakter jak ty. To nie miało sensu od początku.

– To nie jest dobre wytłumaczenie, przecież to przeciwieństwa się przyciągają. Poza tym, miłość rządzi się własnymi prawami – powiedziała poważnie. – Powód jest bardziej sensowny.

– No to w takim razie, co się stało? – zaciekawił się Harry.

– Chodziło o szorty – odpowiedziała i nie bacząc na zmarszczone brwi jej przyjaciół, powtórzyła: – Mój tata porzucił mamę przez szorty.

– Ja rozumiem, że ty i twój tata jesteście tak samo pojebani, ale jakim cudem ma to być sensowne? – zdziwił się Louis.

– Właściwie to zupełnie absurdalna historia, ale ja wyczuwam w niej pewną logikę – wzruszyła ramionami. – Więc, właściwie, to nie były do końca szorty, ale lederhosen. Wiecie, co to takiego?

– Szorty, jakie lubią nosić Niemcy? – upewnił się Louis. – Te na szelkach?

– Uhm. Moja mama uwielbia niemiecką kulturę i chciała dostać taką parę w prezencie. Wątpię nawet, że chodziłaby w nich publicznie, ale po prostu chciała lederhosen.

– Nie żeby coś, ale od kogo twoja mama chciała te całe leder-coś-tam? – spytał Louis, próbując połączyć wszystko w całość.

– Cały czas zapominam, że nie wiecie o wszystkim i opowiadam w odwrotnej kolejności – zaśmiała się. – Siostra mojego taty, właśnie ta zmarła ciocia, mieszkała w Niemczech. Mój tata dopiero uczył się wtedy niemieckiego, bo mama go namawiała, ale i tak miał ochotę na jakąś podróż. Zaproponował, żeby mama wzięła dziesięć dni urlopu i mogliby się wybrać właśnie do Niemiec. Ja w tym czasie mogłam zostać u babci, a moi rodzice spędziliby trochę czasu tylko we dwoje. Jak Zayn i Liam teraz. Romantycznie, prawda?

– Nie licząc tego, że to Niemcy – mruknął Louis. – Przecież wszystko w tym języku brzmi jak nakaz do rozstrzelania.

– A po francusku wszystko brzmi jak słowa z ust prostytutki – odgryzła się. – Kontynuując, moja mama jednak oczywiście nie mogła wziąć tyle wolnego i uznała, że tata może pojechać sam. Poprosiła jedynie, żeby jej przywiózł parę damskich lederhosen – zatrzymała się na chwilę. – Jak tak teraz myślę, to Harry by świetnie w takich wyglądał. Mam na myśli kobiecych, są krótsze i wszyscy zobaczyliby te piękne uda.

Louis spojrzał na jego nogi, uśmiechając się delikatnie. Harry musiał to zauważyć, bo zarumienił się trochę, patrząc w inną stronę.

– Mów dalej  – ponaglił ją Tomlinson.

– Więc, z tego co pamiętam, między moimi rodzicami było dobrze. To znaczy, nie było żadnych kłótni, za to przypominam sobie, jak tata codziennie rano przed wyjściem do pracy całował ją w policzek, a ona kazała mu na siebie uważać. To było całkiem słodkie – uśmiechnęła się do siebie. – Obie czekałyśmy na powrót taty, ale ten niespodziewanie przedłużył swój pobyt w Niemczech z dziesięciu dni, do trzech miesięcy, nie powiadamiając nas o tym. Jedynie ciocia napisała sms do mojej mamy, że tata zostanie dłużej. On sam nie odbierał telefonów.  Pod koniec wyjazdu, zadzwonił do mamy, mówiąc, że chce rozwodu. Nie mówił jej dlaczego, po prostu chciał zakończyć związek. Jak się później dowiedziałam, chciał się ze mną widywać, ale moja mama powiedziała mu, że to ja mam do niego żal i go nienawidzę. To może po części była prawda, ale przecież ja zbyt nerwowo na wszystko reaguję. Ale wtedy był to dla mnie szok, bo myślałam, że tata nie tylko porzucił matkę, ale także mnie. Tata chciał załatwić ten rozwód jak najszybciej, dlatego godził się na większość rzeczy, które proponowała moja mama.

Przez chwilę milczała, dopijając do końca swoja kawę.

– Kate, wciąż jednak nie wiemy, co to wszystko ma wspólnego z szortami – wtrącił się Harry, a Kate otrząsnęła się z zamyślenia.

– A no tak, jeszcze wam nie powiedziałam – przypomniała sobie. – Nie widziałam się z moim ojcem przez tyle lat, jedyne co dostawałam to alimenty i kartki na urodziny. Gdy w końcu spotkałam go na tym pogrzebie ciotki, nie wiedziałam, jak się zachować. Przytulić go, a może nie odzywać się i udawać, że go nie znam?

– Coś strzelam, że załatwiłaś to w swoim stylu i na niego nakrzyczałaś – dodał Louis, a Kate uśmiechnęła się.

– Tak, wyzwałam go od chujów i powiedziałam, że go nienawidzę.

– I co on zrobił? – dopytywał się Louis.

– Próbował mnie uspokoić, przytulił i powiedział, że jestem piękna.

– Zachował się, jak Niall za każdym razem gdy masz wybuch – zauważył Tomlinson.

– Podobno wiele kobiet, szuka partnerów podobnych do swoich ojców, bo w dzieciństwie...

– Bez wmawiania mi tutaj, że Niall jest dla mnie stworzony – przerwała Harry'emu. – Chcecie usłyszeć dalszą część? – kiwnęli głowami. – W każdym razie, gdy wreszcie się uspokoiłam zgodziłam się zaprosić na kawę. Wcale nie miałam na to ochoty, ale to w końcu mój ojciec. Oboje zamówiliśmy latte i po kawałku szarlotki.  Zaczął wypytywać się o moje życie, wytłumaczył, że chciał się ze mną widywać, ale ja wciąż chciałam wiedzieć, dlaczego się rozwiedli.

– Nie wiem, co mam ci powiedzieć, bo boję się,  że weźmiesz mnie za idiotę – powiedział nieco speszony.

– Już cię uważam, to sukces jeśli okażesz się być jeszcze głupszy – mruknęłam. – Ale i tak chcę wiedzieć, czemu się rozwiedliście.

– Sam nie jestem pewien, ale wydaję mi się, że wszystko zaczęło się od szortów.

– Szortów? – powtórzyłam zdziwiona.

– Tak, a dokładniej o lederhosen.

Najlepszy sklep z lederhosen znajdował się w małym miasteczku, godzinę drogi od Hamburga. Dowiedziała się o nim siostra ojca, która spytała się kilku niemieckich przyjaciół. Wszyscy zgodnie odpowiedzieli, że najlepiej tam kupować lederhosen. Mają dobrą jakość i nie są aż tak drogie. Tata wsiadł do pociągu, w przedziale porozmawiał z jakąś Niemką w średnim wieku, która również uznała, że tamten sklep jest świetny. Ona sama ma stamtąd szorty  już od kilku lat i wciąż są w dobrym stanie.

To było bardzo miłe popołudnie, miasteczko było ładne i przyjemnie się po nim spacerowało. Tata uznał, że nie może z niego wyjechać, dopóki nie zje sernika i tak też zrobił. Przy okazji jeszcze spróbował kilku rodzajów ciast.

Uznał, że cudownie jest tak podróżować samemu. Mógł robić co chciał, jeść co chciał, bez słyszenia o tym, jak to jest niezdrowe i kaloryczne. Czuł się naprawdę szczęśliwy, zapomniał na chwilę o życiu w Anglii i skupił się na tym, co było teraz.

W końcu dotarł do sklepu; od razu poznał, że chodzi o ten budynek. Był stary, niewielki, bez wystawy i jakiegoś wspaniałego szyldu, ale kiedy zajrzał do środka zobaczył dużo różnych par szortów. Wszedł do środka i zobaczył dwóch panów, pracujących przy  maszynie:

– Dzień dobry, w czym mogę pomóc? – spytał po niemiecku starszy z nich.

Ojciec wytłumaczył, że przyjechał z Anglii i momentalnie odezwał się do niego drugi mężczyzna.

– Och, dzień dobry! – mówił z silnym akcentem. – W czym możemy pomóc?

– Chciałbym kupić mojej żonie lederhosen – odpowiedział. – To ma być prezent z Niemiec.

– Czyli pana żony nie ma tutaj?

– No nie, chcę jej to dać jako pamiątkę.

Dwójka mężczyzn zaczęła się porozumiewać po niemiecku, po czym młodszy z nich się odezwał, starannie dobierając słowa:

– Powstaje pewien problem, chodzi o to, że my nie sprzedajemy towarów klientom, którzy nie istnieją.

– Ale moja żona istnieje, jest po prostu w Anglii – odparł zdezorientowany.

– Tak, ale ja jej nie widzę – zatrzymał się, patrząc na zmarszczone brwi taty. – Przepraszam za mój angielski, ale mam na myśli, że nie możemy sprzedać dla niej lederhosen, jeśli jej tutaj nie ma.

– Dlaczego?

– Bo takie mamy Prinzip. Zasady. Zawsze prosimy klienta o przymierzenie i dopasowujemy na niego lederhosen, robimy poprawki i dopiero sprzedajmy. Tak już od kilkudziesięciu lat, dlatego nasza firma jest tak ceniona.

– Specjalnie przyjechałem tutaj z Hamburga – jęknął ojciec. – Mam jej wymiary.          

– Bardzo mi przykro – powiedział szczerze. – Ale nie robimy wyjątków. Nie chcemy stracić zaufania klientów.

– A może zrobimy tak – wystąpił z propozycją. – Znajdę kogoś, kto ma taką sylwetkę jak moja żona. Ona kupi lederhosen, a ja od niej je odkupie.  W ten sposób wasze zasady nie zostaną złamane.

Młodszy mężczyzna przekazał to starszemu, który pokiwał głową, mówiąc „ja, ja"

– Dobrze, proszę pana – wreszcie się zgodził. – My będziemy udawać, że nic o tym nie wiemy.

Szukał przez prawie godzinę, kobiety podobnej do jego żony. Siedział na ławce w centrum, jedząc ciasteczka i przyglądając się wszystkim. W końcu dostrzegła kogoś podobnego wzrostu i sylwetki, a po bliższym przyjrzeniu się jej, miał wrażenie, że jest niemal taka sama. Miała nawet chód, przypominający ten jego żony. Podszedł do niej i najpierw łamanym niemieckim, a potem po angielsku, wytłumaczył sytuację. Kobieta była bardzo życzliwa i, o dziwo, od razu się zgodziła.

Wszedł z nią do sklepu, przymierzyła lederhosen w jej rozmiarze. Sprzedawca zrobił na niej drobne poprawki. Ojciec słyszał, jak gawędzili, śmiali się. Część z tego rozumiał, bo był to dość prosty niemiecki. W końcu po około trzydziestu minutach kupili lederhosen, a mój tata postanowił rozwieść się z mamą.

– Nie bardzo rozumiem, jak to się ze sobą łączy – odezwał się Louis. – To znaczy, że coś się zdarzyło w ciągu pół godziny?

– Właściwie to nic się nie stało. Tylko trzech Niemców radośnie gawędziło i żartowało.

– To dlaczego twój ojciec zdecydował się na rozwód z matką? – dopytywał się Louis, który wciąż nie wiedział, o co chodzi w tej całej historii.

– On sam tego nie wie i miał przez pewien czas straszny zamęt w głowie. Wiedział tylko, że kiedy patrzył się na tę panią w lederhosen, poczuł jak  wzbiera się w nim niechęć albo nawet wstręt do matki. Nie mógł tego opanować. Ta kobieta naprawdę wyglądała prawie tak samo – kształt nóg, brzucha, pleców, ale nawet wyraz twarzy – wszystko było tak jak u niej. Patrząc na nią, czuł, że to co wcześniej mu w niej nie pasowało, stało się jasne. Bo raz pierwszy zrozumiał, że jej nie kocha i że ona od zawsze go ograniczała. Bo moja matka naprawdę ma taki styl bycia. Spędzasz z nią kilka dni i już czujesz, że jesteś osaczony. Najgorsze jest to, że ona nie rozkazuje ci wprost; raczej manipuluje, tak długo, aż zrobisz to, czego ona chce.

Przez chwilę milczała, dając im chwilę do zastanowienia się nad tym. Louis starał się łączyć wątki, ale nie potrafił pojąć, co to wszystko miało ze sobą wspólnego. Harry już chyba od początku wiedział, o co chodzi, bo cały czas uśmiechał się współczująco do Kate.

– No i co? Już nie nienawidzisz ojca? – spytał Styles,  lekko ściszonym głosem.

– Nie, nie nienawidzę – odparła z uśmiechem. – Może i nie jesteśmy sobie bliscy, ale nie mogę powiedzieć, że go nienawidzę.

– To dlatego, że ci powiedział o tych szortach? – upewnił się Louis, wciąż nie używając tej dziwnej, niemieckiej nazwy.

– Uhm, tak. Myślę, że tak. Jak o tym usłyszałam, nie mogłam go już nienawidzić. W jakimś stopniu go rozumiem, chociaż nie potrafię wyjaśnić przyczyny. Po prostu czuję, że mogłabym postąpić podobnie.

– A gdyby z tej opowieści usunąć szorty i gdyby to była opowieść o tym, jak mężczyzna w podróży zdobywa wolność i zaczyna rozumieć, że nie kocha swojej żony, wybaczyłabyś mu? – drążył temat Louis.

– Nie ma mowy – prychnęła. – Sedno tej historii tkwi właśnie w lederhosen.

– Też tak sądzę – zgodził się Harry.

– Chyba już wiem, po kim jesteś tak pojebana – mruknął Louis.

– A ja wciąż nie wiem, po kim jesteś takim chujem – odgryzła się z uśmiechem.

– Trochę mi to przypomina twoją historię z Jamesem i winem – uznał Harry, po chwili milczenia. – Może nie jest tak spektakularna, ale chyba to u was rodzinne, że zwykłe rzeczy sprawiają, że coś sobie uświadamiacie.

– Albo po prostu Louis ma rację i jestem pojebana po tacie – zaśmiała się, a Harry posłał Louisowi ciepłe spojrzenie.

***
Wiem, że rozdział wydaję się być niejaki i mało ważny, ale za jakiś czas zrozumiecie, że był dość potrzebny w całej historii. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro