21. I Found

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po dłuższej przerwie Louis wrócił do kliniki. Nie było go tylko na jednym spotkaniu z doktorem Stylesem, ale i tak w pewien sposób za tym tęsknił. Wprawdzie w tym czasie widział się z Harrym, ale ze zgrozą zauważył, że kochał obie wersje mężczyzny. Nie liczyło się to, jak go traktował, Louis i tak był w nim zakochany. Jednak od incydentu na dachu wieżowca i późniejszym nocowaniu razem, na sesjach terapeutycznych Styles stał się mniej profesjonalny i potrafił normalnie z nim porozmawiać. Louis zaczął brać to po prostu za spotkania towarzyskie sam na sam. Miło mu się spędzało czas, w niezobowiązującej atmosferze.

W chwili, w której wszedł do poczekalni, Susan wstała i rzuciła mu się na szyję. Z lekkim ociąganiem odwzajemnił uścisk, zdziwiony tym nagłym przypływem uczuć. Dziewczyna pocałowała delikatnie jego policzek.

– Za co to? – uśmiechnął się delikatnie, marszcząc brwi.

– Za pobicie Asha – odpowiedziała, siadając z powrotem na miejsce

– Za... co? – spytał zszokowany. – Czy wy przypadkiem nie kręcicie ze sobą?

– Teraz już nie – odparła pewnie.

– Och, bardzo mi przykro – powiedział, opierając się o ladę.

– Jesteśmy razem – uśmiechnęła się.

– Dobrze, że mnie powiadomiłaś, bo już chciałem powiedzieć, że mogłem go mocniej uderzyć – zaśmiał się. – Jak to się stało?

– Po tym jak się wymknął policji, przyszedł do mnie – zaczęła. – Wytłumaczył, że nie rozumiał, że największe szczęście ma pod swoim nosem. Później pieprzył coś jeszcze o Harrym i lodówce, ale był pijany, więc wolałam zapamiętać to, że wyznał mi miłość. Na drugi dzień zadzwonił, mówiąc że nie żartował i chce być ze mną.

– Wow – wydusił z siebie.

– No nie? – odparła zadowolona. – To wszystko twoja zasługa! Gdyby nie to, że go pobiłeś, pewnie nic by nie ruszyło.

– Ale równowaga świata została zachowana, bo tego samego dnia moja przyjaciółka zerwała z chłopakiem – powiedział ze smutkiem.

– Chodzi o Kate? – Louis potwierdził ruchem głowy. – Może to niezbyt pocieszające, ale nie pasowali do siebie.

– Większość osób uważało ich za dobraną parę.

– Nie wiem, ale wyczułam, że są ze sobą z przyzwyczajenia, jakby nie chciało im się nic w życiu zmieniać – wzruszyła ramionami. – Mogliby nawet wziąć ślub, ale prędzej czy później ktoś by kogoś zdradził.

– Strzał w dziesiątkę, bo to właśnie był powód ich rozstania – przyznał, a dziewczyna posmutniała jeszcze bardziej.

– Biedactwo... A jest taka sympatyczna. Mam nadzieję, że ty i Harry kupujecie jej teraz mnóstwo słodyczy i często ją przytulacie.

– Spokojnie, daję jej tyle miłości, że będzie miała dość facetów do końca życia – zaśmiał się.

– Daj ją lepiej Harry'emu, bo od kilka dni chodzi smutny – westchnęła i przewróciła oczami.  – Nie wiem nawet, o co chodzi, bo nic mi nie powie. A widzę, że coś jest nie tak.

– Pogadam z nim – obiecał i kilka minut później został zawołany do gabinetu.

Zapukał do drzwi i gdy usłyszał ciche „proszę" wszedł do środka. Ujrzał Harry'ego siedzącego na swoim fotelu. Ze spokojem w oczach i beznamiętnym wyrazem twarzy wskazał mu miejsce na kozetce. Louis zajął je i przez pewien czas patrzyli się sobie w oczy, nie mówiąc ani słowa. Louis nie czuł się zbytnio skrępowany, bo był przyzwyczajony do ciszy, ale najczęściej milczał z Harrym, nie doktorem Stylesem. To było dziwne, próbował odczytać coś z oczu mężczyzny, ale one wydawały się być jedynie smutne. Susan miała rację co do jego humoru, ale Louis nie miał pojęcia, co jest jego przyczyną. Jednocześnie czuł wzrok Harry'ego na sobie. Nie tylko utrzymywali kontakt wzrokowy, mężczyzna co pewien czas lustrował go, jakby próbował znaleźć coś na jego ciele.

– Witaj, Louis – brunet przerwał milczenie, witając się, jak gdyby dopiero co znaleźli się w tym samym pokoju. Louis spojrzał na zegarek i zauważył, że minęło kilka minut, a jemu wydawało się, że spędzili w tamtej dziwnej ciszy dużo czasu. – Jak się czujesz?

– To raczej ja powinienem spytać o to ciebie – wymamrotał.

– Jestem twoim leka...

– Nie, kurwa, Harry, nawet nie zaczynaj – upomniał go, nie wiedząc, czemu nagle stał się tak odważny. Mężczyzna nie wypowiedział żadnego słowa, nie przypomniał mu o nieużywaniu przekleństw czy zwracaniu się do niego „doktorze". Po prostu czekał, co Louis zrobi dalej. – Wiem, że jest coś nie tak. Zbliżasz się do mnie tylko po to, żeby później udawać, że wszystko jest po staremu. Nie mogę znieść, że kolejny raz dajesz mi nadzieję, udajesz, że ci zależy. Robisz to, żebym czuł się jak ty po moim wyjeździe? Chcesz, żebym kurwa cierpiał? Jeśli tak, to gratulacje. Cierpię jeszcze bardziej niż po wyjeździe, bo teraz mam ciebie tak blisko, ale równocześnie nie jesteś mój i to mnie zabija.

– Słyszałem, że ma przyjechać do ciebie Danielle – powiedział cicho Harry. – Cieszę się, że utrzymujesz kontakt ze znajomymi z Francji.

– Czyli to o nią chodzi? – prychnął. – Jesteś zły, że się spotkamy?

– Mam nadzieję, że będziecie się świetnie bawić – mówił, a jego głos był kompletnie pusty. – Dobre relacje z byłymi partnerami są ważne, bo...

– Kurwa, nie chcę rozmawiać z doktorem Stylesem – wykrzyczał, wstając i siadając na stoliku tak, żeby być bliżej twarzy Harry'ego. Następne słowa mówił coraz ciszej, aż doszedł do szeptu. – Chcę mojego Harry'ego. Nie wierzę, że już nic nie czujesz. Muszą być w tobie chociaż wspomnienia.

Jego głos się łamał, ale mężczyzna wyglądał, jakby nic sobie z tego nie robił. Po prostu wstał, biorąc ze sobą szklankę i pił wodę, przechadzając się po pokoju. Stanął tyłem do Louisa, podziwiając ścianę.

– Wspomnienia to bardzo dziwna rzecz – odezwał się, a jego głos brzmiał, jakby był bliski płaczu. Louis chciał do niego podejść, żeby zobaczyć, jak teraz wygląda, ale nie mógł się poruszyć. Jego ciało sprzeciwiło się jemu samemu i stanęło po stronie Harry'ego, pozwalając mu ukrywać uczucia. – Ogrzewają człowieka od środka, ale jednocześnie siekają na kawałki. Niektóre rzeczy za wszelką cenę chcieliśmy zapamiętać, wtedy kiedy trwały, a dopiero później orientowaliśmy się, jaki to był błąd. Lepiej jest zapomnieć.

Harry wypił do końca wodę i odłożył szklankę na półkę. Odwrócił się bardzo powoli, jakby poruszał się po niepewnym gruncie. Właściwie to może właśnie po takim stąpał, małymi krokami otwierając swój serce. Przeszedł do biurka, opierając się na nim i spojrzał na Louisa. Uśmiechnął się do niego delikatnie, ale był to sztuczny uśmiech, bo jego oczy wciąż wyrażały ogromny żal. Jednak nadal był taki piękny. Jego włosy swobodnie opadały na ramionami, ułożone w nieładzie dodawały mu uroku. Louis zebrał w sobie wszystkie siły, żeby wstać i podejść bliżej do mężczyzny.

Patrzył w oczy Harry'ego, które wydawały się być wyjątkowo ciemne. Światło delikatnie oświetlało jego piękną twarz, sprawiając, że wydawała się być jeszcze łagodniejsza. Sekundy dłużyły się w nieskończoność, ale milczenie nie przeszkadzało Louisowi. Było w tej sytuacji dziwnie naturalne, jakby wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa w tej chwili wszystko by zniszczyło. Cisza, która zawisła nad nimi sprawiała, że bicie serca wydawało się być doskonale słyszalne. Louis zaczął drżeć, chociaż sam nie miał pojęcia czy to z chłodu, przerażenia czy przenikliwego wzroku Harry'ego.

– Ona nie powinna cię mieć – wyszeptał mężczyzna, ale Louis nie miał okazji zastanowić się nas sensem tych słów. Bo nagle, w ułamku sekundy, Harry pokonał dzielącą ich odległość, rzucając się na Louisa, na tyle mocno, że ten musiał zrobić krok w tył, żeby się nie przewrócić. Zrobił to tak szybko i bezszelestnie, że umysł Tomlinsona nie zdążył tego dokładnie odnotować. Za to poczuł jak ciepłe, miękkie wargi dotykają jego własnych.

To było tak niespodziewane, że zajęło chwilę, zanim odwzajemnił pocałunek. Przez ten czas Harry po prostu przyciskał swoje usta do niego. Louis czuł, jakby upłynęło z niego całe powietrze, nie wierzył, że to się dzieje naprawdę. Wiele razy o tym myślał, ale to co się teraz działo, było lepsze od jego wyobrażeń. Jednocześnie czuł, jakby nie do końca uczestniczył w tym wydarzeniu, początkowo przypominało to oglądanie filmu ze swoim udziałem. Jednak Harry delikatnie dotknął jego biodra, jakby upewniając się, że mu nie ucieknie, Louis zrozumiał, że to się dzieje naprawdę.

Nie mógł się oprzeć, chciał zobaczyć, czy Harry jest wciąż tak uległy wobec niego. W końcu sam się przyznał, że przez te siedem lat wiele się zmieniło. Louis popchnął go delikatnie i mężczyzna wykonał krok w tył, w stronę biurka. Tomlinson uśmiechnął się na myśl, że brunet w głębi serca, jest wciąż tym małym, niewinnym nastolatkiem, który musiał zostać poprowadzony.

Louis pewniej otwierał usta, zachęcając Harry'ego do dalszych działań. Ten jednak wciąż całował go delikatnie, pomimo tego że początkowo praktycznie się na niego rzucił jak dzikie zwierze. Dotykał opuszkiem palca jego szyi, podczas gdy drugą dłoń wtapiał we włosy. Powoli jak poruszał swoimi ustami, pozwalając na dotykanie swojego biodra. I Louis naprawdę kochał ten brak pośpiechu, ale wciąż chciał więcej. Musiał na nowo poczuć Harry'ego, każdy kawałek jego ciała. Tomlinson przycisnął go mocniej do siebie, a mężczyzna zrozumiał aluzję i pozwolił swojemu językowi polizać usta Louisa. Ten z zadowoleniem to przyjął, a Harry oplótł jego tors nogami, sprawiając że ich biodra się ze sobą stykały. Całowali się coraz namiętniej, łącząc swoje języki. Idealnie ze sobą współgrali, byli dla siebie stworzeni. Wszystko było tak naturalne, jakby nie mieli nigdy przerwy i znali się na wylot. Jakby całowali się codziennie i te kilka lat między ich ostatnim pocałunkiem nie istniało.

Louis czuł, że może latać, kiedy na nowo poznawał usta Harry'ego.

To jednak wciąż było za mało, chciał całego Harry'ego, potrzebował go. Włożył dłoń pod jego koszulę, napawając się gładkością i miękkością jego skóry. Czuł, jak pojawiła się tam gęsia skórka. Wbił paznokcie w jego umięśniony brzuch, a Harry zbliżył się do niego, jeszcze bardziej zmniejszając odległość między ich ciałami. Louis poruszył biodrami, chcąc uzyskać więcej tarcia, co wywołało to cichy pomruk u obydwu z nich.

Tomlinson najprawdopodobniej umarł i znalazł się w niebie, bo Harry pozwolił przenieść pocałunki na swoją żuchwę i szyję. Wszystko było tak cudowne i naturalne, że Louis zaczął się roztapiać. Czuł dokładnie zapach jego skóry, jej gładkość i piękno Harry'ego. Ten ciągnął jego włosy, pozwalając mu na wszystko, na co miał ochotę, po prostu przyjmował to, co mu dawał z cichymi westchnięciami przyjemności. Louis całował go delikatnie, ale równocześnie z uczuciem. Chciał przekazać mu tym wszystkim, ja bardzo za tym tęsknił. Zamknął oczy i napawał się każdą sekundą, wracając do jego ust i teraz z większą namiętnością go całował.

Harry bez najmniejszego skrępowania odsunął swoje usta od jego i polizał ucho Louisa. Tomlinson nie był pewien czy wolał tamtego Harry'ego, który był nieśmiały i to on go musiał prowadzić, czy tego obecnego, wiedzącego czego chce. Żałował, że to on nie był tym, który dokonał tej przemiany. Chciał widzieć, jak chłopiec zmienia się w mężczyznę. Louis jednak wciąż kochał wszystkie wersje, bo to był po prostu jego Harry i czuł, że zakochuje się w nim coraz bardziej. Tęsknił za jego dotykiem i zrozumiał, że nikt nie może sprawić, że poczuje się tak jak przy nim. Było w każdym ich ruchu coś idealnie skomponowanego, potrafili zrozumieć się bez słów. Stworzeni do tego, żeby być razem.

Louis przygryzł wargę Harry'ego, chcąc usłyszeć ten słodki jęk. Gdy go otrzymał, uśmiechnął się lekko prosto w jego usta. Wciąż był tak samo wrażliwy, jak zapamiętał. Chciał mu wyszeptać w ucho, jak bardzo tęsknił za tym dźwiękiem, kiedy Harry odepchnął go od siebie z dość dużą siłą. Louis przytrzymał się biurka i wstał, kiedy mężczyzna zrobił to samo. Patrzył na niego zszokowany, zastanawiając się, czy zrobił coś nie tak. Dostrzegł, że oczy Harry'ego są mokre, a on sam wygląda, jakby nie wiedział, co ma zrobić. Nagle wyglądał na kilka lat młodszego, jakby znowu stał się zagubionym nastolatkiem. Louis podszedł do niego, dotykając jego ramion. Mężczyzna nie odsunął się, więc pozwolił sobie uspokajająco przejechać po nimi dłońmi.

– Co się stało? – wyszeptał, dziwiąc się, że nie potrafi mówić głośniej. Czuł w swoim gardle gule, która mu to uniemożliwiała. Był z jednej strony szczęśliwy, drugiej nie rozumiał zachowania Harry'ego.

– Co my robimy Louis? – załkał. – Nie powinniśmy...

– Cicho skarbie – chciał go do siebie przytulić, ale Harry wyrwał się z jego uścisku, uciekając od jakiegokolwiek dotyku. – Masz kogoś, prawda?

– Nie, tu nie o to chodzi – pokręcił głową.

– To może wyjaśnij mi, czemu mnie całujesz, a potem odtrącasz! – wykrzyknął zanim zorientował się, że było to zbyt mocne i mógł go wystraszyć. – Przepraszam... Kochanie, posłuchaj...

– Wyjdź, Lou – powiedział spokojnie.– Proszę cię.

– Kurwa Harry! – podszedł bliżej, ale mężczyzna zrobił krok w tył. – Proszę tylko o wyjaśnienie. Chcę chociaż wiedzieć, co zrobiłem źle.

– Tu nie chodzi o ciebie czy kogoś innego. Ja po prostu... proszę cię, wyjdź...

– Jak sobie życzysz, doktorze – wycedził przez zęby i trzasnął drzwiami, wychodząc.

Louis wybiegł z budynku, po drodze ubierając płaszcz. Czekał chwilę zanim wszedł do samochodu, mając nadzieje, że Harry w dramatycznym stylu do niego wybiegnie, mówiąc mu, jak bardzo żałuje wszystkiego i go kocha. Nic takiego się nie zdarzyło, a światło w gabinecie nie gasło. Usiadł za kierownicą, zastanawiając się, co może teraz zrobić. Miał ochotę się upić i zjeść coś słodkiego, przez co czuł się jak kobieta w czasie okresu. Jedyną osobą, która w tamtej chwili mogła go zrozumieć, była Kate. Z lekkim zawahaniem wyciągnął komórkę i wybrał numer do dziewczyny. Odebrała po kilku sygnałach, a jej głos był zachrypnięty, ale brzmiała na szczęśliwą.

– Lewis! Co tam?

– Em, powinienem spytać o to samo – odpowiedział zaskoczony. – Wszystko okej?

– Jestem troszkę pijana, ponieważ faceci to chuje! Prawda Zayne? – usłyszał w tle przyjaciela, który krzyczał coś niezrozumiałego.

– Gdzie jesteście? – spytał od razu.

– U mnie, ale jeśli masz zamiar nam opowiadać, jaki Harry jest wspaniały, to sobie daruj – zakaszlała.– Widziałam, jak się na siebie patrzycie.

– Co w ogóle robi u ciebie Zayn? – zmienił temat, bo bardziej interesowało go, czemu przyjaciel jest w Londynie zamiast na urlopie z Liamem.  – Nieważne, zaraz będę, skoczę tylko do sklepu.

– Och, Louis, jesteś moim ulubionym człowiekiem! – wykrzyknęła, a on się rozłączył

Jechał stanowczo zbyt szybko i od razu pomyślał o Harrym, który kazałby mu zwolnić i zapiąć pasy. Szybko odrzucił od siebie te myśli, skupiając się na drodze. Zatrzymał się w pobliskim sklepie, gdzie kupił czekoladę i wódkę. Pod budynkiem, w którym mieszkała Kate, zobaczył samochód Zayna. Czyli rzeczywiście jego przyjaciel był u niej, tym samym wracając z wakacji parę dni wcześniej.

Drzwi otworzyła mu już dość pijana przyjaciółka. Dobrze jeszcze kontaktowała, ale miała problemy z chodzeniem, bo prawie przewróciła się, próbując przytulić Louisa na powitanie. Wzięła od niego zakupy i położyła je na blacie w kuchni, kiedy mężczyzna usiadł na dywanie w salonie obok Zayna. Brunet od razu dał mu łyka wina, które pił z gwinta.

– Cześć stary, co ty tutaj robisz? – Louis spojrzał na roześmianego przyjaciela.

– Mógłbym spytać o to samo, ty też w końcu jesteś na naszym małym spotkaniu pod tytułem „faceci to chuje" – odparł Zayn.

– Tak, ale ty powinieneś być z Liamem gdzieś tam – zorientował się, że nie pamięta, gdzie miał wyjechać ze swoim narzeczonym. – Co się stało?

– Liam musiał wrócić do wydawnictwa – prychnął, biorąc ostatni łyk wina. W tym czasie dosiadła się do nich Kate, przynosząc sok pomarańczowy i wódkę. Usadowiła się między nimi, chwytając ich za kolana i podając Louisowi butelkę. Wziął łyk, szybko popijając go sokiem. – Uznał, że praca jest ważniejsza od naszego wyjazdu na pogodzenie się po kłótni o to, że za dużo pracuje i wróciliśmy do Londynu.

– I chuj, dobrze że wróciłeś, faceci to chuje – podsumowała Kate, pijąc wódkę, którą podawała po kolei Zaynowi i Louisowi. – Zostanę lesbijką.

– Z orientacją się rodzisz – przypomniał jej Louis.

– Wiem, ale myślę, że chciałabym kiedyś przelecieć dziewczynę – przyznała. – Myślisz, że mogłabym porozmawiać z Danielle na ten temat?

– Nie pozwolę na to, żeby moje dwie przyjaciółki uprawiały seks – odezwał się Louis. – To by było dziwne.

– Właściwie, to wszyscy twoi przyjaciele uprawiają seks ze sobą – prychnęła Kate. – Zayn i Liam, ja i Niall czy ty i Harry. Ktoś musi przelecieć Danielle, żeby mogła być w naszej paczce! I, bez obrazy, ale ja mam największe szanse.

– Dobra Kitty, opowiedz swoją historię, a potem podyskutujemy o uprawianiu seksu – uznał Zayn, a dziewczyna zachichotała.

– Chodzi o Jamesa? – upewnił się Louis.

–Ta – potwierdziła ruchem głowy. – Nawet się nie stara mnie odzyskać, ale mam innego newsa. Do Nialla wprowadziła się Scarlett!

– Żartujesz! – Louis otworzył szerzej oczy. – Przecież oni są ze sobą jakiejś dwa miesiące.

– Dłużej, przecież ja ją poznałam niecałe dwa miesiące temu – powiedziała, a on zorientował się, że Kate nie wie, że Scarlett miała być tylko przykrywką i naprawdę ta dwójka była ze sobą kilka tygodni. – Ale to i tak krótko. Ja po roku z Jamesem nawet nie myśleliśmy o zamieszkaniu razem.

– I dobrze, bo był chujem! – wykrzyknął Zayn. Byli już mocno pijani i zaczynali się coraz lepiej czuć. Nawet wódka zaczęła im smakować, a to już problem.

– Przyznam wam się do czegoś, ale się nie śmiejcie – pogroziła im palcem, po czym, zachichotała. – Jak zobaczyła najpierw Scarlett, to myślałam, że znalazł ją dlatego, żeby zrobić mi na złość. Wiecie, ona jest całkiem inna ode mnie. Znam typ dziewczyn, jakie podobają się Niallowi i ona od niego całkowicie odbiega. Naprawdę myślałam, że on chce, żebym była zazdrosna, ale zrozumiałam, że on ją kocha. No albo jest zauroczony. I to normalne, że ona się tak różni ode mnie, bo chciał zapomnieć. Zraniłam go, wiem o tym, ale nie mogłam wtedy postąpić inaczej.

– Katy, nikt z nas cię nie ocenia – odezwał się Louis. – Czasami robi się coś, co od początku wydaje się złe, ale tak trzeba. To po prostu błędy, które trzeba popełnić, bo one sprawiają, że jesteśmy tym kim jesteśmy.

– Żałujesz wyjazdu? –spytała nagle dziewczyna.

– Nie mógłbym, bo on mnie ukształtował. Na świecie są rzeczy, które można zmienić, niektórych nie. Upływu czasu nie można odkręcić. Jeśli się znajdziesz w pewnym punkcie to już nie wrócisz – zatrzymał się, żeby się napić. – Po pewnym czasie rzeczy twardnieją jak cement i nie można zmienić już ich kształtu. Wyjazd mnie w pewnym sensie wykreował, gdyby nie on, byłbym innym człowiekiem. Nie wiem czy lepszym czy gorszym, ale chyba wolę tego nie wiedzieć.

– Mówisz mądre rzeczy po pijaku i powinniśmy to zapisać, bo rano zapomnimy – stwierdził Zayn.

– Tak to jest jak się przypadkiem najebiesz, zapominasz wszystkiego – wtrąciła Kate. – Nawet uczuć!

– Kate, nie można przypadkiem się najebać – uznał Malik, śmiejąc się.

– Właśnie sobie coś uświadomiłem – wymamrotał Louis, przerywając sprzeczkę przyjaciół.  – Myślałem, że wróciłem, żeby naprawić błędy. Ale one już zastygły, więc nie mogę zmienić ich kształtu. Jestem tutaj, żeby zaakceptować to, jak teraz wyglądają i stworzyć coś nowego, żebym sam mógł nadać temu kształt, taki jaki chce. Rozumiecie?

– Kurwa, Lewis, chcę sobie wytatuować to, co właśnie powiedziałeś – przyznała Kate. – Jednak wciąż mnie zastanawia, co ty tutaj, do cholery, robisz?

– Harry – odpowiedział tylko.

– Serio? –prychnęła. – Przecież masz w Londynie kilkunastu kochanków, nie domyśliłabym się o którego chodzi!

– Bardzo się do siebie zbliżyliśmy ostatnimi czasy, nawet poszliśmy razem na kolacje – zaczął tłumaczyć. – No i dzisiaj chciałem z nim porozmawiać o tym wszystkim, wiedzieć na czym stoję.

– I chciałeś się tego dowiedzieć od Harry'ego? – zaśmiał się Zayn. – Loueh, on tak jest wciąż tym nastolatkiem, który się w tobie zakochał. On nie wie, czego chce od życia. To ty musisz go poprowadzić za rękę i pokazać mu drogę.

– Chyba rzeczywiście nic nie wie, bo dzisiaj mnie pocałował, a potem kazał się wynosić – prychnął i wziął wyjątkowo dużego łyka wódki.

– On cię pocałował? – zdziwiła się Kate. – Jak to się stało?

– Nakrzyczałem na niego, zaczął coś mówić o wspomnieniach i mnie pocałował – wzruszył ramionami. – Było zajebiście, pozwalał mi się dotykać, ale w końcu coś mu odwaliło.

– Płakał? – spytał nagle Zayn, patrząc się z poważną miną na dziewczynę, która wyglądała na przerażoną.

– Chyba... – zaczął nerwowo tłumaczyć. – To nie było tak, że się popłakał. Raczej miał zaszklone oczy. Kurwa, czy ja coś zrobiłem? Błagam, powiedzcie mi, że nie.

– Nie wiemy, o co mu chodzi – powiedziała szybko Kate, zanim Zayn zdołał zabrać głos. – On raczej też nie. Pytanie jest, czy ty wiesz, czego od niego oczekujesz.

– Przez te lata próbowałem znaleźć w życiu coś, co sprawi, że będę w pełni szczęśliwy i mam wrażenie, że odnalazłem to, trzymając Harry'ego w ramionach – westchnął. – Po prostu każdy jego dotyk wypalił piętno na moim ciele, które sprawiało ból. Ale gdy dotknął mnie ponownie, to wszystko przeszło. Jakbym znowu zwrócił mi coś, co kiedyś zabrał.

– Myślę, że wy obaj szukaliście przez ten cały czas czegoś, co zgubiliście w sobie jako nastolatkowie – wyjaśniła Kate. – Nikt inny nie da ci tego uczucia, bo nie będzie Harrym.

– Dlatego uważam, że powinniście zrobić wszystko, żeby być razem – uznał Zayn. – Moja babcia zawsze powtarzała, że człowiek zakochuje się tylko raz w życiu. Wszystko, co jest przed czy po to marne podróbki tego uczucia.

– Twoja babcia jest alkoholiczką i myli kulturę arabską z hinduską – wtrącił Louis.

– Ale mówi mądre rzeczy – mruknęła Kate.

W milczeniu opróżnili całą butelkę wódki i zjedli wszystkie słodycze. Kate złapała chłopców za dłonie, położyła głowę na ramieniu Louisa, podczas gdy Zayn przytulił się do dziewczyny. Siedzieli w takiej pozycji, nie rozmawiając. To było zbliżające wydarzenie, jakby to milczenie znaczyło więcej niż słowa. Louis zaczął przypominać sobie różne rzeczy sprzed lat. Pamiętał, jak po raz pierwszy spotkał Zayna, jak praktycznie od razu się polubili i zrozumieli. Od początku stał się jego przyjacielem i nie wiedział, jakim człowiekiem byłby, gdyby nie on. Następnie pomyślał o Kate i o tym, jak za nią na początku nie przepadał, bo podrywała Harry'ego. Przypominał sobie po kolei poznanie wszystkich najbliższych sobie osób, próbował przywołać najstarsze wspomnienie z Liamem, czy pierwsze spotkanie z Niallem. Jego myśli krążyły wokół tych wydarzeń, nieubłaganie przechodząc do Harry'ego. Zamknął oczy i pojawił się przed nim szesnastoletni chłopak z burzą loków, który mówi mu, że ma mu udzielać korepetycji. Uśmiechnął się na myśl o jego nieśmiałości i wstydliwości, o której kilka miesięcy później kompletnie zapomniał. Następnie poczuł ukłucie w sercu, gdy po raz kolejny doszło do niego, jak okropny dla niego był. Od pierwszego spotkania źle go potraktował, jak Harry mógł się w nim w ogóle zakochać? Szybko przeszedł do bardziej przyjemnych wspomnień, ich pocałunków czy zbliżeń. Intymnych rozmów, które na zawsze pozostaną tylko między nimi.

To wszystko wydarzyło się tak dawno, ale on pamiętał, jakby to było wczoraj. Wszystkie wspomnienia stały się tak bliskie i namacalne, że widział je dokładnie. Czuł się, jak gdyby oglądał film ze swoim udziałem, obrazy były tak rzeczywiste. Wszystkie szczegóły dokładnie tkwiły jego pamięci, podobnie jak uczucia. Nie wiedział, kiedy po jego policzku zaczęła spływać łza, mimo że nie było mu smutno. Po prostu czuł się tak dziwnie i nostalgicznie, że płacz wydawał się być jedynym dobrym rozwiązaniem.

– Louis, coś się stało? – spytała nagle Kate, patrząc na jego mokre policzki. – Louis, skarbie...

– Jest okej – wychrypiał, zdziwiony, że jego głos tak brzmi. Zaśmiał się, a dziewczyna zmarszczyła brwi. – Myślałem o dawnych czasach i tak jakoś... Kocham was, wiecie?

– Jezus, Louis Tomlinson ma uczucia! – Kate udawała zdziwienie. – Co ta Francja z tobą zrobiła?

– To czas, Lewis po prostu się starzeje i robi się ckliwy – dodał Zayn, uśmiechając się promiennie. – Albo to alkohol.

– To przez ciebie w ogóle zacząłem pić – prychnął. – I palić.

– Cóż, od zawsze byłem złym chłopcem – zażartował, poklepując lekko kolano przyjaciela, podczas gdy Kate wtuliła się w Louisa całym swoim ciałem.

– A potem poznałeś Liama i wszystko się zmieniło – wyszeptał.

– Właściwie to dzięki tobie go poznałem – przypomniał sobie.

– Osobiście uważam, że to, że wszyscy się spotkaliśmy, nie było przypadkiem, tylko ktoś to zaplanował – wtrąciła Kate. – Nie wiem, pewnie istnieje coś takiego jak bóg przyjaźni. Uwziął się na mnie i z wami utknęłam.

– Zamknij się, kochasz nas – uznał Louis, a dziewczyna ze śmiechem pokiwała głową.

– Muszę wam coś powiedzieć – westchnął Zayn.

– To mów – pogoniła go Kate, gdy milczał przez dłuższy czas.

– Wasza dwójka jako jedyna zna całą prawdę o mnie i Gigi – przyznał. – I zanim spytacie, nie, nie spałem z nią. Nie czujemy nic do siebie.

– Całe szczęście – prychnęła dziewczyna.

– Chodzi raczej o to, co powiedział mi kiedyś Louis. Nie wychodzi się w czasie sztormu z jednej łodzi, jeśli ta druga jest niestabilna – przytoczył jego słowa, a on pomyślał, że często ostatnimi czasy robi jakieś dziwne porównania. – Dla mnie stabilną łodzią jest małżeństwo z Liamem. Czuję, że to powinienem zrobić, bo to jest logiczne i wszyscy tego oczekują. Tą drugą łodzią nie była nigdy Gigi, tylko malarstwo.

– Okej, robi się ciekawie – wtrącił się Louis. – Myślałem, że z tego zrezygnowałeś.

– Bo od zawsze było niestabilne. Tylko, że ostatnio coś się zmieniło i poczułem, że muszę spróbować. Wraz z Gigi znalazłem w Internecie ogłoszenie o konkursie. Główną nagrodą była własna wystawa w Nowym Jorku, wcześniej poprzedzona warsztatami w San Francisco, które były jednym z etapów konkursu, ale dostanie się tam jest już i tak dużym wyróżnieniem. Najpierw jednak trzeba było przesłać kilka swoich prac na adres organizatorów. Właściwie pod wpływem chwili wybrałem kilka szkiców i krótko opisałem siebie. Był tam akt Gigi, portret Liama i jeszcze kilka innych rysunków, które zrobiłem niedawno.

– Mam nadzieje, że mnie tam nie było – zażartował Louis, a Zayn zaśmiał się nerwowo.

– Może przypadkiem kiedyś narysowałem ciebie i Harry'ego – wyjąkał, drapiąc się po głowie. – W łóżku.

– Kto był na górze? – spytała Kate.

– Katy! – upomniał ją Louis. – Zayne właśnie wykorzystał mój wizerunek i...

– Louis jest na górze.

– Dobra, wybaczam ci – wzruszył ramionami.

– Pokażesz mi kiedyś ten rysunek? – poprosiła Kate. – Przyda mi się do mojego prywatnego fap folderu.

– Jezu – wyszeptał Louis zrezygnowany. – Mów dalej, Z.

– Nie spodziewałem się, że odpiszą czy coś, bo w końcu nie uważam siebie za jakoś specjalnie utalentowanego. Mam dwadzieścia pięć lat, a wciąż zajmuje się amatorsko sztuką – powiedział. – Jednak napisali do mnie. Uznali, że moje rysunki mają w sobie „to coś" i zaprosili mnie na kolejne eliminacje.

–To ile jest tych etapów? – zaciekawiła się Kate.

– W sumie trzy. Najpierw wysyła się zgłoszenie i te kilka szkiców, następnie jeśli cię przyjmą jedzie się na eliminacje – zaczął. – Stamtąd spośród setek ludzi wybierają dziesiątkę, która jedzie do USA na warsztaty.

– Czyli ty jesteś w grupie tych kilkuset osób, tak? – upewnił się Louis, a Zayn pokiwał twierdząco głową. – Okej, ale gdzie są te eliminacje?

– W Paryżu – odpowiedział cicho, odsuwając się od Kate.

– Ty chyba sobie kurwa żartujesz – prychnęła dziewczyna. – Nie pamiętasz o naszej zasadzie?

– Halo, jaka zasada? – zainteresował się Louis.

– Od twojego wyjazdu ustaliliśmy, że to złe miasto i nikt z nas tam nie pojedzie – wyjaśniła dziewczyna. – Tym bardziej sam.

– Strasznie dziecinna ta zasada – Louis przewrócił oczami, dziewczyna jednak go zignorowała.

– Katy, zrozum, że to moje marzenie, okej? Zrezygnowałem z wielu rzeczy w swoim życiu i tym razem chcę wiedzieć na co mnie stać – westchnął. – Ale nie mówmy teraz o tym.

Rozmawiali jeszcze przez pewien czas, dopóki nie położyli się na dywanie. Kate przyniosła im koce i poduszki, po czym ułożyła się pomiędzy chłopakami i zaczęła chichotać.

– Co jest? – spytał Zayn, który pod wpływem dziewczyny również zaczął się śmiać.

– Oglądaliście kiedyś Marzycieli? – spytała. – To taki francuski pornol.

– To francuski dramat – poprawił ją Louis. – Tak, oglądałem go.

– Tam była scena, kiedy ta laska leżała ze swoim bratem i chłopakiem w forcie z poduszek. Wtedy co się chciała zabić.

– Dzięki za spoiler – prychnął Zayn.

– Po prostu sposób w jaki teraz leżymy skojarzył mi się z tym filmem – chwyciła Zayna z rękę, podczas gdy Louis ją przytulił. – Kocham was. Bardzo.

– My ciebie też – wyszeptał Louis.

– Nie chcę słyszeć, że też mnie kocha... – zaczęła.

– Tylko nie cytuj Marzycieli – przerwał jej Tomlinson z jękiem. – Po prostu chodźmy już spać.

– Też was kocham – powiedział Zayn i to były ostatnie słowa powiedziane tej nocy.

***
Wiem, że długo na to czekaliście i wreszcie, po dwudziestu jeden rozdziałach, jest pocałunek Harry'ego i Louisa. Mam nadzieje, że wszyscy którzy od paru rozdziałów prosili o Larry'ego są usatysfakcjonowani.

Przy okazji, proszę was o jedno – zaufajcie mi. Czasami może wam się wydawać, że jakieś rozdziały są zbędne, ale tak nie jest, naprawdę. I to, że Larry nie pojawia się co rozdział, jest powodowane tym, że nie chcę robić z lay zwykłego ff. Może to dziwnie zabrzmiało, ale już tłumaczę: chodzi mi o to, że cała opowieść jest bardziej skomplikowana i przypomina raczej fabułę serialu czy niektórych książek, gdzie losy kilku par są pokazywane i w pewien sposób łączą się ze sobą. Często postępowanie jednej pary, wpływa na pozostałe. I ja obiecuję wam, że Lederhosen wcale nie są takie bezsensowne jak wam się wydaje!

Kocham xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro