25. You Can Have Mine

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zayn obudził się rano, nie pamiętając poprzedniej nocy.

Słońce przedzierało się przez zasłony w pokoju i nieprzyjemnie padało na jego twarz. Czuł się obolały, mimo że spał na dość miękkim łóżku. Okropnie chciało mu się pić, ale nie miał siły wstać. Jęknął przeciągle, odwracając się tyłem do okna, kiedy zauważył dwie rzeczy.

Po pierwsze, był nagi i niczym nie przykryty. Szybko naciągnął na siebie prześcieradło, co nie zrobiłby, gdyby nie druga rzecz; obok niego w łóżku leżała równie naga Gigi. Szybko się podniósł, nie przejmując się już dłużej bólem czy pragnieniem, całkowicie skupiony na tym, co się stało. Pomasował skronie i powoli przypominał sobie obrazy z poprzednich godzi.

Rysowanie. Paryż. Gigi. Alkohol. Liam. Kłamstwo.

Nie pamiętał niczego szczególnego, nie potrafił złączyć faktów, żeby zrozumieć, czemu leży nagi ze swoja przyjaciółką w łóżku. To nie miało sensu, bo przecież by się z nią nie przespał. Nie mógłby robić tego Liamowi, za bardzo go kocha.

Przez chwilę walczył z chęcią wybiegnięcia z mieszkania, ale uznał, że dowiedzenie się, co robił jest ważniejsze. Pochylił się nad Gigi, zauważając, że kołdra, którą jest przykryta zsunęła się do połowy jej talii. Szybko ją przykrył, starając się skupić na wyrazie jej twarzy niż na nagich piersiach. Dotknął jej ramienia, żeby ją obudzić i poczuł wstręt. Nie wobec niej, raczej brzydził się sam sobą. To on powinien logicznie myśleć, zanim cokolwiek by z nią robił. Najgorsze w tym wszystkim było to, że niczego nie pamiętał.

– Gigi? – spytał, poklepując ją po ramieniu. – Obudź się.

Dziewczyna przekręciła się na plecy, mamrocząc coś niewyraźnie. Otworzyła oczy, które momentalnie zrobiły się większe, kiedy zobaczyła, kto się nad nią pochyla.

– Zee – wyjąkała i również się podniosła. – Wszystko okej?

– Ty mi powiedz – prychnął, ukrywając twarz w dłoniach. Dziewczyna szybko chwyciła jego nadgarstki, żeby spojrzeć mu w oczy. – Jestem najgorszym narzeczonym na świecie. Jak mogłem się przespać ze swoją przyjaciółką?

– Wow, mierz siły na zamiary – uspokoiła go, a on zmarszczył brwi. – Nie uprawialiśmy seksu.

– Nie? – spytał zdziwiony, ale jednocześnie uradowany.  – To czemu jesteśmy obydwoje nadzy?

– Bo obydwoje byliśmy napaleni i pijani, ale ty byłeś tak najebany, że nic z tego wyszło – odparła dziewczyna, poprawiając włosy. – Bez obrazy Zayne, ale nawet ci nie stanął.

– Dzięki Bogu – westchnął z ulgą. Być może poczuł jakieś wyrzuty sumienia, że chciał to zrobić, ale jednak do niczego nie doszło. – Powinienem się martwić tym, że mi nie stanął?

– Nie, to raczej alkohol – machnęła ręką i sięgnęła do szafki, odpalając papierosa. – Albo miłość do Liama. Wiesz, jestem ateistką, ale jeśli Bóg by istniał, to jestem pewna, że wczoraj trzymał nad tobą ręką. Abo na twoim penisem. Bo gdybym się wczoraj z tobą przespała, to moje wyrzuty sumienia by mnie zjadły.

– Przecież już nie raz zaliczyłaś zajętego – prychnął. – Zniszczyłaś związek mojej przyjaciółki, szmaciulo!

– Spadaj impotencie – zaśmiała się, zaciągając się dymem. – Kate i John nie byli sobie przeznaczeni i im wręcz pomogłam. Gdybyśmy my uprawiali seks, to byłby koniec świata, bo ty i Liam macie wziąć ten pieprzony ślub. Może i nie wierzę w małżeństwa, ale to tak jakbyście byli sobie pisani. Ludzie tacy jak ja was widzą i dostrzegają prawdziwą miłość.

– Zapamiętam sobie moment, w którym Jelena Hadid pokazała, że ma uczucia – zaśmiał się, pozwalając sobie wziąć od niej papierosa i się zaciągnąć. – Chociaż i tak jesteś szmatą, bo były Kate ma na imię James.

– Jakbyś ty pamiętał imię każdej osoby, z którą uprawiałeś seks – droczyła się.

– Cóż, ale mój licznik stoi od prawie ośmiu lat.

– Licznik może i stoi, ale z penisem już gorzej – odezwała się, a Zayn rzucił w nią poduszką. – Spokojnie, nie powiem nikomu o twoim flaczku.

– Zaczynam się bać, że powiesz o tym mojej mamie na ślubie – zażartował.

– Ta, gdybym jeszcze na nim była – zaśmiała się, odbierając swojego papierosa.

– Oczywiście, że będziesz – prychnął. – Jeszcze nie wysyłaliśmy zaproszeń, ale myślałem, że się domyślisz.

– Twoi przyjaciele mnie nienawidzą – przypomniała mu.

– Hej, wie o tobie tylko Louis, który, jeśli będzie na weselu Harry, nawet nie zauważy twojej obecności. No i Kate, ale ona jest ci wdzięczna za to rozstanie.

– I co powiesz Liamowi? – powątpiewała.

– Chuj ci w dupę kochanie, dosłownie, ale to moja przyjaciółka – odpowiedział od razu.

– Jesteś kochany – dała mu buziaka w policzek i zastanowiła się przez chwilę.

– Nie wiem, czy pamiętasz, ale kiedy się poznaliśmy spytałaś mnie czy jestem zakochany w Liamie czy tylko w tym uczuciu – zaczął Zayn, bawiąc się prześcieradłem. – Zastanawiałem się nad tym, ale chyba już jestem pewien. Kocham go, to od zawsze miał być on. Odkąd go po raz pierwszy zobaczyłem, wiedziałem, że chcę się z nim zestarzeć. Ale dzięki tobie to zrozumiałem.

– Zee, wiesz, że cytowałam wtedy Justina Biebera i Halsey? – spytała, krzywiąc się lekko. – Wcześniej w radio akurat leciało The Feeling i tak mi się skojarzyło.

– Czy ja właśnie próbowałem przewartościować swoje życie na podstawie piosenki dla nastolatków? – Gigi pokiwała głową. – Ja pierdolę...

– O właśnie, skoro o tym mowa – zawahała się. – Mogę na chwilę twój telefon?

– Jest na stole, ale po co ci? – nie odpowiedziała, tylko całkiem naga wyszła z łóżka i sięgnęła po komórkę. Zayn powinien jakoś zareagować, ale nie raz widział ją bez ubrań, a Gigi nie wydawała się mieć z tym problemu.

– Chodzi mi o to, że widziałam twoje rysunki Louisa i Harry'ego i po prostu muszę coś zrobić – powiadomiła go i zadzwoniła pod jakiś numer.

Ω

Gdy Louis się obudził, poczuł, że Harry'ego nie ma obok niego. Zimne łóżko jednak nie było powodem jego pobudki. Usłyszał dźwięk telefonu i zerwał się przestraszony. Czuł, jakby ktoś go na czymś przyłapał.

Na wyświetlaczu było imię Zayna, dlatego lekko zdziwiony odebrał.

– Co jest?

– Louis! – usłyszał damski głos, który przeciągnął ostatnią samogłoskę. – Co tam u ciebie?

– Gigi? – Było pierwszym co mu wpadło na myśl, bo wiedział do kogo poszedł wczoraj Zayn.

– Słyszę, że jestem sławna – zaśmiała się, a ten dźwięk był bardzo miły dla ucha. – Ja tylko na chwilę. Chciałam ci powiedzieć, że masz się pieprzyć z Harrym, bo inaczej sama do was przyjdę i was do tego zmuszę.

– Już nie musisz się o to martwić – wymamrotał cicho, a Gigi pisnęła. Gdzieś w tle słyszał głoś Zayna, mówiący, że ma dać na głośnomówiący. Jednak w tej chwili do pokoju wszedł Harry. Miał na sobie koszulkę i bokserki, a Louis poczuł, że krew odpłynęła mu z mózgu. – Nie musisz mi ich przywozić do Harry'ego. Podrzuć je do Cold Coffee. Tak, dziękuję. Miłej zabawy.

Rozłączył się, pomimo niewyraźnych pytań Zayna.

– Hej, Lou – przywitał się Harry. – Możesz jeszcze spać, jeśli chcesz.

– I tak obudził mnie telefon. Dan dzwoniła i...

– Nie musisz mi się tłumaczyć – przerwał mu, opierając się o drzwi i nawet to w jego wykonaniu wyglądało nonszalancko. – To jak, śniadanie?

– Chcesz porozmawiać o wczoraj? – Harry nie odezwał się, więc Louis kontynuował. – Po prostu chciałem ci powiedzieć, że było cudownie.

– Też tak myślę – wymamrotał, siadając na łóżku. – Tylko teraz musimy się zastanowić, co  z tym robimy dalej.

– Co masz na myśli? – spytał lekko zdezorientowany.

– Możemy o tym zapomnieć...

– Nie chcę tego – przerwał mu. – Nie potrafiłbym.

– Ja chyba też nie – przyznał Harry. – Ale nie chcę, żeby to zmieniło naszą przyjaźń.

– Harry, to już się stało – pokręcił głową. – Nie będzie już tak jak przedtem.

– Wiem, że obaj się tego spodziewaliśmy i byliśmy świadomi robiąc to – powiedział, a Louis przeklął w myślach to, jak mądrze brzmiał Harry. Zawsze wiedział, co powiedzieć i potrafił dobierać słowa. – Chcę tylko, żebyś wiedział, że ja nie jestem typem do związków. Już nie.

– Harry – przełknął ślinę i pozwolił sobie położyć dłoń na jego kolanie. – Powiedz mi, czego ode mnie oczekujesz, a ja to zrobię. Chcę ciebie całego i dam ci to samo, jeśli tylko powiesz słowo.

– Ale ja... – na chwil jego twarz przeciął ból. – Jesteś dla mnie ważny Lou. Ale to inny rodzaj przywiązania niż przyjaźń. Wiesz, co mam na myśli?

– Wiem, Motylku – powiedział, ściszając głos. Doskonale widział, że Harry nie potrafi powiedzieć mu, co czuje, bo nie chce używać tak dużego słowa jak miłość. Dla Louisa to wyznanie znaczyło wiele; dowiedział się, że jego ukochany wciąż coś do niego czuje. Nawet jeśli nie było już zakochany, to wciąż darzył go jakimś dużym uczuciem. – Nie oczekuję od ciebie, że w jednej chwili zmienisz dla mnie wszystko w swoim życiu. Po prostu chcę, żebyś wiedział, że jestem tutaj dla ciebie zawsze. Jedno słowo, a ja zrobię wszystko. Bo cię...

– Nie mów tego – przerwał, a serce Louisa się ścisnęło. – Nie teraz. To...

– Za wcześnie, rozumiem – stwierdził, choć tak naprawdę chciał to wyznać. Te słowa tak długo gromadziły się w jego wnętrzu, że wiedział, że wypowiedzenie ich łączyłoby się z łzami i mnóstwem emocji. – Po prostu mi powiedz, gdy będziesz gotowy. Będę czekał.

– Chcesz kawy czy herbaty? – zmienił temat Harry.

– Kawy.

Spędzili ze sobą uroczy poranek, nie wspominając już więcej o ostatniej nocy czy porannej rozmowie. Nie potrzebowali tego, bo rozumieli się bez słów. A Louis wiedział, że kiedyś na nowo zdobędzie Harry'ego.

Ω

– Katy, wstań proszę... – Kate usłyszała słodki kobiecy głos i otworzyła oczy. Obok niej w łóżku leżała Danielle, z lekko rozczochranymi włosami i rozmazanym tuszem, wczoraj nie zmyła makijażu. Wciąż jednak wyglądała ładnie, gdy uśmiechnęła się do niej delikatnie. – Twój telefon dzwoni.

Kate jęknęła i odebrała od niej komórkę, patrząc na wyświetlacz. Zobaczyła, że to Ed i była gotowa na nakrzyczenie na niego.

– Kate! – usłyszała donośny głos tuż po odebraniu. – Co tam u ciebie?

– Nie będę kłamać, że nie mam ochoty z tobą rozmawiać – powiedziała.

– Kac?  – zaśmiał się. – Dobra , nie będę ci przeszkadzać. Chciałem się upewnić, czy mój występ dzisiaj jest wciąż aktualny.

– To nie żaden występ, miałeś zaśpiewać jedną piosenkę – prychnęła. – I tak, jest dalej aktualny.

– To świetnie, widzimy się wieczorem!

Pożegnali się ze sobą i blondynka rzuciła telefon na łóżko. Spojrzała na Danielle, która właśnie odpisywała na czyjąś wiadomość. Połaskotała ją po kolanie, żeby jakoś zwrócić na siebie uwagę, ale ta tylko się uśmiechnęła. Odezwała się do Kate dopiero, gdy odłożyła komórkę.

– To Louis, zapomniał wczoraj kluczy i poprosił, żebym je przyniosła do Cold Coffee – wyjaśniła Danielle.

– Czekaj, czyli najprawdopodobniej spał u Harry'ego? – ucieszyła się Kate. – Mój statek wciąż płynie!

– Mógł jeszcze pójść do Nialla albo...

– Och, spadaj, nie! – uderzyła ją poduszka w ramię, chichocząc.

Przez chwilę dziewczyny unikały swojego wzroku, bo zorientowały się, co stało się poprzedniej nocy.

– Chcesz o tym porozmawiać? – upewniła się Danielle, a Kate kiwnęła głową.

– Więc..

– Więc...

– Przespałyśmy się ze sobą – dokończyła Kate.

Przez chwilę obie milczały, nie wiedząc co powiedzieć.

Bo tak, wczoraj dziewczyny nie tylko spały w jednym łóżku, ale robiły w nim też inne rzeczy.  Być może wypiły trochę za dużo, bo na trzeźwo raczej nie zdecydowałyby się na taki krok. Być może Danielle była trochę zdesperowana, bo już dawno nie miała z nikim intymnych kontaktów. Być może Kate chciała udowodnić sobie, że nie potrzebuje mężczyzn – czy to Jamesa czy nawet Nialla – żeby być szczęśliwą. Być może. Faktem jest jednak, że uprawiały wczoraj seks. Nieważne jakie były tego powody, zrobiły to i obie czuły się w tamtej chwili dobrze. Wprawdzie Kate było dziwnie, dotykając tak delikatnego i jakby bardziej miękkiego i kształtnego ciała. Brakowała jej kanciastych miejsc, do których była przyzwyczajona i zdecydowanie wolała ten piżmowy męski zapach od delikatnych perfum dziewczyny. Danielle również nie mogła w pełni czerpać z tego wszystkiego przyjemności, bo gdzieś w głębi serca wyczuwała, że to nie to. Wiedziała, że fakt, że uprawiają seks, nie zmienia tego, że nigdy nie mogłyby się w sobie zakochać. Kate była atrakcyjna, ale brakowało jej czegoś, co sprawiało, że Danielle zapierało dech w piersiach. Pragnęła uprawiać seks z kimś, do kogo żywiła coś więcej niż tylko pożądanie. Poza tym, ona miała Nialla. Nawet jeśli nie w tej chwili i to wcale nie była zdrada, w umyśle i sercu Katy wciąż znajdował się ten sam chłopak. Danielle doskonale ją rozumiała, bo ona też kiedyś była zakochana.

– Żałujesz? – spytała nieśmiało, a blondynka pokręciła głową.

– Było fajnie – Kate wzruszyła ramionami. – Naprawdę, ale...

–Ale to nie było to, rozumiem – stwierdziła Danielle, uśmiechając się lekko.

– Tutaj nie chodzi o ciebie Dannie, to ja – zaczęła, ale dziewczyna zaśmiała się cicho.

– Wiem, głupku – powiedziała. – I czuję się podobnie. To nie było to, bo mi brakowało jakiegoś większego uczucia.

– A mnie penisa – westchnęła Kate. – Ale lubię twoje palce.

– Kitty – upomniała ją Danielle,  przewracając oczami.

– Ale się zrobiłaś pruderyjna – zaśmiała się. – Wczoraj jakoś taka nieśmiała nie byłaś.

Danielle rzuciła w Kate poduszką, a ta ją odrzuciła, przez co przez następne kilka minut się wygupiały. Było to słodkie i zachowywały się jak przyjaciółki. Przez to, że blondynka od zawsze miała lepsze kontakty z chłopakami, ominęły ją w życiu takie momenty jak bitwy na poduszki podczas nocowań. Miała kilka bliższych koleżanek, ale przed żadną z nich nie potrafiła się otworzyć.

– Muszę ci coś powiedzieć – oznajmiła Danielle, gdy skończyły swoją małą bitwę. – Tylko nie krzycz.

– Krzyczałam już wczoraj, teraz boli mnie gardło – zażartowała.

– Będziesz nawiązywała do tego do końca naszego życia?

– Tak – stwierdziła z uśmiechem. – To co chcesz mi powiedzieć?

– Powinnaś wrócić do Nialla – powiedziała cicho, bojąc się reakcji. Kate przez chwilę milczała, jakby zastanawiając się na doborem słów. – Kate?

– Po prostu – podjęła wątek – myślę, że też tego chcę. Ale on nie.

– Skąd wiesz? – spytała Danielle, patrząc się uważanie na dziewczynę. – Nie rozmawiałaś z nim o tym.

– Ale to czuję – wzruszyła ramionami. –Wiesz, po prostu chciałabym, żeby on znów na mnie spojrzał tak jak kiedyś.

– To ty sama musisz go zacząć traktować, tak jak na początku – podpowiedziała, a Kate zmarszczyła brwi. – Wiem, że nie jestem odpowiednią osobą do dawania ci takich rad, ale pamiętam, jak opowiadałaś mi o waszych pierwszych spotkaniach.

– Co masz na myśli?

– Chodzi mi o to, jak lubiłaś przyrządzać jego ulubione dania, ciągle ze sobą flirtowaliście, nawet kiedy nie byliście w związku – zaczęła wymieniać. – Opiekowałaś się nim, a on opiekował się tobą. Myślę, że powinnaś zacząć się o niego starać. Jakbyś na nowo musiała go zdobyć.

– Wciąż nie wiem, co robić – westchnęła Kate.

– Bądź sobą – odparła. – Powiedz coś miłego.

– Muszę wybrać jedno, nie dam rady być sobą i być miła w tym samym czasie – stwierdziła. – Co, mam może mu upiec ciasto? – prychnęła, a Danielle entuzjastycznie pokiwała głową. – Rany...

– W końcu dzisiaj ten wasz przyjaciel ma coś zaśpiewać, zrobisz jego ulubione ciasto i po prostu powspominacie dawne czasy.

– Niech ci będzie – zgodziła się po chwili Kate. – Ale ty pomożesz mi w kuchni.

– Jasne – uśmiechnęła się przyjaźnie Danielle. – I jeszcze jedno; spróbuj się dzisiaj nie upić.

– Chyba cię pojebało – uznała. – Dobra, chodź się ogarnąć, bo czekają nas jeszcze zakupy zanim wyjedziesz!

Ω

Gdy Zayn w końcu wrócił do domu, u progu przywitał go miły zapach jakiegoś posiłku. Zdziwił się, że jego narzeczony coś przygotował, ale uśmiechnął się na widok Liama w kuchni, ubranego w czerwony fartuch z białymi kropkami.

– Hej, czemu robisz obiad? – zdziwił się Zayn, pozwalając się pocałować w czoło.  – Mieliśmy dzisiaj iść do Cold Coffee.

– Cześć kochanie – odezwał się Liam, czując, jak się za nim stęsknił. – Wiem, ale wczoraj Nick mi podał ciekawy przepis i chciałem wypróbować.

– Wymieniacie się przepisami? – prychnął, siadając na blat. – To sponsor twojej książki czy kolega z kółka gospodyń domowych?

– Nie bądź niemiły – upomniał go. – Nick zaprosił nas na kolację do siebie, jak wrócisz i tak jakoś wyszło, że zaczęliśmy rozmawiać o jedzeniu. Jadłem u niego coś dobrego i pomyślałem, że moglibyśmy się nauczyć to przyrządzać.

– Czekaj, ty z Nickiem spotykacie się u niego? – zdziwił się Zayn.

– Chyba nie chcesz mi wmówić, że jesteś zazdrosny – uznał Liam, kładąc dłoń na jego policzku i pogładził go kciukiem.  – Skarbie, Nick to tylko kolega. Pamiętasz jak kiedyś byłeś zazdrosny o Smitha?

– Tak, ale później zobaczyłem, że mógłby być twoim ojcem – przypomniał mu, składając ręce na piersi. – A o Nicku nic nie wiem.

– Na pewno nie masz powodów do zazdrości – dał mu buziaka w nos. – Jestem przekonany, że się polubicie.

– Mam nadzieję – wymamrotał, po czym zeskoczył z blatu i poszedł do łazienki.

Zayn był trochę zazdrosny o tego całego Nicka, ale to tylko dlatego, że Liam spędzał z nim tak dużo czasu. Bolało go to, że narzeczony nie zawsze potrafił mu poświęcić jeden wieczór, podczas gdy dla sponsora książki zawsze znajdywał chociaż chwilę.

Wziął  prysznic i wrócił do Liama, który siedział już przy stole. Zajął miejsce naprzeciwko, od razu nakładając sobie trochę jedzenia. Wyglądało to na jakieś sajgonki, ale nieważne, bo były całkiem dobre. Pochwalił narzeczonego, który podziękował i uśmiechnął się przyjaźnie.

Liam kochał sprawiać, że Zayn się uśmiechał i był szczęśliwy. Ostatnimi czasy czuł, że nie poświęca mu dostatecznej uwagi, ale książka stała się jego priorytetem. Nick miał mu pomóc trochę ją wypromować, nie tylko za pomocą swoich pieniędzy, ale też znajomości. Szybko jednak to wszystko przemieniło się w ciągłe spotkania ze znanymi pisarzami czy recenzentami. Nick znał chyba wszystkich z pisarskiego świata i za punkt honoru uznał sprawienie, że Liam będzie rozpoznawalny zanim jeszcze wyda książkę. Payne miał pewną grupę swoich odbiorców, był dość dobrze znanym dziennikarzem, dlatego gdy podawał swoje nazwisko, większość z tych ludzi szybko je kojarzyła. Jednak dla Nicka to nie było wystarczające; zabierał go na różne spotkania, które już dawno przestały nosić miano oficjalnych czy zawodowych. Były to zwykłe imprezy, na które po prostu przychodzili bardziej znani ludzie. Liam nie miał serca powiedzieć o tym Zaynowi, bo po prostu czuł, że mógłby mieć do niego o to jakieś pretensje.

– Li, mogę cię o coś spytać?

– Zawsze, skarbie – odpowiedział, nie przeczuwając, jak trudne może być to pytanie. Zayn ostatnio był trochę milczący, ale Liam wcale się temu nie dziwił. On sam trochę się zamknął w sobie, bojąc się, że zdradzi jakieś tajemnice.

– Czy myślisz, że dam radę kiedyś wrócić do sztuki? – spytał niepewnie, a Liam przygryzł wargę. Wiedział, że czeka go kiedyś taka rozmowa.

Nie chodziło o to, że nie wspierał pasji swojego ukochanego. Zayn był w tym naprawdę dobry i chciał, żeby się rozwijał. Bał się jednak, że w ten sposób go straci. Nieważne czy mężczyzna by coś tworzył czy na przykład tylko oceniał, wiązało się to z częstym przebywaniem poza domem. Przecież artyści muszą sprzedawać swoje obrazy, brać udział w wielu aukcjach. Poza tym, jeszcze parę lat temu Zayn nie był pewien, czy podołałby takiemu wyzwaniu. Wtedy wspólnie ustalili, że odpuści sobie sztukę na pewien czas, aż oboje będą stabilni finansowo.  Studiował architekturę, podczas gdy Liam zajął się dziennikarstwem. Oboje w tym czasie starali się rozwijać swoje pasję, ale gdy Zayn znalazł pracę trochę przystopował. Payne wolał nie dociekać, ponieważ bał się, że jakoś go to zrani. Za to on sam mocniej skupił się na pisaniu i dopiero po paru latach jest w trakcie wydawania pierwszej książki. Wcześniej wiele z jego pisarskich prób nie spodobało się wydawcom, dopiero ta okazała się być strzałem w dziesiątkę.

Czasami czuł, że Zayn zrezygnował ze sztuki, żeby dać mu pole do popisu. Wiedział, że kiedyś będzie chciał do tego powrócić, chciał być artystą. Jednak dla Liama to nie był dobry moment. Teraz potrzebował jego stuprocentowego wsparcia. Chciał, żeby Zayn był z nim cały czas, żeby zawsze mógł się z nim gdzieś pokazać czy po prostu porozmawiać. Wiedział też, że gdy on stanie się bardziej rozpoznawalny, wszystko stanie się łatwiejsze. Bo Zayn nie będzie wtedy już tylko Zaynem Malikiem, początkującym artystą, oprócz tego będzie też mężem pisarza. Przecież to idealny duet. Zayn od razu miałby lepszy start przez bycie kojarzonym z jego nazwiskiem. To może i było samolubne, ale Liam chciał mu w ten sposób pomóc. Sprawić, że oboje odnajdą się w swoich biznesach, z tym, że Zayn będzie miał jego całkowite wsparcie.

– Chcesz wrócić na studia? – upewnił się Liam.

– Nie do końca, nie podoba mi się trzymanie się ram – wyjaśnił. – Raczej chodziło mi o to, czy miałbyś coś przeciwko, gdybym wziął udział w jakimś kursie dla amatorskich malarzy. Tak żeby sprawdzić swoje siły.

– A jest coś takiego w Londynie? – zainteresował się. Właściwie byłby na tak, gdyby Zayn mógłby się rozwijać gdzieś blisko niego.

– Nie, ale są takie w Paryżu albo Stanach Zjednoczonych – zaczął wymieniać, a Liam zmarszczył brwi.

– To trochę daleko.

– Może, ale wydaje się być potrzebne, jeśli chcę wiązać z tym swoją przyszłość – powiedział mu. Liam zastanowił się trochę nad doborem słów, żeby dokładnie przekazać swoje myśli.

– Nie wydaje ci się, że to nie jest dobry czas? – spytał łagodnie. – Mamy teraz dużo na głowie, przecież niedługo nasz ślub, ja wydaję książkę. Oczywiście to twoje życie i ja nie mam prawa cię powstrzymywać, po prostu wolałbym, żebyś spróbował coś takiego może zimą? Ewentualnie na jesień...

– Bo to będzie już po sukcesie twojej książki? – zaśmiał się Zayn, jakby było to coś oczywistego. – Oczywiście pytam hipotetycznie. Chciałem jednie wiedzieć, co o tym sądzisz.

– Tak jak mówiłem, rób to, co chcesz, ale wydaje mi się, że mamy za dużo na głowie, żebu teraz jeszcze dołożyć kurs – uznał.

– Tak, mamy – powiedział, podkreślając ostatnie słowo. Liam chciał coś dodać, ale Zayn mu na to nie pozwolił: – To jest naprawdę przepyszne!

***
Ostatni rozdział ma najwięcej komentarzy i mega mi miło z tego powodu, bo naprawdę sie nad nim napracowałam. Ja prawdopodobnie w tym tygodniu skończę pisać lay i powiem wam dokładnie, ile zostało rozdziałów do końca.

Jutro spotykam się z Chatsaim i stylinson--girl !!!(btw, Zuzia jest inspiracją do postaci Susan!)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro