9. Fallingforyou

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od rana Niall i Kate mieli dużo na głowie. Tym bardziej, że Horan wczoraj poznał swoją „dziewczynę". Scarlett była naprawdę bardzo sympatyczna i miała świetne poczucie humoru (śmiała się z każdego żartu Nialla). Może nie sypała sarkastycznymi uwagami i nie była niemiła jak Kate, ale on naprawdę ją polubił. Tym bardziej, że zgodziła się udawać jego dziewczynę.

– Wiesz co, Niall, ja jakoś nie potrafię znaleźć sobie nikogo na stałe – wyznała. – Nie wiem, czy jest coś ze mną nie tak, ale z chęcią zostanę twoją dziewczyną na niby.

Wczoraj spędzili kilka godzin u Nialla, dowiadując się jak najwięcej rzeczy o sobie nawzajem. Począwszy od rodziny, poprzez ulubione kolory, a kończąc na rozmiarach ubrań. Czuł się, jakby próbował skrócić kilku tygodniową znajomość do jednego wieczoru, ale to mogło zadziałać. Jeśli Scarlett o niczym nie zapomni.

Dziewczyna była naprawdę świetna, ale Niall wiedział, że nie mogliby być naprawdę razem. Ona była przeciwieństwem kobiety, w której był zakochany; Kate. Scarlett w każdym aspekcie od niej odbiegała. Oprócz charakteru i usposobienia, różniły się nawet takimi błahostkami jak ulubione dania. Niall jednak starał się myśleć pozytywnie, być może Kate pomyśli, że zbrzydła mu na tyle, że znalazł całkiem inną dziewczynę.

Rano przyjechał Ed, który zamieszkał u Harry'ego, żeby nie przeszkadzać Niallowi i Kate. Horan naprawdę nie chciał mu mówić o rozstaniu, wiedział, że nikt z przyjaciół także tego nie zrobi. Postanowili ukrywać przed nim fakt, że nie są razem. Wspólnie jednak postanowili, że podobnie jak mama Kate, dowie się jeszcze przed wyjazdem.

Teraz Niall i Kate dopinali wszystko na ostatni guzik. Piąta rocznica Cold Coffee była dla nich naprawdę ważna i chcieli, żeby wszystko wyszło perfekcyjnie. Mężczyzna przyjrzał się wystrojowi; kilka balonów i serpentyn zdobiło salę, dodatkowo transparent zrobiony przez Zayna, dodawał temu wszystkiemu uroku. Miał nadzieję, że wszyscy będą się świetnie bawić i przez chwilę zapomną o swoich problemach.

Mimo że zostało jeszcze dużo czasu do rozpoczęcia imprezy, do Cold Coffee wszedł Ed i Harry, wyraźnie zadowoleni.

– Jak tam? – zagadał Niall, wkładając szampany do lodówki.

– Harry zrobił mi rano śniadanie – odpowiedział Ed. – Czy mogę go wypożyczyć?

– Przykro mi, jest mój – wykrzyknęła Kate, ściągając fartuch. Przytuliła mężczyznę na powitanie. – Tęskniłam za tobą!

– Ja też, młoda – odsunęli się od siebie, żeby Ed mógł uścisnąć Nialla. – Moje gołąbeczki wciąż razem. Nawet nie wiecie, jak ja wam zazdroszczę. Ile to już będzie lat?

Kate podeszła do Nialla, który objął ją ramieniem. Doszedł do wniosku, że nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo za tym tęsknił. Uśmiechnął się do dziewczyny, która odwzajemniła ten gest.

– Siedem – opowiedział, cały czas na nią patrząc.

– Macie ogromne szczęście – westchnął, a blondyn miał ochotę się rozpłakać. – Widzę, że zostawiłem Cold Coffee i moją Kate w dobrych rękach.

– Najlepszych – objął ją mocniej i nie chciał już nigdy puścić.

– To genialnie, bo napisałem o was piosenkę! – oznajmił podekscytowany. – Nie będziecie mieli nic przeciwko, jeśli potem wam ją zagram?

– Właściwie, to czemu nie zrobisz tego w czasie imprezy? – zaproponował Harry.

– Świetny pomysł – zgodziła się Kate. – A teraz przepraszamy was na chwilę, mamy z Niallem kilka rzeczy do załatwienia, prawda kochanie?

Niall tylko kiwnął głową, gdy dziewczyna chwyciła jego dłoń i zaprowadziła na zaplecze. Rzadko kiedy bywali tutaj we dwójkę, czuli się niekomfortowo przebywając gdzieś sam na sam.

– Coś nie tak? – spytał, gdy dziewczyna usiadła na blacie.

– Wszystko było dobrze – pochwaliła go dziewczyna. – To całe patrzenie się w moje oczy i w ogóle. Ale brakuje mi tych naszych podtekstów, wiesz co mam na myśli?

– Chcesz wprawić naszych znajomych z zakłopotanie? – zaśmiał się.

– Tylko dla dobra całej akcji, Horan – złapała go za ramiona i zeskoczyła z blatu. – Mam nadzieję, że dzisiaj poznam twoją dziewczynę. Jak ona w ogóle się nazywa?

– Scarlett.

– Cieszę się, że jesteś szczęśliwy – powiedziała. W tym momencie, zadzwonił jej telefon. – Przepraszam cię na chwilę – wyszła, zostawiając go samego.

Niall tak naprawdę nigdy nie pogodził się z ich rozstaniem. On wciąż kochał Kate, była jego pierwszą, prawdziwą miłością. Był gotów spędzić z nią resztę swojego życia, chciał budzić się, codziennie widząc ją obok. Kochał jej wszystkie dziwne humorki, mówienie przez sen, zbyt częste przeklinanie i krzyczenie na niego. Kochał jej niepowtarzalność i szczerość, to że była całkowicie nieprzewidywalna i zaskakująca. Kate była najcudowniejszą osobą, jaką znał i nie mógł bez niej żyć. Dlatego, gdy z nim zerwała, czuł się jak gówno. Według niego wszystko było idealne i nie rozumiał, czemu jej nie pasowało. Miał nadzieję, że Kate chce po prostu odpocząć od stałego związku, spróbować życia singielki, ale wrócić potem do niego. Jednak nigdy tego nie zrobiła.

To był cios, gdy dowiedział się, że Kate znalazła sobie chłopaka. Wiedział, że teraz nie ma szans jej odzyskać. Ale starał cieszyć się jej szczęściem. On sam czuł się szczęśliwy, gdy mógł z nią rozmawiać, obserwować ją, spędzać z nią czas. Każda chwila bez niej, traciła dla niego sens. Oczywiście, było mu przykro, że to nie on sprawia, że dziewczyna czuje się kochana i szczęśliwa. Wiedział, że to James jest powodem jej uśmiechu, ale wystarczyło mu to, że może ją zobaczyć.

Gdyby tylko skinęła palcem, powrócił by do niej bez zastanowienia. Od zawsze była dla niego ważna, zrobiłby dla niej wszystko. Nie mógł pogodzić się z tym, że to ona go zostawiła. Gdy widział, jak Kate świetnie sobie radzi po rozstaniu, nie chciał być gorszy. Był silny (oprócz tych kilku tygodni, które spędził jedząc lody, pijąc whiskey i użalając się nad swoim marnym losem, oglądając głupie seriale) :

– Niall, kochanie, może wyszedłbyś na dwór? – odezwał się cicho Zayn, rozsuwając zasłony.

– Nie teraz, wiedziałeś, że Federico Di Carlo jest ojcem Milagros? – zaszlochał.

– Niall, oglądałeś tę brazylijską telenowelę jakieś cztery raz w ciągu miesiąca – wtrącił się delikatnie Liam.

– Zbuntowany Anioł to meksykański serial, ty ignorancie – powiedział, przykrywając się ciaśniej kocem.

Zdecydowanie Niall był silny.

Problem był taki, że chociaż on mógł udawać, że wszystko jest okej, spędzać z nią czas w gronie przyjaciół, uśmiechać się, coś w środku go zabijało. Wolałby, żeby Kate zniknęła z jego życia. Teraz codziennie ją widział, ale wiedział, że już nie jest jego i raczej nigdy nie będzie. Nie może jej pocałować, powiedzieć, jak bardzo ją kocha. Kate była szczęśliwa bez niego.

Po chwili także on wyszedł z zaplecza. Do restauracji przyszedł już Zayn i Liam, którzy zaczęli rozmawiać z Harrym i Edem.

– Moja mama zaraz będzie lądować – oznajmiła Kate, gdy skończyła rozmowę.

– Czy twoja mama rozmawia na pokładzie samolotu? – oburzył się Zayn.

– To przecież Dorothy – uśmiechnął się Niall. – Jezu, naprawdę się za nią stęskniłem.

– Jesteś jedynym facetem, który lubi swoją teściową – wtrącił się Ed.

– Luke pojechał ją odebrać – powiedziała dziewczyna. – Właściwie to wydaję mi się, że możemy wszyscy wrócić do domów. I tak nie ma nic do roboty, a ja miałam się jeszcze spotkać z Jamesem.

Niall posłał jej karcące spojrzenie. Właśnie wygadała się przed Edem, że spotyka się z kimś. Chłopak bał się jego reakcji, dlatego starał się unikać wzroku przyjaciela.

– Jamesem? – spytał zdziwiony Ed. – Mamy na myśli tego samego Jamesa?

– Ed, to nie tak, my... – zaczęła tłumaczyć się dziewczyna, ale mężczyzna przerwał jej, przytulając ją mocno do siebie. – Co ty odpierdalasz?

– Jestem z was taki dumny! – wykrzyknął, po czym uścisnął Nialla. – Czemu mi nie powiedzieliście? Który to już miesiąc?

Usłyszeli jak Zayn parska śmiechem.

– Miesiąc czego? – spytała Kate, marszcząc brwi.

– Ciąży – dotknął jej brzucha. – Może trochę przytyłaś, ale nie spodziewałem się, ze masz w sobie małego Horana.

– James to...

– ... najlepszy ginekolog w Londynie – dokończył Niall. – Ale Kitty nie jest w ciąży, wręcz przeciwnie – objął ją pocieszająco ramieniem. – Staramy się od kilku lat o dziecko.

– Jestem takim idiotą – jęknął Ed. – Przepraszam was, ja naprawdę nie chciałem...

– Jest okej... – Kate dotknęła jego ramienia, udając skruszoną. – Po prostu, nie chcę już o tym rozmawiać, dobrze?

– Jasne – zgodził się. – To ja może rzeczywiście już powinienem pójść.

– Możemy ci pokazać Londyn – zaproponował Zayn. – Przyda nam się mały spacer.

– Ja muszę coś załatwić – mruknął Harry. – Widzimy się wieczorem.

Przyjaciele wyszli z Cold Coffee, kierując się w swoje strony.

Ω

Louis przyjechał pod budynek restauracji lekko spóźniony. Wraz z Perrie i Lily wstąpili jeszcze do sklepu, bo starsza uznała, że nie może przyjść na imprezę z pustymi rękami. Podejrzewał, że czuły się lekko zestresowane, bo zaraz miały poznać wielu nowych ludzi.

Gdy weszli do środka, zobaczyli ładnie przystrojone wnętrze. Balony i serpentyny zdobiły sufit i okna, a naprzeciwko wejścia znajdował się duży transparent. Louis zdziwił się, że było tu aż tak dużo osób. Kate mówiła, że miało przyjść tylko kilkoro przyjaciół, a cała sala była zapełniona ludźmi.

– Ładnie tutaj – szepnęła Lily.

Już u progu powitała ich Kate, ubrana w czerwoną, rozkloszowaną sukienkę. Włosy miała lekko pokręcone i wyglądała naprawdę bardzo ładnie.

– Cześć, jestem Kate – podała dłoń najpierw Perrie, potem Lily, które również się przedstawiły. – Miło was widzieć! Usiądźcie gdzieś, zaraz wszystko się zacznie.

Louis szukał wzrokiem swoich przyjaciół, aż w końcu odnalazł machającego do niego Zayna, który siedział tam wraz z Liamem, Edem.

– Możecie tam usiąść, okej? – wskazał na stolik głową i dziewczyny poszły w tamtą stronę. – Kameralna impreza, hm? – zaśmiał się do Kate.

– To jeszcze nie wszyscy – mruknęła. – Brakuje Nialla i Stacy.

– Scarlett – poprawił ją, ale ona tylko machnęła ręką. – Mniejsza z tym. Gdzie jest twoja mama?

– Nawet mi nie mów – przewróciła oczami. – Uznała, że jest zmęczona po podróży i nie ma ochoty na imprezę. Teraz James jest na mnie zły, bo i tak musimy udawać, że nie jesteśmy razem.

– Ewentualnie możecie wszystkim powiedzieć prawdę i będzie po sprawie – powiedział, ale Kate posłała mu złośliwy uśmiech.

– Ed dzisiaj opowiadał Jamesowi, jak bardzo ja i Niall pragniemy dziecka – roześmiał się, gdy to usłyszał. – To nie jest zabawne, Lewis! James chce mnie zabić! I jeszcze dzisiaj mam poznać Samanthę...

– Scarlett – kolejny raz ją poprawił, podejrzewając, że przekręca jej imię specjalnie.

– W każdym razie, nie mam za bardzo ochoty z nią rozmawiać – dokończyła.

– Bo przypomina ci o tym, że wciąż czujesz coś do Nialla? – dziewczyna otworzyła buzię, ale nic nie powiedziała. – Przemyśl to po prostu.

Zostawił ją i dosiadł się do znajomych. Wszyscy razem rozmawiali, chociaż Ed i Perrie byli zajęci sobą. Spojrzał na Zayna pytająco, ale ten tylko wzruszył ramionami.

– Naprawdę dajesz imiona swoim gitarom? – roześmiała się dziewczyna, dotykając lekko jego ramienia. – To naprawdę...

– Dziwne – dokończył za nią Zayn.

– Raczej słodkie, Malik – uśmiechnęła się, przewracając oczami, po czym powróciła do rozmowy z Edem. – Może pójdziemy się czegoś napić?

– Z przyjemnością – odparł Ed, a Louis odprowadził ich wzrokiem do baru. Nagle wszystko dookoła ucichło, kiedy jego pochłonął pewien widok.

Harry opierał się o bar, trzymając w dłoni lampkę wina. Ubrany był w ciemne spodnie i niebieską koszulę, i Louis pomyślał, że ten kolor wyjątkowo mu pasuje. Wyglądał, jak zawsze świetnie, do tego uśmiechał się, nonszalancko poprawiając włosy. I naprawdę Tomlinson byłby szczęśliwy, widząc go takiego, gdyby nie jeden szczegół; on z kimś rozmawiał. I to nie byle kim, rozmawiał z Lukiem. Tym samym, który parę lat temu go podrywał i sprawił, że Louis był zazdrosny.

Teraz nie, przecież nie powinien się tak czuć. Obaj są dorosłymi mężczyznami, mogą robić co chcą, z kim chcą. I nawet jeśli Harry postanowił flirtować z Lukiem, to Louis powinien to zaakceptować. A może są po prostu dobrymi przyjaciółmi? W końcu to mężczyzna był zauroczony Harrym siedem lat temu, od tego czasu wiele się mogło zmienić. Z drugiej strony, Louis wciąż kocha Stylesa tak samo jak wtedy, gdy po raz pierwszy mu to powiedział. Może Luke czekał na odpowiednią chwilę, żeby znowu przystawiać się do Harry'ego?

– Louis, jesteś z nami? – spytał Zayn, machając dłonią przed jego oczami.

– Hm? – otrząsnął się.

– Mówiłem właśnie, że Niall i jego nowa dziewczyna się spóźniają – powiedział Liam, robiąc cudzysłów z rąk, przy słowie dziewczyna.

– Niall pewnie zatrzymał się na coś do jedzenia – odparł, cały czas patrząc na Harry'ego. Mężczyzna właśnie dotykał ramienia Luke'a, śmiejąc się przy tym głośno.

– Lily, wszystko w porządku? – spytał opiekuńczo Zayn, a dziewczyna pokiwała głową. – Jeżeli będziesz czegoś potrzebować, śmiało mów. Jesteśmy przyjaciółmi Harry'ego.

– Wszyscy znacie się z doktorem? – zaciekawiła się.

– To długa historia, ale w skrócie; ja, Louis, Kate zaprzyjaźniliśmy się z Harrym w ostatniej klasie liceum – wyjaśnił. – Z Liamem i Niallem zna się jeszcze dłużej.

– I jesteście po prostu taką grupką przyjaciół? – spytała.

– Można tak powiedzieć – odpowiedział Liam, chwytając Zayna za dłoń i pokazując pierścionek. – My bierzemy ślub.

– Niall i Kate byli razem i wciąż są w sobie zakochani, a Harry i Louis...– mówił Malik, ale przerwał gdy zobaczył, że w ich stronę idzie Harry i Kate.

Mężczyzna siadł obok Louisa, napił się wina, po czym oblizał usta.

– Hej – powiedział swoim głębokim głosem i Tomlinson był pewien, że dostał ataku serca. Posłał mu pewien siebie uśmiech, który zauważyła Kate i poruszyła sugestywnie brwiami.

– Gdzie zgubiłaś Jamesa? – droczył się.

– Jest z Lukiem – odparła, a Louis poczuł dziwne ukłucie w sercu na dźwięk tego imienia. – O czym tak rozmawialiście?

– Liam opowiadał mi o ślubie – zareagowała Lily, domyślając się, że nie powinni mówić o związkach ludzi, którzy nie uczestniczą w rozmowie.

– Mówiłem ci kiedyś, że współorganizuję ten ślub – patrzył z uśmiechem na nastolatkę. – Naprawdę dobrze cię tu widzieć.

Louis podziwiał, jak Harry cudownie zwraca się do Lily. Wydawało mu się, że starannie dobierał słowa, wszystko było idealnie wyważone. Nie był oficjalny, ale też nie spoufalał się za bardzo. Widać było, że znają się bardzo dobrze i bez skrępowania ze sobą rozmawiają.

Cieszył się, że Harry wolał rozmawiać z Lily, bo przynajmniej przebywał w jego towarzystwie, a nie Luke'a. Naprawdę był bardzo zazdrosny, chociaż wiedział, że nie ma do tego prawa. Z Ashem było całkiem inaczej, tam nie był pewien, jaka relacja była pomiędzy nim a Harrym, jeszcze okazało się, że ten woli Susan. Jednak rozmowa Harry'ego z Lukiem nie wróżyła nic dobrego. Między nimi kiedyś coś było, Louis nie miał odwagi zapytać, czy byli razem. Miał jednak wrażenie, że łączyła ich specyficzna relacja.

– Cześć wszystkim – usłyszał za sobą i prawie podskoczył. Odwrócił się gwałtownie i zobaczył Nialla i Scarlett. Doszedł do wniosku, że musiał być tak zajęty podziwianiem Harry'ego, że nawet nie zauważył, jak do środka wszedł jego przyjaciel.

Niall chwycił szczupłą brunetkę w pasie, zauważając, że w pobliżu nie ma Eda. Dziewczyna wyglądała na kilka lat młodszą i była naprawdę bardzo ładna. Uśmiechnęła się do wszystkich i podniosła dłoń do góry, machając delikatnie.

– Jestem Scarlett.

Wszyscy przedstawili się jej, a Kate nawet podała jej dłoń. Louis jednak zauważył, że uśmiech jakim obdarzyła dziewczynę, był bardzo sztuczny i raczej wglądała, jakby miała jej przywalić.

– Ty musisz być Lily – blondyn zwrócił się do nastolatki, która pokiwała lekko głową. – Mam na imię Niall.

– Wiem – zaśmiała się cicho. – Wszyscy już od dawna mówią o twoim spóźnieniu.

– Ja i Lettie mieliśmy kilka spraw do załatwienia – uśmiechnął się do dziewczyny, a ta z zawstydzeniem spuściła wzrok.

– Dobra, wyjaśnię ci wszystko, zanim jeszcze przyjdzie Ed – przerwała im wyraźnie zdenerwowana Kate. – Musisz dzisiaj trochę poudawać, że nie jesteś z Niallem. Zaraz przyjdzie tutaj taki wysoki, rudy mężczyzna; to Ed. On myśli, że ja twój chłopak wciąż jesteśmy razem.

– Katy, nie musisz mi tego tłumaczyć, Ni już to zrobił – wtrąciła Scarlett.

– Mówił ci też wszystko o Jamesie? – upewniła się.

– Tak, ale nie chcę udawać jego dziewczyny – powiedziała. – Przedstawię się, jako koleżanka Zayna, dobrze?

– Jak wolisz – wzruszyła ramionami Kate, wypychając usta do przodu.

– Jesteś taka dzielna, Lettie – Niall dał jej buziaka w policzek. – Dziękuję ci za wszystko.

– Później mi to wynagrodzisz – uśmiechnęła się do niego czule.

– Możemy już zaczynać? – spytała zniecierpliwiona Kate.

– Oczywiście, Kitty – opowiedział Niall, podając jej dłoń.

– Och, czyli zaczynamy grę? – wstała i razem przeszli na scenę, gdzie stał mikrofon. Kate wzięła go w dłoń i odchrząknęła. – Proszę wszystkich o zabranie miejsc, bo teraz czas na długą i nudną przemowę w wykonaniu Kate Hood!

Na sali zrobiło się lekkie zamieszanie. Do ich stolika dosiadł się Luke i James, a po chwili przyszedł także Ed z Perrie. Louis odetchnął z ulga, że to on siedział koło Harry'ego. Wszyscy spojrzeli na Kate i Nialla. Wyglądali razem jak zawsze uroczo i było mu smutno, że to tylko gra.

– Jak pewnie wiecie, zaprosiliśmy was tutaj, żeby świętować piątą rocznicę Cold Coffee – kontynuowała dziewczyna. – Właściwie to pewnie większość z was nie wie, skąd nawet wzięła się ta nazwa, ale to później. Na początek chciałbym podziękować wszystkim za przybycie. Te kilka lat odkąd przeprowadziliśmy się do Londynu, było naprawdę powalone i czasami nie wierzę, że jestem wciąż żywa.

– Proszę nie opowiadaj nam o swoich przygodach z alkoholem – krzyknął Ed, a Kate oparła dłoń na biodrze i pogroziła mu placem.

– Ja nie piję, moi drodzy – publiczność się roześmiała. – Dzięki bogu, że nie ma tutaj mojej matki.

– Kate chyba nie jest mistrzynią przemów – powiedział Niall, odbierając jej mikrofon. – Ja powiem w skrócie; jesteśmy szczęśliwi, że Cold Coffee ma już pięć lat. Ogromne podziękowania należą się Edowi Sheeranowi, który jest tutaj z nami. To właśnie on pomógł nam to założyć i jest dla nas prawdziwym wsparciem. Oprócz tego Liam i Zayn, którzy często uprzykrzają nam życie, przebywając tutaj cały czas, bo nie umieją gotować. I nawet nie zaprzeczaj Zayne – wyprzedził go, bo mężczyzna właśnie chciał coś powiedzieć. – Kochamy was i w sumie nie przeszkadza nam to, że nie macie domu i wolicie być tutaj.

– Nie możemy oczywiście nie wspomnieć o naszym słoneczku Harrym i jego alter ego doktorze Stylesie! – powiedziała radośnie Kate, a Louis patrzył na bruneta z podziwem. Ten tylko uniósł kieliszek do góry i uśmiechnął się do przyjaciół. – Obaj wiele razy nam pomagali i w sumie bez nich nie było by Cold Coffee.

– Podziękowania należą się także naszemu Francuzikowi Louisowi – zaczął Niall, a Harry popatrzył na Louisa, unosząc delikatnie kąciki ust. – Najczęściej nas strasznie irytuje, ale no spójrzcie na niego, jak można go nie kochać?

– Dobra, robi się już ckliwie, więc na tym skończymy. Jest jeszcze mnóstwo osób, którym powinniśmy podziękować, ale jesteśmy okropni i o tym zapomnieliśmy – wzruszyła ramionami. – Jesteśmy po prostu bardzo szczęśliwi, że możemy się tutaj wszyscy spotkać. Chciałabym wznieść toast za Cold Coffee – podniosła swój kieliszek w górę, a wszyscy powtórzyli ten gest. – Mam nadzieję, że wszyscy spotkamy się za kolejne pięć lat i będziemy jeszcze szczęśliwsi i piękniejsi niż teraz!

– I wciąż zakochani! – wykrzyknął Ed, a Niall i Kate spojrzeli się na siebie z uśmiechem.

W tym samym momencie z kuchni wyszła jedna z kelnerek, przywożąc duży tort. Kate zeszła ze sceny, odbierając nóż, wciąż jednak trzymała mikrofon.

– Zaraz zostanę zabita, ale raz się żyje – powiedziała. – Może i jest to rocznica Cold Coffee, ale też  urodziny mojego najlepszego przyjaciela. Przeżyliśmy razem wiele pięknych lat i wiem, że nie lubi obchodzić swojego święta, ale będąc szczerą, mam to w dupie. Dlatego zaśpiewajmy Harry'emu sto lat w jego dwudzieste czwarte urodziny!

Wszyscy goście zaczęli śpiewać i Harry wyglądał na zawstydzonego. Kate podeszła do niego i chwytając go za dłoń, zaprowadziła do tortu. Zdmuchnął świeczki i ludzie bili brawo. Dziewczyna podała mu mikrofon, który wziął z niechęcią:

– Chciałbym wam podziękować za to wszystko i właściwie nie wiem, co powiedzieć – uśmiechnął się nieśmiało. – Bawcie się dobrze!

– Harry, jesteś mistrzem przemów! – powiedziała sarkastycznie Kate. – Dobra, kto chce tortu?

Niall obserwował, jak dziewczyna kroi ciasto na kawałki i podaje go gościom. Wyglądała na tak szczęśliwą. Podszedł do niej, objął w pasie i dał buziaka w policzek.

– Dostanę też kawałek? – spytał, a dziewczyna roześmiała się.

– Jeśli zjesz go z mojego ciała.

– Masz dziwne fantazje – ponownie ją pocałował, spoglądając na Jamesa, siedzącego przy stoliku.

Chociaż na ten jeden wieczór Kate była jego. Mógł ją całować, przytulać, mówić jak piękna jest. To sprawiało, że był szczęśliwy, ale też smutny. Bo to w końcu tylko jeden wieczór. Być może jeden z najpiękniejszych w ostatnim czasie, ale później wszystko wróci do normy. A Niall nie mógł tego znieść, chciał, żeby Kate była już na zawsze jego.

Impreza mijała dość spokojnie; to znaczy wszyscy rozmawiali, jedli, pili, część osób nawet zaczęła tańczyć, jednak nie było żadnych kłopotów. Louis trochę się o to obawiał. Nie znał wielu gości i bał się, że zaczną robić jakieś problemy. Pamiętał, że na jego domówkach, gdy zapraszano „znajomych znajomych", to nigdy nie wychodziło z tego nic dobrego. Ale teraz byli dorosłymi ludźmi, a to nie była impreza nastolatków. Co mogło pójść nie tak?

Louis obserwował, jak Zayn i Liam karmią się nawzajem ciastem, podczas gdy Kate i Niall rozmawiają z gośćmi, wtuleni w siebie. Uśmiechnął się na ten widok, czując, że tak właśnie powinno być. Poczuł się, jak siedem lat temu, kiedy to było dla nich codziennością. Ogarnęło go poczucie nostalgii, bo wiedział, że to już przeminęło. No i on i Harry już nigdy nie wrócą do tego co było.

– O czym myślisz? – ktoś szepnął do jego ucha, ale głos był tak cudownie znajomy i piękny, że Louisa przeszły dreszcze.

– Szybko wróciłeś – powiedział do Harry'ego, gdy ten usiadł obok niego. Niedawno pojechał odwieźć Lily do jej cioci, bo była już zmęczona. Perrie chciała z nią wracać, ale tak dobrze bawiła się z Edem, że Harry zaproponował inne rozwiązanie.

– Lily świetnie się bawiła, ale jest wykończona – oznajmił, patrząc na niego z uśmiechem. – To o czym tak myślałeś?

– Wiesz, że to najgorsze pytanie jakie można zadać? – zaśmiał się.

– Uwierz, że nie – pokręcił głową. – Jestem psychologiem, znam się na najgorszych pytaniach i to jest znośne.

– Ale tutaj, panie Styles, nie jest pan psychologiem – odpowiedział zalotnie.

– Tutaj jestem Harrym – zgodził się.

– Myślałem o przeszłości – odpowiedział w końcu Louis, ku zadowoleniu bruneta. – Wiesz, o tych czasach kiedy byłem piękny i młody.

– Nadal jesteś – powiedział, łagodnie się uśmiechając. – Masz dwadzieścia pięć lat, nie zachowuj się, jak mężczyzna w średnim wieku.

– Przepraszam bardzo, jeszcze ich nie skończyłem – oburzył się. – Praktycznie jesteśmy tym samym wieku.

– I pomyśleć, że to ty mi wypominałeś, że jestem młodszy – zaśmiał się.

– Właściwie, to czemu nie chcesz obchodzić urodzin? – zaciekawił się.

– Czuję się coraz starszy i jakoś mnie nie cieszą, wiesz? – odpowiedział.

– Przed chwilą mi mówiłeś co innego – przypomniał mu.

– Wróćmy do ciebie – powiedział pewnie. – Dlaczego tak smuci cie myślenie o przeszłości?

– Okej, może i nie jestem stary, ale do najatrakcyjniejszych mężczyzn już nie należę – przyznał ze smutkiem. – Ale cóż, my...

– Nie waż się nawet tak myśleć – głos Harry'ego stał się ostrzejszy. – Ty nie tylko wyglądasz pięknie, jesteś cały piękny, Lou.

I Louis nie wiedział, czy chodziło o to, że nazwał go "Lou", czy że powiedział mu komplement, może obydwa, ale to wszystko sprawiło, że zapomniał jak się oddycha. Szybko się opamiętał, bo to on przecież jest tym pewnym siebie, a Harry jest księżniczką, która rumieni się na komplety.

Louis czuł, że on wciąż cholernie go kocha i zostawienie Harry'ego był jego największym błędem. Być może to teraz on by go karmił ciastem i planowaliby ślub. Z drugiej strony, mogliby ze sobą zerwać i się nienawidzić. Chociaż, czy oni mogliby się nienawidzić? Teraz mieli szanse zacząć od nowa, przynajmniej Louis miał taką nadzieję. Czuł, że powoli poznaje Harry'ego na nowo, nadrabiają ten stracony czas.

Spojrzał w oczy Harry'ego i zobaczył tam całe swoje szczęście.

– Dużo się zmieniło. – Louis przerwał ciszę, która wcale nie była niezręczna. Wszystko, co robił Harry wydawało się być idealnie wpasowane w sytuacje, jego milczenie konieczne, a słowa starannie dobrane. Jakby przewidywał każdy ruch Louisa i wiedział co zrobić.

– To oczywiste, minęło siedem lat – powiedział uspokajająco. – Dorośliśmy, zmieniliśmy się, ale tak naprawdę w głębi duszy jesteśmy tymi samymi, niepewnymi nastolatkami.

– Ale Harry – zaczął mu powoli tłumaczyć swój tok myślenia – spójrz na Nialla i Kate; są w sobie zakochani, to widać, ale z jakiegoś powodu się rozstali. Tak naprawdę wydaję mi się, że żadne z nich nie wie dlaczego.

– Czas działa nieubłaganie i może zatrzeć wszystko, oprócz prawdziwego uczucia – przerwał mu Harry. – Jeśli to co było między nimi, było prawdziwe, to do siebie wrócą.

Louis naprawdę nie chciał doszukiwać się w tym odniesienia do relacji jego i Harry'ego.

– Oczywiście masz racje, pokrewne dusze odnajdą się zawsze, ale spójrz na to inaczej – Louis coraz mniej się denerwował i czuł, że jego rozmowa z Harrym robi się swobodniejsza. – Wyobraź sobie, że to samo mogłoby się stać z kimś innym. Co jeśli to Zayn i Liam spotkaliby jakieś przeciwności i to oni by się rozstali?

– Jest możliwie – potwierdził ruchem głowy. – Ale jak już mówiłem, prędzej czy później się odnajdą, jeśli naprawdę są sobie przeznaczeni. Myślę, że w głębi duszy też jesteś romantykiem.

– Oczywiście, że tak – prychnął. – Lubię spacery o zachodzie słońca i długą grę wstępną.

– Przez te siedem lat mogło zmienić się wszystko, oprócz twojego sarkazmu – zaśmiał się Harry. Louis miał ochotę odpowiedzieć coś w rodzaju „i dużego penisa", ale wolał nie nadużywać przychylności bruneta.

Kolejny raz trochę pomilczeli, przyglądając się ludziom wokół. Louis był ciekawy, czy Harry analizuje ich ruchy pod względem psychologicznym. Nie miał jednak zbyt wiele czasu na zastanowienie się nad tym, bo zmieniła się piosenka i już po pierwszych dźwiękach wiedział, co go czeka.

– Waterfalls! – wykrzyknęła Kate, chwytając Nialla za rękę i szybko biorąc pozostałych przyjaciół. – To klasyk, moi drodzy!

Zmuszeni przez blondynkę, wyszli na parkiet i zaczęli tańczyć do muzyki z lat dziewięćdziesiątych. Wszyscy patrzyli na nich, jak na nienormalnych, ale nie przejmowali się tym. Louis ostatni raz tańczył do tej piosenki na domówce u Nialla, kiedy to pierwszy raz pocałował Harry'ego. Teraz tylko tańczył koło niego, znów czując się jakby miał siedemnaście lat. Najszczęśliwsza jednak była Kate, która z radością tańczyła i śpiewała. Gdy w końcu piosenka się skończyła, przytuliła ich wszystkich:

– Jesteście najwspanialszymi przyjaciółmi, jakich mogłam sobie wymarzyć – powiedziała zadowolona.

Właściwie ich grupowy uścisk wyglądał dość dziwnie. Louis był wtulony w Harry'ego, Zayn w Liama, a Kate w Nialla i po prostu stali blisko siebie, udając że przytulają się razem. Czuł dokładnie zapachach Stylesa i czuł się jak w domu. Spojrzał na Zayna, który wskazał ruchem głowy na Kate, która stała przytulona do Nialla. Pozostali odsunęli się lekko, zostawiając ich samych na środku parkietu.

Zobaczyli, jak Niall lekko unosi podbródek Kate i cmoka ją w usta. To nie był pocałunek, to raczej coś w rodzaju zapewnienia „hej, jestem tutaj dla ciebie". Louis poczuł, że zrobiło mu się cieplej na sercu, bo Kate uśmiechnęła się na ten gest. Jakby wrócili do tego, co mieli kiedyś.

– A nie mówiłem, że bratnie dusze zawsze się odnajdą? – usłyszał szept Harry'ego.

– Ponownie miałeś rację – uśmiechnął się do niego.

Impreza powoli się kończyła i wszyscy goście zbierali się do domów. Zostali tylko najbliżsi Kate i Nialla.

– Lettie, jeśli poczekasz chwilkę, to cię odwiozę – odezwał się Niall do Scarlett.

– Nie trzeba, skarbie – cmoknęła go w policzek. – Luke mnie weźmie po drodze.

– Widzę, że już zdążyłaś się nawet zaprzyjaźnić z moim bratem – dokuczyła jej Kate, ale Scarlett uśmiechnęła się szeroko i pożegnała się z resztą.

– Czy ktoś z was widział Eda i Perrie? – spytał Liam, niosąc talerze do kuchni.

– Zniknęli gdzieś po przemowie – odpowiedział Zayn. – Czy ty myślisz, że... O nie.

– Ed nareszcie zaliczy kogoś innego niż Teneryfę, powinniśmy się cieszyć – wtrąciła się Kate.

– Nie rozumiesz, Katy – pokręcił głową Zayn. – Perrie i Ed to dwa odmienne typy. Ona weźmie go za przygodę, a on zacznie pisać o niej piosenki.

– Właśnie, czy on nie miał śpiewać o was? – zagadał Harry.

– Nie było go tutaj przez większość imprezy, pewnie zapomniał – Kate wzruszyła ramionami. – Poza tym...

– Czyli osoby, dla której odwalaliśmy tę szopkę, nie było? – spytał oburzony James, patrząc gniewnie na swoją dziewczynę. – To po co był ten cały pocałunek?

– Przecież nie wiedzieliśmy, że go tu nie ma – przewróciła oczami. – Czy naprawdę musisz robić dramę?

– Przepraszam, że nie podoba mi się to, że moja dziewczyna liże się ze swoim byłym! – zaakcentował słowo „moja", spoglądając na Nialla.

– Uspokój się James, to było zwykłe cmoknięcie – wytłumaczył spokojnie blondyn. – Spróbuj to przyjąć na luzie, jak Lettie.

– Nie mów mi co mam robić – prychnął i zabrał swoja kurtkę. – Odezwij się do mnie Kate, gdy przestanie wam odwalać.

– Jak na razie to ty jesteś jedynym, któremu odpierdala – krzyknęła za nim. – Chuj mu w dupę – mruknęła, gdy wyszedł.

Opadła ciężko na krzesło, wzdychając. Niall zaraz usiadł koło niej i objął ją ramieniem.

– Kitty, przykro mi, że się pokłóciliście – dziewczyna pokręciła głową, ale nie odsunęła się od niego. – Ale na pewno zaraz mu przejdzie. Na ciebie przecież nie można się gniewać.

– Zastanawiam się jedynie, jakim cudem Scarlett nie jest zazdrosna – powiedziała z wyrzutem. – Widać, że jej na tobie zależy, ale równocześnie nie robi ci takich problemów.

– Po prostu ufamy sobie – wytłumaczył, ale czuł wyrzuty sumienia, okłamując ją.

Kate wstała, uśmiechając się lekko. Jej dobry humor znowu powrócił, nawet jeśli był lekko udawany. Niall znał ją na tyle, że wiedział w którym momencie jej uśmiech jest prawdziwy.

– Horan, jutro rano bądź u mnie – rozkazała. – Tylko dość wcześnie, znasz moją mamę.

– Udajemy, że mieszkamy razem? – upewnił się Niall, a Kate mruknęła „mhm" w odpowiedzi. – W takim razie, czemu to ja mam iść do ciebie? Raczej ty powinnaś zamieszkać u mnie.

– Kurwa, zapomniałam, że już u nas była – powiedziała zdenerwowana. – To w takim razie ja przyjdę do ciebie z samego rana.

– Nie żeby coś, ale mieszkanie Nialla nie wygląda jakby mieszkała w nim kobieta – wtrącił Liam. – Ma tam straszny bałagan, pewnie rozwinęła się jakaś nowa forma życia.

– Dzięki stary.

– Mogłam się tego spodziewać – westchnęła zrezygnowana. – Zmiana planów. Pojedziemy do ciebie, a po drodze kupimy jakieś świeczki zapachowe, żeby było przytulniej. I czeka nas cała noc sprzątania.

– Nie mogę się doczekać. – zaśmiał się.

– A po południu zapraszam was wszystkich na herbatkę z moją mamą – oznajmiła Kate.

– Ja chyba złamałem nogę – powiedział Zayn.

– Tak, a ja muszę go zawieźć do szpitala – dodał Liam.

– Nie ma żadnych wymówek, macie jutro być u mnie – rozkazała dziewczyna. – Lewis, ty też! Musisz poznać moją matkę.

***
Tutaj jest już piątek, więc mogę wstawić rozdział!
Śmieję się, bo dostałam zawału serca, kiedy zobaczyłam rozdział. Cóż, ci co przeczytali muszą czekać dwa dni dłużej na rozdział!
A ja umieram już tutaj, bo jest mi gorąco i nie mam jak pisać, bo wolę prace z laptopem niż telefonem.
Ogólnie mam nadzieję, że spodobały wam się te wszystkie momenty w waszymi otp, bo w tym rozdziale było trochę Larry'ego, Ziama i Kialla, a to niczym powrót do wits!

Przepraszam wszystkich których w środę doprowadziłam do ataku serca. XDD /Chatsaim

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro