12. 2AM

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zayn przyszedł do domu zadowolony. Dzisiaj umówił się z Liamem na randkę w restauracji. Przez ten cały ślub, pracę, premierę książki, mają coraz mniej czasu dla siebie, dlatego taki jeden wieczór bardzo go cieszył. Kochał Liama nad życie i w pełni go wspierał, ale czasami czuł się zmęczony jego pracą nad książką. Miał wrażenie, że ona stała się najważniejsza. Cieszył się, ze narzeczony spełnia swoje marzenie, ale chciał, żeby poświęcił mu więcej czasu. Właśnie dlatego przez cały tydzień czuł się tak podekscytowany. Mieli wyjść do ich ulubionej włoskiej restauracji, w której chyba już od wieków nie byli. Jeśli już wychodzili na miasto, to szli to Cold Coffee. Ta mała odmiana sprawiła, że Zayn nie mógł się już doczekać i dawno był gotowy.

Zobaczył, że Liam patrzy się przez okno, popijając herbatę. Był to jego zwyczaj i Zayn zdążył się przyzwyczaić, że w ten sposób najlepiej mu się myśli. Podszedł do swojego ukochanego, przytulając się do niego od tyłu.

– Przylepa z ciebie – zaśmiał się Liam, a Malik mocniej się w niego wtulił.

– Kochasz to – odpowiedział.

Żaden z nich nie wiedział, jak to się stało, że ze słodkiego przytulania się, przeszli do całowania się na kanapie. Ręce Liama błądziły po całym ciele mężczyzny. Zayn z zadowoleniem zauważył, że jego ukochany pozwala mu prowadzić.

– Czyli dzisiaj ja mam odwalić całą robotę? – zaśmiał się, odrywając na chwilę swoje usta. Liam w odpowiedzi tylko przygryzł jego wargę.

Zayn niespiesznie rozpinał koszulę Payne'a, wciąż siedząc na jego kolanach. To dziwne, ale czuł jakby się za tym stęsknił. Mimo że widzieli się codziennie, brakowało między nimi bliskości. Byli obok siebie, ale nie ze sobą. Zayn nareszcie mógł poczuć swojego ukochanego. Odpinał właśnie ostatni guzik jego koszuli, kiedy telefon Liama zadzwonił.

– Zejdź ze mnie, skarbie – poprosił.

– Spierdalaj – wymruczał do jego ucha. Dzwonek jednak nie przestał rozbrzmiewać, dlatego szatyn ściągnął z siebie Zayna.

– Przepraszam cię – powiedział i poszedł porozmawiać w drugim pokoju.

Malik usiadł na kanapie. Rozumiał, że Liam potrzebuje trochę prywatności, dlatego nie odbiera telefonu przy nim. Z drugiej strony miał dość tego, że nie mógł nawet spokojnie się z nim pobyć sam na sam. Ostatnio cały czas coś im musiało przeszkadzać, praca, jakiś niechciany telefon. Zayn nie wiedział, kto zadzwonił, chociaż domyślał się, że to wydawca.

Liam wrócił po kilku minutach ze smutną miną i mężczyzna zorientował się, co się stało.

– Zayne, jest sprawa... – zaczął niepewnie.

– Nie możesz dzisiaj? – spytał retorycznie. – Oczywiście.

– Kochanie – Liam usiadł obok niego, próbując go przytulić, ale ten się odsunął – to naprawdę ważne. Wydawca załatwił mi spotkanie z moim sponsorem. Chce ze mną porozmawiać na temat książki, zobaczyć postępy...

– To może poślub tego wydawcę, z nim spędzasz więcej czasu niż ze mną – powiedział obrażony, wypychając dolną wargę do przodu.

– Chyba nie jesteś o niego zazdrosny? – zaśmiał się, dotykając placem jego ust. – On jest stary.

– Mhm, ja kiedyś też będę – prychnął. Był zdenerwowany, już kolejny raz go wystawił. Obiecał mu, że na pewno pójdą na tę randkę.

– Nie o to mi chodziło – musnął nosem jego szyję. – Kocham cię, wiesz o tym?

– Jasne – odpowiedział, odsuwając się od niego. Starał się być silny i nie poddać się jego czułym słówkom. – Idź już lepiej do niego.

– Kochanie, poradzisz sobie? – położył mu dłoń na kolanie, podczas gdy Zayn złożył ręce na piersi. – Może zadzwoń do Harry'ego albo Louisa?

– Mają dzisiaj terapie, nawet o tym zapominasz – powiedział, przygryzając z nerwów wnętrze policzka. – A Niall i Kate pracują. Ale nie martw się, dam sobie radę.

– Jesteś dzielny – pocałował go w policzek na pożegnanie. – Wynagrodzę ci to potem.

– Jak zawsze – westchnął, gdy zamykał drzwi za Liamem.

Brunet miał ochotę się rozpłakać. Nie miał już na nic siły, Liam nie mógł poświęcić mu nawet jednego wieczoru. Kochał go, ale to już nie było to samo. Czuł, że się od siebie oddalają, zanim zaczęli przygotowania do ślubu, wszystko było inaczej. Payne był spontaniczny, romantyczny, chodzili cały czas na randki, w weekendy nie wychodzili z łóżka. Teraz Zayn musiał prosić go o wszystko, bo mężczyzna wciąż był zmęczony.

Nie chciał się wciąż naprzykrzać przyjaciołom, Kate i Niall byli zajęci pracą, Harry i Louis wreszcie dostali kolejną szansę od losu. I nie chodziło o to, że Zayn chciał być w centrum uwagi, on po prostu potrzebował kogoś przy sobie. Może i przesadzał, i był zbyt egoistyczny, ale miał już dość tej książki Liama. Doszedł do wniosku, że to ona była źródłem kłopotów.

Malik nie miał ochoty siedzieć sam w domu. Spojrzał na swoją dłoń i musnął palcami pierścionek zaręczynowy, zanim jednym ruchem go zdjął. Położył go na stoliku do kawy i przyglądał się mu przez chwilę. Założył go jednak z powrotem, czując się bez niego dziwnie nagi. Założył płaszcz i bez zastanowienia wyszedł z domu.

Na zewnątrz było zimno i słońce już zaszło, a Zayn przemierzał ulice Londynu. Nie wiedział dokąd zmierza, nie chciał po prostu dłużej zostać w mieszkaniu. Musiał wszystko przemilczeć. Czuł się źle, ale nie był pewien, czy cały ten ślub ma sens. Jeżeli książka Liama odniesie sukces, jego dalsze życie będzie tak wyglądało. Ciągłe wyjazdy, pisanie, spotkania, wywiady. A Zayn nie był chyba gotowy na to, żeby być mężem sławnego pisarza. On potrzebował swojego Liama, który będzie go przytulał i chodził z nim na randki, a nie gościa, który zajmuje się tylko swoją pracą. W swojej paczce przyjaciół mieli już jednego pracoholika, Harry'ego, niepotrzebny był im drugi.

Wciąż kochał Payne'a nad życie, już od jakichś dziesięciu lat tak samo mocno. Czasami miał wrażenie, że to wszystko za szybko się potoczyło i że Liam jest z nim z przyzwyczajenia. W końcu są razem od siedmiu lat i tak długi związek trudno jest zakończyć jednym słowem. Bał się, że oświadczyny i ślub Liam zainicjował tylko dlatego, bo tego wymagali od niego wszyscy wokół. Bo przecież tak miało być od początku, to oni byli tą idealną parą bez problemów.

Zawiał mocny wiatr i Zayn poczuł, że jest mu chłodno. Spojrzał na telefon, mimo że nie było go kilka godzin, Liam nic do niego nie napisał. Zrobiło mu się jeszcze bardziej przykro. Usiadł na ławce w nieznanym sobie miejscu. Nie miał ochoty iść dalej, ale nie wiedział, jak wrócić. Spacer, gdy jesteś zły, nie jest dobrym pomysłem.

Siedział tak przez dłuższy czas. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie zadzwonić do kogoś, żeby po niego przyjechał. Nie miał jednak ochoty z nikim znajomym rozmawiać, bo musiałby im się tłumaczyć, co tutaj robi. Wiedział, że nie może im powiedzieć o swoich wątpliwościach. Kate nakrzyczałaby na niego, Harry dałby mu diagnozę, ale i tak uznał, że musi się pobrać, a Niall by go upił. Jedyną opcją był Louis, Zayn miał wrażenie, że tylko on myśli racjonalnie. Przez to, że nie był z nimi przez kilka lat, mógł trzeźwo ocenić sytuację.

Nagle zobaczył, że zatrzymuje się przed nim czerwony, sportowy samochód. Z okna wychyliła się ładna blondynka i zawołała:

– Hej, podwieźć cię? – Zayn spojrzał na nią zdziwiony. Nie wiedział dlaczego, ale podszedł do samochodu. Cieszył się, że nareszcie ktoś się nim zainteresował, nawet gdyby miała być to jakaś dziwna dziewczyna w sportowym samochodzie. Z uśmiechem odblokowała drzwi i Malik po prostu wsiadł do środka. Przyjrzał się jej; była szczupła, miała na sobie podarte jeansy i krótką, obcisłą bluzkę. Niewątpliwie była ładna i nawet wydawała się być sympatyczna. Długie blond włosy zapięła w wysoki kucyk, ale pojedyncze kosmyki opadały jej na twarz. – Jestem Gigi. To gdzie jedziemy?

– Zayn – podał jej dłoń, po czym ruszyli. – Jak najdalej.

– Podoba mi się ta odpowiedź – mrugnęła do niego.

– Twoim hobby jest wożenie po mieście nieznajomych facetów? – spytał, obserwując miasto.

– Tylko tych ładnych – odpowiedziała, a Zayn roześmiał się , słysząc ten komplement. – Poza tym, hej, znam twoje imię, nie jesteś nieznajomy.

Spojrzał na telefon, z nadzieją, że Liam do niego napisał. Nic takiego jednak się nie stało.

– Ej, Zayn – zagadała Gigi, a on szybko odłożył telefon. – Czemu wsiadłeś do tego samochodu?

– Bo mnie o to poprosiłaś – powiedział niepewnie, a ona się roześmiała.

– Twoim hobby jest bycie wożonym po mieście przez nieznajome?

– Tylko przez te ładne – dziewczyna się uśmiechnęła, słysząc to.

– Mogłam okazać się seryjnym zabójcą – odpowiedziała z powagą.

– Mam tak zły okres w życiu, że nie miałbym nic przeciwko. – odparł, patrząc na swoje kolana. – Nie żebym chciał się zabić, czy coś. Nieważne.

– Ważne – czuł na sobie jej wzrok, kiedy chwyciła jego dłoń, oglądając pierścionek. – Jesteś zaręczony, powinieneś się cieszyć.

– Powinienem – dotknął metalu na swoim palcu. – Gdyby jeszcze mój narzeczony nie był dupkiem, który wolał pracę od naszej randki.

– To serio dupek – zgodziła się.

– Nie zareagujesz na to, że to mężczyzna? – zdziwił się. Najczęściej ludzie albo byli zmieszani albo zaczynali się dopytywać, czy przypadkiem się nie przesłyszeli.

– Nie mam nic przeciwko gejom – wzruszyła ramionami. – Chyba, że są dupkami, odwołującymi randkę na rzecz pracy.

– Jestem bardziej biseksualny – dodał, a dziewczyna pokiwała głową. – Chodzi o to, że jestem z nim od siedmiu lat. My...– zaczął, ale przerwał. Nie chciał jej zamęczać swoimi problemami.

– Wy, co? – ponagliła go, gdy nie odzywał się przez dłuższą chwilę. – Nie przynudzasz mnie, jeśli tego się boisz.

I Zayn opowiedział jej wszystko ze szczegółami. Jak zakochał się w Liamie, jak wszystko się popsuło. Zrobiło mu się lepiej, nareszcie ktoś z zewnątrz usłyszał tę historię. Gigi z ciekawością się mu przysłuchiwała, co jakiś czas zadając jakieś pytania. Mówienie tego, co czuł na głos, sprawiało, że mógł poukładać myśli.

– Zayn, powiedz mi, kochasz go? – zapytała, gdy skończył mówić. Pokiwał głową w odpowiedzi. Oczywiście, że kochał Liama. – Może inaczej; kochasz go czy jesteś po prostu zakochany w tym uczuciu?

Okej, Zayn nigdy o tym tak nie myślał. Zawsze był pewien, że kocha Liama, ale teraz uznał, że być może Gigi ma rację. Jest zakochany w tym, co daje, albo raczej dawał mu chłopak. Pocałunki, randki, czułe słówka, ciepło, bliskość, seks. Ale kiedy skończył czuć się potrzebny, wszystko się zmieniło i miała wątpliwości.

Przed Liamem miał kilka związków, mniej lub bardziej poważnych. Żaden jednak nie był tak długi i nie wymagał takiego zaangażowania. Zayn doszedł do wniosku, że przyzwyczaił się do bycia z Liamem tak bardzo, że nawet nie zastanowił się, czy go jeszcze kocha. Bo teraz wszystko było inne niż na początku, znali się tak dobrze i niczym nie mogli się zaskoczyć. I być może to wszystko wydawało się być piękne, ale takie nie było. To tylko pozory, ale oni nie byli szczęśliwi. Zabrakło uczucia, które kiedyś mieli.

Jechali właśnie przez Tower Bridge, kiedy dziewczyna się zatrzymała.

– Co ty robisz? – spytał, gdy zaparkowała na poboczu.

– Będzie fajnie – wysiadła, a Zayn podążył jej śladem. Usiedli przy barierkach, obserwując miasto. Było pięknie, widać było mnóstwo świateł. Uwielbiał takie spontaniczne wyjazdy, na które nie mógł liczyć z Liamem. Swoje spotkania musieli wcześniej ustalać. Kiedyś naprawdę było inaczej, z dnia na dzień umawiali się i robili coś szalonego. Myśląc o Liamie, spojrzał na swój telefon. Wciąż nie było żadnej wiadomości. Chłopak najwyraźniej nawet nie zauważył, że nie ma go w domu.

Gigi wyciągnęła paczkę papierosów i podsunęła ją Zaynowi. Mimo że rzucił palenie, bo Liam za tym nie przepadał, wziął jednego papierosa i pozwolił dziewczynie go podpalić. Zaciągali się dymem, patrząc na panoramę miasta.

– Przeżyłaś kiedyś taki dzień, w którym nic ważnego się nie wydarzyło, ale pod koniec dnia nie wiesz kim jesteś i co chcesz dalej zrobić ze swoim życiem? – spytał jej, wypuszczając dym z płuc.

– Średnio raz w tygodniu – odpowiedziała z uśmiechem. – Zayney, to normalne, że masz wątpliwości. Ślub to duża zmiana w życiu, musisz to dobrze przemyśleć.

– Strzelam, że jesteś jedną z tych przeciwniczek małżeństw.

– Och, nie przesadzaj – przewróciła oczami. – Sama może kiedyś wezmę ślub, ale mam jedną zasadę; nie zrobię tego, dopóki nie spróbuję spełnić swojego największego marzenia. I każdy powinien tak myśleć, chyba że ich marzeniem jest wzięcie ślubu. Wtedy droga wolna.

– A jakie jest twoje marzenie? – zaciekawił się.

– Nie śmiej się, ale chciałabym spróbować swoich sił w modelingu – Zayn zlustrował ją wzrokiem i pokiwał głową.

– Nadajesz się – przyznał, a dziewczyna zmarszczyła brwi. – Jesteś ładna, masz nietypową urodę, figurę też odpowiednią. Powinnaś spróbować.

– Właściwie to mam zamiar, za niedługo biorę udział w pewnym konkursie – powiedziała po chwili. – A ty jakie masz marzenie?

Zayn musiał się chwilę zastanowić. Nie myślał wcześniej, o jakimś jednym marzeniu, które musi spełnić. Wydawało mu się, że był szczęśliwy, ale nagle teraz przyszło mu do głowy mnóstwo małych rzeczy, które kiedyś chciałby zrobić w życiu. Z jakiegoś powodu o nich zapomniał albo stały się mniej ważne.

– Od zawsze chciałem być malarzem – powiedział do Gigi. – Wiesz, malować na zamówienie, może i mieć własną wystawę.

– Więc dlaczego tego nie robisz? – zdziwiła się. – Strzelam, że masz talent, skoro to twoje największe marzenie.

– Zrezygnowałem ze studiowania sztuki na rzecz architektury. W końcu z malarstwa trudno by się było utrzymać, a to daje mi jakąś namiastkę spełniania marzenia.

– Po pierwsze, architekci są gorący – zaśmiała się. – Mam na myśli, ej, oni tworzą coś z niczego, to prawie jak bycie bogiem. Ale wciąż, malarze są jeszcze gorętsi – oznajmiła dziewczyna. – A po drugie, masz jeszcze szanse. Przecież nie trzeba studiować sztuki, żeby być malarzem. Najwięksi artyści traktowali to jako hobby, a dopiero potem stało się to ich źródłem utrzymania.

– Ale ja nie wiem od czego miałbym zacząć – zwierzył się. – Dawno nie malowałem, nie miałem po prostu kogo.

– Malujesz ludzi?

– Martwa natura czy krajobrazy mnie aż tak nie pociągają. Czasami z nudów to szkicuję czy maluję, ale nigdy nie czuję specjalnego powołania – odpowiedział. – Nie miałem za bardzo kogo malować. Wbrew pozorom trudno jest znaleźć kogoś, kto nie będzie się ciebie wstydził.

– A twój narzeczony?

– Nie pozwoliłby mi tego wystawić – przyznał. – Ale z drugiej strony, nie chce, żebym malował kogoś innego. Jest strasznym zazdrośnikiem.

– Wiesz co, myślę, że mogę ci jakoś w tajemnicy przed nim pomóc – puściła oczko. – Jeżeli w ogóle jesteś w stanie spojrzeć na kogoś innego po kilku latach.

Milczeli przez chwilę. Zayn zastanowił się nad swoim życiem. Tak cholernie nie miał pojęcia, co dalej zrobić. Był rozdarty, jeśli zerwie zaręczyny, straci siedem lat swojego życia. Z drugiej strony, co jeśli nie będzie szczęśliwy? Zmarnuje wtedy resztę życia.

– Ja po prostu nie wiem, czy jeszcze potrafię być z kimś innym – wypalił nagle. – Jestem z nim od siedmiu lat, przez ten czas byłem mu wierny.

– Chcesz mi powiedzieć, że przez siedem lat nawet nie pocałowałeś nikogo innego? – spytała, a on pokiwał głową. – Podziwiam.

Nagle poczuł wibracje w kieszeni. Z nadzieją wyciągnął telefon, ale nie dzwonił do niego Liam, tylko Kate. Odebrał przy Gigi, nie chcąc nic przed nią ukrywać.

– Słucham?

– Gdzie ty, kurwa, jesteś? – usłyszał wściekłą Kate. – Czemu nie ma cię w domu?

– Na Tower Bridge – powiedział. – Skąd wiesz, że mnie w nim nie ma?

– Bo do ciebie, kurwa, poszłam, bo Liam zadzwonił, że jesteś sam – wykrzyknęła. – Zayne, powiedz mi, że nie robisz nic głupiego.

– Obserwuję Londyn z koleżanką.

– Zayn, ty kurwo, jest po drugiej w nocy – westchnęła. – Pamiętasz, co powtarzam wam od kilku jebanych lat?

– Po drugiej w nocy nie może nas nic dobrego spotkać – odpowiedział od razu.

– O tej porze najlepiej wrócić do domu i iść spać, tym bardziej, gdy nie jesteś tam ze mną – dodała.

– Kate, ja świetnie się bawię – powiedział łagodnie, patrząc na uśmiechającą się Gigi. – Nie mam zamiaru wracać do domu.

– Nie pozwolę ci, ty kutasie, zatopić mojego statku! – wykrzyknęła, a Zayn po raz pierwszy zrozumiał, co czuł Louis, gdy Kate się na nim wyżywała. – Po drugiej w nocy twój zdrowy rozsądek dawno śpi.

– Katy, to moje życie. Wolę się dobrze bawić, zamiast płakać, bo mój narzeczony jest dupkiem i lubi odwoływać nasze randki.

– Nie rozumiesz Zayn, wróć do domu, proszę cię – usłyszenie prośby od Kate było niespotykane. – Wróć do...

– Dobranoc – pożegnał się i wyłączył telefon. Wrzucił papierosa do Tamizy, a Gigi powtórzyła jego ruch. – Mogłabyś coś dla mnie zrobić?

– Jasne, ale myślę, że powinniśmy stąd odjechać, bo twoja szalona przyjaciółka zaraz tutaj będzie – słysząc to, Zayn uśmiechnął się. – Nie śmiej się, chcę być modelką, muszę dbać o swój wygląd. Podbite oko słabo wychodzi na zdjęciach.

Zayn podszedł do niej bliżej, trzymając ją za biodra. Najczęściej to Liam tak go dotykał, była to miła odmiana. Gigi położyła mu dłonie na szyi.

– Pocałuj mnie – poprosił Zayn, zbliżając się do niej. – Muszę się przekonać.

– Przyjacielska pomoc, hm? – zaśmiała się, gdy ich twarze dzieliły już tylko centymetry.

– Można tak powiedzieć.

Nachylił się i złączył ich usta. Poczuł smak jej błyszczyku i pełne wargi. Było ta całkiem odmienne, od całowania Liama. Nie wiedział czy lepsze czy gorsze, po prostu inne. Przez chwilę zapomniał o Liamie, o Kate, o wszystkim innym, skupiając się na dziewczynie.

W końcu oderwali się od siebie. Gigi uśmiechnęła się delikatnie, a Zayn to odwzajemnił.

– Twoim hobby jest całowanie nieznajomych dziewczyn w środku nocy? – spytała złośliwie, gdy z powrotem wsiedli do samochodu. – Chcesz jechać do mnie?

– Twoim hobby jest zapraszanie nieznajomych facetów do siebie, po wywożeniu ich na Tower Bridge? – drażnił się. Dziewczyna wybuchła śmiechem, uprzednio mówiąc coś w stylu "jasne".

– Tylko tych ładnych – powiedziała, wciąż się śmiejąc.

Nic dobrego nie dzieje się po drugiej w nocy.

Ω

Liam nienawidził siebie, za to co robił Zaynowi. Wiedział, że to złe, ale nie miał innej możliwości. Jego narzeczony nie mógł się jeszcze o tym dowiedzieć.

Chodzi o to, że Liam nie był tylko zajęty książką. Jasne, to wszystko było dla niego bardzo ważne i poświęcał swojemu dziełu dużo czasu. Nie wszystko jeszcze było gotowe, musiał cały czas dopracowywać rozdziały, spotykał się raz w tygodniu z wydawcą, któremu i tak wiecznie coś nie pasowało. Był wiele razy na niego zdenerwowany, ale wiedział, że ten ma rację; jeśli chce żeby książka stała się bestsellerem, musi przeżyć krytykę i postarać się zrobić ją jeszcze lepszą.

Ale oprócz tego, swój wolny czas Liam ostatnio zaczął poświęcać jeszcze czemuś innemu. Mimo że przyjaciele jak najbardziej starali się ich odciążyć od przygotowań związanych ze ślubem, Payne miał jedną rzecz do zrobienia, o której wiedziała tylko Kate. Wpadli na to pewnego razu, będąc sami w Cold Coffee i przeglądając zdjęcia, które dziewczyna nagromadziła przez lata. Większość zrobiła ona sama, ale Liam zauważył też kilka z innych źródeł:

– Skąd masz zdjęcie moje i Zayna z meczu? – zapytał jej. – Przecież ciebie wtedy tam nie było.

– Znalazłam je kiedyś przypadkowo na stronie szkoły i uznałam, że jest słodkie – wzruszyła ramionami. – W sumie to pewnie jest tam jeszcze dużo waszych zdjęć, nie chciało mi się wszystkiego przeszukiwać.

I to wystarczyło, żeby Payne wpadł na pewien pomysł; postanowił poszukać wszystkich zdjęć, na których on i Zayn są gdzieś razem. Niekoniecznie tych pozowanych, czasami robionych przypadkowo przez znajomych. Kate uznała, że najlepiej byłoby zrobić z tego film. I tak wszystko się zaczęło.

Liam spędzał noce, przeszukując strony internetowe szkoły i klubów, do których chodzili. Znali się w końcu siedem lat i to nie było łatwe, bo wiele ze szkolnych albumów było już nieaktywnych albo nie działały i musiał dzwonić do sekretariatu z prośbą o przesłanie zdjęć. Odnowił również kontakty ze starymi znajomymi, u których kiedyś imprezowali. To wszystko trwało, bo ludzi cały czas przesyłali zdjęcia, on przypominał sobie o nowych miejscach. Dodatkowo Kate cały czas wpadała na jakieś inne pomysły. W końcu postanowili, że Liam stworzy film składający się z kilku fotografii z dzieciństwa, a później ze wszystkich zdjęć jakie mają razem.

Malik nie wiedział, co szatyn robi wieczorami. Pewnie myślał, że cały czas pracował nad książką. Oczywiście, to też robił, ale starał się poświęcić czas na tworzenie filmu, wybierając zdjęcia i układając je chronologicznie.

Tego wieczoru naprawdę chciał odpocząć i iść ze swoim ukochanym na randkę. Brakowało mu tego, przez nadmiar zajęć ciągle był zmęczony. Teraz nareszcie mógł spędzić spokojnie czas z Zaynem i wynagrodzić mu te kilka tygodni. Jednak musiał zadzwonić wydawca, oznajmiając, że musi spotkać się ze sponsorem. Liam nie miał na to ochoty, ale wiedział, że mężczyzna jest zabiegany i naprawdę mu zależy na spotkaniu dzisiaj. Miał nadzieję, że narzeczony go zrozumie i mu wybaczy. Myślał, że spotkanie nie potrwa zbyt długo i zdążą jeszcze gdzieś razem wyskoczyć.

Być może przyszły sponsor książki – Nick Grimshaw, okazał się być przystojnym mężczyzną po trzydziestce. Miał ładny uśmiech i wydawał się być bardzo sympatyczny. Wczęśniej jednak wydawca powiedział mu, że ma się nie odzywać nie pytany i najlepiej żeby zostawił mu wszystko, bo lepiej sobie poradzi. Smith i Liam musieli namówić pana Grimshawa, że warto zainwestować w tę książkę. Rozmawiali przez kilka godzin o niej, wydawca pokazywał losowe rozdziały, chwaląc styl i pomysłowość Liama:

– Wie pan, jeszcze nikt nigdy nie wpadł na taki pomysł! – mówił. – W tej książce każdy może odnaleźć siebie i to dosłownie. To zbiór opowiadań, w których nie wie się praktycznie nic o bohaterach; zna się tylko płeć jednego z nich, nie wiadomo nic o drugiej osobie. Dopiero na końcu dowiadujemy się, kim byli. Wcześniej wiadomo tylko, jakie uczucie ich łączy.

– Kiedy pan to wymyślił, panie Payne? – spytał mężczyzna, popijając wino. Przestało go już interesować, to co mówił wydawca, wolał skupić się na punkcie widzenia Liama.

– Prawdę mówiąc wszystko zaczęło się już w liceum – odpowiedział niepewnie. – Uważam po prostu, że miłość to miłość i zakochujemy się w człowieku, nie jego płci. Czytając poszczególne opowiadania, czytelnik może wyobrazić sobie dowolne osoby; mogą to być dwie kobiety z dużą różnicą wieku, mężczyźni, których dzieli kilka lat, albo heteroseksualna para, urodzona w tym samym roku. Panuje tutaj pewna dowolność, bo zna się płeć tylko jednej z osób. Kiedy już każdy zdąży zrozumieć, jakie uczucie łączy te dwójkę, dowiaduje się kim jest ta druga osoba. Może to być dla niego całkowite zaskoczenie albo i nie, w zależności co wcześniej pomyślał.

– Czyli ma to za zadanie wzbudzić w ludziach tolerancje? – wywnioskował.

– Myślę, że komuś nietolerancyjnemu łatwiej będzie zrozumieć uczucie dwóch homoseksualnych osób, jeśli wcześniej nie będzie o tym wiedział. Zobaczy, że ta miłość wygląda tak samo jak u innych.

– To bardzo piękne, panie Payne, ale myśli pan, że to się sprzeda?

– Ależ proszę pana, to będzie... – zaczął wydawca, ale Grimshaw mu przerwał.

– John, nie prosiłem cię o odpowiedź – powiedział. – Chcę poznać zdanie autora.

– Wydaję mi się, że ma to dużą szansę na stanie się popularną książką. – odpowiedział szczerze, po chwili namysłu. – Nie liczę na bestseller, ale w obecnych czasach wiele osób jest zainteresowanych tą tematyką. Chodzi mi o to, że sam znam wiele osób ze środowiska LGBT, które z chęcią by coś takiego przeczytały.

– A co z osobami, które nie są homoseksualne? Chcemy w końcu dotrzeć do większości osób, nie tylko do pewnej niszy.

– Wie pan, nie trzeba być zwierzęciem, żeby bronić praw zwierząt, tak samo jak nie trzeba być homoseksualnym, żeby bronić praw tych osób – powiedział Liam, a Smith rzucił mu mordercze spojrzenie. – Uważam, że niezależnie od orientacji, można znaleźć coś dla siebie. W końcu niektóre opowiadania to zwykłe, heteroseksualne historie romantyczne. Nawet nastolatki to polubią.

– Podoba mi się ta odpowiedź, Liam – Grimshaw puścił mu oczko. – Jestem gotowy pomóc ci w promocji książki.

– Dziękuję panu! – ucieszył się.

– Wystarczy Nick – uśmiechnął się. – A teraz, zapraszam was na piwo! Mam już dość tych eleganckich restauracji, wyskoczyłbym do jakiegoś baru.

– Nie mogę, robi się już późno...

– Och, przestań Liam – powiedział Smith. – Cały czas pracujesz, należy ci się chwila relaksu.

– No cóż, po raz pierwszy zgodzę się z Johnem – dodał Nick.

Liam przytaknął, po czym przeprosił ich na chwilę, żeby zadzwonić. Przez chwilę chciał zatelefonować do Zayna, ale bał się, że chłopak będzie na niego zły. Nie mógłby go okłamać, że spotkanie się przedłużyło, bo ten od razu by to wyczuł. Z drugiej strony, nie chciał mu mówić, ze idzie do baru. Mimo że nie miał na to ochoty, wiedział, że musi mieć dobre kontakty z Nickiem, żeby zajął się promocją książki.

W końcu wybrał numer do Kate, która dopiero po klku sygnałach odebrała.

– Liam, mówiłam ci, że dzisiaj organizuję urodziny i nie mogę wam przywieźć lubrykanta – powiedziała na przywitanie. – Miałam nadzieję, że sam się zaopatrzysz!

– Katy, nie o to chodzi – mruknął niepewnie.

– Co, randka nie wyszła? – spoważniała.

– Tak jakby jej nie było – westchnął. – Zadzwonił wydawca, musiałem spotkać się z nim i sponsorem książki i tak jakoś wyszło...

– ... że odwołałeś randkę na rzecz pracy? – oburzyła się. – Wy faceci jesteście popierdoleni. Najpierw Niall, teraz ty. Zaraz jeszcze Harry albo Louis coś odwalą.

– Co zrobił Niall? – zaciekawił się.

– Po prostu znowu zaczął mieć jakieś pretensje o Jamesa, a sam ma tą swoją Sally i... nieważne, powiem ci kiedy indziej. Teraz lepiej gadaj, po co dzwonisz, bo serio mam tutaj urwanie głowy.

– Bo tak jakby muszę iść teraz do baru, bo Nick nas zaprosił i Zayn został sam w domu – wydusił z siebie. – Nie wiem, co ma robić.

– Dobra, przyznaj się, że miałeś nadzieję, że ja coś wymyślę – westchnęła. – Dobra, masz szczęście, że impreza się skończyła i musimy z Niallem tylko posprzątać. Pojadę zaraz do Zayna i sprawdzę, czy wszystko w porządku.

– Przyjadę rano i posprzątam, obiecuję – jęknął.

– Dobra, Romeo, już do niego jadę – powiedziała.

– Mówiłem już, że cię kocham?

– Dopóki nie zrobisz mi słodkiego filmu z naszymi zdjęciami, to ci nie uwierzę – zaśmiała się.

– Dziękuję ci, Kitty, jakoś ci to wynagrodzę – pożegnali się i rozłączyli.

Liam miał nadzieję, że wszystko z Zaynem będzie dobrze.

***

Hej, nie zabijcie mnie za ten rozdział! No ewentualnie czekam na rozlew negatywnych emocji, żebyście się trochę uspokoili.
Jestem już u Chatsaim, która betowała to przy mnie!
Kocham Was wszyskich 💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro