19. Nothing's Gonna Hurt You Baby

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kate musiała jak najszybciej dostać się do tego całego aresztu i wyciągnąć tych debili. Dlaczego to ona zawsze musiała ich ratować? Może i była najstarsza, ale to nie powód, żeby zachowywać się jak ich matka. Miała nadzieję, że tata Zayna jakoś ich stamtąd wyciągnie, więc nie zatrzymywała się w banku, żeby wypłacić pieniądze. Przez chwilę pomyślała, że cała ta akcja była jej winą. Przez większość czasu zwalała wszystko na Nialla, ale tak naprawdę on nic nie zrobił. Po prostu bawił się i pił ze swoją dziewczyną, w końcu to Dzień Świętego Patryka a Niall jest Irlandczykiem. To oczywiste, że nie chciał pracować.

Gdy wybiegła z Cold Coffee zauważyła, że policyjny samochód stoi na światłach kilka metrów dalej. Szybko złapała jakąś taksówkę i wsiadając do niej krzyknęła:

– Za tym radiowozem!

– O nie, paniusiu, ja już kiedyś miałem taką akcję.

– Proszę się pospieszyć, to sprawa życia lub śmierci – skłamała, a mężczyzna ruszył. Jednak Kate nie widziała już samochodu, w którym byli jej przyjaciele. – Niech pan po prostu jedzie na komisariat.

– Ale jaja – mruknął do siebie. – Niedawno miałem podobną sytuację...

Kate przewróciła oczami, wysłuchując się w historię taksówkarza. Mężczyzna opowiedział jej, jak jakaś dwójka kolesi kazała mu jechać za jakimś samochodem, dopóki nie znaleźli się pod jakimś budynkiem. Tam wyjawili mu, że są agentami. Kate zastanowiła się, jakie zioło pali ten taksówkarz i już chciała o to zapytać, ale dojechali w końcu na komisariat. Dziewczyna podziękowała i zapłaciła, a mężczyzna wręczył jej wizytówkę.

Zauważyła, że po drugiej stronie ulicy był bankomat, ale obok znajdował się również McDonald, dlatego zdecydowała się kupić sobie coś do jedzenia.

– Dzień dobry, czy została tutaj przywieziona piątka lekko pijanych mężczyzn? – spytała jakiegoś rudego nastolatka, który akurat siedział na recepcji.

– A pani kim jest? – spytał opryskliwie.

Kate musiała się zastanowić nad odpowiedzią. Szczerze mówiąc, była tylko ich przyjaciółką, ale na to mogliby jej nie wpuścić. W ciągu ułamku sekundy w jej głowie pojawiły się różne pomysły, począwszy od siostry Harry'ego aż do adoptowanej córki Zayna i Liama. Jednak wybrała to, o czym pomyślała jako pierwszym.

– Jestem żoną jednego z nich – jej głos był jakby odległy. – Kate Horan.

– Pierwsze drzwi na lewo – mruknął, wracając do czytania jakiegoś czasopisma. Kate miała nadzieję, że nikt nie wspomni o tym, co powiedziała.

Dumnym krokiem weszła do środka i zastała niecodzienny widok. Jakaś starsza policjantka szyła na drutach szalik, podczas gdy Zayn trzymał jej włóczki.

– Co tu się odjebało? – spytała dziewczyna, gdy przekroczyła próg.

– Ty musisz być Kate! – kobieta podeszła do niej i ucałowała ją w oba policzki. – Jestem Dahlia, babcia Zayna.

– Hej – powiedziała, niepewnie się od niej odsuwając.

– Szyję właśnie szaliczek dla mojego wnuczka, żeby mi się nie rozchorował – wskazała na materiał. – Usiądź sobie. Chcesz kawy, herbaty?

– Herbatę poproszę – odpowiedziała, siadając przy biurku, na którym był talerzyk z ciasteczkami. Kobieta nalała jej herbaty do filiżanki i uśmiechnęła się przyjaźnie.

– Babciu, czy możesz nas wreszcie wypuścić? – poprosił Zayn, trzymając się krat. – Proszę.

– A jak mówiłam, czy możesz zjeść mięsko, to co było, hę? – zagroziła mu placem. – Trzeba było słuchać babci to teraz babcia by cię posłuchała!

– Kate, Katy! – wykrzyczał Niall.

– Cicho, rozmawiam – upomniała ich. – Ja nie wiem, czemu się z nimi przyjaźnie...

– Ty masz jakiś wybór, ja jestem z nimi spokrewniona! – westchnęła kobieta. – Właściwie z jednym z nich, ale za niedługo będę też babcią tego przystojniaka.

Kate spojrzała na Liama, który pomachał delikatnie w ich stronę.

– Są tacy uroczy... – dziewczyna spojrzała na tę dwójkę rozmarzona. Wiedziała, że są pokłóceni, ale na tę chwilę wcale na takich nie wyglądali. Siedzieli bardzo blisko siebie, ze względu na ciasnotę celi. Przyjrzała się również Harry'emu i Louisowi; Tomlinson próbował się wykłócać, podczas gdy drugi mężczyzna odciągał go do krat, namawiając to tego, żeby usiadł. Dodatkowo Niall leżał na ziemi, powoli zasypiając.

– To co, ślicznotko, otwieramy winko? – zaproponowała babcia Zayna, a Kate zgodziła się ochoczo.

Ω

Był środek nocy, kiedy chłopcy obudzili się z krótkiej drzemki. Właściwie Niall wciąż spał na podłodze, Zayn leżał na kolanach Liama, a Louis złapał się na tym, że gładzi głowę Harry'ego, którą mężczyzna położył na jego ramieniu. Wciąż byli w areszcie, a Kate i Dahlia radośnie ze sobą rozmawiały, nie zwracając kompletnie uwagi na nich. Tomlinson czuł, jak Harry powoli schodzi z jego ramienia, przeciągając się.

– Zasnąłem na tobie – stwierdził, jakby próbował to sobie uświadomić. – Przepraszam.

– Nic się nie stało – odparł z uśmiechem.

– Zanim zaczniecie się ruchać na naszych oczach, powiedzcie mi, czy macie jakiś plan? – wtrącił się Zayn, przecierając oczy.

– Mógłbym spróbować z nią porozmawiać, ale nie wiem czy to ma jakiś sens, skoro cały czas nas ignoruje – westchnął Harry, poklepując kolano Louisa. Spokojnie wstał, starając się nie nadepnąć na wciąż leżącego na ziemi Nialla i podszedł do krat. – Przepraszam?

– Coś się stało, słońce? – spytała łagodnie babcia Zayna. – Jeśli musisz siusiu, to będziesz musiał to zrobić na moich oczach, jeżeli to dwójka to damy ci trochę prywatności.

– Nie – zaprzeczył od razu. – Mam na myśli... Czy nie możemy jakoś skorzystać z naszych praw? Chciałbym do kogoś zadzwoń...

Przerwało mu pukanie do drzwi.

– Och, przepraszam kochani, właśnie przyszła moja chińszczyzna – wytłumaczyła się kobieta. – W nocnej służbie robię się głodna – wzięła dwa pudełka od młodego mężczyzny, zapłaciła i podała jedno z nich Kate. – Wracając do rozmowy; Harry, cukiereczku, mam gdzieś wasze prawa. Ojciec Zayna chce wam dać nauczkę, a ja mu pomagam. Po prostu postaraj się spędzić miło ten wieczór.

– Babciu, jestem twoim wnukiem – wyjęczał zrezygnowany Zayn. – Naprawdę nic nie powiem tacie, wypuść nas.

– Zayne, a pamiętasz, jak cię prosiłam, żebyś zjadł cały obiadek? – przypomniała mu. – Powiedziałam ci w końcu, że masz zjeść mięsko, a ziemniaczki zostawić. I co zrobiłeś?

– Kiedy? – prychnął.

– Piętnaście lat temu! – wykrzyknęła. – Mówiłam, że jeszcze ty mnie będziesz o coś prosił. O to nadszedł ten dzień!

– Miałem wtedy jakieś dziewięć lat – oburzył się. – Teraz już przecież jem normalnie.

– Twoja matka nigdy cię dobrze nie karmiła – prychnęła. – Zawsze byłeś taki chudziutki. Ja się dziwię, że Liam w ogóle na takie kości spojrzał.

– Proszę pani, naprawdę nic nie da się zrobić? – ponowił pytanie Harry. – Wszystkie rzeczy osobiste zostały w lokalu, rano nie będziemy mieli jak wrócić.

– Ej, przecież ja tutaj jestem! – oburzyła się Kate.

– Katy, wypiłaś sama całą butelkę wina, a Dahlia otworzyła kolejną –wtrącił Liam, wskazując na alkohol na stoliku. – Nie wyjdziesz o własnych nogach z komisariatu, co dopiero nas gdziekolwiek zawieziesz.

– Dobrze, pozwolę wam wykonać jeden telefon pod jednym warunkiem – zaczęła starsza kobieta, a wszyscy spojrzeli na nią z nadzieją. – Zayn i Louis zatańczą taniec brzucha.

Kate parsknęła śmiechem.

– Co? – zdziwił się Zayn.

– Musisz powrócić do korzeni, słodziutki! – wykrzyknęła radośnie.

– A dlaczego niby miałbym to zrobić? – prychnął Louis, krzyżując ramiona.

– Bo jesteś pyskaty i chcę ci dać nauczkę – zaśmiała się. – Żartuję, po prostu chcę zrobić Harry'emu i Liamowi niezłe show.

– Chyba nie rozumiem... – Louis spojrzał na nią marszcząc brwi.

– W czasie, kiedy spaliście trochę porozmawiałam sobie z Kate – powiedziała, po czym sięgnęła po jakieś kartonowe pudło. – Opowiedziała mi co nie co.

– Chyba coś sobie uświadomiłam – szepnęła dziewczyna i popatrzyła się nieobecnie przed siebie.

– Powiesz nam co? – zaczął niepewnie Louis, lekko zdziwiony zachowaniem dziewczyny.

– Nie – wzruszyła ramionami Cat.

– Hmm, chłopcy, niestety, jedyne, co tutaj mam to jakiejś indyjskie stroje – westchnęła babcia Zayna, wyciągając z pudełka dwa kolorowe ubrania. – Chyba nosili je przemytnicy narkotyków. Albo terroryści.

– Ale ja nie jestem z Indii, więc w ten sposób nie wrócę do korzeniu – powiedział Zayn z ulgą.

– Zain, tańcz, jak babcia każe! – krzyknęła, dając im przez kratę stroję.

– Nie zrobię tego na trzeźwo – mruknął Louis, kręcąc głową.

– Kate, wino – odparła kobieta, otwierając swoją dłoń, żeby młodsza mogła położyć na niej butelkę. – Pij z gwinta i tańcz jak ja w latach sześćdziesiątych! – zwróciła się do Kate z tajemniczym uśmieszkiem. – Kiedyś ci opowiem, co ja wyprawiałam z dziadkiem Zayna. Och, gdyby tylko nim...

Louis wzruszył ramionami i wziął kilka łyków, później przekazując butlkę Zaynowi.

– Jak tańczyłaś wtedy? –zaciekawiła się Kate. Dahlia machnęła ręką, posyłając jej słodki uśmiech.

– Nie będę mówiła przy moim wnuczku – puściła oczko, a Zayn zakrztusił się winem. – Ojoj! Nie pij tak szybko! Daj lepiej mężusiowi buziaczka i chodź tańczyć.

Louis zdążył już założyć swój pomarańczowy płaszcz, a Malik właśnie ubierał ten złotawy, gdy kobieta włączyła muzykę. Kate przyglądała się im z uśmiechem, trzymając w dłoni lampkę wina, ale jej wzrok był wciąż nieobecny.

Zayn wzruszył ramionami i pociągnięty przez Louisa, wyszedł trochę bardziej na środek. Dahlia zaklaskała w dłonie i włączyła na starym magnetofonie muzykę. Chłopcy wzięli głęboki oddech i próbowali tańczyć. Poruszali biodrami, starając się wbić w rytm, ale na marne. U Zayna wyszło to na tyle karykaturalnie, że jego babcia szybko wyłączyła muzykę i spojrzała na niego zawiedziona.

– Zain, skończmy tę szopkę – westchnęła. – Jestem na nie.

– Ja też – dodała Kate. – Za to Louisa z chęcią zobaczyłabym w następnych odcinkach.

– On tańczy tak samo źle jak ja! – oburzył się Zayn, gdy zdejmowali już swoje ubrania. – Mieliśmy taki sam układ taneczny, czyli „udawaj, ze wiesz, co robisz".

– Lou tańczy rytmiczniej i ma lepsze predyspozycje, żeby tak kręcić biodrami – mruknął Harry, jakby od niechcenia.

– Mów wprost, że ma duży tyłek – prychnęła Kate.

Louis milczał, nie wiedząc jak się czuć z tym, co powiedział Harry. Mężczyzna był wyjątkowo bliski dla niego i to wydawało się być dziwne. Jakby coraz częściej zapominał o tym, że miał udawać jego lekarza, a był przyjacielem.

– Prześpijcie się jeszcze, do rana zostało wam trochę czasu – podsumowała babcia Zayna, a nikt nie miał ochoty się z nią sprzeciwiać.

Ω

Louis otworzył oczy, czując jak bardzo jest zmęczony i jak strasznie chce mu się pić. Na zewnątrz było już jasno, ale wszyscy w areszcie wciąż spali. Spojrzał na swoje kolana, na których leżał Harry i nie mógł się oprzeć, żeby nie pogłaskać jego policzka. Wyglądał tak bezbronnie, przypominał swoją szesnastoletnią wersję, którą Louis tak dobrze pamiętał. Mężczyzna poruszył się delikatnie, ale nie otworzył swoich oczu.

Tomlinson nie wiedział, jak długo spędził, oglądając jego piękną twarz. Podziwiał regularne rysy, pełne, malinowe usta, wydatną żuchwę i gęste rzęsy. Harry to dla niego ideał i nic nie mogło tego zmienić. Mimo upływu lat wciąż był tak samo cudowny. Louisowi nie przeszkadzało tych kilka zmarszczek na jego twarzy, kochał go tak samo mocno. Miał ochotę go teraz zbudzić i mu to powiedzieć, ale powstrzymał się. Wiedział, że to nie jest odpowiedni moment na wyznawanie sobie uczuć.

Z przemyśleń wyrwał go szczęk zamka. Spojrzał w tamtą stronę i zobaczył jak Kate otwiera metalowe kraty i ręką wskazuje chłopcom wyjście. Wszyscy zdążyli się już do końca przebudzić.

– Pani D skończyła zmianę, więc chyba już możecie wyjść – wymamrotała. – Jedziemy do domu chłopcy.

Zamówili taksówkę, Niall, Louis, Zayn i Liam pojechali razem, a Kate zwiozła Harry'ego do domu. Styles podobno musiał o czymś z nią porozmawiać, ale obydwoje byli w tej sprawie dość tajemniczy.

Noc spędzona w areszcie zakończyła się bólem pleców, niewsypaniem i nauczką, że kłótnie z kimś innym o miłość swojego życia nie wychodzą na dobre.

    Ω   

Na dworze było pochmurno, chociaż od kilku dni nie spadł deszcz. Wszyscy rano zebrali się w Cold Coffee, czekając na przyjazd Kate. Dziewczyna poprosiła ich o poświęcenie jej chwili, dlatego Louis i Zayn automatycznie zrezygnowali z pracy, tłumacząc się chorobą. Reszta nie miała z tym problemu, bo Liam miał elastyczne godziny pracy, a Harry tego dnia miał iść do szpitala dopiero po południu. Chcieli spotkać się z dziewczyną od dawna i ucieszyli się, gdy sama to zaproponowała. Od czasu imprezy z nikim nie rozmawiała, a jak próbowali do niej dzwonić, mówiła, że nie ma jej w domu. Louis podejrzewał, że spędza czas z Jamesem i zapewne nie chcę przebywać z Niallem, po tym, co jej wyznał parę dni temu.

Weszła do lokalu i usiadła na swoim stałym miejscu, uśmiechając się lekko. Jej wzrok wciąż wydawał się był nieobecny, jakby myślami była całkiem gdzie indziej.

– Wszystko okej? – spytał Louis, a dziewczyna pokiwała głową.

– Co chciałaś nam powiedzieć? – odezwał się Harry, spoglądając na Louisa, jakby chciał powiedzieć, że on się tym zajmie.

– Na początek chciałam was przeprosić, za to, że się nie odzywałam tyle, ale nie potrafiłam.

– Nic się nie stało, przyzwyczailiśmy się już do twoich humorków – powiedział radośnie Zayn, a dziewczyna odpowiedziała uśmiechem.

– Nie wiem, co mam wam powiedzieć – przełknęła ślinę, po czym poprawiła się: – Jak mam wam to powiedzieć.

Atmosfera wokół była gęsta, Louis czuł, jakby mógł się w niej udusić. Utkwił wzrok na filiżance Nialla, która chłopak trzymał w dłoniach, nie chcąc peszyć Kate. Miał przeczucie, że stało się coś złego, nie wiedział jeszcze, z czym było to związane, ale dziewczyna się tak normalmie nie zachowywała.

– Jesteś w ciąży? – dopytał się Liam.

– Nie – prychnęła, po czym postukała palcami w stół, żeby zająć czymś ręce. – Zerwałam z Jamesem.

Harry od razu chwycił obie jej dłonie w swoją, ściskając mocno. Nikt nie wiedział, co powiedzieć, wszyscy czekali na wybuch Kate, mieli nadzieję, że go przezwie albo się rozpłacze, jak normalna dziewczyna, ale to nie nastąpiło.

– Jak się czujesz? – spytał Zayn, patrząc się na nią z czułością. – Znaczy, chyba nie jest aż tak źle?

– Myślałam, że spytacie się jak do tego doszło – zaśmiała się gorzko. – Było źle, ale musiałam przeżyć to sama. To rozstanie było po prostu... inne.

– No więc, jak to się stało? – Niall zadał to pytanie, nie patrząc się na Kate, która również nie obdarzyła go spojrzeniem.

– Zanim James wyszedł z Cold Coffee, powiedziałam mu, że jutro chcę odpocząć. Był trochę zły na mnie, ogólnie cały wieczór był dość napalony, to pewnie przez ten alkohol – westchnęła. – Spławiłam go, bo naprawdę nie miałam na nic ochoty. Byłam zmęczona.

– Kate, nie powinnaś być na każde zwołanie faceta – powiedział stanowczo Harry.

– Ja pierdolę, wiem, przecież mam mózg i nie pustą laleczką – prychnęła, spoglądając na Nialla. – Chodzi o to, że ja coś zrozumiałam, pijąc to wino z babcią Zayna.

– Wiedziałem, że nie powinnaś z nią rozmawiać – jęknął Malik. – Ta kobieta jest niepoczytalna.

– Zorientowałam się, że to ulubione wino Jamesa, często piliśmy je u niego – odparła z lekkim uśmiechem. – To głupie, ale pomyślałam wtedy, że nie jestem w stanie pić go do końca życia. Mimo że to wino jest słodkie, zbyt mocne i je lubię. Tak jak James, wydaje się być świetny, ale nie chcę z nim zamieszkać, wziąć ślub czy mieć dzieci. Możecie pomyśleć, że jestem nienormalna, ale to wino sprawiło, że poczułam, że nie oczekuje ode niego tego samego.Nie byłam pewna czy go kocham, ale było mi z nim dobrze. Tak jak to wino, mogłam go wypić, ale tak naprawdę wolę inne trunki. Nie wiem, czy mnie teraz rozumiecie, mówię trochę bez sensu.

– Ja rozumiem – przyznał szczerze Louis. – Ale zależało ci na nim?

– Nadal zależy – poprawiła go. – Pojechałam do niego rano, mam klucze do jego mieszkania i zastałam go w łóżku z jakąś dziewczyną.

– Co? – zdziwił się Niall, po raz pierwszy nawiązując kontakt wzrokowy z dziewczyną. – Zajebie skurwiela.

– Zaraz ci pomogę, chcę znać tylko historię do końca – powiedział Liam, przytrzymując Nialla, żeby nie wstał. – Co się stało dalej?

– On zaczął mnie przepraszać i próbować wszystko wyjaśnić, a ja powiedziałam, że ma się ubrać i przyjść do salonu.

– Później na niego nakrzyczałaś? – upewnił się Louis.

–Nie, byłam raczej smutna niż zła – zaprzeczyła. – Spytałam się jedynie czy to długo trwa. Odpowiedział, że zna ją zaledwie od wczoraj, to był tylko seks i nic dla niego nie znaczyła. Uwierzyłam mu, ale wtedy zobaczyłam na stoliku w kuchni pustą butelkę wina. Tego samego, które piłam wczoraj. Patrząc na nią po raz kolejny coś zrozumiałam. Nie kocham go. I chyba nigdy go nie kochałam. W momencie, w którym mnie zdradził nie czułam bólu, nie byłam zła; towarzyszył mi tylko smutek. Czułam się zawiedziona, że mu nie wystarczyłam i uderzyło to w moje ego, a nie w serce. Jeśli mi na czymś albo na kimś zależy to na niego krzyczę, bo to moja najsilniejsza emocja. A na Jamesa nie potrafiłam w tamtej chwili podnieść głosu. Patrzyłam na tę butelkę wina i myślałam, że nie powinnam nigdy myśleć, że się w nim zakochałam. On na to nie zasługiwał, z drugiej strony ja nie zasługiwałam na niego. Byliśmy jak dwa sputniki, które tylko przypadkowo się spotkały. Teraz znowu zmierzamy w nicość.

– Żyliście obok siebie, ale nie ze sobą – powiedział łagodnie Zayn, przygryzając nerwowo wargę. – Możesz mnie znienawidzić za to, co teraz powiem, ale chyba dobrze, że zrozumiałaś to teraz.

– Też tak myślę – zgodziła się. – I z jakiegoś powodu czuję sympatię do tej dziewczyny. Nawet jeśli wiedziała, że James jest w związku, uratowała mnie przed totalną katastrofą – zaśmiała się cicho, ale szczerze i to był najpiękniejszy dźwięk, jaki Louis słyszał dzisiaj.

– W ogóle ładna była ta laska? – Tomlinson uśmiechnął się do Kate, która odpowiedziała tym samym.

– Nie przyjrzałam się jej dokładnie, ale chyba tak – wzruszyła ramionami. – Trochę nie w moim typie.

– Masz typ dziewczyny? – zdziwił się Niall.

– Tak, lubię takie, które nie rzucają się zajętym facetom do łóżek – odgryzła się. – A tak serio, wy pewnie uznalibyście, że jest gorąca, ale mi przypominała smutną łanię.

– Jesteś jedyną osobą na świecie, która mogła tak nazwać dziewczynę, z którą zdradził ją chłopak – powiedział ze śmiechem Liam, targając Kate po włosach, po czym pocałował ją w czubek głowy. – Cieszę się, że jesteś taka silna. Jestem pewien, że znajdziesz jakiegoś cudownego faceta, który będzie traktował cię jak księżniczkę.

– Albo już takiego znalazłaś – mruknął Zayn, ale wszyscy go zignorowali.

– Dzięki Li, ale dam sobie spokój z kolesiami na jakiś czas – uznała. –W sumie, chłopcy to chuje, zostanę lesbijką.

– Nie można od tak zmienić swojej orientacji – prychnął Louis. – Z tym się rodzisz, nie możesz sobie tego wmówić.

– Ty wmawiasz sobie, że jesteś bi – puściła do niego oczko. – A właściwie, kiedy ostatnio byłeś z dziewczyną?

– Kate... – upomniał ją Harry.

– Przestań, Styles, ty też pewnie jesteś ciekawy – przewróciła oczami. – Nie musisz się wstydzić, w pełni zaakceptujemy twoją nienawiść do wagin.

– To nie tak, że ja nie lubię wagin... – chciał się wytłumaczyć, ale Kate mu przerwała.

– Dobra, czy była jakaś dziewczyna po Brianie?

– Zdefiniuj „była" – wymamrotał lekko zawstydzony.

– Och, ty zdefiniuj – zaśmiała się dziewczyna.

– Dobra, więc miałem tak jakby dziewczynę w Paryżu – odpowiedział w końcu, a wszyscy, oprócz Harry'ego, zmarszczyli brwi.

– Kurwa, tego się nie spodziewałem – odparł Zayn. – Serio miałeś dziewczynę?

– Dajcie mu spokój – poprosił Harry. – Jeśli Lou będzie chciał coś o tym powiedzieć, to zrobi to.

– Dzięki – powiedział szczerze.

Liam zmienił szybko temat, mówiąc o swojej ciotce, która kilka dni temu dzwoniła do niego w sprawie wesela. Podobno myślała, że to żart z tym ślubem z mężczyzną, bo przecież to nie po bożemu. W ogóle uznała, że możliwość zawarcie małżeństwa przez osoby homoseksualne to dziwny przywilej.

– Nie wierzę, że pozostawiłeś to bez komentarza – wtrącił się Louis.

– Oczywiście, że nie – prychnął. – Odpowiedziałem, że przywilejem byłoby niepłacenie podatków, czego nie robi Kościół.

– Ja pierdolę, czemu mnie przy tym nie było, dopiero bym jej nagadała – dodała wzburzona Kate. – Jak można być w tych czasach takim homofobem?

– Moja kochana ciotunia jeszcze coś chciała powiedzieć, ale wtedy Zayn wziął telefon i powiedział jej, że musimy już kończyć, bo idziemy robić rzeczy, za które idzie się do piekła.

– Dobra Zain, jesteś jednak moim człowiekiem – ucieszyła się dziewczyna, przybijając mu piątkę.

– I tak oto tym sposobem mamy dwa wolne miejsca na weselu – podsumował wszystko Liam.

– Ktoś jeszcze oprócz ciotki zrezygnował? – zdziwił się Niall, a Harry posłał mu upominające spojrzenie. Ten najwyraźniej wciąż nie wiedział, o co chodzi, bo spojrzał na Zayna i Liama, marszcząc brwi.

– Przecież James też był zaproszony – odpowiedział cicho Malik.

– Moi drodzy, właściwie to ja byłam zaproszona z osobą towarzyszącą – uznała Kate. – Do ślubu zostało jeszcze trochę czasu, więc chyba będę mogła zaprosić kogoś innego.

– Em, no tak, myśleliśmy po prostu... – zaczął nerwowo Liam.

– Spokojnie, raczej znajdę kogoś – ucięła rozmowę. – A teraz wypiłabym coś ciepłego.

– Właściwie, to myślę, że powinniśmy obsłużyć gości, którzy przyszli tutaj jakiś czas temu – odezwał się Styles, wskazując na stolik, przy którym siedziała para w podeszłym wieku.

– Gdzie podziały się kelnerki? – zdziwiła się Kate.

– Obie wzięły wolne po tej całej imprezie – wytłumaczył Niall. – W końcu przez całą noc pracowały za nas.

– Nie chcę być niemiła, ale to przez ciebie – wymamrotała, krzyżując ramiona. – Chociaż w sumie ja też nie jestem bez winy...

– Zajmę się tym – wtrącił się Harry, chcąc uspokoić przyjaciół. – Chce ktoś z was herbaty?

– Ja poproszę – odparł Louis z ulgą. – Ml...

– Mleko, bez cukru, wiem – powiedział za niego Styles z uśmiechem. – Zaraz przyjdę.

Zayn i Liam spojrzeli na siebie lekko zdziwieni, ale nikt nic nie powiedział. Gdy tylko Harry znalazł się poza ich zasięgiem, Kate spytała ściszonym głosem:

– Serio miałeś dziewczynę?

– Kate... – jęknął, chowając twarz w dłoniach. – Tak, ale to nie była taka dziewczyna-dziewczyna.

– Och, czyli to była dziewczyna-chłopak? – upewniła się. – Umawiałeś się z transwestytą?

– Co? Nie – pokręcił głową, marszcząc brwi. – To była dziewczyna na niby.

– Twoja broda? – dopytał się Niall.

– Raczej ja byłem jej brodą – westchnął Louis. – Danielle jest lesbijką, można powiedzieć, że pomogliśmy sobie nawzajem.

Opowiedział im to, w jakich okolicznościach spotkał Danielle i jak to się stało, że teraz się przyjaźnią. Kate była trochę zła, że pominął tak ważny aspekt swojego życia. On po prostu bał się, że jego przyjaciele dziwnie zareagują na to, że miał dziewczynę na niby. Właściwie sam się tego po sobie nie spodziewał, ale Danielle była naprawdę dla niego ważną osobą. Tęsknił za nią, ale wiedział, że ma własne życie w Paryżu i nie mógł od niej wymagać, żeby poświęcała mu aż tyle czasu. Wystarczyły mu rozmowy od czasu do czasu, ale mimo to miał problemy z opowiedzeniem jej wszystkiego. Wolał rozmawiać z nią normalnie, wtedy tak naprawdę potrafił się otworzyć.

– A utrzymujesz z nią jakikolwiek kontakt? – zaciekawił się Niall.

– Właściwie to... czekaj – wymamrotał, sprawdzając kalendarz na telefonie. – Ma teraz przerwę na studiach, powinna mi napisać, czy da radę przyjechać.

– Ty do niej napisz – rozkazała Kate.

– Nie chcę się narzucać i...

– To zapewne ona myśli, że się narzuca, w końcu to Dan ma do ciebie przyjechać, nie ty do niej, prawda? – kontynuowała dziewczyna, a Louis zgodził się ruchem głowy. – To co, dzwonisz?

– Teraz? – zdziwił się.

– Nie, wczoraj – przewróciła oczami. – Jasne, że teraz, idioto. Po co miałbyś czekać?

Wzruszył ramionami i napisał sms do Danielle, żeby zadzwoniła do niego, gdy będzie miała wolną chwilę. Zobaczył, że wraca Harry, niosąc dla nich herbatę na tacy. Położył filiżanki przed nimi, a Louis od razu spróbował swojej i z radością stwierdził, że jest idealna. Powiedział to Harry'emu, a on uśmiechnął się nieśmiało.

– To nic takiego, pamiętam jaką lubisz herbatę – powiedział i poszedł obsługiwać resztę gości.

Louis poczuł, że jego serce się roztapia, bo minęło tyle lat, a Harry nie zapomniał. To mógł być drobiazg, ale dla niego było to coś więcej niż tylko herbata. Dawało mu nadzieję, że mężczyźnie na nim zależy.

Nagle zadzwoniła do niego Danielle, prosząc o video rozmowę.

– Odbierz szybko – pogoniła go podekscytowana Kate, siadając obok Louisa. Ten wykonał jej polecenie i nakierował telefon tak, żeby był widoczny wraz z dziewczyną.

– Bonjour! – przywitała się, machając do niego. – Och, nie jesteś sam.

– Boże, jaki ona ma słodki akcent – wtrąciła się Kate.

– A ty jesteś piękna – skomplementowała ją. – Louis nie raczył mi tego powiedzieć, bo pewnie nawet nie zauważył, w końcu jest gejem – zaśmiała się.

– Ha, wiedziałam, że kłamałeś z tą biseksualnością – ucieszyła się dziewczyna, a Louis przewrócił oczami. – I przy okazji, hej Dan, jestem Kate.

– Miło mi cię poznać – odpowiedziała dziewczyna. – Louis dużo mi o tobie opowiadał.

– Mam nadzieję, że w samych superlatywach! – Kate uśmiechnęła się do niej.

– Chyba nie zrozumiałam – speszyła się. – Super co?

– Katy ma nadzieję, że pozytywnie ją przedstawiłem – wyjaśnił Louis. – Słuchaj, zastanawiałem się, czy mogłabyś przyjechać w najbliższym czasie.

– To może za dwa tygodnie? – zaproponowała. – Jeśli ci to pasuje, oczywiście.

– Jak dla mnie możesz przyjechać nawet jutro – uznał Louis.

– Chciałabym, ale mam w tym tygodniu parę egzaminów do zaliczenia – powiedziała lekko zasmucona.

– Och, to rozerwiesz się z nami w Londynie! – dodała Kate. – Lubisz imprezować?

Oui.

Louis spojrzał w stronę Harry'ego, który zmarszczył brwi, kiedy podszedł do stolika.

– To świetnie się składa, bo prowadzę taką klubokawiarnie – zauważyła, że Danielle chce się zapewne zapytać, co to, więc kontynuowała: – Nieważne, chodzi mi o to, że mogę urządzić imprezę, kiedy tylko będziesz miała na to ochotę.

– To super! – klasnęła w dłonie. – Jest coś, co powinnam zrobić jeszcze przed wyjazdem? Kupić coś czy...

– Niech zarezerwuje hotel, o tej porze może być tłocznie – wtrącił się Harry, który siedział naprzeciwko nich, trzymając w dłoni filiżankę. Usta miał mocno zaciśnięte, jakby powstrzymywał się przed wybuchem.

– Po co, przecież może zatrzymać się u mnie – powiedziała Louis.

– Nie, lepiej u Kate, ma przecież wolny pokój, a ty tylko kanapę... – zaproponował Styles.

– Jestem za! – ucieszyła się dziewczyna.

– Biorę Dan do siebie – uznał mężczyzna, po czym zwrócił się do przyjaciółki, lekko ściszając głos. – Mogłabyś mi przywieźć moje wino? – Miał nadzieję, że dziewczyna zrozumie, o co mu chodzi.

– Chodzi ci o...

– Blanc de blancs – powiedział po francusku, wiedząc, że jego przyjaciele tego nie zrozumieją. Spojrzał na nich, a wszyscy wyglądali na dość zdziwionych, oprócz Harry'ego, którego najwyraźniej kompletnie nie interesowała ta rozmowa.

Louis nie mógł się oprzeć wrażeniu, że Styles jest lekko zazdrosny o Danielle. W końcu on jako jedyny myślał, że kiedyś rzeczywiście byli razem. On sam pewnie byłby zazdrosny o jego byłego chłopaka. Jednak to sprawiało, że Louis czuł się dobrze. Miał wrażenie, że Harry'emu wciąż na nim zależy, po raz kolejny to zauważył. Te wszystkie małe rzeczy dawały mu nadzieję, że nic między nimi nie jest jeszcze skończone.

Musiał w tej chwili powiedzieć o tym Danielle, wiedział, że dziewczyna będzie w stanie mu doradzić, co ma robić. A przy okazji, mówiąc do niej po francusku, tak, żeby nikt nie zrozumiał, sprawi, że Harry będzie jeszcze bardziej zazdrosny.

Nie zwracając uwagi na dziwne miny przyjaciół, czy prośby Kate o tłumaczenie, w skrócie powiedział jej, jak mają się sytuacje między nim, a Harrym i co zauważył przez te kilka dni. Dziewczyna słuchała go w milczeniu, a gdy zatrzymał się, zaczęła mówić, starannie dobierając słowa.

– Nie uważasz, że 'Ar...

– Nie mów jego imienia, on to zrozumie – upomniał ją. Mimo że wcześniej tłumaczył jej, że muszą uważać na wszystko, co mówią, dziewczyna najwyraźniej o tym zapomniała.

– Racja – zgodziła się. – Nie uważasz, że on chce ci dać okres próbny? Żeby zobaczyć, czy chcesz być z nim, bo jest ładny, czy naprawdę ci na nim zależy. Boi się, że znowu go zranisz.

– Więc co mam robić?

– Powiedz mu wreszcie prawdę. Nigdy nie byłeś dobry w dawaniu sygnałów – zaśmiała się, a Louis przewrócił oczami. – A teraz przepraszam, ale musze już kończyć. Porozmawiamy jeszcze potem, dobrze?

– Dziękuję – dziewczyna pomachała jeszcze do niego, zanim się rozłączyli. Spojrzał na przyjaciół; wszyscy oprócz Harry'ego wydawali się mieć do niego pretensje o tę rozmowę. – O co wam chodzi?

– O co nam chodzi! – wykrzyknęła Kate. – Rozmawiałeś z Danielle! Po francusku!

– Mieliśmy parę spraw do załatwienia, chciała mi się zwierzyć, a wiecie, że nie mówi dobrze po angielsku – próbował się wytłumaczyć.

– Okej, Louis – zakończył wszystko Harry. – Należy wam się trochę prywatności.

Mówił to bez cienia emocji, nie brzmiał na złego, ale na pewno nie był to ten miły, przyjazny głos Harry'ego. Jakby nie chciał zdradzić, co naprawdę o tym myśli.

– Właściwie to dobrze, że Danielle nie przyjeżdża w tym tygodniu, bo byśmy się minęły – oznajmiła nagle Kate.

– Ty gdzieś jedziesz? – zdziwił się Niall.

– Ach tak, zapomniałam wam powiedzieć, ale wczoraj dowiedziałam się o śmierci mojej ciotki i jadę do Niemiec na pogrzeb – powiedziała spokojnie, bez wyjątkowego smutku w głosie. Wszyscy spojrzeli po sobie, nie wiedząc co odpowiedzieć. – Przestańcie, widziałam ją raz w życiu, kilka dni po moich narodzinach. To siostra mojego ojca, mieszkała w Niemczech i mama ją obwiniała o rozwód... Długa historia, ale prawda jest taka, że nie znałam kobiety, ale nigdy za nią nie przepadałam.

– Na pewno wszystko jest okej? – upewnił się Harry, a Kate kiwnęła głową.

– Nie chciałam wcale jechać, ale Luke powiedział, że powinnam to zrobić – wzruszyła ramionami. – Uznał, że gdyby mógł to sam by tam pojechał, mimo że to nie jest jego rodzina.

– Luke jest twoim przyrodnim bratem, tak? – upewnił się Louis, dochodząc do wniosku, że nigdy nie słyszał tej historii.

– Luke jest synem męża mojej mamy, właściwie nie jesteśmy spokrewnieni – wytłumaczyła. – Ale wychowywał mnie, więc kocham go nad życie.

– Spotkasz swojego tatę na pogrzebie – stwierdził Harry, patrząc się na dziewczynę przenikliwie. – Nie boisz się?

– Spodziewam się, że tam będzie, w końcu to jego siostra – dodała. – Ale nie czuję jakoś specjalnego strachu. Wszystko mi jedno i tak raczej nie będę chciała z nim tam rozmawiać.

– Jeżeli chcesz, mogę z tobą tam pojechać – zaproponował Styles.

– Dziękuję, ale wydaję mi się, że to jedna z rzeczy, którą muszę zrobić sama – odpowiedziała. – To dziwne, ale mam przeczucie, że po tym, co się stało między mną a Jamesem nie będę w stanie wybaczyć ojcu. Wątpię, że go nawet wysłucham, ale po raz pierwszy w życiu rozumiem moją mamę.

– Kitty, jesteś wybuchowa i to może się źle skończyć – wtrącił się Liam. – Lepiej pojedź tam z kimś.

– Wydaję mi się, że dam sobie radę sama. Tak jak z Jamesem. Mój ojciec to tylko jeden z mężczyzn, który mnie zranił i przejdę przez to sama, z wysoko podniesioną głową – postanowiła, a nikt nie chciał już się jej sprzeciwiać.

***
Więc, Jate (Kates?) zostali zatopieni

Jak tam pierwszy tydzień szkoły? Ja mam super szkołę i klasę, jedynie boję się, że w liceum będę miała mniej czasu na pisanie.

Kocham was!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro