Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Nie uważacie, że to dziwne? - Zapytałem upijając nieco herbaty z wysokiego kubka. Jongin, mimo mojego długiego monologu na temat sąsiada, wysilił się jedynie na wzruszenie ramionami.

-Może to jakiś zboczeniec? - Zasugerował Kyungsoo, który od początku opowieści słuchał mnie bardzo uważnie. Dla Kai'a zawsze wszystko było proste i oczywiste. Nie myślał długo nad swoimi zamiarami czy słowami i robił to, co jako pierwsze wpadło mu do głowy. Żył nie przejmując się niczym związanym ze swoją przyszłością.

Z kolei Kyungsoo bardziej wszystko planował. Jeśli gdzieś wyjeżdżali to on był tym, który robił zakupy na podróż czy listę przedmiotów koniecznych do zabrania. Rozmyślał nad wszystkim z wyprzedzeniem, martwiąc się o to, że o czymś zapomni. 

- Nie jestem pewny. Wiesz, to narzeczony Yuri, nie sądzę, aby miał interesować się mną w ten sposób. 

- Może Ona jest jego przykrywką? 

- Nie, nie, na pewno nie. - Pokręciłem głową nie chcąc sobie nawet wyobrażać, że ktoś mógłby użyć drugiej osoby w taki sposób.

-Może zmienił orientację jak Cię zobaczył? -Wtrącił się Jongin na co lekko się uśmiechnąłem,  bo moja duma została mile połechtana. Nie uważałem się za ładną osobę, dlatego zawsze cieszyły mnie takie słowa.

- Skoro zamieszkał z Yuri to muszą się kochać. - Zakończyłem, na co oboje wymienili ze sobą spojrzenia, z których nie potrafiłem nic wyczytać.

- Jeśli się rozbierzesz i wyjdziesz na balkon to uzna to za zdradę i wróci do domu. 

- Nie wkładaj mu takich głupich pomysłów do głowy! - Skarcił go Soo, delikatnie uderzając jego ramie. Mężczyzna od razu chwycił się za nie i odchylił w bok, jęcząc coś o niewyobrażalnym bólu. Jego chłopak w pierwszej chwili zmarszczył brwi, ale dostrzegając uśmiech wpływający na twarz Jongin'a skrzywił się mówiąc, że jest dziecinny. - Spróbuj z nim porozmawiać.

- Chyba żartujesz.

- Chcesz odzyskać balkon czy nie? 

- Nie chcę z nim rozmawiać. - Mruknąłem odkładając kubek na stół. - Jak będzie zimniej to przestanie wychodzić na zewnątrz. - Zawyrokowałem. - Pójdę już. 

- Kiedy znowu wpadniesz? - Zapytał mój przyjaciel, kiedy po pożegnaniu się z Jongin'em wyszedłem z pomieszczenia i założyłem płaszcz.

- Nie wiem, może jeszcze w tym tygodniu. - Odparłem zerkając na kalendarz. Był początek listopada, a ja miałem nadzieję, że minie on jak najszybciej. - Do zobaczenia. - Uśmiechnąłem się i złożyłem krótkiego całusa na policzku przyjaciela, po czym wyszedłem z mieszkania. 

      W domu było bardzo zimno i pusto. Coraz mniej lubiłem w nim przebywać, chociaż uważałem, że samotność jest lepsza od spędzania czasu z rodzicami. Tym razem nie zrobiłem sobie herbaty, ale ukroiłem najmniejszy kawałek ciasta jaki potrafiłem. Miałem nadzieję, że fragment tortu nie ma więcej niż 150 kcal, ponieważ obiecałem sobie, że nie zjem dziś więcej niż 400, a  Kyungsoo kupił nasze ulubione ciastka. 

Położyłem się na łóżku i zacząłem przeglądać twittera. Kilku piosenkarzy dodało nowe zdjęcia, a ja obiecałem sobie, że kiedyś będę tak szczupły jak oni. Krojąc łyżeczką drugi kawałeczek ciasta stwierdziłem, że nie czuję głodu i nie jest mi one potrzebne.

Talerzyk wylądował pod łóżkiem, a ja zastanawiałem się czy będę rano pamiętać o odniesieniu go.

Zacząłem się rozbierać nawet o tym nie myśląc. Po wzięciu prysznica założyłem na siebie białe majtki w jasno różowe kropki, które z tyłu miały kokardę tego samego koloru. Były ładne, ale nie praktyczne, dlatego nie mogłem ubrać ich pod spodnie. Z szafy zabrałem jeden ze swetrów, które uwielbiałem i jego również założyłem na siebie.

Powstrzymałem się przed wyjściem na balkon i po dodaniu do stroju białych, puchatych skarpet wyszedłem z pokoju do kuchni. Jednak potrzebowałem czegoś do picia. Kusił mnie alkohol leżące w lodówce, ale w chwili, kiedy pomyślałem o zabraniu go usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi i głos matki mówiący, że dom wygląda jakby nikt tu nie mieszkał. 

Od razu rzuciłem się w stronę schodów, których nie mogli dostrzec stojąc przy wejściu do budynku.

- Baekhyun?! - Krzyknęła moja rodzicielka słysząc tupot. Potknąłem się o ostatni stopień, ale szybko się podniosłem i wbiegłem do pokoju zatrzaskują drzwi. Zacząłem szukać klucza, który zwykle leżał na biurku. Znalazłem go na dywanie i zakluczyłem pokój słysząc, jak rodzicielka wspina się po schodach. - Co Ty robisz, dziecko? - Zapytała ciągnąc klamkę. 

- Jestem... Jestem nagi! - Powiedziałem to, ponieważ nic innego nie przyszło mi do głowy. Kobieta westchnęła.

- Nie kłam.

- Nie kłamię. - Schowałem się pod kołdrą, która zasłoniła całe moje ciało. Matka odeszła, mówiąc coś cicho, ale nie zrozumiałem jej słów. Odetchnąłem głęboko układając głowę na poduszce. To nie była pierwsza taka sytuacja. Coś podobnego zdarzyło się trzeci raz. Zastanawiałem się nad noszeniem szlafroka, ale zawsze o nim zapominałem. Słysząc dźwięk sygnalizujący dotarcie nowej wiadomości podniosłem telefon z szafki nocnej i odblokowałem go.

Co zrobiłeś z sąsiadem? 

Jeszcze nic nie wymyśliłem.

Po odpisaniu wstałem i podszedłem do okna. Yuri stała obok swojego narzeczonego coś mówiąc. On kiwnął na to głową, a dziewczyna wyszła, zamykając za sobą drzwi. Kimchi położyła się na swoim kocyku, kiedy mężczyzna wystukał coś w laptopie.

Może po prostu będziesz go ignorował?

Zignorowałem sms zastanawiając się nad tym jak się go stamtąd pozbyć. Sąsiadka rzadko przebywała na balkonie dlatego zawsze było to tylko moje miejsce. Nie umiałem myśleć o tym, że musiałbym przejmować się jej chłopakiem.

Zastanawiałem się nad pomysłem  Jongin'a. Po dłuższej chwili uznałem, że być może ma trochę racji. Jeśli mężczyzna nie wyjdzie to przynajmniej przestanie się patrzeć, ponieważ mógłby w ten sposób sprawić przykrość przyszłej żonie.

I nie mam pojęcia co mnie podkusiło, ale uznałem, że warto spróbować. Nie widziałem w tym planie nic złego, dlatego już po chwili stanąłem przy drzwiach balkonowych zastanawiając się jak to rozegrać. 

Najpierw upewniłem się, że mężczyzna jest całkiem sam, a następnie wyszedłem całkowicie go ignorując. Stanąłem do niego tyłem zastanawiając się czy ten pomysł aby na pewno nie będzie dla mnie stratny, ale kiedy poczułem na sobie czyjś wzrok wypiąłem się nieco obiecując sobie, że nie przekracza to żadnej granicy. 

Przecież nie byłem nagi. Nie robiłem nic złego. 

Nie mogłem zobaczyć jego reakcji, przez co jeszcze bardziej się stresowałem. Dłonią zjechałem na swoje udo, po czym powoli sunąc w górę lekko, niby przypadkiem uniosłem sweter, aby miał lepszy wgląd na moje pośladki.

Wytrzymałem tak kilka, może kilkanaście sekund po czym szybko zabrałem rękę zrażony swoim zachowaniem. Nie dam rady zrobić niczego więcej nie czując się przy tym jak tania dziwka.

Wplotłem palce we włosy, lekko się obracając, aby sprawdzić czy wciąż tam siedział. 

Był w tym samym miejscu co zawsze uważnie mnie przy tym obserwując. Przegryzłem lekko wargę i nie mogąc wytrzymać uciekłem do swojego pokoju. 

Jestem idiotą. 

___________________

Dziwnie się czuję pisząc to ._. 

Buziaki <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro