Rozdział 33

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W pierwszej kolejności pomyślałem o Kyungsoo. Był moim najlepszym przyjacielem i wiedziałem, że mogę na niego liczyć. Nie zostawiłby mnie samego, nawet jeśli oznaczałoby to, że będziemy musieli gnieździć się w trójkę (z Jongin'em) w ich malutkim mieszkanku.
- Pilnuj się. - Mruknąłem do szczeniaka, który uważał, że nasza wieczorna wycieczka jest zwykłym spacerem. Radośnie obwąchiwał trawę i plątał się między moimi nogami. Raz po raz odchodził dalej ciągnąc za delikatną, materiałową smycz. Bałem się, że w pewnej chwili torby po prostu na niego spadną.
Zanim jednak zdążyłem się tym porządnie zmartwieł poczułem jak ładunek jest mi zabierany. W lekkiej panice spojrzałem na wyższego mężczyznę, który okazał się Chanyeol'em.
- Skąd wiedziałeś? - Zapytałem pozwalając mu prowadzić się w stronę stojącego obok domu.
Niespecjalnie uśmiechało mi się mieszkanie obok rodziców, ale stwierdziłem, że zostanę tam na jedną noc, a jutro poszukam sobie innego miejsca. Sobie i Mir'owi oczywiście.
- Przecież widziałem jak weszła do pokoju. - Mruknął otwierając drzwi domu. Od razu uderzyło we mnie ciepłe, zupełnie inne niż na zewnątrz, powietrze.
Mir nieco się ociągał, ale koniec końców podniosłem go i wniosłem do domu. Nie byłem pewny jak na jego obecność zareaguje reszta zwierząt.
-Aha. - Rzuciłem zdejmując buty i bluzę, którą zabrałem ze sobą przed wyjściem.
- Byli bardzo źli?
- Nie czekałem na reakcję ojca. Wolałem się ulotnić.
- To musi być dziwne uczucie, wiesz, zobaczyć swojego nastoletniego syna w kobiecym przebraniu.
- Baekhyun? - Usłyszałem pytający głos Yuri. Obróciłem się w jej stronę i lekko uśmiechnąłem.
- Baekhyun zostanie u nas przez jakiś czas. - Uprzedził Chanyeol i ruszył w stronę schodów, aby zabrać moje rzeczy do pokoju dla gości.
- Co się stało?
- Dowiedzieli się. - Wyjaśniłem skrótowo, ale Yuri nie potrzebowała więcej. Dobrze wiedziała o mojej tajemnicy i o tym jak skończy się jej zdemaskowanie.
- Herbaty? - Zapytała w zamian. Jej głos był ciepły i spokojny. Zupełnie jakby był kierowany do dziecka.
- Poproszę. - Uśmiechnąłem się wciąż stojąc przy drzwiach.
- Zabierz Mir'a do pokoju. Zaraz przyniosę mu wodę, więc go rozpakuj. Na pewno jest zmęczony. - Przytaknąłem i ruszyłem na piętro, do pokoju, który zajmowałem najczęściej.
Chanyeol siedział na pościelonym łóżku i bez żadnego skrępowania przeglądał rzeczy, które ze sobą zabrałem.
- Może trochę prywatności? - Zasugerowałem widząc, że ani trochę nie przejął się moim wejściem do pokoju. Być może powinienem zareagować nieco agresywniej na jego zachowanie, ale nie miałem nic do ukrycia i dodatkowo byłem zmęczony. Szybko się męczyłem, a przecież w pośpiechu musiałem się spakować i wyjść z domu.
Usiadłem tuż obok mężczyzny, przez co nasze ramiona zaczęły się stykać.
- Wziąłeś dziewczęce ubrania.
- Są zbyt drogie żeby je zostawić. - Mruknąłem. Zastanawiałem się skąd teraz wezmę pieniądze na moje utrzymanie. Spojrzałem w stronę torby. Dokładniej w miejsce, w którym schowany był portfel.
- Zablokują ci kartę? - Zapytał mężczyzna jakby czytając mi w myślach.
- Nie mogą, ale przestaną przesyłać mi kieszonkowe.
- Masz jakieś oszczędności? - Dopytywał dalej. Wzruszyłem ramionami i zacząłem wyjmować rzeczy Mir'a z torby leżącej obok.
- Całkiem sporo. Spokojnie starczy na wynajem mieszkania i zostanie w nim przez jakiś czas.
- Przynajmniej tyle dobrze. - Podsumował patrząc w stronę drzwi, które powoli się uchyliły. Yuri położyła na stole panującą herbatę i dwie małe butelki wody.
- Prześpij się i niczym się nie martw. Jutro pomyślimy co dalej. - Powiedziała cicho. Poczułem się dziwnie. Widziałem, że jest niesamowicie zmęczona, a mimo to znalazła czas żeby zrobić mi napój. Dodatkowo pozwoliła mi zostać w swoim domu, chociaż prawdopodobnie wolałaby spędzić ten czas we dwójkę z narzeczonym.
- Dziękuję. - Objąłem ją delikatnie i pozwoliłem wyjść, aby mogła się przespać.
Pod czujnym okiem Chanyeol'a nalałem wody do miseczki i położyłem ją na ziemi. Przy biurku ułożyłem psie legowisko, a obok rzuciłem torby.
- Chcesz iść spać? - Zapytał Park.
- Nie wiem. - Westchnąłem poprawiając swoją grzywke. Podniosłem Mir'a i położyłem go na jego kocu. Źle czułem się z tym, że znowu zmienia miejsce zamieszkania. Chciałem dać mu stabilizację, a tymczasem nie miałem nawet gdzie zamieszkać.
Telefon, który położyłem na biurku, zawibrował. Nie miałem nawet najmniejszej nadziei, że to któryś z rodziców. Byłem pewny, że mogę o nich zapomnieć, ponieważ oni nigdy nie wybaczą mi tego, że nie jestem taki jaki powinienem być.
Miałem być bardziej męski, przystojny, poukładany. Miałem odnosić sukcesy, pracować na swoją przyszłość.
Byłem całkowicie inny. Nie umiałem sprostać ich oczekiwaniem.
Zanim zdążyłem podejść do mebla poczułem silne dłonie zaciskające się na moich biodrach.
Chanyeol mocno pociągnął mnie na swoje kolana sprawiając, że moje krótkie nóżki oderwały się od ziemi.
-Co robisz? - Zapytałem zaskoczony. Chciałem się obrócić, ale Park mocno mnie objął i ułożył swoją głowę na moim ramieniu.
- Potrzebuje miłości.
- Nie kocham cię. - Prychnąłem ponownie spoglądając w stronę telefonu.
- Ale lubisz.
- Ustaliliśmy, że tylko troszkę. - Przypomniałem mocno oddychając go od siebie. Położyłem się na łóżku, ale nie przewidziałem, że starszy bez żadnego skrępowania zrobi dokładnie to samo.
Ułożył się tak, że miałem idealny widok na jego twarz. Duże oczy nieco się przymknęły, kiedy wbiłem palec w jego policzek.
- Nie jesteś zbyt dotykalski? - Zasugerowałem kiedy jego dłoń wsunęła się pod moją koszulkę.
-Nie sądzę. - Wzruszył ramionami sunąc palcami nieco wyżej, na moje żebra. Zaczął rysować na nich niewidzialne szlaczki.
- Yuri jest tuż obok. - Szepnąłem rozluźniając się. Jego dotyk był przyjemny. Dłonie ciepłe i delikatne.
-Przestań cały czas o niej myśleć. Już śpi.
- Na pewno?
- Na sto procent. - Słysząc to cicho westchnąłem i przesunąłem się bliżej. Czułem na sobie jego uważny wzrok. Kiedy podniosłem swoje oczy nieco wyżej od razu spotkałem jego spojrzenie.
Jedną z dłoni wsunąłem pod swoją głowę, a drugą ponownie ułożyłem na jego gładkim policzku.
Przez moment gładziłem jego skórę, ale mężczyzna nieco się podniósł i ułożył niżej, tak, aby nasze twarze były dokładnie na przeciw siebie.
Kiedy to zrobił ułożył się w bliźniaczej pozycji do mojej. Jego skóra była delikatniejsza niż moja. Stwierdziłem, że to naprawdę miłe czuć ją na swojej twarzy.
- Zostań z nami jak najdłużej. - Poprosił, palcem dotykając mojej dolnej wargi. - Lubie mieć cię przy sobie.
- Przecież cały czas byłem blisko. Nasze domy są obok siebie.
-Mam wrażenie, że coś ukrywasz. Kiedy nie musimy spędzać że sobą czasu to się ode mnie odcinasz.
- Nie prawda, tatusiu. - Zaśmiałem się cicho. Miałem nadzieję, że nieco odsunę go od myśli o mnie i naszej znajomości.
- Prawda, maleństwo. - Mruknął w zamian, a ja poczułem, jak moje policzki czerwienieją, przez użyte przez niego słowo.
Pokreciłem głową, ale nie odsunąłem się.
-Chodźmy spać. - Poprosiłem zamykając oczy. Lubiłem sen. Traktowałem go jak coś zabierającego wszystkie problemy. Dlatego też nie lubiłem poranków, kiedy te wracały do mnie nieraz ze zdwojoną siłą.
Mężczyzna nie odpowiedział. Przesunął się bliżej i złożył na moich ustach delikatny, niemal nie wyczuwalny pocałunek, po czym wstał.
-Dobranoc. - Podniosłem się, kiedy zatrzasnął za sobą drzwi. Pisnąłem cicho, szarpiąc przy tym swoje włosy.
Naprawdę nie rozumiałem, dlaczego czułem się przy nim tak dobrze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro