Rozdział 34

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Hej, ślicznotko.
- Chanyeol. - Mruknąłem nieco karcąco. Ten uśmiechnął się jedynie i poklepał miejsce na kanapie obok siebie.
Ostatnim razem, gdy tu siedziałem Chanyeol nie był dla mnie zbyt miły. Teraz objął mnie ramieniem i z lekką nostalgią patrzył na Mir'a, który nie potrafił utrzymać swojego ciałka na śliskich panelach.
Było inaczej. Spokojnej.
Yuri wyszła do biura, tak jak co ranek. Nie lubiła, gdy mówiono, że wszystko ma za nic. Ciężko pracowała.
Byliśmy więc w piątkę. Ja, Chanyeol, dwa psy i kot, którego nie widziałem od kilku miesięcy. Był dość dziki, dlatego większość czasu spędzał na zewnątrz. Czasem tylko wracał, aby się najeść.
Był też leniwy. Nie wychodził daleko. Zwykle wygrzewał się w pobliskim parku lub spał w zaułkach zatłoczonego miasta. Gdyby zaszła taka potrzeba, to nie trudno byłoby go znaleźć.
Spojrzałem na Chanyeol'a, który chyba również musiał niedawno wstać. Jego oczy były przymrużene, a twarz odświeżona po śnie.
- Obiecałem Yuri, że dopilnuje, żebyś zjadł śniadanie. - Rzucił swobodnie, wbijąc wzrok za okno. Było ciepło i słonecznie, mimo wczesnej godziny.
Poprawiłem luźną bluzę, którą miałem na sobie i wzruszyłem ramionami. Nie zamierzałem jeść nie będąc głodnym.
- Bardzo ją tym martwisz, wiesz?
-Czym?
- Tym jaki... Drobny jesteś.
- Przesadza. - Oceniłem pozwalając, aby mężczyzna wciągnął moje nagie nogi na swoje kolana. Odsunąłem się u ułożyłem wygodniej, pozwalając mu pieścić dłońmi moją skórę.
- Założysz dziś dla mnie coś ładnego? - Zapytał palcami wyjeżdżając na moje uda i w końcu pod cieniutki materiał spodenek, które miałem na sobie.
Kiedyś nie lubiłem, gdy mnie dotykał, ale chyba do tego przywykłem. Znaliśmy się już kilka miesięcy.
- Nie wiem. Może.
- Jesteś podły. - Prychnął nieco zbyt mocno zaciskając swoją dłoń na mojej skórze.
Pokręciłem głową i odblokowałem telefon, który wziąłem ze sobą z pokoju.
Nasze zachowania były zbyt naturalne. Nie czułem się z tym dobrze. Przecież wczoraj zostałem wyrzucony (lub też uciekłem) z domu.
Chyba czułem ulgę. To głupie, ale prawdopodobnie od zbyt dawna wiedziałem, że w końcu nadejdzie ten dzień, aby teraz się tym przejmować. Oczekiwanie na to było gorsze.

Hayoung pytała czy wszystko w porządku. Zdążyłem streścić jej już całą sytuację związaną z rodzicami.
Nie była nią zbyt przejęta, ale napisała, że jeśli będę miał jakieś problemy, to mam do niej pisać.
Czułem się z tym lżej. Miałem kogoś, kto mnie rozumie. Śliczną, szczupłą dziewczynę.

Powinnyśmy się spotkać.

Po przeczytaniu wiadomości podniosłem się i wyprostowałem. Byłem zaskoczony. Dopiero co mówiła, że nie odczuwa potrzeby spotkania się ze mną. Drżącymi palcami odpisałem, oczywiście zgadzając się z nią.
Chciałem ją zobaczyć. Potrzebowałem jej towarzystwa.
- Co jest? - Mruknął Chanyeol odsuwając wzrok od telewizora. Leciał jakiś dziwny program, który ani trochę mnie nie zainteresował.
-Nic wielkiego. - Rzuciłem podnosząc się z kanapy. Wziąłem Mir'a na ręce i wyszedłem do kuchni, aby zrobić sobie herbatę.
Czekając na wodę spojrzałem za okno. Na parkingu rodziców stał samochód.
Samochód, który bardzo dobrze znałem.
-Tylko jego brakowało. - Mruknąłem do siebie widząc jak z mojego domu wchodzi wysoki, zdenerwowany brunet. 

- Coś mówiłeś? - Zapytał Chanyeol obracając się w moją stronę. Odsunąłem się od okna i uśmiechnąłem do niego. 

- Wyprowadzę Mir'a. Zastanawiałem się jaka jest pogoda.
- Już cieplej, ale powinieneś wziąć bluzę.
- Wezmę. - Odparłem zalewając herbatę. Szybko pochwyciłem Mir'a oraz bluzę Chanyeol'a (miałem nadzieję, że się nie obrazi. Nie miałem czasu, żeby się przebrać, a potrzebowałem czegoś, co zakryje moje ciało).
Cicho zamknąłem za sobą drzwi i wyszedłem na zewnątrz. Hyunsu właśnie szedł w kierunku budynku. Widząc mnie natychmiast przyspieszył. Postanowiłem nie wychodzić za płot, ponieważ czułem się bezpiecznie, kiedy odgradzało nas coś trwałego. Nie wiedziałem w końcu jak zareaguje, a cel jego wizyty był dość oczywisty.
- Powiedziałeś mu! - Krzyknął na co zadrżałem. Nie chciałem, aby Park nas usłyszał. Nie potrzebowałem go przy tej rozmowie.
- Nie bądź tak głośny. Nic nikomu nie mówiłem. - Położyłem psa na ziemi i pozwoliłem, aby odszedł kawałek dalej. Był 20 grudnia. Nie było zbyt ciepło, dlatego liczyłem na to, że nasza rozmowa nie potrwa długo.
- Luhan ze mną zerwał.
- Dlaczego zwalasz to na mnie?
- Kto inny miałby mu powiedzieć?
- Na pewno sam się domyślił. - Westchnąłem krzyżując ramiona na torsie.
Czułem na sobie czyjś dodatkowy wzrok, dlatego spojrzałem za siebie. Chanyeol wciąż był w domu.
Obróciłem się więc w stronę domu rodziców. Matka stała w oknie i uważnie się nam przyglądała.
Gdy nasze spojrzenia się spotkały zamknęła okno i zniknęła w środku domu.
- Jeśli dowiem się, że to twoja wina... - Zostałem gwałtownie pociągnięty w jego stronę. Zaklnąłem cicho, ponieważ wcześniej nie zauważyłem, że znalazłem się tak blisko niewysokiego płotu.
- Daj mi spokój. - Mruknąłem wygrywając się z jego uścisku. - Luhan nie jest głupi. Na pewno zobaczył jak piszesz smsy czy coś.
- Skąd wiesz jaki jest?
- Nikt nie jest taki głupi, żeby nie zauważyć zdrady ukochanej osoby.
Przez chwilę między nami panowała cisza. W końcu pokręcił głową i zaśmiał się gorzko.
- Nie mam dziś czasu, który mógłbym na ciebie stracić.
Słysząc to uśmiechnąłem się lekko i obróciłem na pięcie. Zanim jednak zdążyłem odejść poczułem kolejne szarpnięcie. Tym razem uderzyłem biodrami o metal. Cicho krzyknąłem niemal czując, jak na mojej skórze tworzą się siniaki.
- Czujesz się bezpiecznie, bo znalazłeś sobie faceta? Jesteś tylko dziwką, Baekhyun. Za dziwką nikt nie będzie tesknił. - Warknął po czym odszedł, wysyłając mi nienawistne spojrzenie.
Westchnąłem drżąco i poprawiłem skąpe ubranie. Wzrokiem znalazłem Mir'a, którego zabrałem do domu. Działałem mechanicznie, zbyt pogrążony w myślach związanych z wizytą Hyunsu.
Czy jego słowa mogłem uznać za groźbę?

- Płatki z ciepłym czy zimnym mlekiem? - Zapytał Chanyeol stojąc pośrodku kuchni.
Widział?
- Zimnym. - Zdecydowałem, głaskając Kimchi, która zareagowała na otwierające się drzwi i przebiegła do mnie.
- Czekoladowe, kukurydziane czy cynamonowe?
-Cynamonowe. - Rzuciłem się na kanapę. Było czysto i przestronnie.
Spojrzałem w kierunku Chanyeol'a.
- Tęskniłbyś za mną?
- A wybierasz się gdzieś?
- Teoretycznie, gdybym odszedł i już nigdy nie wrócił, teskniłbyś?
- Jak szalony. - Zaśmiał się starszy i podał mi miskę. Uśmiechnąłem się lekko czując się nieco lepiej. Może i nie byliśmy w idealnych stosunkach, ale spędziliśmy razem sporo czasu. Musiałby odczuć mój brak, prawda?
- To nie pozwól mi odejść. - Rzuciłem swobodnie, ale kryła się w tym cicha prośba.
__________________________
Potrzebuje miłości ;_;
Przytulcie :<
Całuski ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro