Rozdział 39

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

    Chanyeol i Yuri wrócili trzy dni później. Spodziewałem się ich nieco później, ale na szczęście nie byłem bałaganiarzem, więc nie miałem problemu z porządkiem w pomieszczeniach, które pozostawili pod moją opieką. Yuri od razu mnie wyściskała i po upewnieniu się ( cztery razy), że wszystko ze mną w porządku uciekła wraz z walizką do sypialni. 

Chanyeol najpierw dokładanie zmierzył mnie wzrokiem i zmierzwił idealnie poukładane włosy. Zostawił swoje torby przy wejściu, a sam rzucił się na kanapę. 

- Powiedziałeś, że mam nie przyjeżdżać. - Rzucił tylko i przymknął powieki. Kimchi od razu przybiegła do niego i zaczęła lizać dłoń zwisającą zza kanapy. Widziałem, że mężczyzna ledwo powstrzymuje się przed skrzyczeniem jej. Prawdopodobnie zrobiłby to, gdyby nie świadomość mojej obecności w salonie. 

- I nie przyjechałeś. - Mruknąłem siadając na fotelu przy meblu, na którym odpoczywał. Zdawał się być tym zaskoczony. Zwykle nie chciałem spędzać z nim czasu. Teraz byłem spragniony towarzystwa kogokolwiek, a Park nie wydawał się już tak zły jak kiedyś. Był po prostu inny. Miał inne spojrzenie na świat i związki. Nie mogłem go o to obwiniać. 

- Coś się stało? - Zapytał obracając się, aby ułożyć się na brzuchu. Po zrobieniu tego bez problemu dosięgnął mojego kolana, na którym ułożył rękę. - Jesteś dziwny.

- Tęskniłem za wami. - Prychnąłem obserwując zmianę wyrazu jego twarzy wraz ze zrozumieniem, że użyłem liczby mnogiej. Mogłem się powstrzymać.

- Też za tobą tęskniłem. Rodzice mnie męczyli, a Yuri... - Zniżył głos do szeptu, wcześniej patrząc w stronę drzwi, aby upewnić się, że nikt go nie usłyszy. - Prawie skończyła przygotowania do ślubu, a to jeszcze jakieś... Który dziś?

- Dwudziesty ósmy. 

- Jeszcze czternaście dni. Dwa tygodnie, a ona prawie wszystko skończyła. To przerażające.

- Po prostu się cieszy. - Zaśmiałem się i bezwiednie zacząłem bawić się jego palcami.

- Też chciałbym się cieszyć. - Mruknął pochmurniejąc. Złożył usta w dzióbek, co miałem ochotę wyśmiać, ale Chanyeol naprawdę wyglądał uroczo. 

- To się ciesz.

- Nie umiem. - Zabrał swoją dłoń i włożył ją pod brodę, która wbijała się w oparcie mebla. - Nie kocham jej. 

- Sam mówiłeś, że ten ślub to biznes. - Szepnąłem nachylając się nieco, aby mieć pewność, że mnie usłyszy. Bałem się, że Yuri może usłyszeć naszą rozmowę. Przecież cały czas znajdowała się w tym samym budynku. Dodatkowo czułem się źle z tym, że plotkuję o niej z jej narzeczonym. 

- Tak, ale... Zaczynam mieć wątpliwości. - Wyznał tarmosząc swoją opadniętą grzywkę. Nic więcej nie powiedziałem uznając, że nie ma niczego więcej co powiedzieć powinienem. To on, sam z siebie, postanowił kontynuować wcześniejszą myśl. - Jest wiele rzeczy, które mi w niej przeszkadzają. Nie wiem czy chcę spędzić z taką osobą całe życie.

- Co Ci w niej przeszkadza? - Słysząc moje pytanie starszy natychmiastowo podniósł się do siadu i, tak samo jak ja wcześniej, nachylił się w moją stronę. 

- Wiele rzeczy. Jest głośna i lubi podrywać innych mężczyzn. Klei się do mnie, jeśli jesteśmy wśród innych ludzi, a na co dzień jest dość chłodna. Cały czas każe mi wszystko wokół sprzątać i zmusza mnie do zajmowania się Kimchi. Często wychodzi beze mnie i nawet mi o tym nie mówi. Potrafi kilka godzin przegadać z przyjaciółmi przez telefon. Często się im na mnie skarży i potem muszę słuchać o tym jaki zły jestem. Za bardzo lubi wydawać moje pieniądze, na rzeczy, których nie potrzebujemy. O! Jeszcze to, że wszystkie ręczniki muszą być w tym samym kolorze. Tak samo z talerzami i pościelą. Nie rozumiem dlaczego. Przecież to bez znaczenia. Zielony ręcznik nie wchłonie więcej wody niż szary, prawda?  

- Prawda. - Przytaknąłem z uśmiechem, cały czas nasłuchując czy dziewczyna wciąż znajduje się na piętrze. - Ale to wszystko jest do wypracowania.

- My po prostu do siebie nie pasujemy. - Westchnął urywając twarz w swoich dłoniach. 

- Wiesz... - Mruknąłem przegryzając dolną wargę. Czułem, że nie powinienem tego mówić. - Jeśli z nią zerwiesz to stracisz sporo pieniędzy. 

- To jedyna rzecz, która mnie przy niej trzyma. - Moje serce drgnęło na to stwierdzenie. Było cholernie przykre. Yuri była dobrą osobą i nie zasługiwała na takie traktowanie. 

- Masz rację. Powinniście zerwać. Tak będzie lepiej dla was obu.

 - A pieniądze?

- Nie myśl przez chwilę o nich. - Oparłem się o fotel i przymknąłem oczy. - Po prostu przerwij to zanim będzie za późno. - Z moimi słowami rozmowa definitywnie dobiegła końca. Park ponownie opadł na kanapę i wsunął pod głowę leżącą na ziemi poduszkę. W pewnej chwili uśmiechnął się lekko, a ja widząc to wstałem i odszukałem mój telefon. Podniosłem go w tej samej chwili, w której usłyszałem dźwięk sygnalizujący otrzymaną wiadomość. 

Porozmawiaj z nimi dziś. Jutro wieczorem mamy przyjść zobaczyć mieszkanie. 

Westchnąłem i wepchnąłem się na kanapę. Chanyeol pisnął coś o tym, że jest jednoosobowa, ale nie zepchnął mnie na ziemię. Nasze nogi nieco się splątały, ale czułem się przez to bezpieczniej. Jeślibym spadł, on poleciałby ze mną. Położyłem telefon przy twarzy i zamknąłem oczy.

Prawdopodobnie przysnąłem, mimo, że cały czas czułem, jakbym był w pełni świadomy. Słyszałem strzępki rozmów. Yuri przygotowywała kolację, a Park przeglądał telefon. Co jakiś czas lekko szturchał mnie stopą i za każdym razem czułem na sobie jego wzrok, jakby próbował sprawdzić czy mnie to wybudziło. Kolejna urokliwa strona Chanyeol'a. Ani razu nie wstał. Wiedział, że zmuszony byłby mnie obudzić. 

Wstałem dopiero, kiedy szczupłe palce zacisnęły się na moim ramieniu i kilka razy nim potrząsnęły.

- Co jest?- Mruknąłem natychmiast otwierając oczy. Dłoń wielkoluda zacisnęła się na mojej stopie, tak, jakby miało mnie to powstrzymać przed upadkiem. Na szczęście utrzymałem się na kanapie i podniosłem wzrok na stojącą przy mnie kobietę. 

- Zrobiłam kolację. 

- To dobrze. - Westchnąłem wstając. Usiadłem przy stole, a za mną poczłapał starszy, narzekając na bolące plecy.

Zastanawiałem się jak powinienem powiadomić ich o podjętej decyzji. Nie znali Hayeong i bałem się, że dla Yuri byłby to problemem. One by się nie dogadały. Były zbyt inne. 

- Chciałem wam coś powiedzieć. - Rzuciłem, kiedy Yuri zaczęła wyciągać talerze z szafek. Wcześniej zaproponowałem jej pomoc, ale odmówiła. - Znalazłem mieszanie.

- Tak szybko? - Ku mojemu zdziwieniu pierwszy odezwał się Park.

- Nie musisz się śpieszyć. - Poparła go Yuri, a ja nie mogłem powstrzymać uśmiechu, który pojawił się na mojej twarzy. Dobrze czułem się z tym, że moja obecność im nie przeszkadza.

- Moja przyjaciółka szuka współlokatora. To najlepsza decyzja. Później będzie mi ciężej.

- Kiedy?

- Jutro oglądamy mieszkanie. - Wyznałem wpatrując się w Yuri. Zdanie Park'a niespecjalnie mnie interesowało. Tak przynajmniej sobie powtarzałem. Kiedy na niego spojrzałem wydawał się... Smutny. To było dziwne. Nasze relacje się poprawiły, ale nie sądziłem, że się do mnie przywiązał. 

- Chanyeol was zawiezie. - Westchnęła Yuri i ułożyła na stole talerze wraz z przygotowanym daniem. - Smacznego. - Przez resztę kolacji nikt się nie odezwał. Martwiło mnie to, ale wiedziałem, że muszę się usamodzielnić. Powinienem znaleźć pracę i swoje miejsce. 

Nie sądziłem, aby było ono przy nich. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro