Rozdział 46 część 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Głośna, klubowa muzyka zdawała się rozdzierać moją głowę na części. Była zdecydowanie zbyt ciężka i nieprzyjemna. Nie rozumiałem jak ludzie wokół mogą się do niej bawić. Nie potrafiłem zebrać swoich myśli w jedną, spójną całość, a oni tańczyli i rozmawiali, jakby nie słysząc tego samego co ja.

W ogromnym, ciemnym pomieszczeniu było duszno, a migoczące światła co jakiś czas oświetlały mnie, odbierając chwilowo wzrok. Wszystko było nachalne i gwałtowne.

Czułem na sobie wzrok nieznajomych mi osób, które szybko mijałem. Czułem, jakby próbowali mi powiedzieć, że tu nie pasuję. To nie była moja bajka. 

Hayoung zdawała się to zauważyć, ale całkowicie to ignorowała. Co jakiś czas zaczepnie spoglądała na tańczących mężczyzn, mimo to nie zatrzymując się nawet na moment.

Dobrze wiedziała gdzie iść. 

Stół, do którego mnie zaprowadziła, otoczony był czarnymi, skórzanymi fotelami, które ani trochę nie wpasowywały się w klimat tego miejsca. 

Wokół stołu siedziało dużo ludzi, ale nikogo nie kojarzyłem. Nie miałem pojęcia kim są. Wiedziałem jedynie, że Hayoung ich zna. Tak przynajmniej utrzymywała. 

Razem wprosiliśmy się niemal w sam środek koła, a w mojej dłoni wylądował jakiś drink. Nie miałem pojęcia z czego jest zrobiony, ani czy do kogoś wcześniej należał. Współlokatorka kazała mi pić, więc piłem, próbując zapomnieć o całym dzisiejszym dniu. Chciałem wymazać z głowy rozczarowane spojrzenie Yuri ( ,która zaledwie dzień wcześniej była moją najlepszą przyjaciółką) i niepewny głos Chanyeol'a, obiecujący, że mnie nie opuści. 

Nie miałem pojęcia czy powinienem mu wierzyć. 

Czułem na swoich barkach ciężkie ramie mężczyzny siedzącego obok. Wszyscy mówili na niego Tom, więc uznałem, że tak musi się nazywać. Był dość wysoki, a na jego smukłą twarz opadało kilka brązowych kosmyków przydługiej fryzury. 

- Baekhyun, a ty co chcesz? - Zapytał, kiedy jedna z osób zdecydowała się przynieść więcej alkoholu, mimo, że stół był nim zapełniony. Źle wymawiał moje imię. Brzmiał zbyt twardo. Nie czułem się z tym dobrze, ale nie zwróciłem mu uwagi. Hayoung kazała przynieść mi to samo co sobie, a chwilę później nastała wokół nas względna cisza. Nikt nie podejmował żadnego tematu, tak, jakby byli grupą przypadkowych ludzi, którzy nie wiedzieli o czym powinni ze sobą rozmawiać. - Dlaczego nigdy z nami nie wychodziłeś?

- Nie czułem potrzeby przebywać w takim miejscu. - Odparłem całkiem szczerze, czym zyskałem lekki, nieco dziwny uśmiech mężczyzny.

- Co się zmieniło? - Tym razem zwróciła się do mnie dość drobna dziewczyna siedząca po lewej stronie Hayoung.

- Jakiś gość złamał mu serce. - Słysząc odpowiedź mojej przyjaciółki, cała grupa wydała z siebie coś w rodzaju jęku, zwracając na nas uwagę najbliżej znajdujących się klubowiczów. 

- Wcale nie mam złamanego serca. - Zaprzeczyłem natychmiast, starając się uśmiechnąć. Nic nie mogłem poradzić na to, że nie czułem się tu w żadnym stopniu bezpiecznie. 

- Więc masz chłopaka?

- Nie. - Odparłem cicho, przyglądając się Hayoung, która odwróciła się do jednej z dziewczyn, pytając o coś. Po chwili razem wstały i odeszły w sobie znanym kierunku, zostawiając mnie tym samym na pastwę obcych.  Na szczęście nikt oprócz Tom'a nie starał się na siłę zwrócić na siebie moją uwagę. Ktoś podał mi szklankę zapełnioną kolejną tego wieczoru porcją alkoholu, ktoś inny komentował muzykę, powodując, że poczułem się lżej, ponieważ i jemu nie przypadła ona do gustu.

Usilnie starałem się ignorować usta siedzącego obok mężczyzny, który śmiało przykładał je do mojej szyi. Chciałem powiedzieć mu, że nie powinien tego robić, ale w tej chwili wróciła Hayoung i wszystko zaczęło się sypać. Cała ta otoczka zabawy zaczęła znikać. 

W pierwszych minutach wszystko było w porządku. Rozmawiałem z nią, a jej plątający się język zrzuciłem na promile we krwi. Co jakiś czas rzucała dziwne komentarze, które wszyscy ignorowaliśmy zajęci rozmową o tańcu jednej z kobiet niedaleko nas. Dopiero kiedy ucichła, zacząłem przypatrywać się jej nieco zaniepokojony.

 - Wszystko w porządku?

- Tak.

- Chcesz już wracać?

- Nie. 

Delikatnie przegryzłem swoją dolną wargę i pozwoliłem jej spleść nasze dłonie i ułożyć je na moim udzie. Nie wyglądała dobrze, a tak, jakby lada moment miała zasnąć. Nie odzywała się już ani słowem, a ruchy ograniczyła do zaciskania dłoni na mojej ręce lub przekręcania się z boku na bok. W końcu kolejna osoba zwróciła uwagę na jej niewyraźny wygląd.

- Źle wyglądasz. - Powiedziała dziewczyna, z którą nie zdążyłem zamienić ani słowa. Mimo to czułem do niej jakąś dziwną sympatię, którą prawdopodobnie powodowało to, że również była tu nowa. Zdawała się być najbardziej kumatą osobę z całego zgromadzenia.

- Nic mi nie jest. - W odpowiedzi uzyskała głośny śmiech Hayoung, który trwał dłuższą chwilę. 

Jej skóra była potwornie blada, a na czole kumulowały się maleńkie krople potu. Tak naprawdę wyglądała po prostu beznadziejnie, a efekt dodatkowo potęgowała jej niska waga. 

- Idę potańczyć. - Poinformowała nas, ponownie śmiejąc się cicho. Nie miałem pojęcia co może być tego powodem. 

W końcu chwiejnie wstała i pociągnęła swoją przyjaciółkę za sobą w stronę ogromnego zgromadzenia ludzi. Widziałem ich dłonie dotykające jej drobnej sylwetki i jej zadziorny uśmiech. Wszyscy z zaciekawieniem śledziliśmy wzrokiem ją oraz jej przyjaciółkę. Ta zdawała się bawić świetnie, ale nie na długo. 

W pewnym momencie ciało Hayoung zachwiało się, a ona upadła na ziemię.

I już się nie podniosła.

Zapanował chaos, kiedy okazało się, że wcale nie jest tak pijana jak mogłoby się zdawać. Wstając widziałem młodego mężczyznę mierzącego jej puls oraz stojącą przy nim dziewczynę dzwoniącą na pogotowie. 

Czułem ramiona Tom'a, które oplotły moje ciało jakby bał się, że będę chciał do niej podbiec i przypadkiem pogorszyć sytuację, ale ja zastygłem w bezruchu, naprzeciw jej ciała. 

Nie wyglądała naturalnie. Leżała na plecach z dziwnie wygiętą nogą. Jej oczy były całkowicie zamknięte, a szary odcień skóry powodował, że nie wyglądała jak żywy człowiek. Sukienka nieco się podwinęła ukazując jej chude uda. Twarz była nieruchoma, tak samo jak jej ciało.

Wyglądała na martwą.

Nie potrafiłem zareagować inaczej niż stać i patrzeć się w jej kierunku. W pewnej chwili, ktoś nieco przełożył jej ciało. Chciałem krzyczeć, żeby tego nie robił, ale nie potrafiłem wydobyć z siebie żadnego głosu. Kazano nam wyjść, opuścić to miejsce, ale nie potrafiłem zrobić nawet kroku naprzód. 

- Wszystko będzie dobrze. - Powiedział cicho Tom, niemal siłą wyprowadzając mnie z budynku, na zimne, nocne powietrze. Dał mi swoją bluzę, ponieważ kurtki zostawiliśmy w środku. 

Wszyscy się rozeszli. W końcu i on poklepał mnie po ramieniu i odszedł, kiedy karetka w końcu zaparkowała niedaleko nas. 

Pozostałem w tym miejscu, przypatrując się kolejnym zdarzeniom. W nocy nie było na ulicy niemal nikogo, poza osobami odpowiedzialnymi za klub i kilkoma, które wcześniej bawiły się w środku. 

Patrzyłem jak moja współlokatorka zostaje wynoszona na noszach. Wyglądała jak duch, a ja nie potrafiłem odwrócić od niej wzroku. 

Czułem się zagubiony jak nigdy, kiedy wszystko nagle ucichło. Karetka odjechała na sygnale, a gdy znikła z mojego wzroku poczułem się niewyobrażalnie samotnie. Cały czas, mimo, że nie przytomna, Hayoung była przy mnie. 

Teraz zostałem całkiem sam. 

Miasto nagle wydało się dużo mniej przyjemne niż wczoraj. Czułem, jakby kazało mi się stąd wynosić, jakby krzyczało, że tu również nie jest moje miejsce.

Odblokowałem telefon, a na zegarku widniała godzina druga dwanaście. Starałem się nie drżeć na zimowym powietrzu, ale nie potrafiłem powstrzymać drżącego ciała. Uświadomiłem sobie, że mój portfel został w kurtce, ale nie zamierzałem po nią wracać, mimo, że miałem taką możliwość przez kilka minut. Nie chciałem znowu widzieć tego miejsca.

Nie byłem pijany. Nie wypiłem dużo, ale alkohol skutecznie przeszkadzał mi w racjonalnym myśleniu. W końcu ruszyłem w stronę domu, pisząc sms do Chanyeol'a. Myślałem również o Kyungsoo, ale byłem pewny, że ten będzie się złościł za obudzenie go. 

Śpisz? 

Czekając na odpowiedz rozglądałem się po okolicy, starając się iść jak najszybciej. Co jakiś czas potykałem się o własne nogi, ale dzielnie gnałem przed siebie, licząc na odpowiedź od Park'a. Było całkiem ciemno, a ja miałem wrażenie, jakby lada chwila ktoś miał wyskoczyć zza krzaków i mnie zaatakować. 

Tak.

Westchnąłem powstrzymując łzy na myśl o przyjaciółce. Nie miałem pojęcia co się z nią dzieje. Bałem się, że może przechodzić właśnie jakąś operację.

Jak dowiedzieć się, w którym szpitalu leży Hayoung?

Wysyłając tą wiadomość uśmiechnąłem się nieco smutno. Park nienawidził mojej przyjaciółki, a teraz pytałem go o coś co ma z nią ogromny związek.

Odpowiedź przyszła natychmiast.

Jak ma na nazwisko? 

Kim.

W ciągu dziesięciu minut nie otrzymałem żadnej wiadomości zwrotnej. Dotarłem za to do naszego mieszkania i oszołomiony usiadłem na kanapie. Słyszałem szczekającego Mir'a, który prawdopodobnie zastanawiał się kto przyszedł, ale całkowicie go zignorowałem.

Westchnąłem głośno, łapiąc się za głowę.

Nie miałem pojęcia co może dziać się z moją przyjaciółką. Była dla mnie cholernie ważna. Wynajmowaliśmy razem mieszkanie, mieliśmy razem pracować i w jakiś chory sposób mnie fascynowała. Była śliczna i miała to, czego ja pragnąłem. 

W końcu wstałem i ruszyłem do łazienki, gdzie niepewnie spojrzałem w lustro.

Wyglądałem jak ona. Byłem biały jak ściana za mną, a moje policzki były nieprzyjemnie wklęsłe. Oczy podkrążone, a usta przesuszone. Zastanawiałem się co to powoduje. Nie chciałem tak wyglądać. Nie chciałem przypominać jej z tamtej chwili. 

W tym samym momencie zadzwonił telefon, a ja natychmiast się na niego rzuciłem. 

- Chanyeol? - Zapytałem wilgotnym głosem. Dopiero słysząc jego odpowiedź pozwoliłem sobie na cichy płacz.

- Tak, kochanie. Hayoung jest w szpitalu niedaleko centrum. Na miejscu jest już jej rodzina. - Odpowiedział troskliwym głosem. Był zachrypnięty, a ja byłem pewny, że faktycznie spał.  - Czy chcesz, żebym cię tam zawiózł? 

- Proszę, Chanyeol . - Opowiedziałem powstrzymując szloch. Mężczyzna odpowiedział, że lada moment będzie, po czym się rozłączył. Pomyślałem, że będzie miał przeze mnie kłopoty. Byłem pewny, że Yuri będzie na niego potwornie zła, ale nie potrafiłem kazać mu zostać w domu. 

Park pojawił się u mnie po kilkunastu minutach. Siedziałem jak na szpilkach, z chusteczką przy twarzy, która miała pomóc mi pozbyć się spływających łez. Mężczyzna mocno mnie przytulił, mówiąc, że nie mógł dowiedzieć się nic o stanie Hayoung. Musieliśmy porozmawiać z jej rodziną. 

Natychmiast wyszliśmy z budynku i ruszyliśmy do szpitala w całkowitej ciszy. Żaden z nas nie wiedział co powiedzieć. Chanyeol zdawał się być zdenerwowany, a ja z całej siły starałem się powstrzymać płacz. Chyba to on spowodował, że Park jechał dużo mniej ostrożnie niż zwykle, łamiąc przy tym kilka przepisów. Byłem mu potwornie wdzięczny przez świadomość, że on i moja współlokatorka się nienawidzili. 

Szybko dojechaliśmy na miejsce, a tam powitały nas ponure miny i łzy na twarzach najbliższych dziewczyny.

 Hayoung odeszła o drugiej pięćdziesiąt siedem.

________________

Bardzo źle mi poszedł ten rozdział? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro