Rozdział 50

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Jutro przyjedzie Yuri. - Głos Chanyeol'a zmusił mnie do oderwania wzroku od ekranu telefonu. Spojrzałem w jego stronę, ale mężczyzna stał do mnie plecami.

- O której będzie? - Zapytałem cicho, kiedy Park sprzątał po naszym śniadaniu. Jego wysoka sylwetka wyglądała nienaturalnie nad zlewem. Miał podwinięte rękawy koszuli, aby nie zmoczyć jej wodą. 

Sam schylałem się nad wysepką oddzielającą kuchnie od reszty apartamentu. 

Nie było to duże miejsce, którego się spodziewałem. Było zupełnie inne niż dom, które dzielił z Yuri. Oprócz salonu, kuchni i dwóch łazienek były tylko dwa pokoje. Sypialnia oraz biuro. Mir upatrzył sobie miejsce pod jednym z krzeseł w salonie, dlatego tam właśnie spoczęło jego legowisko. Wiedziałem jednak, że w nocy i tak będzie przychodził do mojego pokoju, aby mnie obudzić, jeśli będzie miał problem z wdrapaniem się na materac.
Ponownie spojrzałem na ekran telefonu, na którym widniała otrzymana przeze mnie wiadomość. 

Daj znać, gdy będziesz sam. 


Wysłana była z numeru Yuri, dlatego nie miałem wątpliwości kto jest nadawcą.
Bałem się tej rozmowy. Nie kontaktowałem się z nią od chwili, kiedy odkryła moją znajomość z Chanyeol'em. Nie miałem pojęcia czego powinienem się spodziewać.
- Będzie pod wieczór. - Odpowiedział Chanyeol. Poprawił swoje ubranie i okrążył wysepkę, za którą stałem. Czułem na sobie jego spojrzenie, kiedy się zbliżał. Zablokowałem telefon, a gwałtowny ruch zwabił jego wzrok.
- Pisałem z Kyungsoo. - Powiedziałem, zanim zdążył zapytać o to co robiłem. Mężczyzna krótko przytaknął, a ja chwilę później poczułem jego ramiona, które objęły moje ciało na wysokości szyi. Nie było to brutalne, ale na tyle stanowcze, że musiałem się nieco wycofać i oprzeć plecy o jego tors.
- To twój przyjaciel, tak?
- Tak. - Odparłem niepewnie. Może nazwanie Kyungsoo przyjacielem nie było już odpowiednie. Kiedyś spędzaliśmy razem każdy dzień, ale wszystko się zmieniło od kiedy oboje zawarliśmy relacje z innymi ludźmi. Nie mogłem powiedzieć, że była to wspólna wina, ponieważ prawdą było, że jedynym winnym byłem ja. Do wielokrotnie próbował się ze mną kontaktować i umówić, ale ja za każdym razem go zbywałem zbyt przerażony, ale stanąć z nim twarzą w twarz.
Nieustannie uciekałem.
- Czy Yuri przyjedzie tutaj?
- Nie, nie. - Pośpiesznie zaprzeczył, nieco umacniając swój uścisk. - Yuri nie wie o tym miejscu. Kupiłem je w tajemnicy. Nie chcę, żeby kiedykolwiek przyszła. Jesteś tu bezpieczny, nie musisz się martwić.
- Wciąż chcesz wziąć ślub? - Zapytałem i natychmiast poczułem, jak mężczyzna się spina. To była wystarczająca odpowiedź.

Nagle w całym pomieszczeniu rozległa się specyficzna melodia wydobywająca się z telefonu Park'a. Mężczyzna westchnął, po czym odsunął się i podszedł do kanapy, na której leżało urządzenie. Spojrzał na ekran, zmarszczył brwi i odwrócił się w moim kierunku. 

- Muszę odebrać. - Rzucił wchodząc z salonu. Zaskoczony spojrzałem na miejsce, w którym chwilę temu leżało urządzenie. Zamrugałem kilkakrotnie próbując zrozumieć dlaczego nie odebrał przy mnie. Nigdy nie wychodził w tym celu. 

Słyszałem, jak drzwi sypialni się za nim zatrzaskują.

Bałem się tego czego może dotyczyć ta rozmowa, ale nie chciałem go podsłuchiwać. Sam też musiałem wyjść, aby zadzwonić do Yuri, która wciąż oczekiwała na moje połączenie. 

Mir pisnął cicho, dlatego powiodłem za nim wzrokiem. Kręcił się po pokoju, ale nie zdawał się mieć w tym jakiś cel. 

- Chodźmy na dwór. - Powiedziałem kucając. Mir od razu podszedł i pozwolił, abym wziął go na ręce i podniósł. Z przedpokoju zabrałem błękitny sweter, który nałożyłem na grzbiet psa. Zrobiłem to bez większych problemów, dlatego szybko przeszedłem do zabezpieczania również swojego ciała przed zimnem. Na głowę nałożyłem zimową czapkę, a szyję otuliłem długim szalikiem. Był początek stycznia, a oprócz ujemnej temperatury straszył również śnieg, który bez przerwy sypał z nieba. 

Upewniłem się, że w mojej kieszeni wciąż znajduje się telefon, po czym wszedłem w głąb mieszkania, aby po chwili znaleźć się przy drzwiach sypialni. 

Ze środka słyszałem cichy, spokojny głos Park'a, który brzmiał dziwnie czule. Inaczej, niż gdy rozmawiał z Luhan'em czy współpracownikami. Był podobny do tego, którym posługiwał się w rozmowach ze mną. 

Sprawiło to, że natychmiast zadrżałem, mimo, że wcale nie było mi zimno. Wręcz przeciwnie - Niemal dusiłem się w grubej warstwie zimowych ubrań. 

Chanyeol nie był świadom mojej obecności za drzwiami. Wygoniłby mnie, gdyby tak było. Ze środka wciąż nie dochodził żaden dźwięk świadczący o jakimkolwiek ruchu. Słyszałem jedynie stłumiony głos czarnowłosego. 

Niewiele myśląc ostrożnie przysunąłem się bliżej i zrobiłem prawdopodobnie najgorszą rzecz, jaka mogła mi wpaść do głowy. 

Nachyliłem się i przyłożyłem ucho do chłodnych drzwi. 

- Tak, wiem. - Mówi mężczyzna, dziwnie zrezygnowanym tonem. - Też za tobą tęsknię. - Słysząc to zmarszczyłem brwi i przycisnąłem głowę jeszcze mocniej, jakby to miało spowodować, że szybciej usłyszę dalszą część jego rozmowy. - Wszystko się ułoży. Będzie dobrze. - Zapewniał tak samo, jak robił to, kiedy dzieliłem się z nim moimi wątpliwościami. Poczułem się, jakbym został uderzony czymś wyjątkowo ciężkim w sam środek głowy.

Chanyeol rozmawiał z Yuri. 

- Nie przejmuj się tym. - Powiedział zniżając swój głos. - On się nie liczy. Nie martw się. - Dodał szeptem, jakby w obawie, że mogę to usłyszeć. Byłem pewny, że to ja jestem tematem ich rozmowy. 

Z każdym słowem miałem wrażenie, że mała igła coraz mocniej wbija się w moje serce. 

- Nie widziałem się z nim od tamtego czasu. Przecież mówiłem ci, że przyjechałem tu sam. - Tłumaczył już nieco głośniej. - Jak to po co? - Zapytał, a ja z grymasem na twarzy odsunąłem się od drzwi. - Szykuję dla ciebie niespodziankę, kochanie. 

Cicho westchnąłem i przetarłem czoło, na którym zgromadziło się już kilka kropli potu. 

Nie płakałem, mimo, że czułem, jakby kolejny raz wszystko się waliło. 

To głupie, ponieważ przecież nic jeszcze się nie ułożyło. Dopiero co przyjechałem do Seoul, dopiero co zabrałem swoje rzeczy ze starego mieszkania i uciekłem przed wszystkim co mnie przerażało i raniło.

 Teraz okazywało się jednak, że nie przed wszystkim, ponieważ Chanyeol nie podjął jeszcze decyzji. Wciąż okłamywał Yuri udając, że nasza znajomość była krótka i zakończyła się pożegnaniem. 

A jeśli się myliłem i Chanyeol podjął decyzję, to nie byłem nią ja.

Westchnąłem cicho i spojrzałem na Mir'a, który  sapał z otwartą mordką. Było mu za ciepło w swetrze.

Wróciłem do salonu i podniosłem go z ziemi. Podszedłem do drzwi wyjściowych, a w chwili, w której położyłem na nich dłoń usłyszałem, że Chanyeol wyszedł z sypialni. 

Zakończył już rozmowę. 

- Wychodzisz? - Zapytał swobodnie, a ja zacisnąłem usta, wciąż trzymając dłoń na klamce. Przytaknąłem, licząc na to, że widzi ten gest. - Gdzie?

- Z Mir'em. Za chwilę wrócę.

- Iść z tobą?

- Nie trzeba. 

- Jesteś pewny? Możemy przejść się do pobliskiego parku. 

- Chcę iść sam. - Powiedziałem, po czym wyszedłem, słysząc za sobą jego prośbę, abym zaczekał. Wiedziałem, że nie będę potrafił spojrzeć na jego twarz. Nie w tej chwili. Potrzebowałem trzeźwo i spokojnie przemyśleć sytuację między naszą trójką.

Mimo to wiedziałem już, że jedynym odpowiednim wyjściem jest moje odejście. 

---------------------- 

Omo okropnie pisało mi się ten rozdział. Pierwotnie był dłuższy i bardziej szczegółowy, ale ... Usunął się. Zostało mi jakieś 200 słów, które wcześniej pisałam w notatniku. Chciałam szybko odwzorować ten rozdział, żeby go nie zapomnieć. 

Poza tym... Długo czekaliście. BARDZO DŁUGO CZEKALIŚCIE. Przepraszam. Sądziłam, że w ferie będę więcej pisać, ale spędziłam je w łóżku, bez chęci do życia, jedzenia, wstawania czy dbania o cokolwiek. Naprawdę. Jedyne co robiłam to oglądałam odcinki The Return of Superman. To nic, że widziałam je wszystkie już po kilka razy (swoją drogą Seungjae jest dzieckiem moich marzeń). 

Ostatnio jakoś się pozbierałam, bo wszyscy wokół zaczęli mówić, że się staczam i, że marnuję życie TT.TT

Co jeszcze...

Ah. Ogarnęłam jak ogromną ilość szkiców tu mam. Sześć ChanBaeków, dwa YoonSeok'i i jeden Yoonkook oraz jeden Vkook.

Jeden z nich to opowiadanie o dorastaniu. Zauważyłam dziś, że tego typu opowiadania zrobiły się ostatnio naprawdę modne. Chcielibyście coś takiego,stworzonego przeze mnie, przeczytać?

To Chanbaek. Chłopcy są tam bardzo popularnymi, dziecięcymi aktorami, którzy tak naprawdę nie mają nikogo poza sobą nawzajem. Ogólnie o dorastaniu w świecie, gdzie każdy dobrze zna twoje imię i mało kto jest takim, jakim mógłby się wydawać.

No nic. Kocham was i jeszcze raz przepraszam.

AH! OSTATNIE! Zdajecie sobie sprawę z tego, że zostały 2-3 rozdziały do końca Look at me?

Masakra, nie?

Kocham was, do zobaczenia wkrótce.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro