4: Wyglądało jakbyście już się znali

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Molly

- Tęskniłem za kampusem - westchnął rozmarzony Alex, kiedy tydzień później staliśmy w trójkę przed wielką bramą ze swoimi walizkami.

- Tęskniłeś za chłopakami z kampusu, nie za kampusem - powiedziała Chloe, spoglądając na czarnowłosego z uniesioną brwią.

- Cóż, to prawda - odparł, rozglądając się dookoła.

Uśmiechnęłam się lekko pod nosem, przygryzając wargę i ruszając w stronę akademiku. Od paru dni byłam strasznie nieobecna, co było spowodowane wiadomo czym. Alex oraz Chloe dobrze mnie znali i od razu zauważyli, że coś się stało, jednak narazie nie byłam w stanie powiedzieć im kogo spotkałam. Oczywiście obydwoje wiedzieli, że szukałam tego chłopaka przez dobre kilka miesięcy, ale teraz, gdy ponownie go spotkałam, nie potrafiłam do końca tego pojąć.

Tak naprawdę od tamtej nocy nie widziałam go ani razu. Żałowałam, że nie udało nam się umówić na żadne spotkanie, ale czego się spodziewałam? Przecież byłam dla niego dziewczyną z ulicy. Tak naprawdę nawet nie wiedziałam czy tu mieszka, albo czy znów dostanę szansę, by go zobaczyć. Nawet nie wiedziałam czy po prostu mi się to nie śniło, bo wypiłam wtedy zbyt dużo.

- To będzie wyjątkowy rok. Mam zamiar w końcu zapisać się do cheerleaderek - powiedziała Chloe, uśmiechając się szeroko.

Tak, dziewczyna zawsze o tym marzyła, a zapisy zdarzały się co dwa lata i wypadały właśnie teraz, co oznaczało, że w końcu będzie mogła się popisać. Chloe ma do tego świetne warunki, ponieważ jest wysportowana i szczupła.

- Powinnaś zapisać się razem z Chloe - Alex szturchnął mnie w ramię, gdy wchodziliśmy do budynku.

- Nah, to nie dla mnie - lekko się skrzywiłam.

To nie tak, że nie lubiłam sportu lub że byłam mało aktywna fizycznie. Po prostu nie przepadałam za tego typu występami w krótkich spódniczkach, krzycząc jakieś głupie hasła na temat drużyny. Wolałam muzykę.

- Jak chcesz, ale jestem pewien, że Warren Sampson z chęcią usłyszałby od Ciebie osobisty doping - czarnowłosy posłał mi oczko, a ja skarciłam go spojrzeniem.

Warren Sampson był jednym z graczy naszej szkolnej drużyny piłkarskiej i muszę przyznać, że przez pewną część zeszłego roku głośno do niego wzdychałam. Wyszliśmy nawet razem kilka razy, ale nic poza tym. Teraz to i tak nie miało żadnego znaczenia.

- Och, przymknij się.

- Może to ja powinienem zostać cheerleaderką i zyskać adoratorów?- uniósł brwi, a ja spojrzałam na niego z lekko kpiącym uśmieszkiem.

- Nie obraź się, Alex, ale to chyba tak nie działa - Chloe poklepała chłopaka po ramieniu, a później rozstaliśmy się z nim i skierowałyśmy się do naszego wspólnego pokoju na piętrze.

Chloe od razu rzuciła się na swoje łóżko i przytuliła do miękkiej poduszki. Zaśmiałam się i podeszłam do szafy, zaczynajac wypakowywać swoje ubrania. Nie chciałam zostawiać tego na później, ponieważ dobrze wiedziałam, że nie będzie mi się chciało.

Jutro miały rozpocząć się zajęcia, a ja byłam wręcz nieobecna. Nie wiedziałam jak wrócić do rzeczywistości po tym, co stało się w sobotę. Muszę znów wciągnąć się w wir nauki i szkolnych zajęć, aby móc zająć czymś myśli.

Kiedy po kilkunastu minutach wspólnego rozpakowywania walizek, dostałam wiadomość od Alex'a, wcale nie byłam zdziwiona. Ten pajac nie potrafi wytrzymać bez nas nawet godziny. Ale to nic złego, ponieważ kochamy go nad życie.

Alex: Mam nowego współlokatora. Jezu przenajświętszy, jakie z niego ciacho!

Zaśmiałam się pod nosem, ponieważ Alex marzył o nowym koledze w pokoju. Prawda była taka, że w zeszłym roku mieszkał razem z Garym, który mył się może raz w tygodniu i ciągle chodził w tych samych ciuchach.

Ja: Lepiej zapytaj jak często bierze prysznic ;)

Alex: Sama go zapytaj. Ruszcie tyłki i chodźcie tu.

Przewróciłam oczami i pokazałam Chloe wiadomość, a ona poruszyła zabawnie brwiami i błyskawicznie wstała z podłogi.

- Przynajmniej skończmy się rozpakowywać - powiedziałam, wskazując na porozrzucane ubrania, ale dziewczyna tylko machnęła ręką, po czym pociągnęła mnie w stronę wyjścia.

Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie byłam ciekawa nowego współlokatora Alex'a, ponieważ byłam. Mam nadzieję, że okaże się być naprawdę fajnym gościem i że uda nam się złapać dobry kontakt. Kto wie, może zostaniemy przyjaciółmi.

Szybko znalazłyśmy się pod drzwiami odpowiedniego pokoju, a Chloe wyciągnęła rękę i lekko zapukała, następnie wolno wchodząc do środka. Spojrzałam na nią ze zmarszczonymi brwiami, bo ona nigdy nie pukała, a zawsze wchodziła wszędzie jakby była u siebie.

- Więc?- zaczęła brunetka - Gdzie jest ten Twój nowy współlokator?- zapytała nieco ciszej.

A wtedy jakby na zawołanie drzwi pokojowej łazienki się otworzyły.

Spojrzałam na twarz chłopaka, chcąc sprawdzić czy rzeczywiście był taki przystojny, jak mówił Alex. I właśnie w tym momencie dostałam kolejnego zawału serca w przeciągu ostatniego tygodnia.

Brunet stał tam tak samo sparaliżowany jak ja i patrzył prosto na mnie wielkimi, zdziwionymi oczami, jakby również nie mógł uwierzyć w to, że znów mnie widzi.

Czułam się jakby świat wokół nas właśnie się zatrzymał. Byliśmy tylko my, patrząc sobie w oczy. Ponownie poczułam się jakbym wygrała los na loterii, ponieważ ten chłopak znów stał naprzeciwko mnie.

- Hej..- zaczął tym swoim anielskim głosem, a ja prawie się rozpłynęłam.

- Hej - odparłam, patrząc mu w oczy.

Dopiero kiedy usłyszałam głośne kaszlnięcie Alex'a, doszedł do mnie fakt, że nie byliśmy tutaj sami, a ta sytuacja musiała wyglądać dość dziwnie.

- Interesujące..- powiedział pod nosem mój przyjaciel, a ja dopiero teraz oderwałam wzrok od bruneta, mrugając kilka razy i biorąc głęboki wdech.

- Jestem Colton - chłopak opanował się w tej samej chwili, po czym zbliżył się, żeby się z nami przywitać.

Chloe pierwsza podała mu rękę, przedstawiając się, a kiedy brunet podszedł do mnie, nie byłam do końca pewna co powinnam zrobić, więc również ścisnęłam jego dłoń, ale żadne słowa nie wypłynęły z moich ust.

- Okej, może my wyjdziemy i zostawimy was w samotności?- palnął Alex, przez co automatycznie puściłam dłoń Coltona i podrapałam się speszona po karku. Ale wstyd, matko.

- Nie ma takiej potrzeby - wyszeptałam pod nosem całkiem zażenowana swoim zachowaniem.

- Molly jest trochę nieśmiała, zanim kogoś pozna. Musisz jej to wybaczyć - czarnowłosy uniósł jedną brew, a ja miałam ochotę mocno mu przywalić za jego bezpośredniość.

Zamiast tego wysłałam mu mordercze spojrzenie, na które wzruszył ramionami.

Colton zaśmiał się cicho pod nosem, ciągle mi się przyglądając. Próbowałam nie gapić się na niego jak idiotka, ale miałam ochotę nauczyć się na pamięć każdego szczegółu jego twarzy i ciała.

- Wcale nie wydaje się być nieśmiała - brunet posłał mi oczko i mogłam przysiąc, że właśnie pomyślał o naszym ostatnim spotkaniu na ulicy.

Po raz kolejny zawiesiliśmy ze sobą nasze spojrzenia, które elektryzowały całą atmosferę w pokoju.

- Czy Ty przypadkiem się dokądś nie spieszyłeś?- Alex ponownie sprowadził mnie do realiów, sprawiając, że wciągnęłam powoli powietrze.

Colton nagle jakby się ocknął i o czymś sobie przypomniał, chwytając się za głowę i sięgając na szafkę po telefon. Sprawdził godzinę i wytrzeszczył oczy, spoglądając na wyświetlacz.

- Cholera - wyszeptał ledwo słyszalnie pod nosem - Już jestem spóźniony.

- Dopiero się poznaliśmy, a już uciekasz?- Chloe zaśmiała się pod nosem, a Colton to odwzajemnił.

- Siła wyższa - odparł, zbierając swoje rzeczy - Będziemy mieć jeszcze dużo czasu, żeby lepiej się poznać - powiedział, patrząc mi w oczy i poczułam się naprawdę dziwnie, kiedy to mówił, ponieważ miałam wrażenie, że kierował to właśnie do mnie.

Zanim chłopak wyszedł z pokoju, posłał mi lekki uśmiech mijając mnie, a później już go nie było. Znów zniknął.

Ledwo wyszedł poczułam na sobie wzrok moich przyjaciół. Stali nieco zdezorientowani i posyłali mi pytające spojrzenia. Każdy głupi zorientowałby się, że coś jest na rzeczy.

- Mam jedno bardzo ważne pytanie. Co. To. Do. Kurwy. Było?- Alex zapytał nieco dramatycznie, patrząc na mnie z uniesionymi brwiami.

- Wyglądało jakbyście już się znali - Chloe zmrużyła oczy, stając z założonymi rękami.

Wypuściłam z siebie głośno powietrze i usiadłam na łóżku Alex'a, ponieważ kręciło mi się w głowie.

- Można tak powiedzieć - odparłam cicho, gapiąc się w podłogę.

Cholera. Dostałam kolejną szansę. Mogę go poznać i czegoś się o nim dowiedzieć.

Zdałam sobie sprawę, że po raz pierwszy od śmierci rodziców naprawdę czegoś chciałam. Po raz pierwszy przeżywałam tyle pozytywnych uczuć na raz.

- Trzy godziny później - Alex wywrócił oczami - Powiesz nam w końcu?

Spojrzałam na przyjaciela, przygryzając wargę i nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu.

- To był on - odparłam znacząco.

- Dobra, on. Ale jaki on? Nic nie rozumiem - czarnowłosy chwycił się za głowę, wzdychając.

Tymczasem Chloe dość szybko skojarzyła fakty, bo spojrzała na mnie wytrzeszczonymi oczami i wyciągnęła w moją stronę palec, jakby chciała mnie o coś oskarżyć.

- Nie.. chyba nie powiesz mi, że to był..- zaczęła, a ja skinęłam głową twierdząco.

- No kto? Możecie powiedzieć mi o kogo chodzi?- Alex podskakiwał w miejscu niecierpliwy odpowiedzią.

- Chryste, Alex, Ty tępa pało! - Chloe stuknęła chłopaka w głowę.

- Ał! Nie znęcaj się nade mną!

- Jako gej jesteś jakoś mało kapliwy!

Zaczęli się ze sobą kłócić, jakbyśmy byli w przedszkolu, a ja przyglądałam się, dopóki w końcu nie wypaliłam głośno:

- Colton jest chłopakiem, który mnie uratował.

Wtedy oboje na mnie spojrzeli, a szczękę Alex'a można było zbierać z podłogi. Minęła chwila zanim się opamiętał, przecierając rękami oczy i mrugając kilkakrotnie.

- Nie..- powiedział, niedowierzając, a ja pokiwałam głową - Ale to.. on też Cię pamięta?

Wtedy pokręciłam głową przecząco, spuszczając wzrok i wzdychając. To byłoby zbyt piękne, żeby było prawdziwe.

I wtedy zaczęłam opowiadać im wszystko o tamtej sobotniej nocy, przeżywając przy tym dużo skrajnych emocji. Chyba dopiero podczas tej rozmowy to wszystkiego ze mnie uleciało i w końcu mogłam zacząć trzeźwo myśleć.

Kiedy skończyłam swój monolog, obydwoje patrzyli na mnie nieco wzruszeni i zszokowani. Kiedyś Alex powiedział mi, że spotka mnie coś, co przewróci mój świat do góry nogami i pozwoli mi znów cieszyć się życiem jak robiłam to przed wypadkiem. I kto wie, może właśnie ten chłopak przyczyni się do mojego pogodzenia się z przeszłością.

- O w dupę borsuka - odezwał się czarnowłosy, przytulając się do poduszki, którą trzymał - Chyba muszę zmienić pokój.

Spojrzałam na niego zmrużonymi oczami i zmarszczyłam nos.

- Dlaczego?

- Ponieważ miałem cichą nadzieję, że Colton okaże się być gejem - westchnął, na co parsknęłam cichym śmiechem i klepnęłam go lekko w ramię.

Alex przyciągnął mnie do siebie i zamknął w szczelnym uścisku, głaszcząc mnie po włosach.

Pociągnęłam Chloe za fragment jej koszulki, sprawiając, że się do nas dołączyła. Po paru chwilach oderwaliśmy się od siebie i westchnęliśmy praktycznie w tym samym czasie, śmiejąc się.

- A teraz trzeba to uczcić - odezwał się chłopak - Idziemy na gofry!

_____________________

Hejka! Tak więc oficjalnie rozkręcamy tą imprezę i lecimy z rozwijaniem wątku.

Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał i że Alex dostarczył wam odpowiedniej ilości śmiechu!

Buziaki!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro