16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Podstępem wydusiłem z Julii miejsce, gdzie zatrzymała się Angie. Wcale nie było tak trudno, była nadzwyczaj skłonna do pomocy. Nie miałem czasu zastanawiać się dlaczego.

Okazało się, że zatrzymała się w wielkim apartamentowcu. Dlaczego tutaj? Czyżby… James. Była tutaj z nim. Mogłem się tego spodziewać.

Wjechałem na odpowiednie piętro, na ramieniu miałem podręczną torbę, a w dłoni trzymałem jeszcze jeden bukiet białych tulipanów, bo tamten został w Londynie.

Przed drzwiami przez kilka sekund zastanawiałem się czy to co robię jest dobre, ale trudno. Jestem tutaj i nic już mnie nie zatrzyma. Zadzwoniłem dzwonkiem i czekałem.

Po chwili drzwi się otworzyły, a moim oczom ukazała się zaskoczona blondynka. Małe niedopowiedzenie, ona była w kompletnym szoku, jakby zobaczyła ducha czy coś.

 - Harry…? – szepnęła cicho – co ty tutaj…

 - Mogę wejść? – przerwałem jej lustrując ją wzrokiem nie mogąc się napatrzeć, ona tutaj była.

Przepuściła mnie w drzwiach. Tak jak myślałem, miejsce idealne dla takiego kogoś jak James lubiącego władzę i pieniądze. Odwróciłem się w jej kierunku. Czy w zwykłych białych spodniach i kremowym swetrze można wyglądać tak wspaniale?

 - Przepraszam cię, jestem dupkiem i zdaję sobie z tego sprawę. Po prostu widok was razem… nie myślałem wtedy racjonalnie, a potem myślałem że już za późno na jakiekolwiek słowa wyjaśnienia.

 - Harry – uwielbiałem, gdy wypowiadała moje imię – nie jestem zła, tylko… smutna. Jak mogłeś twierdzić, że ja z Liamem?! To jest twój przyjaciel! Z resztą nieważne, skoro szczerze przepraszasz…

Podszedłem do niej i wyciągnąłem w jej kierunku wiązankę. Na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech, który rozświetlił oczy gdy na mnie patrzyła. Czym ja sobie na to zasłużyłem? Zjechałem wzrokiem na jej usta nie bardzo wiedząc czy mogę ją pocałować. W każdej chwili mógł się tutaj pojawić ten Williamson, a nie wiedziałem też czy czasem nie mówi że już nie jest zła, a w rzeczywistości jest zupełnie inaczej.

O pieprzyć to.

Wpiłem się w jej usta czule, lecz namiętnie dając upust swoim uczuciom tłumionym przez cały tydzień. Ona się rozluźniła i przylegając do mojego ciała odwzajemniła pocałunek.

 - Co z Jamesem? – zdołałem wychrypieć sunąc nosem po jej szyi na co zadrżała.

 - Wróci dopiero wieczorem – szepnęła.

Szybko chwyciłem ją za uda i przerzuciłem sobie przez ramię, na co zapiszczała radośnie.

 - Puść mnie, Harry! – okładała mnie lekko pięściami w plecy.

Klepnąłem ją w tyłek, na co jęknęła.

 - Dopiero w sypialni, mała…

______________________

Koniec złości i niesnasek!

Następny rozdział będzie poświęcony tylko i wyłącznie ich zbliżeniu - ja tylko uprzedzam.

Już tysiąc wyświetleń! Wow, dziękuję. Nie spodziewałam się tego kompletnie, myślałam że opowiadanie wam się nie spodoba.

Chciałabym zacząć pisać jakieś nowe, ale z powodu nauki i wielu innych ważnych rzeczy chyba nie będę się w to pakować jak na razie. Mam pewien pomysł, ale potrzeba mi czasu na dopracowanie go.

Komentujcie/głosujcie - chciałabym poznać waszą opinię na temat Lost Star :)

Leniwej niedzieli, A xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro