20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 - Potrzebują mnie w pracy, cholera… wolałabym zostać z tobą, ale wiesz jak to jest. Obowiązki wzywają – zapięłam małą walizkę i chwyciłam w dłoń torebkę.

 - Jasne, Angel. Rozumiem, wielka szkoda że musisz już wracać. Nawet nie spędziliśmy dzisiaj czasu razem – James zrobił smutną minę.

Podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek, nie mogłam zdobyć się na nic więcej po zbliżeniu z Harrym. Miałam jakąś blokadę i powoli przestawałam patrzeć na Jamesa tak jak kiedyś. Poza tym, wydawało mi się to bardzo nie fair w stosunku do bruneta, całowanie innego mężczyzny, do którego nie czuję nic prócz gasnącego z każdą chwilą pociągu fizycznego i sympatii pod względem „friend with benefits”.

 - Do zobaczenia w Londynie! – krzyknęłam na odchodne i wyszłam z jego apartamentu.

Zjechałam windą do przestronnego i eleganckiego lobby, pożegnałam się z ochroniarzami i wyszłam na świeże powietrze.

 - Wow, nie sądziłem że zajmie ci to tak krótko! – ucieszył się Styles i odebrał ode mnie bagaż.

Spojrzałam na niego z uniesioną brwią.

 - Poszło łatwo, a ty złapałeś taksówkę?

Podrapał się po głowie zakłopotany.

 - Tak, złapałem… ale nagle podeszła jakaś fajna laska no i jak się uśmiechnęła to… ustąpiłem jej ją.

Co kurwa? On mówi prawdę?! Super, Styles… Wyminęłam go szturchając ramieniem i stojąc przy ulicy zamachałam na pierwszą lepszą żółtą taksówkę. Od razu kierowca zjechał pod budynek. Wyszarpnęłam swoją walizkę z dłoni bruneta i podałam kierowcy, który ochoczo zapakował ją do bagażnika uśmiechając się sympatycznie. Usiadłam na tylnym siedzeniu, a chwilę później obok mnie zajął miejsce Styles. Twarz miałam zwróconą do okna, kompletnie go ignorowałam.

Cholera, byłam zazdrosna! Jakaś nieznana „fajna laska” podbija do niego i niewiadomo co mogła zrobić albo powiedzieć do niego… chociaż to nie o nią powinnam być zazdrosna, to Ella jest problemem, który dręczy mnie od jakiegoś czasu, ale nie chcę i trochę się boję spytać Harrego o nią.

Poczułam nagle jak ramię loczka przygarnia mnie do siebie, twarz wtuliłam w jego koszulę. Wypuściłam powietrze z ust i przymknęłam oczy.

 - Przepraszam – szepnął cicho całując mnie we włosy.

 - Już dobrze, wybaczam…  po prostu czułam się wtedy trochę…

 - Zazdrosna? – przerwał mi, wyczułam że się uśmiecha – proszę, proszę. A to coś nowego, już nie będę dawać ci powodów do niej.

Trwaliśmy chwilę w ciszy, wdychałam zapach jakim pachniała jego koszula.

 - Harry? – zapytałam cicho, niepewnie.

 - Tak, Angie?

 - Co z Ellą?

Poczułam jak jego ciało się spięło. Splotłam swoją dłoń z jego chcąc dodać mu nieco otuchy i odwagi do udzielenia odpowiedzi na moje pytanie.

 - Koniec, definitywny… na co mi ktoś kto potrafi bez najmniejszych skrupułów zdradzać swojego partnera? – próbował się uśmiechnąć, lecz widać było że mu przykro i czuje się zraniony.

Biedny Harry, jak można zrobić mu coś takiego? Czym on sobie na to zasłużył? Fakt, nie znam go na tyle dobrze, żeby oceniać ale są granice…

 - Nie martw się, znajdziesz dziewczynę która da ci całą siebie i nie pozwoli, żeby taka sytuacja się powtórzyła.

Uśmiechnął się nieśmiało ukazując dołeczki.

 - Chyba już taką znalazłem, tylko nie wiem czy ona będzie chciała się tak poświęcić. Bo ja jestem w stanie zrobić dla niej wszystko i jeszcze więcej – mówiąc to patrzył mi w oczy, w których dostrzegłam błysk… uczucia?

On mówił o mnie.

Jestem tego pewna w stu procentach. Tłukł się aż do Nowego Jorku, żeby mnie przeprosić. Jeszcze nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś takiego.

 - Ja… nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Nie wiem jak mam się zachowywać, co robić… - powiedziałam zawstydzona.

Założył mi włosy za ucho nie spuszczając ze mnie wzroku.

 - Nie musisz nic zmieniać, bądź sobą. To ta Angel, która jest pracoholiczką, miłośniczką Abby, jogi i dobrego jedzenia zawróciła mi w głowie.

Zarumieniłam się słysząc jego słowa, chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję. Nie wiedząc co mogę jeszcze dodać po prostu go pocałowałam. Z uczuciem jakiego u siebie wcześniej nie podejrzewałam, przekazując mu to, czego nie udało mi się wypowiedzieć na głos. Nagle na moment przestaliśmy zdawać sobie sprawę z tego, że byliśmy już na terenie lotniska, w taksówce.

 - Hej, uwielbiam jak mnie całujesz, ale jak tak dalej pójdzie to możemy się spóźnić na lot – powiedział Harry odrywając się z trudnością ode mnie.

Nagle jakby się obudziłam i szybko wyskoczyłam z samochodu, kierowca wystawił nasze bagaże na chodnik. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało. Harry zapłacił mu za kurs i mogliśmy ruszyć na odprawę.

____________________

Dzisiaj policzyłam, że zostały mi 37 dni do końca szkoły... sad, but true. Nauczyciele gadają o zagrożeniach i dopuszczeniach do matury, a ja mam hakunę matatę bo nic mi złego nie grozi :)

Jeszcze nie wiem ile rozdziałów będzie liczyć to opowiadanie, ale akcja jeszcze się nie rozkręciła więc spokojnie.

Dostałam motywację od rodziców, do sierpnia muszę mieć perfekcyjne ciało bo jednak jedziemy na te wakacje. Dzięki, że mnie spytaliście o zdanie czy w ogóle chciałabym jechać...

A x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro