41

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia idąc do pracy było w miarę ciepło i nie spieszyłam się, bo i tak byłabym przed czasem. Mijając kiosk z gazetami zatrzymałam się w pół kroku. Mój wzrok przykuły nagłówki niektórych dzienników oraz gazetek plotkarskich. Okładkę zdobiły zdjęcia Harrego! Mojego Harrego! I to nie z byle kim tylko...

 - Co ta suka Taylor Swift robi na ich koncercie?! — podeszłam i chwyciłam jedną z gazet.

„Taylor na koncercie swojego nowego chłopaka?"

„Harry Styles już zajęty?"

„Kwitnie nowy romans!"

Kupiłam kilka gazet i ruszyłam w stronę Paradise. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer.

 - Halo?

 - Zgadzam się, Calvin Avalon wraca na szczyt.

*

 - Zrozum to, Angie. W dzisiejszym porannym wywiadzie w radiu sprostowałem całą tą sytuację! Musisz mi zaufać, że między mną a Taylor nic nie ma! Była na koncercie, bo dzień wcześniej miała swój w tym samym mieście. Takie zdjęcia ma też z resztą chłopaków. Angie... wierzysz mi? — dopytywał Harry.

 - Cieszę się, że zadzwoniłeś żeby to wyjaśnić. Naprawdę, doceniam to kochanie. Po prostu uważaj trochę, teraz jesteście gorącym tematem i wszystko co zrobicie może znaleźć się w mediach.

 - Angel, z każdym dniem tęsknię za tobą coraz mocniej. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam komunikując się jedynie przez telefon i video czat.

Uśmiechnęłam się szeroko słysząc jego słowa.

 - Miało być do Paryża, prawda? Bardzo bym chciała spędzić tam z tobą romantyczny weekend, Harry.

 - To jest wciąż idealny pomysł. Nie będziesz tego żałować. Wszystko zaplanuję, a ty o nic się nie martw. Masz pozdrowienia od chłopaków, oni też tęsknią.

 - Aww, to słodkie! Ucałuj ich ode mnie.

 - Jasne, na pewno to zrobię — powiedział sarkastycznie, lecz żartobliwie.

Spojrzałam przed siebie i na ten widok odchrząknęłam.

 - Harry, muszę kończyć. Zadzwoń po koncercie, dobrze? Kocham cię.

 - Kocham cię mocniej, do usłyszenia Aniołku — rozłączyłam się i odłożyłam telefon do torebki.

Dotknęłam swoich brązowych włosów, które robiły mi za perukę.

 - Gotowi na sesję? — fotograf spojrzał na nas. Zerknęłam na Tobiasa.

 - Gotowy?

 - Nigdy nie byłem bardziej gotowy, Calvin.

Ostatni raz zerknęłam na panoramę Nowego Jorku i zrzuciłam z siebie szlafrok ukazując najnowszy model jeansów projektanta i nic poza nimi.


_____________________________

Chyba tracę powoli motywację do tego opowiadania...

Jednym z powodów jest chyba to, że tyle z was to czyta a tylko nieliczni głosują. Nie wspomnę o komentowaniu. Słowa bardzo podnoszą na duchu i nie obraziłabym się ujrzeć pod tym rozdziałem chociaż zwykłe "fajny rozdział". Czasem po prostu czuję, że staram się bez celu.

Poświęcam swój i tak zajęty czas na pisanie i praktycznie nie dostaję nic w zamian. Mam za niecały miesiąc maturę, to się nazywa poświęcenie. Bynajmniej dla mnie.

Może niektórzy nazwą mnie w tym momencie egoistką i materialistką w sensie szantażowania o komentarze/gwiazdki, ale ja mam to gdzieś. Nie chcesz? Nie musisz, ale na rozdział sobie poczekasz.

A x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro