6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przebudziły mnie promienie słońca przedostające się przez okno. Mruczałam przeciągając się, z uśmiechem podniosłam się do pozycji siedzącej i mało co nie krzyknęłam. Obok mnie w swobodnej pozie leżał Harry i lustrował mnie wzrokiem.

- Dzień dobry, już myślałem że w ogóle nie wstaniesz - przywitał mnie wesoło.

Zarumieniłam się i przykryłam kołdrą po samą szyję.

- Czemu to zrobiłaś? Nie jesteś przecież nago - uśmiechnął się łobuzersko - ale zawsze możesz być, nie mam nic przeciwko.

Dałam mu kuksańca w bok. Złapał mnie za kolano i znalazłam się na nim z nogami po obu stronach jego ciała. Oparłam dłonie na jego klatce piersiowej dla równowagi. Opuszkami palców wodziłam po dwóch wytatuowanych jaskółkach. Przegryzłam wargę spoglądając niżej na motyla oraz dwa liście na jego wyraźnie zaznaczonym V i ścieżynkę włosków od pępka aż do gumki bokserek. Spąsowiałam jeszcze bardziej i zakryłam twarz włosami. Uniósł rękę i odgarnął mi je.

- Co jest?

- Trochę dziwna pozycja, nie sądzisz? - spojrzałam na niego unosząc brew. Na potwierdzenie swoich słów poruszyłam się nieco.

Westchnął i przymknął oczy. Jego dłonie przesuwały się po moich nogach w górę, włożył je po moją koszulkę, którą zaczął podwijać. Otworzył oczy i patrzył na mnie czy nie mam nic przeciwko temu. Złapałam poły t-shirtu i zdjęłam go z siebie. Cud, że miałam na sobie bieliznę. Patrzył na mnie z zachwytem.

Uśmiechnęłam się nieśmiało.

- Jesteś piękna - wymruczał odwzajemniając mój uśmiech - nawet nie wiesz jaką przyjemność sprawia mi patrzenie na ciebie.

- Doprawdy, Styles? Chyba jednak wiem - sugestywnie poruszyłam biodrami, na co on jęknął.

- Więc lubisz dominować? - wychrypiał i jednym ruchem znalazł się nade mną z zawadiackim uśmiechem.

Zabrakło mi tchu patrząc w jego oczy, które w tym momencie cudownie błyszczały. Zaczął składać mokre pocałunki na moim dekolcie i powoli schodził niżej całując rowek między piersiami. Jego dłoń ścisnęła mój pośladek, na co jęknęłam głośno. Widziałam, że mu się to podoba poprzez wybrzuszenie w jego bokserkach.

Był już ustami przy gumce moich majtek, gdy rozległ się dzwonek telefonu w głębi mieszkania. Zamarliśmy patrząc na siebie. Unieruchomił mnie w miejscu.

- O nie, nie! Nie w tym momencie!

- Muszę to odebrać, mogą dzwonić z pracy! - wyrwałam się i pobiegłam szybko do kuchni, gdzie zostawiłam torebkę.

Przyłożyłam telefon do ucha.

- Cavendish.

- No Angie, co ty taka sztywna? Czyżby Styles za mało cię zaspokoił poprzedniej nocy?

Odetchnęłam z ulgą słysząc radosny głos przyjaciółki.

- Możesz mnie nie straszyć? Myślałam, że dzwonią z Paradise. Małe sprostowanie... nie zaspokoił mnie w ogóle.

- Uuu, sądziłam że na więcej go stać. Albo to ty jesteś wymagająca.

- Przecież wiesz, że mi wiele nie potrzeba... zaraz, co? Nie! Do niczego między nami nie doszło! - zaprzeczyłam czując pieczenie policzków.

Julia zaśmiała się głośno.

- O Angie, Angie... prawdziwy powód telefonu jest taki, że urządzam dzisiaj u siebie małą imprezę, wpadniesz prawda?

- Jasne, że tak. A co z naszą jogą?

- Aktualna, przyjedź wcześniej najwyżej - odpowiedziała po chwili.

- Dobrze, do zobaczenia - rozłączyłam się i zabrałam się za robienie herbaty.

Włączyłam radio i przy dźwiękach „Billionaire" Bruno Marsa kręciłam się po kuchni. Po chwili poczułam dłonie oplatające mnie w talii i usta całujące szyję.

- Podoba mi się to co widzę, jednak wystawiasz mnie na pokuszenie - założył mi koszulkę, w której spałam - a dopiero co ochłonąłem, martwi mnie że musiałem sam sobie poradzić z tym „problemem".

Parsknęłam śmiechem na widok jego miny urażonego dziecka. Usiadł przy wyspie kuchennej, a ja postawiłam na niej talerz z tostami i różne rzeczy do nich. Usiadłam obok niego na stołku.

- Dzisiaj mogę zaszaleć - mrugnęłam do niego i uśmiechnęłam się szeroko, zainteresowany oczekiwał na jakieś moje dalsze ruchy, pochyliłam się nad nim, wyciągnęłam dłoń niby to w kierunku jego uda, lecz szybko pochwyciłam słoik z czekoladą.

Zaczęłam się śmiać, znów miał minę dziecka, które nie dostało lizaka.

- O kochanie, a co ty myślałeś? Że sprawię ci przyjemność? W tym momencie jestem głodna i mój żołądek jest na pierwszym miejscu.

- Jaka wredna - skomentował kręcąc głową.

Jedliśmy i rozmawialiśmy zadając sobie pytania takie jak ulubiony kolor czy ostatni film jaki widzieliśmy.

- Mówię ci, że „Mamma Mia!" jest wspaniałym musicalem! - sprzeczałam się z nim.

- Oszalałaś? „Grease" bije go na głowę!

Spojrzałam na niego z uniesioną brwią.

- Eee... sądziłam, że wymienisz jakiegoś „Terminatora" czy „Niezniszczalnych", ewentualnie „The Avengers" bo fajne dupy... ale „Grease"?

- No co? Oliwia Newton-John jako Sandy? Proszę cię - prychnął - jest idealna.

Wywróciłam oczami i odstawiłam pusty kubek po herbacie. Harry ujął moją dłoń i przybliżył się do mnie całując czule. Odwzajemniłam pocałunek z ochotą.

- Mmm, smakujesz czekoladą i malinami - rozmarzył się z uśmiechem.

Przegryzłam jego wargę i pociągnęłam.

- A ty miodem, słodziutko - zaśmialiśmy się.

Powrócił do całowania moich ust, lecz po chwili gdy zaczynało brakować nam powietrza oderwał się ode mnie.

- Muszę już iść - szepnął gładząc mnie po policzku i wpatrując się głęboko w oczy.

- Julia robi dzisiaj u siebie imprezę, może być fajnie... przyjdziesz? - spojrzałam na niego z nadzieją.

Uśmiechnął się szeroko ukazując dołeczki w policzkach.

- Z wielką chęcią, o ile ty tam będziesz.

- No pewnie, nie odpuściłabym jednej z tych przechodzących do historii imprez. Nawet jeśli bym chciała to nie mogę, Julia to Julia - wzruszyłam ramionami z przepraszającym uśmiechem.

Odprowadziłam go do drzwi, musnął moje czoło wargami i wyszedł. Sekundę później wrócił, spojrzałam zdziwiona.

- A co z Jamesem?

- Wyjechał na dwa tygodnie służbowo do Nowego Jorku.

Gdy usłyszał moją odpowiedź uśmiechnął się szeroko, nie wiedziałam o co mu chodzi.

- Do później, maleńka - i opuścił moje mieszkanie, tym razem na dobre.

_________________

Ale was rozpieszczam tymi codziennymi rozdziałami. Aż dziwne, że znalazłam czas żeby dzisiaj coś wstawić, po dzisiejszym dniu jestem bez sił. Prezentacja na wos, dwie prace na polski i nauka do jutrzejszego sprawdzianu z matematyki, nie polecam liceum... tak tylko mówię.

Pozdrawiam, A xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro