66

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Czego tu chcesz? – odwróciłam się w stronę nieproszonego gościa i zacisnęłam kurczowo dłonie na umywalce.

- Jak to czego? Ze mną się tak nie żegna, dziwko – mój były pierdolony szef podszedł do mnie i chwycił za ramię szarpiąc. Próbowałam mu się wyrwać, lecz bezskutecznie. Z każdym moim ruchem, jego dłoń zaciskała się coraz mocniej.

- Spierdalaj, to boli! – krzyknęłam, a on wymierzył mi policzek na tyle mocny, że moja głowa odskoczyła w bok.

- Nie zapomniałaś jeszcze, że to ma boleć? – zapytał z udawaną subtelnością przesuwając opuszkami palców po zaczerwienionym policzku – Mnie się tak nie traktuje, zasługuję kurwa na jakiś szacunek!

Spojrzałam w jego rozbiegane, szalone oczy i mało co nie zaśmiałam mu się w twarz. Czy on był normalny? Z pewnością nie w tym momencie.

- Szacunek? Ty wiesz co to jest? Śmiem wątpić, po tym jak traktowałeś swoje pracowniczki – warknęłam, a sekundę później ból przeszył drugi policzek. Z moich oczu poleciały łzy, a z ust wydobył się żałosny szloch. Nie sądziłam, że przeszłość zatoczy koło.

- Chcesz coś jeszcze dodać? Dawaj, pokaż swój cięty języczek. Jestem pewien, że mam sposoby by ci go ukrócić – jedną dłonią złapał oba moje nadgarstki, a drugą pociągnął mocno za włosy, aż krzyknęłam – krzycz, wrzeszcz ile wlezie i tak nikt cię nie usłyszy.

Załzawionymi oczami spojrzałam na jego zadowoloną minę. Pierdolony sadysta.

- Nie jestem tutaj sama, za chwilę przyjdą skontrolować sytuację.

- Chodzi ci o tą parę gejów, którzy prawie jebią się na kanapie? Ty sobie ze mnie żartujesz? Co oni mogą mi zrobić? Chyba obciągnąć – zaśmiał się szyderczo – twojego chłoptasia też tutaj nie ma, jaka szkoda że nie może być świadkiem tego co za chwilę z tobą zrobię. A może jednak jest taka możliwość?

Z kieszeni spodni wyjął telefon i jak się okazało zaczął nagrywać film ze szczególnym wykadrowaniem mojej twarzy, która w tym momencie była w nieciekawym stanie. Nagle wykonałam ruch kolanem i walnęłam go w krocze tak mocno jak tylko mogłam. Zgiął się w pół, a w tym czasie wytrąciłam mu telefon z dłoni, który upadł na podłogę wyłączając się.

- Kurwa, popierdoliło cię?! Zapłacisz mi za to! – podniósł się i popchnął mnie na ścianę, od której odbiłam się i upadłam kafelki.

Tył mojej głowy pulsował na tyle mocno, że zamroczyło mnie na chwilę. Po tym poczułam kopniaka ciężkim butem prosto w brzuch. Kuliłam się na tej podłodze rycząc bezsilnie i próbując jakoś uniknąć ciosów, lecz nie dało rady. Dlaczego on musi nosić glany? Czuję się jakbym miała za chwilę odlecieć, nie mogłam wydobyć z siebie jakiegokolwiek dźwięku, żeby krzyknąć a co dopiero wyszeptać, żeby przestał.

Umrę, on mnie za chwilę zabije.

Wtedy przed oczami zaczęły mi przelatywać niektóre momenty z mojego życia. Od momentu narodzin, kiedy pierwsze co zobaczyłam to zapłakane twarze moich rodziców, a moja miniaturowa piąstka zacisnęła się na najmniejszym palcu u dłoni mojego ojca. Następnie to, jak moi bracia spierali się między sobą, który z nich pierwszy weźmie mnie na ręce. Pierwsze kroki pod czujnym okiem matki. Pierwsze słowo, które brzmiało „tata". Już wtedy wiedziałam, że jestem jego księżniczką. Pierwsza przeczytana książka „Śpiąca królewna". Od zawsze marzyłam o księciu, który wybawi mnie swym pocałunkiem. Nauka jazdy na rowerze przez Keitha. Miałam zdarte całe kolana i łokcie, ale w końcu udało mi się pojechać na dwóch kółkach. Złamana noga, kiedy to przy schodzeniu z drzewa na którym mieliśmy domek źle postawiłam stopę i spadłam na ziemię. Pierwsza lekcja gry w tenisa. Swoją rakietką prawie pozbawiłam tatę zęba. Pierwsza pomoc mamie przy kwiatach w sklepie. Już wtedy oczarowała mnie ich woń i różnorodność. Pierwsze zauroczenie, które smutnie się zakończyło bo wyjazdem chłopaka do Szkocji. To po tym poznałam Julię. To z nią wydarzyło się kilka ciekawych rzeczy. Pierwsze farbowanie włosów. Próba przekłucia sobie pępka na kolczyk. Pierwsza impreza, na której piłam po raz pierwszy i miałam swój pierwszy pocałunek z kapitanem drużyny futbolowej. To wtedy też odbierał mnie Mick, bo za dużo wypiłam. Pierwszy joint na pierwszym koncercie, Plain White T's. Potem zaczęła się kariera modelki. Pierwszy kontrakt. Pierwsza sesja. Pierwszy pokaz. Pierwsza okładka. Pierwsze własnoręcznie zarobione pieniądze. Przyzwyczajanie się do „dwóch twarzy". Zakończenie obowiązkowej edukacji. Bal. Kilkudniowy wyjazd pod namioty w nagrodę. To tam miałam swój pierwszy raz. Później pochłonął mnie wielki świat sławy, stylu i pieniędzy. I wtedy poznałam Jamesa, na pokazie Burberry. Pierwsze spojrzenie. Pierwszy uśmiech. Pierwsza kolacja w drogiej londyńskiej restauracji. Pierwszy pocałunek na Talfagar Square. Pierwszy seks z nim. I tak wegetowałam wśród blasku fleszy, póki mi się to nie znudziło. Odejście w świetle chwały. Zmiana wizerunku. Pierwsza „normalna" praca. Pierwsze „normalne" mieszkanie. Pierwszy oddech pełną piersią po zawirowaniach życia. Pierwsze poznanie prawdziwego oblicza mojego szefa. Pierwsze molestowanie seksualne. Pierwsze pobicie przez mężczyznę. A potem zdarzyło się coś niespodziewanego. Pierwsze spotkanie twarzą w twarz z miłością mojego życia, choć wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam. Pierwszy zachwyt jego pięknem. Pierwsze zakochanie się w jego głosie przed ich koncertem w Paradise. Pierwszy perfekcyjny pocałunek. Pierwszy czuły dotyk jego dużych dłoni na ciele. Pierwszy wspólny taniec do „Sugar" Maroon 5. Pierwsza wspólna noc jedynie śpiąc w swoich ramionach. Pierwsza zazdrość o mnie. Pierwsze wyznanie uczuć w romantycznej altanie. Pierwsze złamanie uczuć Harrego. Pierwsze moje złamanie uczuć. Pierwsze kłamstwo Stylesa co do Elli. Pierwsza ucieczka od bruneta do Nowego Jorku. Pierwsze kochanie się z nim. Moja pierwsza zazdrość o niego. Potem tak jak chciałam ja i James, zaczęła się ich kariera. Wszystko było idealnie póki nie dowiedzieli się, że Angel to Calvin. Pierwsza piosenka napisana z myślą o mnie. Pierwszy koncert, na który poszliśmy razem. Pierwsze wypowiedziane wzajemne „kocham cię". Pierwsze spotkanie z moją rodziną. Pierwsza rozłąka przed jego trasą. Mój powrót do kariery jako odreagowanie. Coś na co czekałam całe życie, czyli oświadczyny... i to nie byle jakie! Publiczne ujawnienie swojej tożsamości. Zakup wymarzonej sukni ślubnej. I coś co kiedyś musiało nadejść, czyli pierwsza wielka kłótnia z Julią.

Jak tak analizuję swój żywot to nie był on taki zły. Fakt, brakowało w nim trochę żeby uznać go za idealny, ale nie mogłam narzekać. Przed oczami pojawiła mi się roześmiana twarz Harrego. Tego pięknego i wspaniałego mężczyzny z bujnymi brązowymi lokami, szmaragdowymi zielonymi oczami, słodkimi dołeczkami w policzkach i malinowymi ustami, które mogłabym całować do końca świata i jeden dzień dłużej. Tak bardzo go kochałam...

I nagle poczułam niewysłowioną ulgę, kiedy jego ciężki but już więcej nie dotknął mojego ciała. Łapałam łapczywie powietrze czując jak kolejne łzy spływają mi po twarzy. Kaszlnęłam czując w buzi metaliczny posmak krwi. Całe moje ciało promieniowało bólem. Nie mogłam wykonać żadnego ruchu, a co dopiero jakoś uciec z tego miejsca. Więc leżałam na posadzce napawając się chwilową wolnością od jego przemocy.

Nie wiem ile czasu upłynęło, ale wyczułam że ktoś do mnie podszedł i spróbował jak najdelikatniej wziąć na ręce. Może to był Victor, może ktoś inny, nie wiem. Nie dbałam o to, bo po prostu nie miałam siły jakkolwiek zaprotestować.

- Wyjdziemy tyłem, czeka tam mój samochód... unikniemy tym paparazzi...

- Jak on ją znalazł?

- Pierdolony kutas, oby zgnił w więzieniu! – dobiegały mnie strzępki rozmowy wypowiedziane męskimi głosami, ale byłam zbyt zamroczona, żeby dopasować do kogo one należą.

Wyczulonym na wszelkie bodźce ciałem, poczułam coś wygodnego pod sobą i dookoła swojego ciała, pachniało męskim perfumem i typową dla baru mieszanką.

- Już nic ci nie grozi, Angie... jesteś bezpieczna, tylko proszę... nie próbuj nas opuszczać...

Melodyjny głos szeptał mi do ucha kojące słowa. Znałam tą barwę głosu na tyle, że przestałam się bać i mogłam powoli odpływać w ciemność pochłaniającą mnie całą.

- Kurwa, pospieszcie się! Ona za chwilę zejdzie, ma chyba krwotok wewnętrzny! Jej puls słabnie... a co mnie to kurwa obchodzi, że nie możesz szybciej jechać?! Chuj mnie obchodzi twoje stanowisko w tym momencie, poświęć się dla niej! Angel, Angie... kochanie, zostań ze mną...

Dookoła mnie słyszałam tylko komendy wydawane raz krzykiem, a raz szeptem. Chciałam być świadoma, lecz błogostan który mnie pochłaniał wydawał się o wiele bardziej przyjemny niż rzeczywistość.

Tam nie czułam bólu.

Przestałam się przejmować.

Byłam tylko ja i mroczna ulga.

_______________________________________

Mówcie co chcecie, ale jestem zadowolona z tego rozdziału. 

A x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro