76

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gdy tylko zamknęły się za nami drzwi wejściowe do apartamentu, usta Harry'ego naparły na moje. Odwzajemniałam pocałunki żarliwie, tak jakby miały być ostatnimi w moim życiu. Na ślepo kierowaliśmy się w głąb pokoju, ściągnęłam z bruneta marynarkę zostawiając ją na podłodze.

Przemieściłam się z dłońmi w okolice jego szyi, gdzie chwyciłam oba końce muchy i przyciągnęłam go do siebie za nie. Jego wygląd dodatkowo mnie nakręcał. Po chwili kolejna część garderoby leżała na dywanie, a ja pospiesznie zabrałam się do rozpinania jego koszuli. Chciałam po prostu ją z niego zerwać, ale wiem że miałby do mnie żal. W końcu to koszula od Saint Laurent... on i jego miłość do mody. Łączyło nas więcej niż to widać na pierwszy rzut oka.

Kiedy stanął przede mną pół nagi, widziałam tylko rozszerzone z podniecenia źrenice, przyspieszony oddech i wyraźne wybrzuszenie w jego garniturowych spodniach.

- Tak cię pragnę – wymruczał kładąc swoje dłonie na mój bok, gdzie jak przypuszczał był zamek od sukni. I się nie mylił, pociągnął za suwak do samego końca.

Jego delikatne palce zsunęły z moich ramion ramiączka i powoli pozwolił, by biała kreacja utworzyła kałużę u moich stóp, z której wyszłam przy pomocy jego ręki.

- Cholera... wyglądasz... ja... brak mi słów... - wydukał, spoglądając na mnie przegryzając wargę.

Uśmiechnęłam się zalotnie widząc jego zachowanie. Nie miałam na sobie nic prócz ręcznie szytych, robionych na zamówienie białych fig z francuskiej koronki i podwiązki na udzie. Wciąż jeszcze stałam w szpilkach, a wiem jak taki widok działa na mojego męża.

Powoli zbliżył się do mnie i lustrował moje ciało od dołu ku górze, aż zatrzymał się na moich oczach.

- Jesteś taka piękna, Angel – szepnął i ucałował czule moje wargi.

Przejechałam końcami paznokci po jego torsie, wywołując u niego małe dreszcze aż zatrzymałam się na pasku, który rozpięłam i taki sam los spotkał spodnie. Zdjęłam je z niego do połowy ud, a on zajął się resztą przy okazji ściągając buty i skarpetki.

Niespodziewanie chwycił mnie pod udami i uniósł do góry, na co pisnęłam śmiejąc się. Posadził mnie na skraju wielkiego małżeńskiego łoża nakrytego białą, pachnącą jaśminem pościelą. Sam ukląkł przede mną, suwając swoimi dłońmi po moich nogach. Chwycił jedną i zaczął składać pocałunki zaczynając na stopie, przechodząc przez kostkę, łydkę, kolano... zatrzymał się przy podwiązce i spojrzał na mnie z uniesioną brwią.

Przegryzłam wargę rumieniąc się lekko. On uśmiechnął się szeroko widząc moją reakcję, pochylił się ku niej i chwytając ją zębami, w wolnym tempie ściągnął ją z nogi rzucając gdzieś za siebie.

Wstał z klęczek i stanął przede mną patrząc na mnie z góry. Ja praktycznie na wprost miałam jego erekcję napierającą na czarny materiał bokserek. Przeniosłam wzrok z jego bielizny na oczy uśmiechając się kokieteryjnie.

Delikatnie ujął moją brodę, a kciukiem wodził po dolnej wardze, wsadził go między moje wargi na co przegryzłam jego opuszek i zassałam mocno z zamkniętymi oczami, do tego wydając z siebie cichy jęk.

Przeczuwałam, że doprowadziłam go tym do szaleństwa. Gwałtownie, wręcz brutalnie wyjął swojego palca a jego miejsce zastąpiły usta. Jego język wdarł się zaborczo do wnętrza moich ust, drażniąc je, jego zęby co jakiś czas przegryzały dolną wargę. Dłońmi pomógł mi wygodniej przenieść się na łóżko, pod wezgłowie. Wszedł tam za mną, znów wpijając się w moje usta. Jedną ręką objął moją pierś ściskając ją, a drugą przeniósł na pośladek robiąc z nim to samo. Dyszałam mu do ust, a swoje niecierpliwe dłonie umieściłam na umięśnionym brzuchu i przesuwałam je coraz niżej, poprzez linię włosków aż do gumki bokserek. Pociągnęłam je pewnym ruchem, przez co jego pobudzony członek wyszedł na wolność.

Na kilka sekund oderwał się ode mnie tylko po to, by ściągnąć z siebie ostatnią część garderoby. Malinowe wargi umieścił na podstawie mojej szyi całując ją, a ja ręką objęłam jego przyrodzenie ruszając nią w górę i w dół.

Jęknął cicho i jednym ruchem przewalił mnie na miękką pościel, moszcząc się między moimi rozchylonymi nogami. Ruchy jego palców przesuwających się po moim ciele były niemal jak czczenie tego co ma przed sobą. Zmysłowe aż do końca. Jego usta znalazły się na moim łonie, które ucałował poprzez koronkę, a zębami przegryzł moją kobiecość. Jęknęłam odruchowo wplatając jedną dłoń w jego włosy.

Bez sprzeciwu z mojej strony zdjął ze mnie zbędny skrawek materiału i przez kilka sekund jedynie patrzył na mnie z góry.

Widziałam, że zmieniała się jego postawa. Doszliśmy do takiego momentu, gdzie dłonie zaczęły mu lekko drżeć, a oddech przyspieszać. Wiedziałam, że od teraz żadne z nas nie będzie już dłużej przeciągać gry wstępnej tylko przejdziemy do konkretów.

Chwycił swojego członka i przeciągnął główką kilka razy po moim wyjściu, wywołując tym mój przeciągły jęk. Jego twarz rozświetlił uśmiech, owinęłam swoje nogi wokół jego lędźwi. Ujął moje biodra w dłonie i wbił się we mnie stanowczym ruchem. Sekundy później zaczął się poruszać znajdując rytm i tempo odpowiednie dla nas obojga. Moje usta tworzyły literę O, póki nie pochylił się by złączyć nasze usta w namiętnym pocałunku. Jedną dłonią ściskałam pościel, a drugą uwolniłam jego włosy z rozwalonego już koka, przez co mogłam ciągnąć za jego włosy nad karkiem co dodatkowo go nakręcało.

- Wiesz jak cię kocham, prawda? – powiedział w moje usta nie przestając się poruszać, a za to robiąc okręgi biodrami.

- Ja ciebie też – wypowiedziałam z trudem, bo przez wszystkie bodźce jakie do mnie docierały ciężko było mi się skupić na tym co do mnie mówi.

Jednym gwałtownym ruchem pociągnął mnie za sobą, gdy przysiadł pośladkami na stopach. Wciąż w nim tkwiłam, ale dzięki tej pozycji czułam go głębiej. Jego dłoń pociągnęła moje włosy w dół przez co miał idealny dostęp do szyi, którą zaczął kąsać i całować.

Czułam jego dłoń na lewym pośladku pieszczącym go chwilę, a kiedy już zaczął pode mną znów zataczać kółka biodrami, opadła na niego z plaskiem. Krzyknęłam głośno i zacisnęłam się na nim mocniej, na co sam wydał głośny jęk.

- Tak nie mówimy, maleńka – jego ochrypły głos zabrzmiał donośnie.

Jego ręka ponownie pieściła zaróżowioną skórę po uderzeniu.

- Kocham cię, Harry... mój mężu – jęknęłam i złożyłam na jego ustach pocałunek.

Czując zbliżający się szczyt zaciskałam swoje ścianki co kilka ruchów, by przyspieszyć moment jego orgazmu.

Na szczęście długo to nie trwało, bo nagle Harry zacisnął mocno powieki i wyjęczał do moich ust kilka przekleństw, a ja czułam jak wypełnia mnie ciepło bruneta, lecz nie przestał się poruszać póki ja nie doszłam, co stało się kilka ruchów później. Jęknęłam głośno mając zamknięte oczy i szeroko rozchylone usta, jednak czułam na sobie wzrok zielonookiego, który obserwował mnie z uwielbieniem.

Rozchyliłam powieki napotykając szmaragdowe spojrzenie. Uśmiechnęłam się i odgarnęłam mu z czoła kilka kosmyków włosów, które przykleiły mu się do spoconego czoła. Pocałowałam jego usta, co chętnie odwzajemnił.

- Teraz oficjalnie możemy nazwać się małżeństwem.

Oznajmiłam, a on zaśmiał się uroczo zadowolony i dumny po dzisiejszym dniu i dopiero co przeżytym uniesieniu.


____________________________________

Ocenienie tego zostawiam wam, ja jestem zadowolona z tego rozdziału w 1/4... niestety nie stać mnie w tym momencie na nic innego, bo za kilka dni będę miała walkę o swoją przyszłość. Jeśli się powiedzie to wtedy powiem o co chodzi.

We wrześniu idę umówić się na tatuaż, już nie mogę się tego doczekać! :D

Nowe okładki do książek wykonała niesamowita i przecudowna xzapper! Kocham cię, mała ♥

All the love, A x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro