Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dawno, dawno temu była sobie dziewczynka. Miała trzech starszych braci, kochających rodziców i wszystko, czego zapragnęła. Dziewczynka była księżniczką. Całymi dniami bawiła się w ogrodach pałacu, a niania dbała o jej bezpieczeństwo. Dziewczynka marzyła, że pewnego dnia poślubi przystojnego księcia i zamieszka w pięknym zamku wysoko w górach. Z zamku będzie widać cały kraj, aż do morza. Rodzice i bracia będą ją odwiedzać i chwalić piękno jej domu. Ale to odległa przyszłość. Dziewczynka miała dopiero dziesięć lat, więc nie wyjdzie za mąż wcześniej niż za pięć lat. Miała jeszcze czas by dorosnąć i dowiedzieć się od mamy wszystkiego co trzeba.

Czasu zabrakło. Mama zmarła nim zdążyła przekazać całą swoją wiedzę córce. Dziewczynka była samotna, bracia nie chcieli się już z nią bawić. Mieli zostać rycerzami, nie mieli czasu dla samotnej dziesięciolatki.

Mijały lata, a dziewczynka rosła i uczyła się wszystkiego, co chciała przekazać jej mama. Grała na instrumentach muzycznych, tańczyła, śpiewała, wyszywała i uczyła się jak być dobrą księżną. Stała się przykładem dla innych dziewczynek.

W wieku szesnastu lat otrzymała pierwszą propozycję małżeństwa. Ojciec się nie zgodził i była mu za to wdzięczna. Nie była jeszcze gotowa, aby opuścić ukochany dom, ojca i braci. Nie chciała wyjść za mąż z jeszcze jednego powodu: jako panna mogła robić, co chciała. Ojciec był zajęty pogarszającą się sytuacją w kraju i trwającym od setek lat bezkrólewiem. Nie można się więc dziwić, że umknął jego uwadze fakt, że zainteresowania córki znacznie odbiegają od obszaru zainteresowań szlachcianek.

Całymi dniami spacerowała boso po plaży, czasem znikała na wiele godzin, za jedynego towarzysza mając konia. Przemierzała łąki w poszukiwaniu rzadkich roślin. Ludzie mawiali, że włosy miała zawsze rozpuszczone, rozwiane przez wiatr, albo mokre od morskiej piany. Gdy zbliżał się sztorm stawała na wzgórzu nad plażą i czekała, aż fale uderzą z rykiem w brzeg. Ci, którzy ją widzieli, w pierwszej chwili mieli wrażenie, że to zjawa, duch tej, która przepadła w falach zatoki Belfalas lata temu.

Oczywiście doskonale zdawałam sobie sprawę z ludzkiego gadania. Nawet nie udawałam zaskoczenia, gdy docierało do mnie to i owo. O naszej rodzinie zawsze mówiono. Od dziecka byłam przyzwyczajona do plotek, a z czasem sama stałam się ich bohaterką. Ojciec miał jednak większe problemy, niż moje eskapady na dzikie plaże, mimo że nie były bezpieczne ze względu na korsarzy, którzy co raz częściej pojawiali się na naszych wodach, siejąc zniszczenie.

Prawda była taka, że w latach poprzedzających wojnę ojciec poświęcał mi niewiele uwagi. Kochał mnie, to oczywiste. Jednak od śmierci matki żyłam w cieniu moich braci. Nie potrafiłam i początkowo nie chciałam wychodzić z tego bezpiecznego cienia.

Moja historia zaczyna się w dniu, w którym otrzymaliśmy wiadomość o śmierci mego kuzyna,  gdy stało się jasne, że nie unikniemy wojny z Mordorem, a mój ojciec i bracia przygotowywali się do wymarszu w stronę Minas Tirith. To tego dnia ostatecznie porzuciłam tamtą dziewczynkę i jej górnolotne marzenia. Tamtego dnia ojciec w końcu mnie dostrzegł, a ja dorosłam.

Na imię mi Lothiriel, a moja historia ginie w morzu opowieści o Śródziemiu. Wiem jednak, że ja też miałam pewien wpływ na jego dzieje.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro