Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział 3

Minęły prawie dwa tygodnie, a Annalise w końcu została uwolniona od medycznych nakazów. Czuła się świetnie, a fakt, że w końcu była wolna, dodawał jej skrzydeł. Wstała skoro świt, zaraz się ubierając. Zamierzała wyjść z domu i wrócić dopiero wieczorem. Nie planowała niczego szalonego. Chciała odetchnąć świeżym powietrzem oraz rozejrzeć się za pracą. Nie mogła ciągle żyć na utrzymaniu matki. Musiała stanąć na własne nogi i zetknąć się z pełnią dorosłego życia.

Nim Annalise wyszła, zostawiła na stole w kuchni wiadomość. Wiedziała, że po wypadku mama jest nadwrażliwa. Podobnie jak Sebastian. Na myśl o bracie, dziewczyna cała się spięła. Sebastian... Pisał i pytał o nią non stop, ale ostatni raz widziała go tydzień temu. Nie przychodził. Mama mówiła, że pracuje. Annalise sama to słyszała tak wiele razy, że na samą myśl od razu zaczynała ją boleć głowa. Rozumiała, że praca jest ważna, potrafi człowieka przytłoczyć, ale naprawdę nie mógł odwiedzić ich choćby na pięć minut?! Nieco rozzłoszczona, zamknęła za sobą drzwi. Spochmurniała, ale dobry nastrój przywróciły jej grające na policzkach promienie słoneczne. Słońce dopiero wstawało, było chłodno, ale po to miała płaszcz. Mimo to... Uczucie promieni relaksowało. Brunetka westchnęła, a po tym wepchnęła dłonie do kieszeni płaszcza i ruszyła na spacer.

***

Sebastian spoglądał na swojego szefa w ciszy, wiedząc, że nic nie ma na swoje usprawiedliwienie. Najpierw zatajał prawdziwe informacje o siostrze, a teraz utrudniał Claude. Każdy inny na jego miejscu już dawno temu skończyłby martwy. Niestety, śmierć takiej osoby nie należałaby do spokojnych. Pamiętał widok torturowanych. Sebastian się bał, czuł, że popadnie zaraz w obłęd z tych wszystkich nerwów, ale jednocześnie wiedział, że posiada pewien atut. Nieważne jak obecnie Claude był na niego zły, nie zabiłby go. Nie teraz. Gdyby Annalise straciłaby brata, mogłaby stąd wyjechać, bo miasto odebrało jej zbyt dużo. De Maladie chciał natomiast ją tutaj zatrzymać. Mimo tej przewagi, Sebastian nie był całkowicie bezpieczny. Spuścił pokornie głowę, gdy jego szef wpatrywał się w niego w ciszy. Ta cisza mroziła krew w żyłach.

— Mówisz więc, Sebastianie, że nie znalazłeś okazji, aby umieścić na twojej siostrze nadajnik? — spytał spokojnie Claude, sięgając dłonią po leżący na drewnianym biurku nóż.

Biuro mężczyzny było zimne, ale i luksusowe. Nie opływało bogactwem, ale ceny mebli i materiały były poza portfelem większości normalnych obywateli. To wnętrze urzekało, ale i mogło powodować drapiący chłód. Sebastian miał ochotę się śmiać, bo w pewien sposób odzwierciedlało idealnie de Maladie.

— Nie odpowiadaj — uznał jednak Claude, a jego ton głosu wyrażał znudzenie. — Doskonale wiem, że wcale nie szukałeś ku temu okazji.

De Maladie nie mylił się. Sebastian specjalnie nie przychodził do siostry, nie chcąc mieć okazji do czegokolwiek. Bał się, że jeśli spełni to życzenie, przyjdą kolejne. Sebastiana przerażała świadomość, że Claude był zainteresowany Annalise. I to nie było przelotne. Widział to. Ciemnowłosa fascynowała de Maladie, wyzwalała w nim pragnienia. Nie chciał takiego życia dla siostry. Nie zasługiwała na życie w takim mroku.

Claude podszedł do Sebastiana, obszedł go i w końcu spojrzał na jego plecy. Minęła chwila, a Sebastian poczuł na plecach dłoń. Księgowy zadrżał z przerażenia, zagryzając wargę. Claude nachylił się do jego ucha.

— Mam ochotę cię zabić, Sebastianie — stwierdził chłodno jasnooki. — Ilekroć słyszę o tym, jak bardzo stoisz mi na drodze... Pragnę cię usunąć. Jednakże wiem, że Annalise by przez to cierpiała, a ty robisz to, aby ją chronić. To cię ratuje — kontynuował. — Ale moja tolerancja i uznanie ma swoje granice.

Nacisk na plecach Sebastiana się zwiększył, a na jego czole pojawił się pot. Wiedział o wszystkim, co zostało powiedziane. Czuł jednak, że Claude nie skończył.

— Twoja siostra do ciebie dzwoniła — Claude z chorą satysfakcją w sercu obserwował, jak ciało Sebastiana napina się w panice. — Powiedziałem jej, że tutaj jesteś. Nadrobimy dzisiaj zaległy obiad, a ty zrobisz, co do ciebie należy. W innym wypadku zagram inaczej, Sebastianie. Nie chcesz, bym to zrobił, bo wtedy twoja siostra straci choćby ułudę normalnego życia.

Sebastian spuścił głowę.

— Co... Co chcesz, abym zrobił? Nadajnik to...

— Nie, doskonale wiesz, czego w pełni chcę. Mówiłem ci o tym — wtrącił Claude, odsuwając się. — I nakaż zamówić irysy. — Widząc bladość, kontynuował kpiąco. — Naprawdę uwierzyłeś, że nie obłożyłem twojej siostry szeroko pojętym nadzorem? Wiem o niej teraz więcej niż ty, Sebastianie. Twoja siostra należy do mnie i wbij to sobie do głowy. Teraz, przygotuj wszystko i zajmij się swoimi obowiązkami.

Zabawa się skończyła, a Claude wyszedł z pomieszczenia. Tylko po to, by Sebastian oparł się o biurko niedaleko i zadrżał. W tym momencie mógłby zrobić wszystko, byle wyrwać siostrę ze świata, do którego sam przynależał.

~ CDN ~

No i wyszło poniekąd szydło z worka. Claude do Annalise, a Claude do Sebastiana to dwa różne światy. Zapraszam do podzielenia się swoimi odczuciami! Tak, rozdzialik to taki mały prezencik. Kolejna część jutro. 

Data pierwszej publikacji: 29.01.2023

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro