Rozdział 4 cz. 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział 4 cz. 1

Poszukiwania pracy spełzły na niczym. Jednak dziewczyna się nie poddawała. To był tylko pierwszy dzień, więc brak sukcesów brzmiał rozsądnie. Mówiąc szczerze, nawet nie podejrzewała, by mogła od razu odnieść sukces. Studia nauczyły ją ciężkiej pracy. I nie tylko tego. Na uczelni trwała prawdziwa walka o przetrwanie. Raz byłeś na szczycie i nie musiałeś niczym się przejmować, a raz sięgałeś samego dna, na którym pozostawałeś sam sobie. Obowiązki za to nie patrzyły na to, w którym jesteś humorze. Zawsze były takie same, a czasami nawet nawarstwiały się. Niestety, przytłoczenie zwykle przychodziło w tych najtrudniejszych momentach. Nieobce więc Annalise było spadanie w doliny i rowy oraz wdrapywanie się na szczyty.

Spacerowała dalej, widząc coraz więcej osób. Było około czternastej, a więc miasto tętniło życiem. Jej organizm za to okazywał już oznaki zmęczenia. Wyszła wcześnie, siedziała tylko jakiś czas w kawiarni, gdy to zamówiła sobie śniadanie. Nogi następnego dnia na pewno zamierzały urządzić jej swoisty bunt, ale dziewczynie to nie przeszkadzało. Cieszyła się wysiłkiem. Odruchowo sięgnęła jednak do swojej torby, a tam jej dłoń natrafiła na telefon. Annalise przystanęła, walcząc ze swoimi myślami. W końcu westchnęła, wybierając numer brata. Miała poczekać na jego reakcje, krok, ale martwiła się. Wobec bliskich była nieco zbyt masochistyczna, nawet gdy coś ją zabolało i tak nie potrafiła przestać się martwić o ukochanych.

Pierwszy sygnał.

Drugi sygnał.

Trzeci sygnał.

Westchnęła, a jej usta zacisnęły się w wąską linię. Gotowa była zakończyć połączenie, ale wtedy w słuchawce odezwał się obcy głos. Drgnęła, gdy go rozpoznała.

— Słucham?

Annalise milczała przez kilka chwil, zastanawiając się, dlaczego to był Claude, a nie Sebastian. Czternasta... Czy jej brat nadal pracował?

— Słucham?

Pytanie się powtórzyło, a ona od razu wróciła na ziemię.

— Dzień dobry, panie de Maladie — przywitała się uprzejmie. — Czy mogłabym prosić o swojego brata? — spytała z nadzieją.

— Sebastian obecnie jest zajęty, dostał kilka dokumentów do przejrzenia. Prawdopodobnie zostanie na nadgodzinach — odpowiedź nieco Annalise zasmuciła. Sebastian naprawdę miał sporo pracy.

— Rozumiem, zadzwonię...

— Dlaczego byś go nie odwiedziła? Na pewno ucieszy się na twój widok — wtrącił Claude.

Weld przeszły dreszcze. Przyjemny głos brzmiał przez słuchawkę dość pewnie. Poczuła się tak, jakby na tę propozycję była tylko jedna odpowiedź. Dziwne... Po odczuciu przyszedł moment na zastanowienie się. Ostatnio Sebastian mówił, że by mu przeszkadzała. Nie powinna nachodzić go w pracy.

— To bardzo szczodra okazja, Claude, ale wolałabym nie przeszkadzać bratu — przyznała, odmawiając uprzejmie.

W słuchawce rozbrzmiał śmiech.

— Annalise, twój brat sam wspominał o tym, że bardzo chciałby cię zobaczyć. Przyjdź. Zjemy zaległy obiad. W końcu jesteś mi go winna — zauważył Claude.

Annalise przeżyła kolejny drobny szok. Czy Claude niejako z nią filtrował? To było nawet urocze. Mimo jednak wszystko to był człowiek, którego nie znała. Nic więcej o jego zachowaniu powiedzieć więc nie mogła. Nie wpływało też na nią. Schlebiało, ale nie zamierzała od razu odpowiadać tym samym. Powodów miała do tego kilka. Jednak informacja, że Sebastian sam chciał się z nią spotkać, nieco rozgrzała jej serce. Może wtedy był nieco gorszy dzień...? W końcu doszło do wypadku. Stres, wizyta, obawy i troska, to wszystko mogło spowodować tę nerwową mieszankę.

— W porządku. Przyjdę więc ze względu na brata — odpowiedziała, specjalnie zaznaczając, że robi to dla Sebastiana, a nie z powodu zaległego obiadu. Annalise tym gestem miała nadzieję, że nieco zarysuje Claude granicę i fakt, że nie interesował ją flirt.

— Miło mi to słyszeć. Prześlę ci za moment adres. Do zobaczenia, Annalise — Claude pożegnał się, a po uzyskaniu odpowiedzi od kobiety, rozłączył się.

Annalise uniosła wzrok na niebo. Świeciło słońce, które przemykało się przez chmury. Wyglądało to niezwykle przyjemnie. Poprawiła kosmyki włosów. Serce dziewczyny było w pewien sposób ciężkie. Miała nadzieję, że wizyta nie rozzłości Sebastiana. Claude nie miał pozornie powodu do kłamstwa, ale ostatni ruch, jego flirt, mógł być mini argumentem za tym, że chęci Sebastiana mógł nieco rozdmuchać.

— Obym tylko tego nie pożałowała... — wyszeptała sama do siebie, a chwilę później otrzymała informację o otrzymanej wiadomości. Odczytała adres i ruszyła w drogę.

~ CDN ~

Czy pożałuje? Nie wiem, skąd mogłabym... Powiem wam tak, Sebastiana to i tak mi szkoda. Miłej reszty dnia! 

Data pierwszej publikacji: 30.01.2023

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro