Rozdział 7 cz. 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział 7 cz. 2

Annalise szybko namierzyła źródło dźwięku. Claude opierał się o swój sportowy samochód. Ubrany był jak zwykle elegancko, chociaż nie miał na sobie marynarki. Koszula miała natomiast ciemnozieloną barwę.

— Nigdy ci się to nie znudzi, prawda? — spytała, podchodząc do samochodu.

Claude już otworzył drzwi, zapraszając dziewczynę do zajęcia miejsca. Zawsze był bardzo szarmancki. Zabiegał o jej względy, nawet pomimo wszystkich okoliczności. Podziwiała jego wytrwałość i umiejętność podziału wydarzeń. Nie była winna zachowania Sebastiana, ale była jego siostrą.

— Planuję nazywać cię w ten sposób przez całe życie — przyznał. — Sądzę więc, że nie, choć... Nie wykluczam, że z czasem wymyślę ci kolejny pseudonim.

Annalise aż przystanęła, słysząc, że Claude w pewien sposób sobie żartował. Ostatnio zdarzało się mu to częściej, ale i tak za każdym razem na swój sposób szokowało to dziewczynę. Nie pasowało to do obrazu, który wokół siebie stworzył. Ten poważny, dystyngowany szef, na którego widok niejedna osoba staje niczym do salutu.

Uśmiechała się chwile, a po tym dziwnie przygasła. Bez słowa weszła do samochodu, zapinając pasy. Claude już po chwili znalazł się za kierownicą. Nie uruchomił silnika, czekał. Annalise westchnęła. Zbyt szybko ją rozpracował. Czasami irytowało ją to, że musiał wiedzieć wszystko teraz i chciał załatwiać sprawy od razu. Fakt, że tak doskonale panował nad swoimi emocjami, był w takich momentach godny podziwu, ale czasami liczyła, że coś pęknie. Wspierał ją, ale ona również chciała go wspierać.

— Jedź — poprosiła.

— Powiedziałem zbyt wiele? — spytał, a silnik wydał warkot.

Annalise zamknęła oczy, spoglądając w stronę szyby. Milczała i była na siebie za to zła. Nie powinna milczeć, powinna coś odpowiedzieć. Problem w tym, że sama nie wiedziała co. Czuła się, jak w klatce i była zła, bo sama się w niej umieszczała. Zawsze potrafiła doradzać innym, potrafiła ich zrozumieć, ale gdy chodziło o nią samą, to nagle nie umiała niczego.

— Nie — wydusiła, ale nie była w stanie na niego spojrzeć. — Claude... Kim my dla siebie jesteśmy?

W jednej chwili pomyślała, że lepszym wyjściem byłoby wyskoczyć z samochodu. Rzecz w tym, że to było idiotyczne i stanowiło dziwaczną fantazję w związku z wszystkimi emocjami. Za dużo na nią ostatnio spadło. W rezultacie przygniatały ją własne emocje. Może nawet się mieszały.

— Annalise, doskonale znasz moje uczucia. To, kim dla siebie jesteśmy, zależy od ciebie — zauważył. — Chociaż twoje zagubienie mnie martwi, to fakt, że zaczęłaś myśleć o nas jak o kimś więcej niż parze znajomych, bardzo mnie cieszy. — Uśmiechnął się. — Zamieszkajmy razem.

— Co?

W szoku odwróciła się do niego, patrząc jak na całkowitego wariata. Nie rozumiała, jak mógł nagle zaproponować coś takiego. Wspólne mieszkanie? Nie było mu mało plotek? Claude nieporuszony miną kobiety, prowadził dalej samochód.

— Proponuję ci to teraz, bo nim dojedziemy, zdążysz wszystko przemyśleć. Liczę, że się zgodzisz, chociaż to jeden z tych pomysłów, na który najciężej będzie ci przystać. Jednak przemyśl to. I tak spędzasz u mnie wiele czasu — argumentował.

Annalise zastanawiała się, czy rzeczywistość nie wywróciła się do góry nogami. Nic ich oficjalnie nie łączyło. Mogli oboje żywić do siebie pewne uczucia, ale nic jeszcze nie zostało powiedziane. Nocowała u niego, przebywała w jego otoczeniu częściej niż rzadziej, ale to nie definiowało ich jako małżeństwa. Zdecydowanie zamierzała odmówić i już otwierała usta, gdy nagle przypomniała coś sobie. Chciała zapytać oto już wcześniej, ale zawsze jakoś wylatywało jej z głowy.

— Co cię łączyło z moim tatą?

Nie tego spodziewał się de Maladie, widziała przez chwilę, jak zacisnął szczękę. Ciekawa była dlaczego. Sebastian bredził, ale nie mógł bez powodu wspomnieć o ich ojcu.

— Był moim nauczycielem. Prawdopodobnie tego nie pamiętasz, ale byłem obecny na pogrzebie — wyznał, skręcając. — Profesor Weld wiele dla mnie zrobił, traktowałem go niczym ojca. Po tym, gdy odszedł, a ja przejąłem rodzinną firmę, chciałem pomóc jego rodzinie. 

~ CDN ~

Annalise nie jest głupia, ona wiele widzi i powiem wam, że w sumie jest jedną z tych bohaterek, którą lubię. Nieco sytuacja i poziom wiedzy nie pomagają jej, ale wiele dostrzega i o wiele pyta. Niestety, Claude, jak widzicie, jest niesamowicie dobrym aktorem i manipulatorem. Sebastian próbował coś  tym zrobić, a Claude użył Annalise w sumie jak żywej tarczy, a jej życie jest dla niego bezcenne. Takie tam małe moje przemyślenia. Jestem w sumie ciekawa waszych, bo wiadomo, ja jako osoba pisząca widzę to inaczej niż odbiorca. Pozdrawiam was wszystkich cieplutko! <3

Data pierwszej publikacji: 06.03.2023

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro