Rozdział 2 cz. 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział 2 cz. 1

Annalise siedziała obok kierowcy, przyglądając się mijanym ulicą. Od czasu rozdzielenia z szefem brata oraz wejściem do samochodu, Sebastian milczał. Wydawał się przebywać w swoim własnym świecie. Dziewczyna miała do niego wiele pytań, ale nie chciała go wyrwać ze świata myśli. Sądziła, że ten musi być strapiony swoją pracą. Pomimo że de Maladie okazał się w porządku osobą, to wciąż cała sytuacja była niekomfortowa. W czasie jazdy więc skupiła się na oglądaniu. Miasto, w którym się wychowała, wydawało się teraz obce. Nie było to odstraszające. Wywoływało u Annalise raczej melancholię i ciepło. Tęskniła. Wyczuwając wibracje swojego telefonu, sięgnęła po urządzenie. Na ekranie widniała informacja o otrzymaniu wiadomości. Uśmiechnęła się.

— Chłopak?

Ciemnowłosa aż podskoczyła, słysząc pytanie. W ogóle się nie spodziewała, że Sebastian się do niej odezwie.

— Nie, mama — odpowiedziała Annalise z uśmiechem.

Sebastian przełamał pierwsze lody i to ją radowało. Nawet jeśli brat ciągle zaciskał dłonie na kierownicy z widocznymi nerwami.

— Powinienem cię do niej odwieść.

Deklaracja była całkowicie zrozumiała. Annalise pokiwała głową. Chciała zobaczyć mamę, tak dawno mogły się ze sobą zobaczyć. Jednak zostali zaproszeni i to byłoby dość niegrzeczne. Nawet jeśli zaproszenie i tak było zaskakujące.

— To by było świetne — zgodziła się. — Ale twój szef nas zaprosił i...

— Rozpraszasz mnie — wtrącił ostro Sebastian.

Annalise spięła się, zaciskając usta w wąską linię.

— Nie będę mógł pracować z tobą na ogonie, potrzebuję do tego ciszy — kontynuował Sebastian.

Zapanowała niezbyt przyjemna cisza. Informacja nie była trudna, Annalise rozumiała, że tak mogło być. Bolesny był ton. Brat wypowiadał to tak, jakby była denerwującym go insektem.

— Dlaczego więc wtedy nie odmówiłeś? — spytała dziewczyna, mrużąc oczy. Wszystko miało osobno sens, ale razem? Zachowanie jej brata było po prostu dziwaczne.

Sebastian milczał, wyraźnie nie wiedząc, co powiedzieć. Annalise za to poczuła się źle. To nie ona chciała się zjawić na tym spotkaniu. Sebastian nie dał jej szans na odmowę, uznał, że powinna skorzystać z oferty. Teraz natomiast wydawał się zły na ten stan rzeczy. Gdyby nie płeć, pomyślałaby, że osoba obok ma okres.

Podróż ponownie zaczęła mijać w ciszy. Rodzeństwo zamyśliło się. Spokój trwał do chwili, aż samochód Sebastiana nie zatrzymał się z piskiem opon. Annalise nie do końca zrozumiała, co się wokół niej działo. W panice wyciągnęła przed siebie rękę, a jej ciało poleciało do przodu. Uruchomiły się poduszki powietrzne. Reszta wydarzeń wydawała się zamglona. Pamiętała przed utratą przytomności jedno, to jak Sebastian krzyczał jej imię.

***

Annalise nie sądziła, że wracając do rodzinnego miasta, trafi tego samego dnia do szpitala. Jednak właśnie tak się stało. Gdy otworzyła oczy była w szpitalnym pokoju, a jej prawa ręka była usztywniona. Otępiały umysł nie pozwolił dziewczynie zbyt szybko zrozumieć, co się stało. Brązowe tęczówki przesunęły się dalej, aż trafiły na postać siedzącą przy łóżku. Była to starsza kobieta o jasnobrązowych włosach i szarych oczach, które teraz wypełniały łzy. Marie Weld była drobną, starszą kobietą, która teraz wydawała się opłakiwać jedno ze swoich dzieci.

— Mamo...? — cichy głos Annalise przerwał mękę starszej kobiety, która odruchowo sięgnęła po zdrową dłoń córki.

— Ana, moja kochana Ana... Słoneczko... — Marie otarła łzy. — Obudziłaś się. Dzięki Bogu. Jesteś tak samo niezdarna, jak ojciec — przymknęła oczy.

Annalise rozumiała, że miała wypadek. Niestety, nie pamiętała, jak do niego konkretnie doszło. I co było z Sebastianem?

~ CDN ~

Widać, że co poniektórzy są tutaj zbyt nerwowi. Emocje udzielają się bratu Annalise, a nasza bohaterka już doznała pewnego uszczerbku na zdrowiu. Pamiętajcie, to nie ona jest temu wina, a ktoś może ponieść konsekwencje tego wydarzenia. 

Data pierwszej publikacji: 23.01.2023

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro