Rozdział 6 cz. 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział 6 cz. 1

W archiwach Annalise spędzała ostatnimi czasy wiele godzin. Otrzymała prostą pracę, tak jak mówił Claude. Porządkowała dokumenty, zanosiła je tam, gdzie ich potrzebowano i dbała o porządek. Pierwsze dni były ciężkie, ale po upływie miesiąca Annalise czuła się w firmie swobodnie. Dostrzegała spojrzenia pracowników, ale nie mogła nic na nie zaradzić. Musieli już swoje pomyśleć, zwłaszcza że wcześniej miała już miejsce sytuacja, w której Claude zaznaczył ich znajomość. Westchnęła ciężko, podchodząc do regału oznakowanego literą A.

Grace wciąż była jedną z tych osób, które unikały Annalise szerokim łukiem. Weld nie próbowała tego zmienić. Nie szukała kontaktu na siłę i nie próbowała zyskiwać w oczach innych. Skupiała się na wykonywaniu obowiązków, bo to było jej zadaniem. Pracowitość sprawiła, że zasłużyła na pewien szacunek. Odkładała dokumenty, gdy usłyszała huk. Podskoczyła, odwracając się ku jego źródłu. Hałas powstał na skutek upuszczonej teczki. Nad przedmiotem schylał się już chłopak, który podczas nerwowego rozglądania się, dostrzegł stojącą Annalise.

— Przepraszam! — zawołał, zagryzając policzek i nerwowo poprawiając czarne włosy.

Annalise posłała mu delikatny uśmiech.

— Nic nie szkodzi — zapewniła. — Dokumenty całe?

Obcy wyprostował się, przyglądając upuszczonej teczce.

— Tak. — Zlustrował ją spojrzeniem. — Panna Weld? Nazywasz się Annalise Weld? — spytał.

Cicha sława. Tak nazywała to zjawisko. Miała dowód, że w cieniu ludzie o niej rozmawiali i prawdopodobnie snuli domysły. Wolała nie zastanawiać się zbyt długo, do czego mogli dojść. Zwłaszcza że widzieli zaloty Claude w jej stronę. Starała się nie utrzymywać kontaktu z de Maladie w trakcie pracy, ale nie zawsze to wychodziło. Ostatnimi czas często spotkali się również po pracy, a nawet czasami Claude odwoził ją do domu. Pierwotnie jej to przeszkadzało, ale mleko się rozlało i próby tuszowania nic by nie dały. Czuła się naprawdę dobrze w towarzystwie mężczyzny. Nawet nie wiedziała kiedy, ale traktowała go, jak istotny element codzienności. Rutyna, która dawała oddech oraz czyniła dzień lepszym. Mówiła mu, że nie wie, czy zdoła poczuć do niego, to co on do niej. Teraz... Sama czasami zastanawiała się, czy nie jest nim zainteresowana. Nie chodziło o pieniądze, wygląd, a to, że zawsze przy niej był. Wygląd przykuwał uwagę, ale zawsze zwracała większą uwagę na wnętrze.

— To ja — zgodziła się. — Ty jesteś...?

Chłopak szybko poprawił opadające mu na oczy ciemne kosmyki.

— Oliver Reed — przedstawił się. — Jestem stażystą w dziale administracji.

Byli z tego samego działu. Annalise pracowała w jednym z oddziałów firmy spedycyjnej Claude, ale ten miał również sieć galerii. Czasami zastanawiała się, dlaczego de Maladie umieścił główną siedzibę w Szkocji, a nie w rodzinnej Francji.

— Miło mi cię poznać.

Oliver wyduał to samo w odpowiedzi i zapanowała między nimi nieco nieprzyjemna cisza. Annalise szybko doszła do wniosku, że stażysta musi być zawstydzony albo nieśmiały.

— Podoba ci się w firmie? Wszyscy są dla ciebie mili? — Zbierając jedną z teczek, zadała neutralne pytania.

Przez kilka sekund panowała cisza.

— To wielka szansa i tak, wszyscy są mili — zgodził się. — Panno Weld, mogę o coś zapytać?

— Proszę, mów mi Annalise.

Nie zgodził się od razu, a dziewczyna kątem oka dostrzegła, że obcy się waha. Zastanawiała się, ile ma lat. Wyglądał na młodszego bądź jej rówieśnika. Wiedziała, że nie powinna tak myśleć, ale i tak uważała, że Oliver jest nieco uroczy z całą swoją nieśmiałością. Nie pośpieszała go, udając, że ma jeszcze nieco zadań w archiwum, by nie dokładać mu stresu.

— Jest pani narzeczoną, pana de Maladie?

~ CDN ~

Narzeczona... Cóż, nie. Jeszcze. Ale to ostatnie dodałby Claude! XD 

Data pierwszej publikacji: 20.02.2023

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro