Rozdział 8 cz. 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział 8 cz. 2

Annalise westchnęła.

— Dobrze, uparciuchu. Tylko... Czy to nie będzie dziwne, jeśli go o to poprosisz?

Reed był pracownikiem Claude, ale wątpiła, by w zakresie jego obowiązków było opiekowanie się dziewczyną szefa. Czuła się też nieco nieswojo na myśl o spotkaniu. Pamiętała, że ich ostatnia rozmowa dotyczyła relacji jej i Claude, a wtedy powiedziała, że nic ich nie łączy. Mogło to być już jakiś czas temu, więc nie powinien mieć do niej żadnych pretensji, ale i tak nie była z siebie zadowolona. Wyrzucała sobie, że mogła ten temat bardziej przemilczeć.

— Możesz zawsze wybrać mnie.

Sprytne. Zachichotała, wchodząc po schodach.

— Dobrze, możesz przyjechać. Będę w mieszkaniu. Jakbyś nie wiedział jak trafić, dzwoń — poprosiła. — Do zobaczenia.

— Do zobaczenia, Lotosie.

Połączenie zakończyło się, a Annalise mogła skupić się na poszukiwaniach. Głos Claude dodał jej pewności, a na ustach zawitał uśmiech. W żartach pomyślała sobie, że z Claude łatwiej byłoby jej zmierzyć się z każdym egzaminem na studiach. Miał na nią dobry wpływ. Zupełnie jakby czerpała od niego siły.

Klatka schodowa była prosta i niczym szczególnym się nie wyróżniała. W drodze do drzwi brata minęła dwie osoby, z którymi nie nawiązała interakcji. Szukała odpowiedniego numeru i gdy wreszcie stanęła przed matowymi, szarymi drzwiami, westchnęła. Wyciągnęła klucz, prosząc w duchu, by się nie pomyliła. Wolała uniknąć pomyłki. Chociaż miała wytłumaczenie, to i tak prawdopodobnie dostałaby wątpliwości i ponure spojrzenia. W tych czasach ciężko było zaufać ludziom, nieważne jak przyjaźnie by nie wyglądali. Sama padła ofiarą oszustwa i nie wspominała tego najlepiej.

Klucz bez problemu wszedł do dziurki i otworzył zamek. Uśmiechnęła się, odgarniając włosy na plecy. Czuła się zwycięzcą. Gdy w końcu znalazła się w niewielkim przedpokoju, ściągnęła buty i zaczęła się rozglądać. Wszystko wydawało się w porządku. Sebastian miał dwupokojowe mieszkanie z kuchnią oraz łazienką. Było przestronne i bardzo schludne. Annalise obeszła pokój dzienny, zajrzała do kuchni, przeglądając czy w lodówce nie ma niczego, co się popsuło i sprawdziła łazienkę. Postanowiła zabrać kilka rzeczy, by móc przekazać je bratu. W ten sposób wybrała kilka kosmetyków, które uznała za istotne i poukładała je na stoliku w salonie. Szare meble. Uśmiechnęła się, przypominając sobie wspomnienie, gdy to Sebastian namalował swój wymarzony pokój. Od dziecka uwielbiał szary i nic się nie zmieniło.

Widząc na komodzie zdjęcie, przygasła. Fotografia przedstawiała ich dwójkę jako nastolatków. Oboje byli upaćkani farbą i się śmiali. Zrobiono je w trakcie remontu mieszkania, gdy to nieco ich poniosło. Zrobili taki bałagan, że sprzątanie zajęło dwa razy więcej czasu.

Chciałabym, aby było jak wtedy.

Westchnęła, decydując się w końcu wejść do sypialni brata. I to, co tam zastała, sprawiło, że zamarła. Wszystko w mieszkaniu było poukładane, ale to miejsce... Wyglądało, jakby przeszedł przez nie huragan. Zasłoniła usta dłonią, a poczucie bezpieczeństwa całkowicie minęło.

Na podłodze leżały różnorodne dokumenty, laptop był otwarty i wyświetlał jakąś stronę, a na łóżku widoczne były poplamione czymś czerwonym ubrania i dokumenty. Annalise nie mogła powstrzymać skojarzenia, że to była krew. Do tego dziwna tablica korkowa, do której przyczepiono jakieś gazety. Czuła, że powoli ogarnia ją panika. Tak szybko, jak znalazła się w pokoju, tak szybko go opuściła. Zamknęła drzwi z trzaskiem, zsuwając się po nich i zasłaniając dłońmi uszy. Liczyła, próbując opanować płytki oddech i drżenie ciała. Panikowała, miała wrażenie, że zaraz się udusi. Ze wszystkich sił próbowała nad sobą panować, stłumić odruch, a gdy to się nie sprawdzało, starała się myśleć o przytulającym ją Claude.

Upływ czasu był dla niej nieodczuwalny. Jednak gdy stan lęków minął, spostrzegła, że spędziła na podłodze dobre siedemnaście minut. Nie była pewna, czy powinna wracać do pokoju. Był dziwny, może mogłaby tam odnaleźć powody zmiany brata, ale sama mogła nie podołać. Zacisnęła dłonie na ramionach, zamykający oczy. Wzięła kilka głębokich wdechów. Mogła czekać na Claude albo jeszcze raz spróbować. Wolała wejść tam z nim, ale wiedziała, że nie może ciągle się partnerem wyręczać. Na drżących nogach otworzyła drzwi. Nie weszła do środka, obserwując to dziwne miejsce z daleka. Niestety, przestała się czuć w jakikolwiek sposób bezpiecznie. Schyliła się po jedną kartkę, która leżała przy drzwiach.

OFIARY MAFII

Nagłówek sprawił, że nie chciała czytać dalej. Niestety, oczy i tak pozyskały kilka dodatkowych informacji. Były tam różne dane, przy których wypisano powody domniemanych morderstw. 

~ CDN ~

Czas zacząć prawdziwe show, przecież zbyt pięknie być ciągle nie może. 

Data pierwszej publikacji: 15.03.2023

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro