prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

spellbound od zawsze owiane było tajemnicą. zwykli ludzie unikali środka sklepu, choć plotkowali o nim zawzięcie.

a plotek tych było pełno i codzień tworzyły się nowe.

według jednych, przeprowadzano tam satanistyczne rytuały. bo przecież żaden szanujący się sklep nie otwiera się o ósmej wieczorem!

inni twierdzili, że w spellbound sprzedają przeklętę przedmioty. takie, które rzucają klątwę na tego, kto je kupi.

jeszcze inni szczerze wierzyli w rzecz najbardziej niedorzeczną – że można kupić tam magiczne zwierzęta. gadające czarne koty, przerośnięte nietopecze, latające szczury...

jednak każdy zgadzał się w jednym. spellbound było miejscem dla czarownic.

lou ellen blackstone codziennie przed ósmą wieczorem otwierała sklep. robiła to ogromnym kluczem, wyglądającym niczy do bajkowej bramy. fioletowe włosy opadały jej na ramiona, długa spódnica sięgała prawie ziemi, a z uszu wisiały duże koliste kolczyki.

pół godziny później przychodził cecil markowitz, spóźniony jak zwykle. nie pracował w sklepie, co sąsiedzi dokładnie sprawdzili, ale i tak zawsze się tam pojawiał. zupełnie nie pasujący do konceptu sklepu.

nikt nigdy nie widział klientów tego osobliwego sklepiku. jedynie nad ranem, gdy jeden z sąsiadów wychodził na spacer z psem, widział lou ellen zamykającą sklep. codziennie życzyła mu miłego dnia, a on tylko odpowiadał skinieniem głowy.

spellbound było owiane tajemnicą, której zwykły szary człowiek nie potrafił rozwiązać.

a/n JAK WAM SIE PODOBA ZAPOWIEDZ???? nie mam pojecia kirdy premiera ale !!! mam nadzieje ze polubicie ten fanfik

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro