12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Chyba należą Wam się wyjaśnienia. Nie było mnie długo... chyba tydzień. Jak dla mnie to dużo. Bardzo Was przepraszam. Nie miałam czasu... niestety.Gdybym dodawała rozdziały codziennie to właśnie czytalibyście epilog...

Tak więc powracam!

Perspektywa Madison^^^

Przede mną stoi ogromny szary budynek z kolorowym banerem: Learn&Speak. Z sali  w której Camy ma lekcje dobiegają dziwne dzwięki. Tak jakby ktoś mówił z kamieniami w buzi. No tak Indyjskie dzieci dotychczas mówiące w języku hindi, próbują powiedzieć -Hi my name is... Camy ma ciężką pracę. To naprawdę dziwne że konsulat przyjął do pracy chłopaka z nieskończonym liceum i bez żadnego dyplomu itd. Zamyślona nawet nie zauważyłam kiedy Camy zaszedł mnie od tyłu.

-Witaj, wisienko-wymruczał w moje włosy.

-aaaa- krzyknęłam przerażona- czy ty musisz mnie tak straszyć?

-Nic nie muszę-odpowiedział- idziemy do tego kina?

No tak zupełnie zapomniałam o kinie! Dzisiaj Cameron zabiera mnie do kina. Tak wiem zachowujemy się jak dzieci. Ja jestem dzieckiem, a on rodzicem. Tak to wygląda. Trochę źle się czuję z tym że Camy się tak o mnie troszczy i planuje mi czas. To się robi uciążliwe.

-Ach, tak na jaki film- zapytałam-chyba nie na horror-dodałam sarkastycznie i wybuchnęłam głośnym śmiechem. Jego mina mówiła mniej więcej ~~to może ja się już stąd ulotnię?~~

- Zobaczysz- uśmiechnął się. Coś w tym uśmiechu mówiło mi  że powinnam mu zaufać.

Cameron prowadził mnie mrocznymi już uliczkami Londynu. Wyszliśmy z cienia dużego budynku i zauważyłam ogromne kino. Dziwi mnie to że nigdy nie widziałam tego miejsca chociaż znam Londyn już 17 lat. Weszliśmy do środka. Wewnątrz budynku było bardzo spokojnie, niewielka garstka ludzi kupowała bilety, dosłownie kilka osób rozglądało się w poszukiwaniu odpowiedniej sali. Cameron pokazał kasjerce bilety i weszliśmy w strefę jedzenia.

-Kup mi popcorn- powiedziałam błagalnym tonem. Oczywiście nie  wzięłam portfela.

-Dla mojej wisienki wszystko-spojrzał mi w oczy- Jaki smak?

Yh, taka ciekawa chwila...

-Zwykły, nie lubię smakowych popcornów.

Podniosłam głowę nad stoisko z jedzeniem. Pod sufitem wisiały plakaty filmów. Moją uwagę przykuł jeden. Na środku plakatu było zakrwawione oko, obok napis "Oni próbowali i im się nie udało. A ty?". Obok napisu jeszcze zdjęcie kartki wyrwanej z zeszytu na której było jakieś coś malowane ... krwią.

-Camy? My nie idziemy na to prawda? Powiedz że nie-Spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.

-Madi, wisienko. Nie bój się będziesz siedzieć koło mnie. To tylko fikcja.-odpowiedział.

Ach, czyli idziemy na to dziadostwo. Mam przerąbane. Debil będzie musiał po tym ze mną spać. Podświadomie zaczęłam obracać bransoletką od Cama. Boję się nigdy nie oglądałam żadnego horroru.

Cam wprowadził mnie na salę kinową. Tak wprowadził, czemu? bo moje kolana odmówiły posłuszeństwa. Pokazał mi miejsce najbliżej ściany. Usiadł obok mnie.

-Madiczku nie bój się! Ten producent robi słabe horrory. Na jego filmach to bardziej śmiejesz się niż płaczesz-powiedział zadowolony.

- Co cieszysz ryja- zapytałam mocno wkurzona.

Zamiast odpowiedzi otulił mnie ramieniem, czym jeszcze bardziej mnie wkurzył. Zaczęły się reklamy. Nienawidzę reklam w kinie byłabym gotowa zapłacić temu kto to puszcza. Wszystko tylko nie reklamy! Wyjęłam z kieszeni telefon. Napiszę coś do Shawna. Może mnie stąd wyciągnie. Odblokowałam i zauważyłam że Shawn napisał do mnie sms.

Shawn<<>>: Hej mała! Nie ma Cię w domu, więc piszę. Dzisiaj dostałem maila od jakiegoś menadżera festiwalu muz. w NY. Spotkam się z nim jutro, więc jadę do NY nie bd mnie dwa dni. Może w końcu ktoś oceni moje covery.

Oh, nie Shawna nie będzie. Nikt mnie nie uratuje przed tym filmem.Jestem egoistką, straszną egoistką. Zamiast cieszyć się z talentu Shawna i tego wszystkiego ja się martwię że będę musiała obejrzeć głupi film. Odpiszę mu coś.

Me: Wow to super, mną się nie przejmuj jestem z Cameronem w kinie.

Po chwili dostałam odpowiedź

Shawn<<>>: Jaki film?

Nie, nie powiem mu. Przecież on wie że nie lubię horrorów.Dobra skłamię troszeczkę.

Me:Na jakiejś komedii hah!:-*

Shawn<<>>: To nie przeszkadzam:-*

Schowałam telefon. Film już się zaczął. Camy ledwo powstrzymywał śmiech, za to ja cała się trzęsłam ze strachu. Zauważył to i mocniej się wtulił w moje ciało.

-To tylko fikcja. Głupia wyobraźnia reżysera-Powiedział do mojego ucha.
Te słowa powtarzałam sobie przez cały film. Film był o jakimś potworze który hipnotyzuje ludzi, a potem ich wywozi i gnębi. Przez cały film Cameron chichrał się w moje ramię. Jak tu z nim wytrzymać. 

~~Na ekranie~~

Wschodzi słońce Alice- ofiara Chaka myśli ze już po wszystkim. Wolnym krokiem udaje się na skraj lasu, nieświadoma tego że Chak idzie za nią. Chak przyspieszył i rzucił się na ofiarę.

~~~~

Z tego całego bezsensownego napięcia gdy ten cały Chak się rzucił na Alice ja wyrzuciłam cały kubeł popcornu na jakiegoś faceta siedzącego za mną. Przeprosiłam go, a on wzruszył ramionami, pogrzebał w marynarce i wręczył mi tabletki uspokajające z prośbą aby to się nie powtórzyło. Co za wstyd. Cam oczywiście nie mógł się powstrzymać i teraz tarzał się po podłodze ze śmiechu.Dupek. Nachyliłam się nad nim i wyszeptałam prosto do jego ucha:

-Nie wiedziałam że robisz tu za sprzątaczkę.

Reakcja  była  natychmiastowa. Wstał, otrzepał  koszulę w kratę i spokojnie usiadł na miejscu.

Nadal bałam się, chociaż Camy się do mnie przytulił. W innej  sytuacji uznałabym że jest bardzo przyjemnie, ale nie teraz. Wpierniczałam już czwartą tabletkę uspakajającą. Cameron zabrał mi opakowanie, stwierdził że to mi zaszkodzi. Znowu dupek.Film się juz skończył a ja poczułam sie bardzo senna. To przez te tabletki.

-Spać mi się chce-powiedziałam do mojego chłopaka.

- To śpij. Zaniosę Cię do domu.

Zamknęłam oczy, chociaż nie chciałam. Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy.



-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro