Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Madison

Światło księżyca wpadało wąską smugą do tego przeklętego pokoju. Na kolację dostałabym faktycznie minimalną porcję, gdyby nie jakiś chłopak. Włosy miał podobne do Camerona, ale to pewnie wymysł mojej chorej wyobraźni. Miał na imię Alagan i chyba pochodzi z zza granicy. To właśnie on dał mi kilka kanapek. Muszę pamiętać żeby mu kiedyś podziękować. Czy naprawdę nikogo nie obchodzi co się ze mną dzieje? Ucieknę dzisiaj. Teraz w nocy. Tylko jak? Najpierw muszę uwolnić ręce. Są związane sznurkiem. Spróbuje przetrzeć go o krawędź krzesła. Zawiodłam się na Cameronie. Przecież gdyby mnie kochał to pomógłby mi uciec. Jestem naiwna. Jak ktoś mógłby pokochać osobę którą zna niespełna dwa miesiące. Już prawie udało mi się przetrzeć sznur ograniczający moją wolność. Wyprostowałam nadgarstki. Boleśnie pstryknęły. Przez ponad cały dzień były ciasno obwiązane sznurem. Teraz są wolne. Zbliżyłam się do drzwi. Wiem że są otwarte ponieważ zwróciłam na to uwagę. Moor ich nie zamknął na klucz. Myślał że się nie wymknę. Coś nas łączy on też jest naiwny.

Szybko, ale cicho przemknęłam się do drzwi wejściowych. Dokładnie wiem gdzie iść, ponieważ Moor ma zwyczaj trzaskania nimi gdy wychodzi. W gabinecie siedząc cały dzień w jednej pozycji miałam czas, aby w wyobraźni uformować plan tego domu na podstawie dźwięków. Sprawnym ruchem otworzyłam drzwi. Coś mi tu nie gra. Za łatwo mi poszło. Wyobrażałam sobie coś w stylu filmów akcji. A ja nie spotkałam na drodze nawet muchy. Oczywiście jak to w Londynie i okolicach padał zimny deszcz. Pomińmy fakt że jestem w samej pidżamie. Jestem wolna! Jakie to dwuznaczne. Sarkastyczny uśmiech pojawił się na moich ustach. Już nigdy nikomu nie zaufam! Nie dam się skrzywdzić. Samotna łza spłynęła po moim policzku.

***

Po trzech godzinach biegu jestem wyczerpana. Nie mam bladego pojęcia gdzie się znajduję. Spojrzałam na moje stopy...szybko odwróciłam wzrok. One są całe we krwi.

~Ty idiotko mogłaś wziąć jakieś buty Moora.

Głupio zrobiłam teraz każdy krok będzie sprawiał mi ból.

W oddali usłyszałam śmiech. Ludzie !Może jednak nie jestem taką straszną idiotką. Wiedziona impulsem zerwałam się i chciałam jak najszybciej pobiec do tych ludzi kimkolwiek są. Szybko tego pożałowałam. Ból w moich nogach jest okropny. Zaczęłam krzyczeć. Może zlitują się nade mną i pomogą mi. A jeżeli to porywacze. Wątpliwości nie dają mi spokoju.

Zauważyłam męska sylwetkę zbliżającą się do mnie.

- Hej! Gdzie jesteś!-zawołał.

Nie mam wyjścia. Może on jednak mi pomoże.

- Tutaj! Pomocy.

Podszedł do mnie i zapytał czy nic mi nie jest. Znam jego głos. Opowiedziałam mu moją historię. Łzy wytoczyły szlaki na moich policzkach. Najmocniej boli mnie to co zrobił mi Cameron.

- shh, maleńka. Zabiorę cię do siebie okay? Nie możesz tak siedzieć na deszczu, nie mówiąc już o twoich ranach.

***

Tak to było kiedyś...I zabrał mnie nie na jeden dzień, nie na tydzień, ale na całe życie. Właśnie złożył mi przysięgę wierności. Tak to wspaniałe mam męża, spodziewamy się dziecka i jesteśmy ze sobą szczęśliwi. Czy to nie jest szczyt szczęścia?

Po tym wydarzeniu dowiedziałam się że jestem adoptowana moi prawdziwi rodzice zmarli.

Cameron

Po tym jak Madison uciekła sama od Moora jej rodzice wywalili mnie z ich domu. Nie wiedziałem co zrobić. Ja naprawdę ją kocham. Jest drugą osobą którą pokochałem, obydwóm zaufałem, obydwóm dałem do odczytania tajemnice mojej duszy i co za to dostałem?... Ból, cierpienie, odtrącenie.

Później dowiedziałem się że za przyjęciem mnie do pracy stał mój znienawidzony ojciec. To on zapłacił mojemu pracodawcy za zatrudnienie mnie. Zwolniłem się. Nie chciałem aby zrekompensował mi to co mi zrobił i to za co go nienawidzę.

Za co ? Moja wcześniejsza dziewczyna, była narzeczona odeszła z nim! Z moim rodzonym ojcem. Dlatego nigdy nie pozwolę mu na zbliżenie się do mnie. Popsuł moje szczęście. I tak już zostało

Od czasu kiedy rzuciłem pracę brakowało mi pieniędzy. Zadłużałem się coraz bardziej. Moje smutki zatapiałem w używkach.

Dzisiaj skończę z problemami i znów zobaczę się z matką. Ona jedyna mnie kochała i za mnie oddała życie. Wziąłem do ręki strzykawkę z narkotykiem to moja ostatnia dawka...śmiertelna.

Jedyny powód który pozwalał mi żyć do tej pory to szczęście Mojego Madiczka. Obecnie jest żoną Jacka Glińskiego i ma dwoje dzieci. Tak bardzo do niej podobnych.

Przybliżyłem strzykawkę do ręki...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro