Kolejna fala pragnień

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przeglądając się w lustrze, dotknęłam dwóch ranek, widniejących na mojej szyji. Odwróciłam wzrok od tafli szkła i swoje kroki powiodłam ku wyjściu.

-Pragnienie wampirów jest przekleństwem, nieprawdaż?- aksamitny, kobiecy głos zabrzmiał w mojej głowie. Znowu ona.

-Przestań pleść głupstwa. On dawno nie pił mojej krwi.-oparłam się plecami o zimne płytki łazienkowe.

-Śmieszy mnie to, że tak łagodnie podchodzisz do naszej rasy. Tym bardziej, że Ayato nadal tłumi w sobie całą prawdę, dotyczącej twojej osoby. Ale Kino także nie jest bez winy. Ma wiele za uszami, tak samo, jak i jego ojciec. Ty nawet dobrze nie znasz swojej przeszłości.-Ma racje. Z jej ust wypowiedziana została sama prawda. Moja ciekawość zżera mnie od środka, gdy pomyślę o tym, co Ayato i Kino mają przede mną do ukrycia.

-Cordelia. Twoje imię jest przeklęte, a i tak ciśnie się na moje usta. Nie praw mi teraz morałów. To ty spadłaś na samo dno, próbując owinąć Karl'a wokół swojego palca.-Irytacja tej kobiety, zawsze wychodziła mi dość dobrze, biorąc pod uwagę fakt, że każde wytykanie jej, chodźby malutkiego błędu, wprawiało ją w najwyższy stopień kresu wściekłości.

-Bardzo szybko zmieniasz temat, wiesz? Nie powinnaś wytykać mi błędów. Nie popełniłam ich wcale tak wiele. Poza tym, mój plan nadal się rozwija. I to w coraz szybszym tempie.-Musi mieć wspólnika. Myśl o tym, że jej dusza krąży wśród domowników tej rezydencji, przyprawia mnie o dreszcze. Lecz jeszcze większy strach otacza mnie na myśl, że rozmawiam z jej duchem.

-Kogo zmanipulowałaś? Kto z taką łatwością chce ci usługiwać?-To pytanie od razu wydostało się z moich ust.

-Skąd myśl, że ktoś mi pomaga?-Kobieta od razu brnęła do sedna mych słów.

-Ponieważ sama byś sobie nie poradziła.- odpowiedziałam z przekąsem, odpychając się plecami od ściany.

-Wątpisz w moje możliwości?-Po głosie wampirzycy, mogłam wywnioskować, że jej nerwy stają się coraz większe.

-Tak. Biorąc pod uwagę to, że zostałaś zabita przez własnych synów.-uśmiech wkradł mi się na twarz, gdy już nie usłyszałam głosu Cordelii. Wyszłam z łazienki i od razu się przeciągnęłam.

P.O.V Narrator

Chłopak wpatrywał się w dziennik, który zaciskał w dłoniach. Wiedział, że Kino trzyma w swoich sidłach całą prawdę o tej dziewczynie. Mierząc wzrokiem zapiski jego ojca, zawarte w notatniku, który miał w dłoniach, coraz bardziej się gubił. Odłożył dziennik na komodę obok i wstał na równe nogi. Nie może pozwolić na to, by Akemi dowiedziała się wszystkiego z ust, tego denerwującego wampira. Wie, że nic jeszcze nawet nie szepnął jej do ucha, lecz musi być czujny. W każdej chwili może jej powiedzieć całą prawdę, która najprawdopodobniej wywoła ból u anielicy. A tego nie chciał.

Jego kroki odbijały się od ścian w jego pokoju. Z nerwów, które nim zawładnęły, nie mógł się zatrzymać. Przeczesał palcami swoje ciemne włosy i w końcu stanął przed oknem, by dobrze móc przyjżeć się gwiazdą, które lśniły na niebie, niczym najpiękniejszy kamień szlachetny. To już czas, by powiedzieć jej prawdę. Ale to on musi to zrobić.

Ruki, dasz radę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro