•Sail Away Sweet Sister•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

—Roger! Wstawaj!— Usłyszałem głos mojej siostry.
— Czego chcesz kobieto?!— Zapytałem zdenerwowany gdy ściągnęła ze mnie kołdrę.
— Wstawaj idziemy do szkoły. — Powiedziała i oblała mnie wodą, a wiedziałem żeby zabrać ten cholerny kubek.
— Kurwa, dobra już idę.— Przetarłem oczy i powili sturlałem się z łóżka.
— Masz być gotowy za 20 minut, tata przyjedzie po twoje rzeczy po południu, chcesz coś na śniadanie?—Powiedziała szybko i rzuciła mi ręcznik abym się wytarł. — Wyglądasz jakbyś się obszczał.— Dodała z uśmiechem po chwili.
—Za dużo informacji na raz.— Uśmiechnąłem się i zarzuciłem tkaninę na głowę. —A co do śniadania to kanapka z masłem orzechowym i dżemem.— Rzuciłem i podszedłem do szafy.
—Dobra, szykuj się. — Odparła szybko i wyszła z pokoju.
— Za ile śniadanie?— Zapytałem głośno.
— Za dwie dychy. — Odkrzyknęła mi z dołu.
— Ha Ha mistrz komedii. — Wywróciłem oczami i się przebrałem w ciemne dzwony i jasno różową koszulę zapiętą do połowy.

Po paru minutach zszedłem gotowy na dół i spojrzałem w stronę kuchni aby znaleźć moją kanapkę.
Przez chwilę myślałem, że ona nie żartowała z tymi pieniędzmi, ale uśmiechnąłem się gdy zobaczyłem jak blondynka niesie mój oczekiwany posiłek.

— Bon Appetit grubasie. — Parsknęła gdy postawiła przede mną talerz.
— Ej! Nie jestem gruby! — Wskazałem rękami na swój brzuch.
— Hahaha, nie gruby tylko puszysty. — Puściła mi oczko i siadła na kanapie.

Uśmiechnąłem się do siebie pod nosem i zacząłem konsumpcje posiłku.
Gdy skończyłem wytarłem ręce o spodnie i wstawiłem talerz do zlewu a następnie kiwnąłem do siostry głową, że jestem gotowy.

Wyszliśmy z domu i poszliśmy na najbliższy przystanek autobusowy na którym czekaliśmy na przewóz.

—Więc...macie już jakiegoś gitarzystę?— Zapytała Clare po chwili ciszy.
— Właśnie nie, sami amatorzy. — Odpowiedziałem załamany. — Jeden to chyba pierwszy raz w życiu gitarę trzymał. — Zaśmiałem się.
—Gdybym mogła jakoś pomóc...—Westchnęła i oparła głowę na moim ramieniu.
—Znasz kogoś kto rzeczywiście gra na gitarze?— Zapytałem podkreślając słowo „gra".
—Wydaje mi się, że Brian gra, ale nie jestem pewna.—Odpowiedziała po chwili namysłu.
—Brian? To ten twój kolega?— Zapytałem z nadzieją.
—Tak,tak jak chcesz to go zapytam. — Odparła i wstała gdy zauważyła, że podjeżdża autobus.
—Błagam zrób to!— Poprosiłem i również wstałem.
— Nie ma problemu.—Uśmiechnęła się i wsiadła do autobusu.

Siostra usiadła a ja poszedłem skasować bilety, kiedy wróciłem wręczyłem jeden siostrze i obok niej siadłem. Nasze rozmowy skupiały się głównie na tym całym Brianie co jak się dowiedziałem ma na nazwisko May oraz na mojej wyprowadzce.

Po dotarciu pod szkołę przytuliłem delikatnie siostrę, a następnie poszedłem na parking gdzie zawsze spotykałem się z Timem.

— Witaj panie Taylor.— Powitał mnie siedząc na dachu swojego samochodu.
— Daruj sobie Staffell.— Przewróciłem oczami i usiadłem obok niego upewniając się, że nie uszkodziłem pojazdu.
— Czyżby randka źle poszła?— Zapytał z powagą widząc w jakim jestem stanie.
— Weź szkoda gadać.— Powiedziałem i schowałem twarz w dłoniach. —Ale i tak to nie jest najgorsza rzecz.— Dodałem po chwili.
— Co masz na myśli?— Zapytał zmieszany brunet.
— Dzisiaj po południu wyprowadzam się do taty.— Odpowiedziałem głośno wzdychając i położyłem się na przyjacielu.
— Ale będziesz chodził dalej do tej szkoły, prawda?— Zapytał po jakimś czasie z niepewnością w głosie.
—Tak, tak. O to się nie martw. — Odpowiedziałem szybko i się podniosłem.
— Chodź idziemy. — Powiedział i zeskoczył z samochodu.
— Gdzie?— Zapytałem i również zszedłem. 
— Na lekcje, a gdzie indziej?— Zaśmiał się delikatnie.
— Aaa! Właśnie! Clare mi powiedziała, że jej kolega gra na gitarze i może do nas przyjść na przesłuchania. — Powiedziałem gdy podniosłem swój plecak.
— No to świetnie. — Odpowiedział bez szczególnego entuzjazmu.
Wzruszyłem ramionami i ruszyłem za chłopakiem.

Szkoła jak zawsze była nudna, ciagle tylko wykłady, przerwa, wykłady, przerwa tak do porzygania. Jednak cały dzień starałem się unikać tej pieprzonej Mileeny, na moje nieszczęście dwa razy na siebie wpadliśmy lecz nie zamieniliśmy ani słowa.

Po skończeniu lekcji, ku mojemu i siostry zaskoczeniu, przyjechał po nas tata, pojechaliśmy do naszego domu, a ten mi powiedział bym sprawdził czy wziąłem wszystko.

—Rog.— Zaczęła siostra stojąc w drzwiach mojego pokoju.
— Co tam?— Spytałem nie odwracając się. 
— Mam numer do Briana.— Powiedziała i weszła wgłąb pomieszczenia. —Proszę.— Wystawiła do mnie dłoń z karteczką.
— Dzięki.— Odpowiedziałem zadowolony i schowałem papier do tylnej kieszeni jeansów.
— Ale tu pusto.— Rzuciła siadając na łóżku.
— Rzeczywiście. — Odpowiedziałem ze smutkiem i rozejrzałem się po pomieszczeniu.
— Dała bym wszystko żebyś nie musiał wyjeżdżać. — Wyszeptała po chwili ze łzami w oczach.
— Clare...— Położyłem rękę na ramieniu siostry.
— Przepraszam.
— Nie masz za co, to nie twoja wina. — uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czoło.
—Roger, idziesz?!— Usłyszałem donośny głos ojca z dołu.
—Tak!— Odkrzyknąłem.
—Chodź młoda, odprowadzisz mnie.— Uśmiechnąłem się do siostry i zabrałem swoje pakunki.

Gdy doszliśmy na dół czekali na nas obaj rodzice, położyłem torbę na ziemi i podszedłem do matki.
Ta uśmiechnęła się do mnie przez łzy i mocno mnie przytuliła, inaczej było z siostrą, można było powiedzieć, że ta ryczała, było mi jej strasznie żal, ale co mogłem zrobić?

—Jak do mnie nie zadzwonisz jak będziesz na miejscu Taylor, to ci włożę chochlę w dupę. — Zażartowała siostra.
— Goń się C.— Uśmiechnąłem się i wyszliśmy z domu.

Wsiadłem do auta i spojrzałem przez okno na dom, możliwe, że ten ostatni raz. Westchnąłem i oparłem głowę o zagłówek, a później ruszyliśmy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jako iż ostatnio rzadko się pojawiały rozdziały, dzisiaj macie dwa :)

Mam nadzieję, że się podoba :*

~Rog

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro