5.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 Junmyeon upił kilka łyków wina, rozglądając się po głównej sali, gdzie wysoko postawieni Złotego Królestwa spożywali dość późny obiad wraz z demonicznymi gośćmi. Chociaż na jego ustach błąkał się delikatny, przyjazny uśmiech, to oczy bacznie analizowały typowe zachowania przybyłych, którzy niespecjalnie integrowali się z magami. Zajęci byli rozmową między sobą w języku całkowicie mu nieznanym, ciężko więc było wyłapać sens. Frustrowało go to, zawsze bowiem starał się ze wszystkim być na bieżąco. W końcu demony mogły w najlepsze knuć tutaj swoje intrygi, a oni jak głupcy przysłuchiwali się im, nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji. Brak kontroli był czymś, czego od dziecka nie tolerował i nie znosił.

Westchnął cicho i utkwił wzrok w zmarnowanej dziewczynie, która pomimo wrodzonego uroku, prezentowała się wyjątkowo żałośnie. Wiadomość o tym, że trafi teraz w ręce jednego z najpotężniejszych demonów, wytrąciła ją z równowagi. Początkowo nie mogli jej uspokoić, łzy nie przestawały wypływać spod zaczerwienionych od pocierania powiek. Dopiero po kilku godzinach dała radę zapanować nad płaczem i królewska służba zdołała upiększyć jej twarz delikatnym makijażem, a na ciało zarzucić bogato zdobioną szatę, którą przygotowali najlepsi krawcy w mieście. Wyglądała perfekcyjnie, ale zasmucona twarz nie działała na zmysły tak, jak szczery uśmiech. Mimo to nadal była najpiękniejszą kobietą, z jaką miał do czynienia w swoim życiu. Jeon też nie wydawał się być niezadowolony, co wywnioskował po złośliwym uśmiechu, który zaczął zdobić jego wargi, gdy tylko przedstawili mu nową kochankę. Teraz wprawdzie bardziej interesowało go jedzenie, jednak nie było to istotne. Udało się dać hrabi to, czego pragnął i już za kilka godzin powinien zniknąć z ich zamku raz na zawsze, dając im spokój.

Od niechcenia dolał sobie kolejnej porcji wina, niemal natychmiast się nim racząc, by czas płynął chociaż trochę szybciej. Nie mógł oczywiście przesadzić, niestety odrobinę wlać w siebie musiał, by w ogóle znieść widok bestii w swoim domu. Miał wrażenie, że nabawił się przez te kilka dni uczulenia na tę rasę, na ich widok robiło mu się zwyczajnie niedobrze i odechciewało mu się wszystkiego. Nie on jeden zresztą. Król, jak i cała jego rodzina czuli się podobnie, czego był pewien. Wręcz całe królestwo marzyło tylko o pozbyciu się intruzów, ich obecność wszystkich stresowała i doprowadzała do szału, o strachu już nie wspominając. Ten był zauważalny natychmiast. Gdy tylko Jeon z bandą przekroczyli bramy, lud zamknął się w domach i ograniczał wyjścia do minimum. Dotąd tętniące życiem miasto zdawało się być teraz wyludnione. To działało niekorzystnie na jego funkcjonowanie, handel bowiem nie przynosił zysków, miejsca publiczne nie były odwiedzane przez klientów. Nie dziwił się nikomu, z drugiej zaś strony niemiłosiernie go to denerwowało i przeszkadzało w normalnym funkcjonowaniu. Nie dość, że na głowie miał znalezienie dziewki, to jeszcze gospodarka miała malutki kryzys. Tylko na dworze coś się działo, było to jednak mało istotne, nie ratowało bowiem sytuacji. Same problemy z Jeonami...




W pewnym momencie drzwi do sali się uchyliły i drobna, ale wyjątkowo ruchliwa postać dostała się do środka, zwracając na siebie uwagę większości zgromadzonych. Trudno było przeoczyć wściekle czerwoną, dłuższą koszulę i zdecydowanie zbyt wyzywające spodnie, które odsłaniały praktycznie całe nogi. Nikt w zamku nie odważyłby się na taki strój, dlatego Taehyung mógł poczuć na sobie spojrzenia zszokowanych dworzan, zawstydzonych rodziców i oczywiście zaciekawionych demonów, które czasami aż nazbyt ostentacyjnie analizowali jego szczupłe ciało, mrucząc coś do siebie. Nie przeszkadzało mu to jednak, w końcu o to chodziło. Uwielbiał być w centrum, kochał zwracać na siebie uwagę, zaś świadomość, że na uczcie będzie jego przystojny demon, tylko bardziej zmotywowała go do robienia z siebie kuszącego bóstwa. Skoro miała być to ich jedyna randka, to musiał sprawić, by mężczyzna nigdy jej nie zapomniał i do końca życia wspominał jego cudowną osobę, mocząc się w nocy do samego wyobrażenia.

Uśmiechnął się dumnie i przeszedł przez całą salę, po drodze spoglądając na gości, wśród których niemal natychmiast wyłapał umięśnionego przystojniaka, na widok którego zrobiło mu się gorąco, nie uczynił jednak nic ponad właśnie ów spoglądaniem. Nie chciał zbyt dosadnie dać mu odczuć, że mocno na niego działa. Może i nie był cnotliwy, mimo to miał swoje zasady i chwilowe zgrywanie niedostępnego dodawało całej sytuacji pikanterii, szczególnie wtedy, gdy czuł na swoich nogach jego przeszywający wzrok. Zdecydowanie demon wpadł.

Zadowolony usiadł na swoim miejscu, niemal od razu sięgając po dzban z winem, by zrelaksować się przed przyjemną nocą. Nawet uwagi niezadowolonej matki nie robiły teraz na nim wrażenia, każda jego myśl związana była bowiem z nieznajomym. Dopiero wtedy, gdy Junmyeon wstał i oznajmił, że wybrana dziewczyna powinna pójść pożegnać się z rodziną i przygotować do wyjazdu, na sali zapanowała cisza, która i jego samego zainteresowała.

Spojrzał na doradcę, niezadowoloną dziewczynę, na końcu zaś i na siedzących obok siebie gości, którzy wymienili ze sobą kilka zdań, po czym obiekt jego westchnień wstał. Zwilżył swoje wąskie wargi językiem i z uśmiechem zaczął mówić, tym samym wytrącając z równowagi większość zgromadzonych.

— Przykro mi to mówić, jednak nieoczekiwanie postanowiliśmy zrezygnować z tej kobiety. Nie chcemy, bo zostało to odebrane jako obrazę, urodą bowiem przyćmiewa większość pięknych istot. Niestety na swojej drodze spotkaliśmy kogoś, kto o wiele bardziej odpowiadałby wymaganiom.

Taehyung zmarszczył nosek, wpatrując się w mężczyznę, ten zaś posłał mu uśmiech, który prezentował się wręcz przerażająco i nawet przystojna twarz nie potrafiła tego załagodzić.

— Doprawdy? Nie spotkaliśmy nikogo piękniejszego, o kogo więc chodzi? — Junmyeon podenerwowany powstał również, zaciskając dłonie na brzegu stołu. Z tej odległości Tae mógł dostrzec, jak palce wręcz zbielały od intensywnego nacisku. Musiało być to dla niego stresujące, doradcę ciężko było zdenerwować. A dzień zapowiadał się tak rozkosznie...
Swoją drogą i księcia te słowa zaskoczyły, ludzie w zamku mieli pewność, że dziewczynie nie odmówią i chętnie zabiorą ją ze sobą. Nagle ich spokój wyparował, a jasnowłosy czuł, że pożerający go wzrok nie był przypadkowy.

— Spóźniony książę Taehyung — odparł, a serce chłopaka zaczęło bić jak oszalałe.

— Książę? — Głos króla zadrżał, on sam zaś nagle pobladł. Jego wzrok spoczął na najmłodszym synu, nic więcej nie potrafił powiedzieć, chociaż kilkakrotnie otwierał usta.

— Owszem. Nikt chyba nie zaprzeczy, iż należy do najpiękniejszych istot w królestwie, a i w innych ciężko o równie atrakcyjną osobę — odpowiedział, odgarniając z czoła włosy, Tae zaś nagle zarumienił się, zaciskając mocno wargi. Nie spodziewał się takich komplementów tak wprost, przy tylu ludziach. Demon był jednak bezpośredni i chociaż nieco go to krępowało, to z drugiej strony połechtało spragnione miłości ego. To, co nieznajomy zrobił, było najlepszym z możliwych umizgów, jakich w życiu doświadczył. Nie mógł więc nic poradzić na swoje nieodpowiednie reakcje, bo gdy większość umierała ze strachu na myśl o związku z potworem, tak on prawie się przy tym podniecał. Bestia go bezwstydnie uwiodła.

— Czyli... Chcesz bym stał się twój? — zapytał nieśmiało, spoglądając na mężczyznę. Ten uśmiechnął się i westchnął, kręcąc głową rozbawiony, po chwili racząc jego uszy niespodziewaną odpowiedzią.
— Nie jestem godzien takiej śliczności, książę. Znalazłem cię dla mojego pana, pełnię funkcję doradcy, nic ponad to.

Słowa te jeszcze bardziej zaskoczyły księcia, jednocześnie poczuł w brzuchu dziwne skurcze spowodowane nerwami.

— Kto jest tym panem?

Bał się odpowiedzi, a mina siedzących obok sióstr wcale nie poprawiła jego samopoczucia. Wykrzywione buźki nie oznaczały niczego dobrego.

— Ja.

Taehyung utkwił wzrok w siedzącym obok nieznajomego mężczyźnie, który z kamienną miną i jego uraczył spojrzeniem.

W tej chwili cały świat księcia się zawalił. Hrabia nie przypominał ani trochę nieskazitelnego demona, do którego uprzednio się zalecał. Wyglądał przerażająco. Czarna opaska zasłaniała jego jedno oko, a połowa twarzy pokryta była okropnymi bliznami, które zdobiły gdzieniegdzie i drugi policzek, okropnie go oszpecając. Małe oko śledziło teraz każdy jego ruch. Tylko poszarpane wargi pozostawały zastygnięte, jakby wygięcie ich w uśmiech było nie lada wyczynem.

Książę nawet w najgorszych koszmarach nie śnił o równie przerażającym partnerze.

— J-jak to? — stęknął, opadając na swój fotel.

— Tak to. Nazywam się Jeon Jungkook i od dzisiaj jestem twoim panem. 



// Wszyscy pewni, że to Jeon, a to nie Jeon B) Suprajs! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro