yohadia
Jeeejku nie umiem w charaktery
Poprawcie mi błędy bo nie mam czasu;_;
---
Nawet upadłe anioły muszą odpoczywać. Dlatego więc po zarwanej nocy pełnej rozmów z innymi demonami, Yohane spała aż do południa. Pewnie robiłaby to dłużej, gdyby nie pewien szatan, który zaczął ją wołać tak głośno i długo, jakby się co najmniej paliło.
- Yoshiko! Jak za dziesięć sekund nie będziesz na dole, to zabiorę ci telefon i komputer! - wrzeszczał rozzłoszczony diabeł.
- YO-HA-NE! - odkrzyczała do niego Yoshiko. - Dobra, już idę, mamo, nie denerwuj się tak.
Ledwo co się obudziła, więc nie w głowie teraz jej było ubieranie się. Zeszła więc po krętych schodach w roztrzepanych włosach, fioletowej bluzce na ramiączkach i czarnych, koronkowych majtkach.
Oczywiście nie poszłaby w takim stroju na dół, gdyby wiedziała, że był tam ktoś jeszcze oprócz jej matki. Niestety. Nie były same w domu.
- D-dia...? - wyszeptała przerażona anielica.
Atmosfera zgęstniała, a czas jakby się zatrzymał.
To nie tak, że nigdy się nie widziały w samej bieliźnie. Przecież często przebierały się tuż obok siebie, ale teraz było inaczej. Były same. We dwie, wpatrywały się w siebie zarumienione, a pani Tsushima ze śmiechem wycofała się do innego pokoju.
- Ten tego... Czemu datenshi Yohane zawdzięcza twoją wizytę w jej progach? - odezwała się takim poważnym głosem Yoshiko, jakby witała swoją przyjaciółkę w piekle.
- Yoshiko-sa...
- Yohane!
- Uh. Sama chciałaś, żebym przyszła. Podobno ostatnio masz problemy z matematyką.
- Gdyż ona nie przydaje się upadłym aniołom.
- Dobra, dobra. Może najpierw się przebierz - przypomniała Dia.
Yoshiko uświadomiła sobie, że nadal stoi w tym bezwstydnym stroju przed starszą przyjaciółką. Uciekła z piskiem do pokoju.
*^*^*
- Chyba skończyłyśmy. Widzisz, Yoshiko-san? Nie było tak źle - stwierdziła z zawierającym dech w piersiach uśmiechem Dia.
- Mhm... - odmruczała młodsza dziewczyna. Była zbyt oszołomiona mądrością i pięknem starszej przyjaciółki, żeby zauważyć, że źle wypowiedziała jej imię . Gdy podczas rozwiązywania zadań Dia pochylała się nad nią, upadła anielica patrząca na nią z bliska stwierdziła, że to istota wysłana jej z niebios. Że to jej przeznaczenie. Ktoś wybrany przez Najwyższego specjalnie dla niej.
Boże, pomyślała Yoshiko z zawzięciem, jeśli taka jest twoja wola, to się nawrócę, będę grzecznym aniołem, tylko daj mi spędzić z nią moje życie. Proszę.
- Coś się stało? - zapytała zaniepokojona Dia. - Mam coś na twarzy? Yoshiko? ...Yohane...-sama?
- C-co?! - granatowowłosa ocknęła się z zachwytu dopiero po usłyszeniu wymarzonego tytułu. Yohane-sama. Czy to nie piękne? - Eee...
- Dobrze się czujesz?
- Wręcz doskonale! Wiem! - anielica wstała i gwałtownym, zamaszystym ruchem odsłoniła ciężkie czarne zasłony. - Tak myślałam. Patrz, ile śniegu jest na zewnątrz, khe, he. Wyjdźmy na dwór!
- No nie wiem... nie jest za zimno? Nie przeziębisz się?
- Anioły nigdy nie chorują!
Brunetka zgodziła się pod warunkiem, że jej datenshi ubierze się bardzo ciepło.
*^*^*
Zdążyły już ulepić wielkiego bałwana i obrzucić się śnieżkami. Obie były całe w śniegu. Zmęczone, opadły na ziemię.
- Patrzcie i podziwiajcie! - wykrzyknęła młodsza dziewczyna, wymachując rękami. - Jestem aniołem!
Rzeczywiście, w białym puchu pojawił się zarys anielich skrzydeł. Brunetka zachichotała. To niby miał być demon? Jak taka urocza i zabawna dziewczyna mogłaby być upadłym aniołem? Niemożliwe.
- Z czego się śmiejesz?! - Yoshiko gwałtownie wstała. - Jam jest prawdziwa datenshi! Drżyj przede mną! - Podeszła do wciąż leżącej przyjaciółki i żeby okazać jej swoją wyższość nad nią, usiadła na jej brzuchu w rozkroku. Brunetka zakaszlała, czując na sobie słodki ciężar. - Powinnaś się mnie bać!
Wtedy zauważyła, że Dia wciąż powstrzymuje się od śmiechu. Złagodniała i pochyliła się nad nią, nie mogąc już wytrzymać bezczynnego wpatrywania się w słodką, czerwoną twarz i te piękne zielone oczy.
- Wiesz, muszę ci coś powiedzieć... - powiedziała cicho i tajemniczo Yoshiko. - Twoja Yohane-sama chyba się zakochała...
Dia poczuła na swoich ustach coś słodkiego i przyjemnego.
- Och. - Po chwili niepewności odwzajemniła pocałunek. - W-wiesz... Dia chyba też się zakochała... w swojej Yohane-sama...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro