18| Biedronka

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedziałam właśnie z Alyą na moim łóżku ubrane w piżamy, obie ciągle się śmiałyśmy, kiedy ona w końcu spojrzała na mnie badawczym wzrokiem i posłała mi ciekawski uśmiech.

- Wiesz... Ja widzę jak Adrien na ciebie patrzy. - wyrzuciła z siebie, a ja momentalnie zdębiałam, na co ona znowu się zaśmiała. - On też nie jest ci obojętny, co? Od kiedy cię poznał zachowuje się inaczej, zupełnie jakby stary Agreste wrócił.

Wsłuchiwałam się w jej słowa czując się dziwnie skrępowana.

- Chyba żartujesz. Jestem prawie pewna, że on woli chłopców. - powiedziałam, a Mulatka zmarszyła brwi, więc pospieszyłam z wytłumaczeniami. - No sama zobacz, raz pytał mnie o Czarnego Kota i zaczął mówić jaki to on nie jest, cóż, seksowny.

Sama się zarumieniłam kiedy to mówiłam, bo fakt faktem, no był więc tutaj z Adrienem musiałam się zgodzić.

- To jeszcze o niczym nie świadczy! - wtrąciła niezadowolona.

- Ale to nie był jeden jedyny raz, Alya! - położyłam dłonie na biodrach. - On ciągle odradza mi chłopaków, na przykład wmawia mi, że Luka jest gejem, a przecież doskonale wiem, że nim nie jest. Musiałabyś to zobaczyć, aż płonął z zazdrości! Pewnie na niego leci, tak samo jak na Czarnego Kota. Och, biedny Adrien...

Zdałam sobie sprawę jakie musiał mieć ciężkie życie, może cała ta maska arogancji którą przyodziewał na początku, była po to żeby ukryć jego prawdziwą orientację?
Cóż, słyszałam że Gabriel Agreste, czyli jego tata jest surowy. Pewnie Adrien bał się jego reakcji.

- Albo... - zaczęła sugestywnie co od razu mi się nie spodobało. - Młody Agreste leci na ciebie.

Zarumieniłam się na te słowa. Adrien zakochany we mnie?

- Co ty gadasz? To niemożliwe, zauważyłabym! - zakryłam dłońmi moje czerwone policzki, a dziewczyna pstryknęła mnie w czoło.

- Mówię serio, kiedy cię szukaliśmy po tej całej akcji z akumą ciągle tylko mówił o tym, że się go nie posłuchałaś i że wyszłaś z szafki. - założyła ręce na pierś i się zamyśliła. - Troszczy się o ciebie, to nie wygląda jak jego typowe zachowanie.

Zamarłam...
Troszczy się o mnie? Próbowałam wyglądać tak jakbym wcale tego nie wiedziała, ale sama to już zauważyłam i byłam tym faktem bardzo zadziwiona. Tyle, że w rozumowaniu Alyi, a w moim była jedna znacząca różnica, ja myślałam, że Adrien jest po prostu miły, a ona szukała w tym romantycznego zachowania.

,, - Mam na myśli, kiedy zobaczyłem cię w wiadomościach! Tak! - krzyknął. - Bardzo... Bardzo się przestraszyłem. "

Rany boskie! Przecież to nie mogło się dziać.

- Och, Alya! Jak zwykle coś nadinterpretujesz, między mną a Adrienem to nic więcej niż zwykła przyjaźń. Jesteśmy kumplami, może nawet przyjaciółki, ale to wszystko.

Dużo mnie kosztowało, żeby powiedzieć to w jak najbardziej normalny sposób.

Dziewczyna wywróciła oczami i westchnęła.

- Jesteś tragiczna! Z resztą on też. - stwierdziła, a potem spojrzała na mnie ostrożnie. - A może jest ktoś inny? Ktoś kto ci się podoba i dlatego nie chciałabyś chodzić z Adrienem?

Jej słowa miały taką moc, że kiedy tylko je uslyszałam pomyślałam o Czarnym Kocie.
Umówmy się, nie powinnam o nim teraz myśleć.

Przez sposób w jaki na mnie patrzyła miałam wrażenie jakby wiedziała o wiele więcej niż mi się wydawało.

- Skąd wiesz? - wyszeptałam, a ona otworzyła na chwilę usta.

- Czarny Kot, prawda? - uśmiechnęła się po chwili, a ja zaczerwieniłam się do granic możliwości.

Wiedziałam, że ma zapał dziennikarki, ale nie wiedziałam, że odkryje coś takiego!
Przecież tak świetnie się kryłam.

- Nie lubię tych twoich miłosnych tematów, możemy wrócić do oglądania Fineasza i Ferba? - zapytałam z nadzieją, ale ta ją skutecznie ugasiła odkładając laptop na podłogę.

- Teraz jestem pewna w stu procentach, że jesteście sobie przeznaczeni! - zaczęła czegoś szukać w swojej torbie, a ja zmarszczyłam brwi. - Sposób w jaki na ciebie patrzy, wiedziałam że mówił o tobie.

Spanikowałam.
Kiedy do licha on gadał z Alyą?!

- C-co?

- Marinette, od pierwszego dnia kiedy cię spotkałam miałam dziwne przeczucie. - zamknęła oczy na chwilę. - Przeczucie, że właśnie ciebie szukałam. Niezbyt to rozumiałam, ale z upływem czasu coraz bardziej rozumiałam, że jesteś gotowa pomóc wszystkim bez względu na to czy go lubisz, czy nie.

Zarumieniłam się ponownie i westchnęłam bezradnie.

- Możemy nie wracać do tematu Agreste'a? - zapytałam błagalnie, ale ona kontynuowała swoją wypowiedź.

- Chodzi o to, że jesteś niezwykłą dziewczyną, Marinette. A ja ci ufam i wiem że jesteś odpowiednią osobą, żeby mnie zastąpić. Wiesz dlaczego ciągle prosiłam żebyś to ty nagrywała wszystko na biedrobloga?

Zmarszczyłam brwi, w ogóle nie rozumiałam do czego zmierzała, nie rozumiałam dlaczego miałabym ją zastąpić, to znaczy, wiadomo, że się wyprowadzała i w ogóle, ale w jaki sposób chciała żebym to zrobiła?

- Bo twój kot jest chory i musiałaś z nim chodzić do weterynarza?

- Marinette, ja nie mam kota. - wyznała, a ja zrozumiałam, że jej słowa za każdym razem były wymówkami. - Wytłumaczę ci to, ale bez względu na wszystko musisz dochować sekretu, obiecujesz? - zapytała z naprawdę poważnym wzrokiem, a ja szybko przytaknęłam. Dziewczyna wyjęła dziwne, czarne pudełeczko z czerwonymi znakami. - Marinette Dupian - Cheng, powierzam Ci miraculum Biedronki.

Uniosłam wzrok na Alyę nie mogąc powiedzieć chociażby słowa, wydawało się to teraz zupełnie niemożliwe.

Alya była Biedronką? Alya chciała mi powierzyć miraculum, czyli nową Biedronką miłam być...

- Ja?! - wstałam przerażona i zaczęłam chodzić po pokoju pełna obaw, pełna wątpliwości. - Przecież... Alya, skąd pomysł, że to właśnie ja powinnam nią zostać?!

Mulatka wstała i położyła dłoń na moich plecach.

- Przecież przed chwilą ci powiedziałam. - burknęła. - Poza tym masz naprawdę cudowne relacje z Czarnym Kotem i jestem pewna, że jako Biedronka też szybko złapiesz z nim kontakt.

- Skąd wiesz jakie mam z nim relacje? - zapytałam siadając.

- Raz widziałam jak siedzieliście na twoim dachu. To było bardzo dawno, ale od razu było widać, że coś między wami jest. - założyła ręce na biodra.

Analizowałam wszystkie informacje, którymi zostałam właśnie obrzucona.

Racja, czułam się tamtego dnia obserwowana, ale nie wiedziałam, że to była Alya.
Ona wiedziała od początku.
Podniosłam wzrok na pudełeczko i ujęłam je w dłonie.

- Czarny Kot napewno nie będzie chciał żebym mu pomagała, mówił żebym więcej się nie narażała. Pamiętasz? To było po akcji z Panem Gołębiem.

- Racja, nie byłby zadowolony. - przyznała. - Ale on się o tym nie dowie. Nikt nie może poznać waszych tożsamości, nawet wy sami.

Rzuciłam jej spojrzenie pełne obaw.
Z tego wynika, że...
Moje życie miało być usłane kłamstwami? Nikt nie mógł poznać mojej tożsamości, więc to wiązało się z ciągłymi oszustwami.

A ja nie chciałam kłamać.

XXX

Kochani, jesteśmy w połowie książki!
Szybko zleciało, prawda?

Wiem, że rozdział jest krótki, ale szczerze mówiąc właśnie taki miał być.

Piszcie swoje odczucia po rozdziale, ale i w ogóle po wszystkim co się wydarzyło w książce dotychczas.

Buziaki :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro