4. Droga Ninja

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lisa
Reszta dnia nie minęła za bardzo ciekawie. Lloyd siedział z swoją grupką znajomych. Pogadałabym z nim ale nie teraz. Dam sobie trochę czasu. Potem zapytam go o ten sen. Nie chcę spełniać tego planu Mary. Był on taki że przewrócę się koło niego a on mnie pomoże wstać albo przypadkiem na niego wpadnę. To było głupie. Jak mogłabym się na to zgodzić? 

Lloyd
Bez przerwy zastanawiam się czy ona... też była w tym śnie. Chociaż... jestem tego prawie pewien. Zbieram się na to by z nią porozmawiać ale za każdym razem się poddaję. Jestem beznadziejny. Dlaczego ona akurat mi się śniła? Zaraz... a jeśli... tak to może być prawda.
Przyjaciele chyba zauważyli że jest ze mną coś nie tak. Muszę komuś o tym śnie powiedzieć. Jay odpada. Cole i Zane też. Może Nya ? Ona jest dziewczyną i pewnie wie... nie w sumie to nie. Pozostał mi tylko Kai. Tak, do niego pójdę. Szkoda że reszta trafiła do ,,1 b". No ale chociaż został ze mną Kai. Zobaczyłem go na korytarzu. Flirtował z jakimiś laskami. Było można się tego po nim spodziewać.
-Możemy pogadać na osobności?
-Stary, coś się stało?
-Nie nic... dobra... słuchaj.
Odpowiedziałem mu wszystko co do szczegółów. Miał minę jakby kompletnie nic nie rozumiał. Potem zapytał:
- Nie mów mi że to ta Lisa. Ta z naszej klasy.
- Tak. To była ona.
- Hm... powinieneś z nią porozmawiać.
- Ale jak!? Nawet nie wiesz ile razy się z tym zbierałem...
- Wyluzuj. A może to tylko twój sen.
- Wątpię. Dzisiaj jak podeszła dzisiaj do mnie... po prostu to czułem.
- Dobra, dobra kapuję. Może zacznij z nią wszystko od nowa .
- Od nowa?  Jak ja nawet nie zacząłem.
- Ha! Wiedziałem, podoba Ci się <3
- No... nawet jak tak... to nie znam jej dokładnie. Nie wiem.
- Na pewno?- podniósł jedną brew.
- No dobra... bardzo ją kocham.
- To ten sen was połączył, właśnie dlatego to będzie ta jedyna.
W sumie... to chyba jeszcze żadna mi się nie przyśniła oprócz Lisy. Nagle przypomniałem sobie to czego nie mogłem przypomnieć. Koniec mojego snu. Prawie ją pocałowałem. Jakoś samo tak wyszło.
- Kai, po czym poznaje się że się na pewno kogoś kocha?
-Em...  no... nie wiem dokładnie... sam będziesz wiedział.
- Dzięki Kai.
- Ale za co?
- Za to że mogłem to komuś powiedzieć.

Po lekcjach
Lisa
Wychodziliśmy już ze szkoły. Pożegnałam się z Mary. Przyjechali po nią rodzice bo wszyscy jadą do kuzynki. Oparłam się o ścianę szkoły. Słońce raziło w oczy więc założyłam okulary przeciwsłoneczne. Zauważyłam Lloyda.  Opierał się się o ścianę i słuchał muzyki na słuchawkach. Zawachałam się czy do niego podejść. Nie, może jeszcze poczekam. Szłam chodnikiem do bramy szkoły. Miałam już wychodzić ale ktoś złapał nie za ramię.Odwróciłam się. Oczywiście był to Lloyd. Usmiechnełam się do niego.
- Cześć.- Powiedział.
- Cześć.
- E... masz może trochę czasu?
- No... mam.
- Nie wiem trochę jak się do tego zabrać... to może wydawać się głupie ale... ten... no... miałem wczoraj taki... no...
- Ty też? Miałeś taki dziwny sen , w którym przyszłam do Ciebie a potem chcieliśmy poszukać twoich przyjaciół i spadaliśmy w dół i Ty...
Teraz chyba się zaczerwieniłam. A wszystko powiedziałam  Tak szybko że nie wiem czy zrozumiał.
- No... y...właśnie o to chciałem zapytać.
- Chciałam wcześniej... Ale... Jakoś tak wyszło.
-Słuchaj, mam pewne przypuszczenia ale narazie nie mogę Ci nic powiedzieć. Spotkamy się jutro.
-Ym, ok.
- A jakby coś to masz mój numer.- Lloyd podał mi karteczkę. Ale super!
- Narazie.
-Narka.- Powiedział i rozeszliśmy się w dwie strony.
Ciekawe co ma na myśli z tymi ,,przypuszczeniami". Myślałam tylko o nim. Nawet nie zauważyłam kiedy byłam w domu.

Lloyd
Napisałem drużynie SMS'a byśmy się spotkali w domu . Dochodziła 15. Czekaliśmy tylko na Kai'a. Niebawem przyszedł.
- Lloyd, powiesz nam w końcu o co chodzi? - spytał Jay.
- Poczekajcie. Muszę najpierw pogadać z Wu, ale teraz medytuje.
Właśnie teraz drzwi do pokoju senseia się otworzyły. Pojawił się w nich masz mistrz.
-Lloyd, proszę możesz już wejść.
Obejrzałem się na ninja i weszłem do środka. Po chwili zamknąłem drzwi i zapytałem :
-Mistrzu, mam pewne przypuszczenia do jednej dziewczyny z mojej klasy. Uważam że to prawdopodobnie.
- Dobrze. Zatem mów.
- Otóż mówiłeś mi kiedyś Że mistrzowie żywiołów odwiedzają nas czasami w myślach najczęściej by przekazać jakieś informacje czy coś.
- Tak to prawda.
- Więc ta dziewczyna na na imię Lisa i przyszła wczoraj do mnie we śnie. Czy to możliwe Że... ma moc żywiołu.
-Hm, Masz masz rację. Pewnie jest potomkinią mistrza żywiołu. Musimy być pewni że ma w sobie moc.  Powiedziałeś jej że jesteście ninja?
- Nie
- To dobrze. Bedziemy ją musieli szkolić na ninja. Ma dużo do nadrobienia.
-Tak sensei. Czyli mam ją tu przyprowadzić?
- Tak, ale nie dzisiaj. Staraj się w niej dostrzec jakieś niekontrolowane ujawnianie mocy. Prawdopodobnie o tym jeszcze nie wie.
- Dobrze.
- Możesz odejść.
Wyszłem z pokoju. Tak jak myślałem cały czas podsłuchiwali. Więc nie muszę im nic tłumaczyć.
-Ta... no ten,  to ja już sobie idę- Powiedział Jay.
- Tak ja też... późno już- zaczął Cole
- No my też... lekcje się same nie odrobią.- mówiła Nya.
I wszyscy się rozeszli. Tylko ja zostałem na korytarzu.

Nazajutrz
Lisa
Byłam już z Mary w szkole. Rozmawiałyśmy przy drzwiach szkoły o jej gimnazjum. Mówiła że było tam nudno i wogule. Nagle zobaczyłam Lloyda i Kai'a z grupką znajomych. Wszyscy się na mnie gapili. Nie wiem czemu. Jakby mnie znali. Pomachałam im. Odmachali mi i weszli do szkoły. Zadzwonił dzwonek. Pierwszą lekcję jaką mieliśmy był W-F. Gdy wszyscy zgromadzili się już na hali sportowej  Clara i Kai wybierali składy do piłki nożnej. Ja byłam w drużynie z Clarą,Camilą,Mike'em,Steve'em,Harrym,Tom'em i Mary.
Gra się rozpoczęła, narazie piłkę miała drużyna przeciwna. Steve na szczęście ją przejął i podał Camili. Aż nagle zaczęło mi się kręcić w głowie. Cały obraz się rozmazał.  Upadłam na podłogę. Zapanowała głęboka ciemność. Usłyszałam tylko ostatnie słowa Mary: Lisa! Wstawaj! Lisa!
* * *

Byłam w jakimś pomieszczeniu, ciemnym i w dodadku zimnym. To była chyba jakaś cela. Ręce miałam przykute łańcuchami do ściany. Właśnie przez ścianę przeniknęła czarna postać. Zawiał bardzo chłodny i nieprzyjemny wiatr. Czarna postać powiedziała:
-Proszę,proszę kto to raczył nas dzisiaj odwiedzić.
-

Kim jesteś? Wypuść mnie natychmiast!- krzyczałam wściekła.
- Wyczuwam w tobie dużo gniewu... twoja siła jest jeszcze większa niż przypuszczałem.
- O co ci do cholery chodzi?! Wypuść mnie!
-A no tak. Ty jeszcze o niczym nie wiesz. Uwolnij się sama.
- Jesteś nienormalny ! Nie widzisz że jestem przykuta łańcuchami?
- Heh. Nie jesteś przykuta. To tylko twoja wizja. Myślałem że jesteś bardziej rozsądną.
Nie możliwe. To kolejny sen. Wyobrażałam sobie że się uwolniłam. I tak się stało.
- W takim razie czemu mi się śnisz?
- Chciałem się z tobą spotkać. Ale jak widać trochę za wcześnie.
- Dlaczego? Nie wydajesz mi się dobry.
-Bo nim nie jestem, a wszystkiego dowiesz się jak będziesz gotowa.
- Pf... to powiedz mi kim jesteś?
- Wiedz tylko że od Ciebie zależy czy będę twoim wrogiem. Chciaż wolałbym nie.
- Nie mam żadnych wrogów.
- Do zobaczenia mistrzyn...
I nie do kończył Bo pojawiłam się w pomieszczeniu z lustra. Po jednej stronie widziałam siebie. Miałam granatowy strój i 2 sztylety.  Po drugiej stronie też byłam ja ale byłam ubrana na czarno. Miałam czerwone oczy przepełnione nienawiścią. Trochę się wystraszyłam.
Moje dwie wersje wyszły z lustra i ze sobą walczyły. Granatowa chyba wygrała bo wbiła jej sztylet w serce. To było straszne. Czerwonooka zaśmiała się złowieszczo, wstała i wyjęła sobie sztylet z serca. Znowu walczyły. Czarna wbiła sztylet w serce przeciwniczki i powiedziała do mnie.
- Ciemna strona to twoje przeznaczenie.
***
Obudziłam się z krzykiem. Leżałam na jakimś łóżku a obok mnie stał Lloyd z Mary. Byłam chyba w pokoju pielęgniarki. Serce biło mi bardzo szybko. To był mega nienormalny sen.
- Lisa! Obudziłaś się! Lecę po pielęgniarkę.- Mary wybiegła z pokoju.
- Dobrze że nic ci nie jest.- Powiedział Lloyd.
Nadal nie mogłam wyregulować oddechu. Byłam przestraszona. Nie wiem czemu odruchowo przytuliłam się do Lloyda. Odwzajemnił mi uścisk. Po moich oczach poleciały słone łzy. Czemu mnie to spotyka? Nie chcę mieć tych pierdolonych...
Nagle moje ciało zyskało granatową poświatę. Świeciłam na granatowo?!
- C-c się dzieje?!
-Lisa, uspokuj się. Nie panujesz na emocjami. Wszystko ci wytłumaczę.
- Ale o co t-tu chodzi? Czemu ja świecę na granatowo?!
- Spokojnie. Nikt nie może tego zobaczyć. Uspokój się i wszystko ci wytłumaczę.
Starałam się zrobić wydech i wdech. Starałam się o tym nie myśleć. Starałam się przestać płakać, a poświata znkiła.
- Opowiem Ci wszystko. Obiecuję. Ale nie w tej chwili. Zaraz przyjdzie pielęgniarka. Nie mów jej o niczym ok?
Pokiwałam głową na ,,tak''. Akurat Mary weszła z pielęgniarką.
- Proszę Pani, nic mi nie jest tylko zasłabłam. Naprawdę.
- Na pewno?
- Tak, tylko duszno mi się zrobiło... i ten... A mogłaby mi Pani wypisać zwolnienie? Chcę trochę odpocząć w domu.
- Dobrze. Na pewno nic Ci nie jest? Może zadzwonić do...?
- Nie. Naprawdę nie trzeba.
Pielęgniarka skończyła pisać zwolnienie.
-Masz zwolnienie. Zanieś je do wychowawcy.
-Dobrze.
Wyszłam z Mary i z Lloydem z pokoju. Była przerwa. Cała klasa do mnie podbiegła i pytała się co mi się stało. Mówiłam że nic mi nie jest. Chciałam jak najszybciej wyrwać się z tej budy. Dałam zwolnienie Pani. Przy drzwiach przytuliłam się do Mary na pożegnanie. Potem Lloyd mnie przytulił i wyszeptał mi do ucha:
-Czekaj na nas koło swojego domu.
Spojrzałam tylko na niego i powiedziałam cichutko -ok.
Wyszłam ze szkoły. Zaraz czemu ja się na to zgodziłam? I o co chodzi? Jakich ,,nas"? Dobra poczekam pod domem. Ciocia jeszcze nie wróciła i nie musi się o niczym dowiedzieć. Spojrzałam na moje ręce tak dla pewności czy nie promieniują. Na szczęście są normalne. Nie wytrzymałam i znowu się rozpłakałam. Byłam pod domem. Wytarłam oczy i czekałam na Lloyda. Miał przyjść. Nie wiem jak wyrwie się z lekcji. Usiadłam pod płotem i zamyśliłam się patrząc w trawę. Po chwili zobaczyłam Zielonookiego. Stanął przy mnie i podał mi rękę. Wstałam i ujżałam obok mnie też Kai'a, 3 innych chłopaków i dziewczynę.
-Teraz powiemy Ci coś ale, zachowaj spokuj i nie panikuj- powiedziała dziewczyna.
-Dobra. Spróbuję.
Lloyd powiedział:
- Jesteś mistrzynią żywiołu. Posiadasz moc, jeszcze nie potrafię stwierdzić jaką ale wiem kto będzie widział. Sam też ją mam to moc energii. Wszyscy tutaj są ninja i mają moce . Nya-woda, Kai-ogień, Cole-ziemia, Zane-Lód, a Jay-pioruny. Pamiętaj że to wszystko musisz zachować w tajemnicy. Teraz chodź z nami do senseia on wytłumaczy Ci resztę.
Oniemiałam. Nie mogłam nic powiedzieć. Czemu ja? Miałam tyle pytań ale obiecałam nie panikować.
-Dobra... pójdę. Ale powiedz mi, czy to dlatego świeciłam na granatowo?
- Na to wygląda.
Szliśmy na rynek. Tam mieliśmy wejść do jakiejś Herbaciarni w której był ten sensei.
- O Boże. Co będzie z moją szkołą, ciocią, Mary. Ze wszystkim?
- Nie martw się. My jesteśmy z innej krainy a jak ktoś z Twojego świata przejdzie do innego to takjakby ten świat się stopuje. U nas też tak jest. Dostaliśmy się tu przypadkowo i jesteśmy tu jakieś 10 miesięcy. - opowiedział Jay.
Zane powiedział:
-Nie prawda. Jesteśmy tu zaledwie  miesiąc.Zapomiałem powiedzieć wam  że ostatnio naprawiłem portal i możemy wrócić do ninjago.
- I nic nie mówiłeś?! To wspaniale! -uśmiechnął się Kai.
Kompletnie mnie zamurowało. Portal... ninjago... wtf nie ogarniam.
- No właśnie. Czas się u Ciebie stopuje więc nikt nie zauważy że Cię nie ma. To znaczy cały czas nadal leci... Ale no jakoś inaczej... czy coś. Trochę też tego nie ogarniam.- Powiedział Cole.
Weszliśmy do herbaciarni. Było tam trochę ludzi, a za ladą stał jakiś dziadek z długą białą brodą. Podeszliśmy do niego i powiedział:
-Witaj. Ty jesteś pewnie Lisa.
- Tak. To ja.
-Hm... musimy porozmawiać, ale nie w tym miejscu. Wejdźcie przejściem do domu, a ja powoli będę zamykał lokal.
- Tak, sensei.- odpowiedzieli wszyscy.
Prowadzili mnie przez korytarz za ladą. Na końcu był salon. Usiedliśmy na kanapie i fotelach . Przez to całe zamieszanie zapomniałałam im powiedzieć o moim śnie podczas gdy straciłam przytomność. A może narazie nie powiem? Po co będę ich martwić. Spojrzałam się na Lloyda. Patrzył się zamyślony na ścianę. Jezu... Jest  taki uroczy i mega przystojny. W dodatku wszystko dzieje się tak szybko że chyba zapomniałam się spytać:
- A więc jesteście ninja. Z ninjago. Macie moce. I jak używacie tych mocy?
- Normalnie. Możemy wywołać smoki, walczyć nimi z...
- Że co?! Walczyć? - przerwałam Kai'owi .
-No... Tak. Jesteśmy ninja. Chronimy ninjago przed złem.
- Chwila... ale ja nie wiem czy dam radę. Jestem tylko normalną dziewczyną.
Nagle weszedł Wu i powiedział:
-  Nie prawda. Jesteś niezwykłą dziewczyną. Masz niesamowicie silną moc, nawet nie wiesz jak bardzo jest potężna. - Podeszedł do mnie i mówił dalej - Posiadasz moc Iluzji.
Zatkało mnie.
- Mam moc Iluzji? A co ona robi?
-To zależy od Ciebie i twojej wyobraźni. Jutro o świcie wracamy do domu. Portal powinien być gotowy. Nya pójdziesz z Lisą po jej rzeczy. Reszta niech się też zbiera.
-Dobra. To my już chodźmy .- powiedziałam do Nyi.  Wstała i poszedła ze mną. Gadałyśmy po drodze o ninjago i o przygodach jakie ich spotkały. Może jednak wolałabym mieszkać w ninjago niż tu. Chyba się do tego przyzwyczaję. A poza tym dzisiaj śpię u nich w salonie bo nie mają pokoju gościnnego. Jutro czeka nas ciężki dzień. Nie mogę się  doczekać. Teraz już chyba nic mnie nie będzie przerażać.

T.T PRZEPRASZAM...
Bardzo przepraszam że długo czekaliście na taki rozdział. Moim zdaniem jest do dupy bo nie wyszedł tak jak chciałam T.T

Nie poddadam się (*~*)

:D ALE ZA TO SKOŃCZYŁY SIĘ NUDNE ROZDZIAŁY. TERAZ ZACZYNA SIĘ KSIĄŻKA. TO CO BYŁO TO DOPIERO MAŁE WPROWADZENIE :D

geez ten tytuł nawiązuje do naruto tak bardzo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#dorime