ZGUBA ARYSTOKRATY

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział przeznaczony dla osób dorosłych.
Ciąg dalszy "Upadły Ślizgon"

★★★

Hermiona westchnęła, czując pocałunki na swojej szyi. Opierała się o klatkę piersiową wysokiego blondyna, poddając się jego delikatnym pieszczotom.

- Jesteś moja, Granger.

Szept połaskotał jej płatek wywołując u niej dreszcze przyjemności. Uniosła ramię w górę, przechylając głowę w bok, a delikatny uśmiech rozjaśnił jej twarz. Odwróciła się w ramionach arystokraty, a dłonie, które dotychczas były na brzuchu, ulokował na dole jej pleców. Przycisnął ją bliżej siebie.

- Nie rozpędzała bym się tak, Panie Malfoy. Wszakże dopiero przekroczyłam próg tego dworu.

Lucjusz uśmiechnął się arogancko, a jego sylwetka wyprostowała się dumnie, górując nad Hermioną wzrostem. Patrzył na nią, tymi stalowymi oczami, od których przechodziły ją przyjemne prądy w całym ciele. Był przystojnym czarodziejem o idealnie skrojonych szatach podkreślających jego sylwetkę. Zagryzła wargę, unosząc brew.

- Wszystko ma swój czas. Nawet jeśli będziesz się opierać i wyrzekać naszych relacji, Granger... Nawet jeśli tylko bronisz się przed niechcianymi uczuciami - szeptał, pochylony nad nią, zbliżając się do jej lekko rozwartych ust. - Już jesteś moja, Hermiono.

I kiedy jego wąskie usta przycisnęły się do jej, nie potrafiła się odsunąć. Przylgnęła do niego mocniej, przyciskając swoje rozgrzane ciało do jego sylwetki. Zacisnął dłonie na jej pośladkach, wywołując przeciągły jęk. Mimowolnie, serce zwiększyło swój rytm, a oddech przyspieszył.

- Nawet jeśli mam do ciebie słabość, ty ją masz również do mnie.

Pochwycił jej wargę w swoją, na moment ją przegryzając i łagodząc muśnięciem języka.

- Oczywiście, że mam. Zawsze byłem dominujący, kobiety uległe... Chce, abyś także mi uległa, choćby w jednym aspekcie naszych relacji - odwrócił się i przycisnął jej ciało do ściany.

Westchnęła, unosząc jedną nogę w górę, oplatają chude biodra mężczyzny. Przycisnęła go do siebie mocniej, zaplatając ramiona na jego szyi.

- Muszę cię rozczarować - odparła, przejeżdżając paznokciami po odkrytym skrawku ciała. - Jestem równie uległa, co dominująca.

Lucjusz mruknął z aprobatą sunąc dłonią po łydce wzdłuż linii jej bioder. Powtórzył gest, napawając się przyjemnym dotykiem satyny jej sukni.
Już na kolacji nie potrafił oderwać od niej wzroku. Czerwona suknia sięgająca kostek idealnie opinała jej krągłości, a rozcięcie wzdłuż nogi działało pobudzająco na wyobraźnię niejednego mężczyzny, w tym jego. Musiał się powstrzymywać, aby nie przeklnąć kelnera, a co dopiero pozostałych czarodziei w restauracji. Każdy patrzył na piękną latynoskę w czerwonej sukni, która idealnie podkreślała jej charakter. Była niczym wulkan. Gorąca i niebezpieczna. I była jego.

- Zatem pokaż jak ognista potrafisz być.

Widział go. Ten niebezpieczny błysk w jej oczach, kiedy tylko skonczył zdanie. Czuł jakby rozbudził w niej demona, który pragnął właśnie tego. Wolności.
Przywara do niego ciałem, obejmując w dłonie jego policzki. Czuł ten zapach, tak bardzo zwodzący na pokuszenie. Warknął, gdy jej język przejechał po jego dolnej wardze, ale nie potrafił odmówić sobie tej przyjemności. Droczył się z nią, nie pozwalając jej na pogłębienie pocałunku, który był równie intensywny co biust przyciskany do jego klatki piersiowej.

Wiedział, że przegrał, kiedy nagle jej dłoń opuściła blady policzek i chwyciła poły czarnych szat.
Nigdy nie przypuszczał iż w tak małym ciele może być tyle siły, a jednak. Odepchnęła go, zajmując jego miejsce. Teraz on opierał się o ścianę, a ona przylgnęła do jego ciała, ocierając się o niego pobudzająco. Marzył, aby gra wstępna skończyła się już teraz, aby mógł posiąść ciało Hermiony Granger i zawładnąć jej umysłem, tak jak ona zrobiła to od samego początku. Był jej, ale ona albo dobrze to ukrywała będąc świadoma swojej potęgi nad jego osobą, ale nieświadomie trwała, doprowadzając go do obsesji. Nie potrafił wybić sobie z głowy brązowowłosej piękności.

Zjechała dłońmi w dół, powoli odpinając guziki jego szaty i nawet nie spostrzegł, kiedy zsunęła ją z ramion. Lekko mu przeszkadzała, zatrzymując się w okolicy zgięcia łokci, ale nie chciał wypuszczać kobiety ze swoich chciwych rąk. Chciał czuć, pobudzać ciało i delektować się delikatnością skóry.
I, kiedy znów odpłynął w chwili przyjemności jej pocałunków i gestów, ona powoli pozbyła się jego paska, niespiesznie zsuwając spodnie w dół, sprawiając iż uległ.
Dał się zdominować gorącej wiedźmie, która teraz rozkosznie klęczała przed nim na kolanach, spoglądając na niego z dołu. Mógłby przysiąc, że na moment się zawahała jakby niepewna, ale wszystko minęło, kiedy posłała w jego kierunku powłóczyste spojrzenie spod rzęs.

Patrzył jak zgrabnie zsuwa mu bokserki, a później nie był w stanie zarejestrować nic prócz ogarniającej go przyjemności. Przymknął powieki, kiedy ciepły oddech owiał jego penisa. Zacisnął dłonie na burzy włosów. Nie powstrzymywał się, ruszając powoli biodrami, nie chciał tracić do końca kontroli, mając jednak świadomość, że stracił ją już na samym początku. Był na jej łasce i musiał się podporządkować, jeśli chciał w końcu ją poczuć. Jasno dała mu do zrozumienia kto tutaj dominuje, więc postarał się trzymać emocje i przyzwyczajenia głęboko, jednocześnie dając jej sygnały jak cholernie mocno jej pragnie.
I gdyby nie to, że była jedyną kobietą, która sobie na to pozwoliła i miała jakąkolwiek nad nim władze, już dawno szarpnął by jej głową i sprawił sobie przyjemność, nie bacząc na protesty czy niezadowolenie kochanki.

Nie mógł jednak wiecznie pozwalać na jej samowolkę. Zacisnął dłonie na chudych ramionach i uniósł zaskoczoną kobietę na nogi. Stała przed nim w czerwonej sukni, kusząc, potęgując pragnienia. Rozerwał ją bardziej w przyjemnym dla oka rozcięciu, mając dostęp do ciała bez niepotrzebnego ściągania sukienki. Zerwał koronkową bieliznę, którą miała na sobie i z chytrym uśmieszkiem rzucił ją obok leżącej na posadzce szaty.

Miał ją. Była jego.

Uniósł jej ciało, łapiąc ją za pośladki. Nie wahał się. Nabił ją na swojego członka, a kobieta z krzykiem opadła na niego, odchylając głowę z twarzą zastygłą w szoku. Poruszył się, zanurzając twarz w jej zgięciu szyi i obojczyka przegryzając między zębami skórę. Zostawiał na młodym ciele ślady, zmagając ich przyjemność. Hermiona jęczała coraz głośniej poddając się jego tempu, samej unosząc się na drżących ramionach opartych na jego barkach.

- Udusze cię, Malfoy - warknęła, gdy zmniejszył siłę pchnięć, tym samym przedłużając ich niedoszłą przyjemność.

Lucjusz zaśmiał się i obracając się ze spodniami opuszczonymi na kostki, przycisnął Hermione do ściany.

- Jeszcze będziesz mnie błagać o powtórkę.

Hermiona westchnęła w jego szyję, oplatając go ciasno rękami i nogami. Lucjusz nadał rytm ich ciał, mając wrażenie, jakby nigdy wcześniej nie doświadczył czegoś tak wielkiego. To uczucie rozlewało się w nim, a on z każdą sekundą zwiększał siłę pchnięć, chcąc zatracić się w nim nieodwracalnie. Jeśli miałby teraz porównywać swoje wszystkie kochanki...
Przy Pannie Granger wypadały raczej blado. Była jego zgubą, bo wiedział, że już żadnej nie zapragnie tak mocno, jak Hermiony Granger.

- Ojcze!?

Nigdy nie sądził, że krzyk jego syna, gdy posuwał w ramionach jego koleżankę z roku, zagłuszy jego własny, gdy wraz z Granger osiągali spełnienie.

- Witaj, Draconie.

★★★

Witam was w kolejnej części 💜 Czekam na wasze opinie :D
~Darietta

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro