10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa Adriena

Z jednej strony szczęśliwy a z drugiej strony smutny wyszedłem z domu Marinette. Cieszyłem się, że zgodziła się na na randkę, a z drugiej strony byłem smutny i zły przez okropną przeszłość Mari. Felix=potwór. Czułem obrzydzenie, tym, że jest moim kuzynem i miałem ochotę teraz do niego przyjechać i dać mu tak w mordę, żeby już nie wstał.

Wszedłem do limuzyny i pojechałem do domu. Wchodząc od razu skierowałem się do gabinetu mojego taty. Zapukałem i weszłem do środka.
-Hej tato- mruknąłem siadając na fotelu.

-Cześć Adrien. Potrzebujesz czegoś? Chcesz porozmawiać?- spytał od razu odkładając papiery którymi się zajmował.

Nadal nie mogłem uwierzyć jak się zmienił.. I to dzięki Marinette. Opowiedziałem ojcu o przeszłości granatowowłosej. Był w szoku.

-Jak to możliwe? Taka dziewczyna? Ona by muchy nie skrzywdziła a sama była bardzo krzywdzona. Nie do pomyślenia. I to jeszcze Felix- ostatnie zdanie wyszeptał jakby do siebie, ale ja to dobrze usłyszałem.

-Nie spodziewałeś się tego po Felixie? Naprawdę? Przecież on jest wredny i bezuczuciowy- prychnąłem.

-Tak to prawda, ale czy kiedykolwiek pomyślałeś dlaczego taki jest? Dlaczego Felix jest taki a nie inny? Przecież poznałeś jego ojca. Powinieneś się domyślić- powiedział.

-No jego ojciec nie jest za miły, ale musi być naprawdę źle jeśli traktuje tak innych ludzi- mruknąłem.

-Jest źle. Teraz pewnie jeszcze gorzej. Byłem złym ojcem, ale on jest jeszcze gorszy ode mnie. Od małego wpajano Felixowi jak ma się zachowywać: musi być najpopularniejszy w szkole, nie może pokazywać uczuć, ma obrażać gorszych od niego- ma być potworem jak jego ojciec. Myślę, że kiedy chodził do szkoły z Marinette, miał mały bunt. Tak, założył się z kolegami i koleżankami, że rozkocha ją w sobie, ale myślę, że on także poczuł coś do niej. Na początku pewnie chodziło tylko o zakład, ale jak zaczął ją poznawać bliżej, zobaczył jaką jest świetną dziewczyną. Myślę, że by chętnie nadal z nią był, ale jak zobaczył, że naprawdę zaczyna ją kochać to szybko się wycofał, raniąc ją, ale i siebie, bo wiedział, że nie mógłby być z taką dziewczyną. Myślę, że naprawdę przy niej był sobą- wyjaśnił.

To ma sens..

-A Adrien jak już mówimy o Felixie i jego ojcu to.. Mam z nim sprawę i przyjedzie do nas na tydzień w pierwszy dzień wakacji... Z synem- dopowiedział.

-Kurwa- wymsknęło mi się, ale tata mnie zrozumiał, bo się nawet nie odezwał- muszę pilnować, żeby Marinette się z nim nie spotkała- odparłem.

-Adrien, ty coś czujesz do Marinette prawda?- spytał niespodziewanie, a ja mimowolnie się zarumieniłem.

-T-Tak. Jest dla mnie bardzo ważna, nie tylko jako dziewczyna, ale także jako przyjaciółka- mruknąłem.

-Bardzo się cieszę. Na pewno ją zdobędziesz! Agreste zawsze dostają to czego chcą!- krzyknął- ale nie mów takiego tekstu nikomu, bo kiedyś powiedziałem to kolegom i twoja mama to usłyszała i starałem się o nią pół roku dłużej- dopowiedział drapiąc się po karku.

Parsknąłem śmiechem na co tata zmroził mnie "groźnym spojrzeniem".

-Oj tato, tato. Nigdy bym czegoś takiego nie powiedział, bo Mari nie jest rzeczą i nawet jeśli nie będzie moją dziewczyną to nic się nie stanie, bo nie jest to jej obowiązek. Ale chyba kiedyś będzie, bo już się p-pocałowaliśmy i zaprosiłem ją na randkę- mruknąłem i poczułem ciepło wpływające na moje policzki.

-Aa tak sprawa wygląda. Masz jakieś miejsce na randkę?- pokręciłem przecząco głową- to ci pokaże świetne miejsce i pomogę przyszykować. Będzie zachwycona.

Perspektywa Marinette

Wstałam o dziewiątej. Dzisiaj czeka mnie randka z Adrienem. Ciekawe co wymyśli. Naprawdę jestem ciekawa.

Zrobiłam lekcje na poniedziałek, pouczyłam się do kartkówki z matmy i chemii, pomogłam mamie w piekarni, posprzątałam w pokoju i nie obejrzawszy się już była piętnasta. Zaczęłam się przygotowywać. Założyłam czerwoną sukienkę z granatowymi pasemkami i czarne pantofelki. Na ręce założyłam parę bransoletek. Poszłam do łazienki. Delikatnie się pomalowałam i założyłam kolczyki w kształcie serca.

W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi.

-Proszę- powiedziałam i do łazienki weszła moja mama.

-Hej córcia. Na randkę?- spytała.

-Skąd wiesz?

-To widać kochanie. Z Adrienem? Cieszę się, bo jest to naprawdę dobry chłopak i chciałabym coś ci dać- odparła i podeszła do mnie.

Założyła na moją szyję piękny naszyjnik. Zawieszka była interesująca. Ptak niosący w nóżkach serce.

-Miałam ten naszyjnik przy pierwszej randce z twoim Tatą- wyjaśniła- pewnie się zastanawiasz co oznacza ta zawieszka. Chodzi w niej głównie o to, żeby nawet w związku być wolnym. Nie pozwalać swojemu partnerowi, decydować za siebie, a przede wszystkim być z osobą którą kochamy.

-Dziękuję mamo- mruknęłam i czując łzy w oczach przytuliłam rodzicielkę.

-Hej nie płacz, bo ci się tusz do rzęs zmyje- zaśmiała się, a ja razem z nią.

Mama delikatnie pomalowała mi oczy i policzki różem. Rozpuściłam włosy i stanęłam przed lustrem.

Wyglądałam ładnie. Spojrzałam na godzinę i w tej samej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Wzięłam torebkę i gotowa zeszłam na dół.

-Jeśli skrzywdzisz moją córkę, to obiecuję Ci, że wyrwę ci łapy i jeszcze coś innego- powiedział mój ojciec do przerażonego Adriena, a widząc schodzącą mnie uśmiechnął się i zaczął klepać blondyna po plecach mówiąc "super, że ją zabierasz, bardzo się cieszę".

Adrien spojrzał na mnie i uśmiechając się zabójczo podał mi rękę, jak prawdziwy dżentelmen. W jednej ręce miał mały bukiet kwiatów, który mi podał, a w drugiej czekoladki, które podał moim rodzicom. Podziękowałam mu i po słowach" uważajcie na siebie" i paru groźbach mojego taty wyszliśmy z mojego domu.

-Przepraszam za mojego tatę. Jest czasami nadopiekuńczy. Kiedyś w przedszkolu miałam kolegę, który zaprosił mnie na bal, a mój tata zaczął mu grozić, przez co uciekł z płaczem- powiedziałam, a Adrien zaczął się śmiać.

-Nie ma sprawy. Chociaż pokazuje, że cię kocha i się o ciebie martwi. Ja teraz dzięki tobie też tak mam, ale mój tata tobie by nie groził. Chyba- odparł, a ja parsknęłam śmiechem.

-Wyobraziłam sobie jak twój tata podchodzi do mnie z patelnią, mówiąc: jeśli tkniesz mojego syna to obiecuję Ci że zrobie to samo co Roszpunka Julkowi przy pierwszym spotkaniu. Oczywiście, zamknięcie w szafie też zaobowiazuję- powiedziałam, a Adrien wybuchnął głośnym śmiechem.

Po chwili oboje się wreszcie uspokojiliśmy.

-A tak w ogóle to pięknie wyglądasz- mruknął do mojego ucha i pocałował jego płatek.

Zadrżałam na ten gest.

-Ty też niczego sobie- naprawdę dobrze wyglądał. Miał na sobie czarne spodnie, w nie włożoną białą koszule i czarną marynarkę.

-Dziękuję. Oboje dobrze wyglądamy, widzisz jak pasujemy do siebie?

-Tak. Pasujemy- zaśmiałam się, a chłopak posłał mi szeroki uśmiech.

Weszliśmy do limuzyny.

-Gdzie jedziemy?- zapytałam
.
-Tajemnica- mruknął, a resztę drogi spędziliśmy w ciszy.

Wysiedliśmy. Byliśmy na pięknym wzgórzu, obrośniętym dużą ilością kwiatów.
Na środku "łąki" leżał duży koc, a na nim koszyk. Wokoło było mnóstwo świeczek, który robiły wspaniałą atmosferę.

-Tu jest cudownie- mruknęłam.

-Tak to prawda. Mój tata pokazał mi to miejsce. Był z moją mamą na pierwszej randce w tym miejscu- wyjaśnił wskazując ręką na koc, na którym po chwili usiedliśmy.

-Coś do picia? Mam sok pomarańczowy i jabłkowy.. I piwo bezalkoholowe o smaku arbuza- mruknął i zaczął to wyjmować.

-Narazie sok pomarańczowy poproszę- odpowiedziałam, a blondyn po chwili podał mi kubeczek z napojem.

- Jeśli chodzi o jedzenie to mam babeczki, kanapki i ciastka. Masz na coś ochotę?- spytał.

-Poproszę babeczkę- podał mi, a ja dziękując zaczęłam ją jeść.

-Poczekaj- odparł, a ja spojrzałam na niego nie rozumiejąc o co mu chodzi.

Przybliżył swój kciuk do moich ust i starł resztę babeczki. Przybliżył się do mnie i pocałował kącik moich ust. Potem drugi, aż w końcu dotarł do ust. Całowaliśmy się spokojnie, z uczuciem, ale w pewnej chwili poprosił o dostęp przygryzając moją wargę, który mu udzieliłam. Wtargnął swoim językiem i zaczął penetrować moją jamę ustną. Po jakimś czasie dotknął swoim językiem mój, zaczynając "taniec". Kiedy zabrakło nam powietrza, odsunęliśmy się od siebie, uśmiechając się głupkowato.

-Nieźle całujesz- mruknęłam.

-Dziękuję. Ty też.

Przez dwie następne godziny rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym śmiejąc się jak nienormalni.

Teraz leżymy koło siebie na kocu patrząc na zachodzące słońce.
O godzinie dwudziestej trzydzieści zaczęliśmy się zbierać. Podjechaliśmy pod mój dom i razem wyszliśmy z limuzyny.

-Było fantastycznie. Dziękuję.

-Nie to ja dziękuję Mari. Za wszystko, a przede wszystkim za to, że jesteś. Musimy w najbliższym czasie to powtórzyć. Za tydzień są wakacje, więc na pewno jeszcze cię gdzieś wyciągnę. Do zobaczenia jutro- powiedział i mnie pocałował.

Oddałam pocałunek, mruknęłam "do zobaczenia" i po chwili byłam już w domu. Weszłam do kuchni i od razu naskoczyli na mnie moi rodzice.

-Jejciu kochanie pięknie razem wyglądacie, i jeszcze kiedy cię pocałował to było takie słodkieee
Prawda Tom?- odezwała się moja mama, a mój tata mniej entuzjastycznie, ale się zgodził.

Spojrzałam na nich udając złość.

-Podglądaliście mnie i Adriena w oknie?- spytałam.

-Kochanie to nie tak, po prostu widzieliśmy w oknie was i tak jakoś trochę dużej patrzyliśmy- zaczęli się tłumaczyć, a ja parsknęłam śmiechem.

-Dobrze, dobrze. Idę spać, jutro ostatnie dwie kartkówki w szkole, muszę jeszcze sobie powtórzyć- powiedziałam i pożegnawszy się poszłam do pokoju.

Wszystko zrobiłam i o dwudziestej drugiej się położyłam w łóżku.

Adrien:
"Dziękuję za wspaniały wieczór. Do jutra. Dobranoc :*"
Odpisałam i z uśmiechem na twarzy zasnęłam.

I jest następny :) Mam nadzieję, że się podoba. Zostawcie ocenę w komentarzu. Do następnego! 😙

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro